..., będziesz w moim sercu.


CHANYEOL

Zaspałem. Zaspałem na to cholerne auto, które miało przed 8 wywieźć z tej dziury na miejsce gali. Obudziłem się rano, a raczej obudził mnie telefon od Jongina.

- Halo? – odebrałem, mrużąc oczy od światła padającego do mojego tymczasowego pokoju.

- Jesteś idiotą, kretynem, największym dupkiem, jakiego znam – krzyczał.

- Ej, możesz spokojniej?

- Spokojniej? Ty się słyszysz?

- Kai, o co chodzi? – zapytałem włączając głośnik w telefonie, by szybko się przebrać i zaraz wyjechać.

- O co chodzi? O zdjęcia z tą dziewczyną, idioto! Szkoda, że ciągle jednak robiłeś nadzieję Baekhyunowi. Głupi kretyn.

- Jongin, uspokój się. To nie jest nasza spr.. – usłyszałem Suho, któremu młodszy nawet nie dał dokończyć.

- A właśnie, że nasza, Baekhyun...

- Co ja? – po drugiej stornie robi się gorąco, pomyślałem.

Chwile później, Kim zakończył połączenie, a ja pognałem od razu do auta. Dopiero tam zrozumiałem, o co mu chodziło. Przeglądałem różne strony internetowe, na których roiło się od zdjęć ze mną i Somi, w roli głównej...

Mimo tego, co jej wczoraj powiedziałem, musieliśmy stwarzać jakieś pozory, tak jak nam kazali – że coś między nami jest. Myślę, że te fotografie pokazywały to w najlepszy sposób. Choć jak je oglądałem poczułem dziwne ukłucie w sercu, a do mojej głowy powróciły słowa Kaia „Szkoda, że ciągle jednak robiłeś nadzieję Baekhyunowi." Czy chłopak też coś do mnie czuł? Tego nie wiem, lecz wiem to, że jak kocham Go. Nie jako kolegę. Nie jako przyjaciela. Jako moją drugą połówkę, część, która jest mi potrzebna do cudownego i szczęśliwego życia. Kocham Go nad całe swoje życie. Wszystkie chwile, które przeżyliśmy razem. Koncerty i wygłupy, łzy szczęścia czy smutku, tęsknoty za rodziną czy brak siły przed i po debiucie, rozmowy, wypady na miasto... Byliśmy tak blisko siebie. Byliśmy, bo jak zawsze musiałem coś zepsuć. Chciałem się wyzbyć tego uczucia, uwolnić się od niego. Wiedziałem, że wytwórnia tego nie zaakceptuje, a sam fakt, że by dowiedzieli się o tym, mógłby zagrozić mi a co najgorsza Baekhyunowi.

Kocham naszych fanów. A zwłaszcza tych, co stworzyli paringi. Mam tu na myśli oczywiście mój i Hyuna. To jest mega... słodkie. Sam na bieżąco przeglądam jedno konto na Instagramie, gdzie mogę zobaczyć nasze wspólne zdjęcia czy filmy. Dzięki temu wracają wspomnienia, te lepsze i te gorsze, nie ważne jakie. Ważne jest to, że są one nasze i nikt ich nam nie zabierze.

Byłem bardzo zły na siebie. Co chwilę zaglądałem na telefon by zobaczyć, która godzina. Co chwilę prosiłem kierowcę by jechał szybciej. Gdy byliśmy już w Seulu do miejsca zostało może 15 minut drogi.

- Długo jeszcze? – zapytałem chyba setny raz dzisiejszego dnia.

- Jest spory korek...

- Dalej pobiegnę

- Ale.. – zaczął, lecz nie dane było mi usłyszeć, co mówił gdyż drzwi auta zatrzasnęły się, a ja rzuciłem się do biegu między autami stojącymi na ulicy.

Swoją drogą to musiało wyglądać komicznie... Gwiazda znanego koreańskiego zespoły biegnie sobie środkiem ulicy... Ciekawe...

Gdy byłem przed budynkiem zwolniłem, bo miałem wrażenie, że widziałem Luhana. Szybko jednak pozbyłem się tej myśli i wbiegłem do budynku.

- Park Chanyeol – usłyszałem, jak tylko stanąłem przed zespołem.

- Po prostu ćwiczmy, hyung – powiedział Baek, nawet nie spoglądając w moją stornę. Czy on widział już te zdjęcia?

Chłopaki doskonale wiedzieli, że nie znoszę jak milczą i traktują mnie jak by mnie nie było. A tak teraz się działo. Mój przyjaciel przykleił się do Kaia, który złowrogo na mnie spoglądał. Mój stan psychiczny w takich dniach zawsze pogarszał się natychmiastowo. Zawsze wolę, by ludzie mówili mi wprost to, co myślą lub mają mi do powiedzenia.

Na próbie dawałem z siebie wszystko.

- Chłopaki idziemy coś zjeść? – zapytał Jongdae, po chwili wypijając łyk wody.

- Jestem za – odpowiedział Xiu, a po nim Lay i najmłodsi.

- Gdzie?

- Tam gdzie zawsze? – zapytał lider.

- Pewnie – rzekli chórkiem.

- To ja idę zadzwonić, by szykowali to, co zawsze.

- Chłoapki – zacząłem – przepraszam. Był korek i tak biegłem, ale wiecie... fankii mnie dopadły – skłamałem, by dali upust tej nieznośnej atmosferze.

- Szkoda, że nie gniewają się o spotkanie z Twoją dziewczyną – powiedział Baek, niby do Kaia, niby do nas wszystkich.

- Nie muszę się z tego tłumaczyć. To nie jest Twoja sprawa – powiedziałem, choć wiedziałem, że jest odwrotnie. To jest również jego sprawa, ponieważ to on ukradł moje serce.

- Proszę bardzo! Nie moja sprawa! – krzyknął nagle, powodując zaskoczenie u kilku osób w zespole. – Jednak nie myśl, że po tych Twoich słowach będzie jak dawniej. Wszystko będzie tak samo, prócz tego, co jest, znaczy było między nami. To przeszłość. Teraz łączy nas tylko zespół. Byłem głupi oczekując czegoś więcej.

- Baekkie – zacząłem podchodząc do niego. Wiedział, że słowa, które wypowiedział złamią mi serce. – Ja naprawdę nie chcę...

- Nie obchodzi mnie to. Zapomnij, że byłem Twoim przyjacielem, Chanyeol, o ile nim byłem. Nie będę nic udawał i gdzieś mam to, co pomyślą inni. A tym bardziej mam gdzieś to, co jest związane z Tobą – rzekł na koniec rzucając we mnie ręcznikiem.

- Hej! Panowie, spokojnie – zaśmiał się nerowo. – To chwilowy kryzys, za moment będziecie znów papużki nierozłączki. Chodźmy jeść.

Maknae... To on zawsze rozwiązywał wszystkie spory między nami. Pomimo swojego młodego wieku, zawsze potrafił powiedzieć cos stosownego, coś co nas rusza przez co czujemy się odpowiedzialni, za dom w jakim mieszka. Jest wśród nas najmłodszy i chcemy by żyło mu się z nami dobrze.

On zna nas wszystkich lepiej, niż my siebie sami. Wszyscy wiemy, że to, co powie zawsze dojdzie do skutku. Prędzej czy później. I choć może minie trochę czasu niż Baek mi wybaczy te zdjęcia i to wszystko, wiem – dzięki Hunowi – że wszystko wróci do normy.

Gdy dojechaliśmy do 'naszej' knajpki, wszyscy zajęli sobie miejsce. Ja przez całą drogę nie odezwałem się do nikogo. Kazali mi usiąść z przodu – zrobiłem to. Tylko siedziałem i słuchałem muzyki na słuchawkach, by nie słyszeć jak cudownie bawią się inni.

Baek usiadł koło Kaia. Czego mogłem się spodziewać? Siedział on prawie naprzeciwko mnie. Ja zmuszony zostałem zająć miejsce na szarym końcu.. Tylko z mojej lewej siedział Sehun. On jako jedyny zawsze się do mnie odzywał, jakby nic się nic się nie stało. Znaczy... To nie oznacza, że onni mieli gdzieś różne rzeczy czy coś... Nie. Po prostu on zna mnie najlepiej (poza Byunem) i wie, że takie zdjęcia to nie jest mój wymysł. Mam tylko nadzieję, że nie będzie pytał o coś więcej, bo ni mogę nic powiedzieć.

Wszyscy siedzieli i świetnie się bawili, śmiali się i rozmawiali. W takich chwilach zawsze staraliśmy się zapominać o telefonach i po prostu spędzać czas razem. Jednak mój przyjaciel, Lub były przyjaciel co jakis czas do niego zaglądał szeroko się uśmiechając.

Ja też na nim grzebałem. Bo co miałem niby robić? Dodałem zdjęcie na instagram, pisząc przy tym

„Dam sobie radę z głową,

Ale moje serce Cię nie wypuści.

Podczas gdy wszystko upada,

Nawet, jeśli pragnę zniknąć,

Nawet, jeśli pragnę zapomnieć.

Zależy mi na Tobie"*


Zdziwił mnie fakt, że ten mój post, został polubiony przez Luhana, bardzo szybko po moim dodaniu go. Obserwowałem, jak liczba poślubień rośnie, a po chwili dostrzegłem komentarz o Sehuna.


„Będzie dobrze, hyung. Saranghae ♥"

Poparzałem na Niego i posłałem mu lekki uśmiech. Zjadłem trochę i poczułem wibrację w telefonie. Komentarz od Laya.

„ Dbaj o siebie, bracie. Jestem z Tobą ♥"

- Dziękuję hyung – odezwałem się, na co wszyscy zamilkli. – I dziękuję Sehun.

- Za co? – zapytał Suho.

- Baekhyun powiedział kilka słów za dużo no i jak widać Chan poszedł na bok – odpowiedział najmłodszy. – Jednak.

- Jednak ta dwójka chciała mi pokazać, że nie jestem sam. Chcieli pokazać mi, że „We Are One" ma jeszcze dla kogoś znaczenie. Za to właśnie im dziękuję.

- Dla każdego z nas ma. Czy może ktoś mi powiedzieć, o co chodzi? – odpytywał.

- „, że byłem Twoim przyjacielem" – zacytował Kai. – To powiedział Baekkie, do Niego – wskazał na mnie palcem. Zrobiło mi się przykro.

- Kai, przeproś Chana – odezwał się Xiumin.

- Za co? Nic nie zrobiłem – podniósł ręce, w geście obronnym. \

- Brak kultury. To za mało?

Nie mogłem tego dłużej znieść. Skoro teraz tak miałem być traktowany, to wolałem, by nie było mnie tam wcale. Jestem naprawdę wrażliwą osobą, choć może tego nie widać. Nie zniosę nawet godziny, jak jestem pokłócony z Hyunem. Teraz trwało to kilka godzin. I to nie tylko przez niego, ale przez Jongina i mnie.

- Skoro tak – zacząłem, wstając. – Dobrze, mogę być, bądź już jestem nikim. Duzo mi do tego nie brakuje, ponieważ jestem debilem, kretynem, idiotą. Jednak, jeśli tak ma być, to ja po prostu się wycofuję, ze wszystkiego. Może robię źle, ale trudno. Wolę by mnie nie było niż żebym był traktowany po wspólnych latach, właśnie tak – przerwałem, ściągając bransoletkę, którą dostałem do Baekhyuna, na moje urodziny 7 lat temu. – I skoro tak mamy zakończyć naszą wspólną historię to to, jest Twoje, Baekkie. Mam nadzieję, że kiedyś Ci o mnie przypomni. Obiecuję, będziecie w moich sercach.  Jeszcze raz dzięki tym, którzy byli ze mną. Przepraszam za dzisiaj, za wszystko – powiedziałem i już chciałem wychodzić, jednak ręka na moim nadgarstku uniemożliwiła mi to.

- Hyung, co Ty mówisz? – zapytał Oh, ściskając mój nadgarstek. – CO to znaczy? Czy Ty też chcesz mne zostawić?

Przytuliłem Go. CO miałem mu niby powiedzieć? Sam nie wiem, co we mnie wstąpiło, że powiedziałem takie słowa.

Zanim puściłem Go, szepnąłem mu do ucha „Dbaj o siebie, baby. Kocham Cię" i zaraz po tym wyszedłem.






* WINNER - I'm Young ~ Taehyun ~


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top