..., nigdy tego nie zrobię.


BAEKHYUN


Spodziewałem się każdego! Nawet tych, którzy nas zostawili. Ale nie Go! A tak w ogóle dlaczego wspomniałem o tamtej trójce? Nie mówiłem nic reszcie, ale Luhan kontaktował się ze mną, co jakiś czas... Pytał jak u nas, czy wszystko dobrze się układa i czy się nie przemęczamy. Najczęściej jednak pytania, jakie zadawał tyczyły Sehuna. Jak Chińczyk należał jeszcze do zespoły to byli razem. Nam to nie przeszkadzało, ponieważ po pierwsze i tak praktycznie cały czas byliśmy razem, po drugie w zespole każdy miał coś do każdego z nas, a po trzecie kochali się, więc czemu nie mieliby być razem szczęśliwi?

Pamiętam ten dzień, jak zadzwonił do mnie w święta rok po swoim odejściu. To była bardzo emocjonalna rozmowa, po której byłem bardzo rozbity. Tłumaczył mi wtedy bowiem, dlaczego odszedł z zespołu.... Ale o tym kiedy indziej...

- Program nie zając, nie ucieknie. Chciałem przyjechać i jestem. Tęskniłem za wami, za Tobą – jak Yeol powiedział te słowa, zatkało mnie, a moje oczy zaszkliły się od łez. Opuściłem głowę, by walczyć z samym sobą, by po prostu nie płakać. Sam nie wiem, dlaczego zareagowałem właśnie tak.

- Ej? – zapytał, a ja nie miałem jeszcze wystarczająco dużo pewności, że jak podniosę głowę, to się nie rozpłaczę. - Ja nie chciałem nic źle powiedzieć i jeśli Cię jakoś ura...

- Ja też tęskniłem Channie. Nawet nie wiesz jak bardzo – przerwałem mu szybko. Jak ten wielki idiota może myśleć, że mnie mógł jakoś urazić przyjeżdżając tu? Jak mógł myśleć, że może mnie jakoś urazić, mówiąc, że za mną tęsknić? Tylko w jego ramionach czułem się wystarczająco bezpieczny.

Wtedy przez myśl, zaczęły przelatywać mi te wszystkie momenty, kiedy Go potrzebowałem, a on był.

Za każdym razem podawał mi swoją rękę, by podnieść mnie w upadku, który tak bardzo dolał.

Momenty, kiedy był przy mnie, jak ja wybuchałem smutkiem i radością, złością i żalem.

Momenty, w których był ze mną nawet, jeśli błagałem, by odszedł, twierdząc, jak bardzo Go nienawidzę, w głębi serca kochając najmocniej na świecie.

Momenty, kiedy chciałem zrezygnować, bo nie jestem wystarczająco dobry.

Wszystkie momenty razem, które były najbardziej zakorzenione w mojej głowie.

Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Ta chwila była cudowna, ale nie zamierzałem się tłumaczyć tego, dlaczego po chwili odsunąłem się od chłopaka.

- Idziemy do nas? Film? Pogaduchy?

- ... - chłopak uśmiechnął się i gestem ręki puścił mnie przodem. – Co oglądamy?

- Co włączysz – odpowiedziałem, gdy zacząłem ubierać jedną z jego wielu bluz. Ta, którą mi podarował, była jego ulubioną. Zwykła czarna z kapturem, z przodu z numerem 0461 na sercu. Niby to niewiele, a jednak znaczy tak dużo. Ciekaw jestem, dlaczego za swoją liczbę wybrał akurat 61... Nigdy go o to nie wypałem.

Dlaczego ja mam 04? Jak się poznaliśmy, dowiedziałem się, że jest z tego samego roku co ja. 19992. Nie chciałem brać 92 bo nie za bardzo mi się ona podobała, dlatego stwierdziłem, że dodam dwie dwójki. I tak o to wyszło mi cztery. Matematyka wyższa, hehe.

- Ładnie wyglądasz – Park, rumienisz się, pomyślałem. – Masz takie piękne ciało.

- Co powiedziałeś? – zapytałem, podchodząc do chłopaka.

- Nic takiego – zaśmiał się, drapiąc po karku.

- Dzięki, za komplement – również zaśmiałem się. – Ale powiedz mi jedno Yeol. Dlaczego się rumienisz?

- Bo.. Bo tutaj.. T-tutaj jest gorąco – słodko, pomyślałem, a chłopak zrzucił z siebie swoją bluzę. – Chodź, oglądajmy.

Dosiadłem się do niego, na moje łóżko i oparłem plecami o ścianę. Siedzieliśmy tak blisko siebie, że nasze kolana i ramiona stykały się. Co jakiś czas... No dobra, co chwile spoglądałem na swojego towarzysza, który o dziwo bardzo był pochłonięty w filmie. Jego usta... Stop! Baekhyun koniec! Ah.. Jak ja bym chciał, by był tylko mój. Jest taki przystojny....

Rozmarzony o swoim przyjacielu, oparłem głowę na jego ramieniu Od razu poczułem bijące od niego ciepło. Po chwili chłopak oplutł moje ciało swoimi ramionami, by następnie położyć mnie i przykryć pośielą.

- Ah, Baekkie... Gdybyś tylko wiedział – rzekł. Modliłem się, błagałem by moja ciekawość nie wygrała. – Gdybyś wiedział jak żałuję, że odsunąłem się od Ciebie... Potrzebowałeś mnie, a ja? Tak po prostu po tym wszystkim poszedłem do Kaia. Mam nadzieję, ze nie masz mi tego za złe – zaśmiał się. – Aczkolwiek przez to i tak nie jest inaczej, wiesz? JA Ciągle Cię... Śpij, jesteś i tak pewnie zmęczony.

Nie chciałem by teraz mnie zostawiał.

Nie chciałem by teraz odszedł.

Nie chciałem budzić się ze świadomością, że tego idioty nie ma w łóżku obok.

Nie chciałem przeżyć kolejnego dnia, be z jego kretyńskiego uśmiechu na twarzy.

Nie chciałem znów siedzieć sam...

Zacząłem szybko oddychać, gdy chłopak chciał zabrać swoją rękę spod mojej głowy. Mam nadzieję, że się nie domyśli, że udaję, pomyślałem i zacząłem się trząść by wyglądało to trochę bardziej realistycznie.

- Baek?

Dobrze, że umiałem się rozpłakać na życzenie. Chociaż po tych słowach, które powiedział i które nagromadziły mi się w głowie nie potrzebowałem niczego, by moje łzy słynęły po moich policzkach.

- Baekhyun, co Ci jest? – zapytał, przyciągając mnie do szczelnego uścisku.

CHANYEOL

Kiedyś słyszałem, że jak mówi się do śpiącej osoby, którą się kocha można poczuć się lepiej. Jednak czy to się sprawdza to długo bym się nad tym zastanowił. Przez chwile miałem wrażenie, jak by się komuś spowiadał.. Chciał jakieś dziwne uczucie, które towarzyszyło mi już jakiś dłuży czasu opuściło mnie.

Zastanawiałem się, jak mogę rozwiązać problem z programem. Ten szantaż nie jest mi cholera do niczego potrzebny. Przez to nie mam czasu dla przyjaciół. Dla Niego.

Gdy zabierałem swą rękę spod jego głowy, Baek zaczął szybko oddychać. Poczekałem chwilę, a ciężki oddech nie ustawał a wręcz przeciwnie, bo chłopak zaczął się trząść.

- Baek? – zapytałem, lecz chłopak tylko jakby bardziej schował się w siebie. Wydał z siebie cichy szloch i łzy zaczęły spływać po jego delikatnych policzkach. Przytuliłem Go, lecz chłopak nie uspokajał się.

- Będzie dobrze, jestem tu – szeptałem.

Nagle Hyun zerwał się.

- Co się stało? To był tylko sen, Baekkie. Chodź do mnie i nie płacz – powiedziałem, by znów przyciągnąć go do siebie.

- Miałem sen. Bardzo zły sen – powiedział szlochając.

- Opowiedz mi o nim.

- Śniło mi się, że chcesz mnie zostawić Channie – powiedział spoglądając na mnie, wciąż zaszklonymi oczami. Co miałem mu powiedzieć?

- Obiecuję, nigdy tego nie zrobię.

Gdy chłopak zasnął w moich ramionach, poczułem się jak ostatni... nawet nie wiem jak mam określić swoje zachowanie. Doskonale wiedziałem, że nawet, jeśli ja darzę Go uczuciem, a on darzy mnie nie możemy być razem.

Na dole zrobiło się głośno, co oznaczało o powrocie chłopaków. Do pokoju wpadł Kai.

- Hej Baek – krzyknął.

- Cicho, on śpi – powiedziałem, szczelnie przykrywając śpiącego przyjaciela.

- Chanyeol? Co Ty tu robisz? Chodź pogadamy – powiedział, wychodząc z pokoju. – Płakałeś?

- Też się cieszę, że Cię widzę.

Poszliśmy na dół. Po prawie 3 godzinach siedzenia, jedzenia i gadania o wszystkim i o niczym, stwierdziłem, że muszę wracać.

- Będę się zbierał – wstałem. – Idę po rzeczy na górę.

Tam napisałem kartkę i położyłem koło telefonu, na którym zmieniłem tapetę. Wiedziałem, że ta mała Kluska będzie z tego szczęśliwa jak małe dziecko, które pod choinkę dostało wymarzoną zabawkę. Na obchodne ucałowałem jego czoło.

- Pamiętaj o próbie. Pojutrze, sala gali o 10. Nie spóźnij się – rzekł Suho.

- Dobrze mamo.

Pożegnałem się i odjechałem. W drodze zmęczenie wzięło górę i zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top