P6 - Pierwsza randka

Lucifer

Akurat tutaj Lucifer zaskoczył Cię z wyborem miejsca. Pierwsza myślą było to, że zabierze Cię do jakiejś restauracji. Jego wybór był wielką niespodzianką.

- Mogę wiedzieć gdzie idziemy?

- Zaraz zobaczysz. - powiedział najstarszy z braci i dalej szedł przed siebie szybkim krokiem.

- Miejmy nadzieję że żaden z Twoich braci nie będzie nam przeszkadzał.

Po chwili spacerowanie byliście już przed ślicznym budynkiem. Obok wejścia stały ogromne donice z kwiatami.

- Ale tu ślicznie! - powiedziałeś/powiedziałaś w zachwycie.

*Lucifer otworzył Ci drzwi i przepuścił przodem. Od razu po wejściu uderzył Cię zapach świeżo parzonej kawy oraz Twojego ulubionego ciasta z ludzkiego świata.

- Naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyłeś.

💳 Mammon

Chciał Cię zebrać w inne miejsce, ale nie miał wystarczająco dużo pieniędzy. Ale miejsce i tak zrobiło na Tobie dużo wrażenie.

Nikt nigdy nie przypuszczał, że Wielki Mammon, zabierze cię na randkę do wesołego miasteczka. Nikt, zupełnie nikt.  

- Na początku pomyślałem o czymś innym, ale stwierdziłem że to będzie ci się bardziej podobać. Jak widać miałem rację. - skłamał biało-włosy, nie chciał żeby prawda o nim wyszła na jaw.

- Przecież dobrze wiem że jesteś Awatarem Chciwości. Ale i tak masz plusika za starania.

- Naprawdę?! - demon na chwilę zamilkł. - Nie żeby mnie to jakoś obchodziło. Dużo dziewczyn chce się ze mną umówić. 

Widząc lekkie zmieszanie na Twojej twarzy ponownie zamilkł. Po chwili ponownie się odezwał.

- Powinieneś/powinnaś się cieszyć, że ja, Wspaniały Mamonn, wybrałem właśnie ciebie. - odpowiedział posyłając Ci swój firmowy uśmieszek.

- Bardzo się cieszę, głuptasie.

- Ej!

🎮 Leviathan

Jako że Levi nie lubi wychodzić ze swojego pokoju, to spotkanie odbyło się w jego jaskini, jakie było zdziwienie Mammona kiedy zobaczył Cię w drzwiach Domu Lamentu.

Leviathan od samego ranka chodził jakiś taki nerwowy. Jego bracia nie zwracali na to zbyt dużej uwagi, ponieważ zawsze działo się kiedy miał gdzieś wyjść. Jednak najbardziej zaniepokoiło ich to że Levi zaczął sprzątać w pokoju.

- Wszystko dobrze z Tobą? - zapytał się go Mammon.

- T-tak! - odpowiedział młodszy demon wynosząc z pokoju stertę kubków i talerzy.

Gdy Levi kończył porządki ktoś zapukał do drzwi Domu Lamentu. Drugi najstarszy brat poleciał otworzyć drzwi myśląc, że to jego paczka. Wielkie było jego zdziwienie kiedy przed drzwiami zobaczył Ciebie.

- Jest może Leviathan? - zapytałeś/zapytałaś spokojnie.

- LEVIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!!! - wydarł się na cały głos Mammon, tak żeby wszyscy w domu go usłyszeli.

Po chwili obok niego stał lekko czerwony Awatar Zazdrości. 

- Kto to i po co tu jest? - wyszeptał mu do ucha Mammon.

- MC i m-mamy razem oglądać anime. - Levi pociągnął Cię za rękę do pokoju.

- LEVI SIĘ Z KIMŚ UMAWIA! - Mammon wbiegł z krzykiem do salonu w którym siedzieli jego bracia.

- Co?! - jako pierwszy musiał się odezwać oczywiście Asmo.

🐱 Satan

Zabrał Cię w dobrze znane wam miejsce.

- No to powiedz, Satan, gdzie mnie zabierasz?

- Do miejsca w którym się poznaliśmy.

- Oho~

Blondyn przepuścił Cię przodem w drzwiach od małej księgarni na rogu uliczki.

- Wracają wspomnienia, co? - Satan zaśmiał się cicho na myśl o tym jak przypadkiem złapał za Twoją rękę. 

- Chcesz to powtórzyć? - zapytałeś/zapytałaś z lekkim zażenowaniem.

- Jasne. - blondyn bez dłuższego namysłu złapał Cię za rękę i zaczął przeglądać książki oraz dyskutować z Tobą na temat ich fabuły.

🥀 Asmodeus

Na początku pomyślał, że może zaprosić Cię do siebie, ale stwierdził, że to zbyt bezpośrednie.

- MC, chcesz iść też tutaj? - Asmo wskazał na kawiarnię z owcami.

- O mój B- Znaczy Diavolo. Chce tam iść. - powiedziałeś/powiedziałaś ciągnąc różowo-włosego do przybytku ze słodkimi zwierzątkami.

Ostatnie 2 godziny waszego spotkania minęły wam w miłej atmosferze przy kawie i herbacie.

- Skąd wiedziałeś że chciałem/chciałam tu przyjść?

- Pomyślałem że lubisz słodkie zwierzątka. Jak dobrze że trafiłem z pomysłem. Na początku chciałem zaprosić Cię do siebie, ale stwierdziłem że nie, bo mógłbym się nie powstrzymać~

🍔 Beelzebub

Tam gdzie mają dużo jedzenia, ale nie było to Hell's Kitchen.

- Beel! Nie jemy kur! - powiedziałeś/powiedziałaś do rudego demona, który w tej chwili gonił za dużym kogutem po zagrodzie.

- Ale jestem głodny! - powiedział podchodząc do Ciebie. - Masz może trochę custard'u?

- Mam, mam. - odpowiedziałeś/odpowiedziałaś wyjmując z plecaka przekąskę dla chłopaka.

- Dzięki MC! - powiedział jedząc swoje ulubione danie. - Podobają Ci się zwierzęta? - zapytał pomiędzy kęsami. 

- Bardzo, dawno nie byłem/byłam na farmie. Cieszę się że mnie tutaj zabrałeś.

Beelzebub uśmiechnął się zwycięsko i zabrał Cię żeby pooglądać resztę zwierząt.

💤 Belphegor

Zaprosił Cię do kina i zasnął w połowie filmu. Trzeba było go wynosić.

- Belphie. Jak ci się podoba film? - zapytałeś/zapytałaś się chłopaka, jednak odpowiedziała ci tylko głucha cisza. - Nie mów że śpisz... 

Po podniesieniu okularów 3D demona okazało się że spał sobie w najlepsze. Reszta filmu minęła Ci w ciszy i gniewie. Pod koniec seansu zabrałeś/zabrałaś swoje rzeczy i opuściłeś/opuściłaś kino bez Belphegora.

- Phi.

Biedny ochroniarz musiał dzwonić po Beelzebuba, który musiał wynieść brata z sali. 

- Gdzie jest MC? - zapytał w pół spiący.

- Wyszedł/wyszła bez Ciebie.

- Oh...

Simeon

Wspólne zakupy w sklepie ze słodyczami.

- A co sądzisz o tych?

- Jadłem je kiedyś, są dosyć kwaśne.

Przez chwilę w Twoich myślach pojawił się obraz skrzywionego Simeona jedzącego wspomniane wcześniej cukierki.

- O czym tak myślisz MC? - zapytał się Ciebie.

- O tym jak śmiesznie musisz wyglądać z krzywą miną.

- Luke stwierdził, że wyglądałem bardzo dziwnie. - odpowiedział lekko zażenowany drapiąc się po karku.

- Czyli weźmiemy kilka tych, chce zobaczyć tą minę.

I w taki właśnie sposób dowiedziałeś/dowiedziałaś się, że Simeon lepiej prezentuję się z uśmiechem na twarzy.

👼 Luke (jako przyjaciółka/przyjaciel)

👺Luke to dziecko.

👑 Lord Diavolo

Herbatka w przepięknym ogrodzie. Tylko we dwoje, ewentualnie Barb i Lucifer przechodzili obok.

Siedzieliście w ciszy, czasami tylko któreś z was się odezwało. Nie była to niezręczna cisza, raczej taka przyjemna. Można było usłyszeć szelest liście i nerwowe kroki dwójki osób.

- Czemu Barbatos i Lucifer tak niespokojnie krążą po ogrodzie? - zapytałeś/zapytałaś lekko zmartwiona.

- Mają swoje ''powody''. - odpowiedział ci uśmiechnięty Lord Diavolo.

Jak się później okazało tymi ''powodami'' było ważne spotkanie z przedstawicielami Celestial Realm, które Diavolo postanowił przełożyć na inny dzień.

- Więc Diavolo odwołał spotkanie ze względu na mnie? To było trochę nierozsądne.

- Mówiłem mu to samo. - odpowiedział Barbatos podając ci filiżankę herbaty.

Barbatos

Zaproponował Ci wspólne gotowanie w zamku.

- Barb, gdzie są jajka? - zapytałeś/zapytałaś chodząc po kuchni w poszukiwaniu składników.

- Nie ma w lodówce? To poczekaj. - mężczyzna na chwilę zniknął w czeluściach zamku. Po kilku minutach wrócił w jajkami i mąką.

- Jesteś wielki, Barb!

- Sugerujesz, że jestem gruby? - po kuchni rozległy się dwa głośne śmiechy.

A samo ciasto wyszło wam niczego sobie, tylko Luke był trochę zły. Później trzeba było mu tłumaczyć że to była randka, więc nie mogliście go zaprosić.

🕴 Solomon

Wspólne robienie mikstur u niego. Nie skończyło się dobrze.

- Dodałeś skrzydełko z nietoperza? 

- A to nie miało być żabie udko?

- Solomon! Skup się. - powiedziałeś/powiedziałaś do biało-włosego. Ten zamiast dokładnie czytać przepis to cały czas patrzy się na Ciebie.

- Jak to pierdolnie to będzie Twoja wina. - syknąłeś/syknęłaś do niego podczas dodawania ostatniego składnika.

Nagle w kotle coś zabulgotało i zaczęła wypływać z niego zielona maź.

- Niedobrze. - powiedział Solomon szybko uciekając z Tobą z pokoju.

Po chwili można było usłyszeć głośny wybuch.

- Coś ty tam dodał?!




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top