P3 - Kiedy ma zamiar z tobą gdzieś wyjść
✨ Lucifer
Z racji tego, że Lucifer ma dużo pracy, to nie widujecie się zbyt często. Jednakże, gdy demon ma chociaż chwilę wolnego czasu to spędza go z tobą. Asmodeus już nawet spekuluje czemu jego starszy brat tak często wychodzi z domu luźno ubrany.
Lucifer wyszedł ze swojego pokoju przebrany w normalne ubrania, a nie jak praktycznie cały czas, czyli w szkolny mundur.
- Uhuhu~ A gdzie to się wybierasz braciszku? - zapytał go Asmo.
- Na spacer. Bez Diavolo, jeśli o to chcesz zapytać. - odpowiedział mu po czym udał się na miejsce spotkania.
- Ciekawie, pewnie ma jakąś laskę i nie chce się ze mną podzielić. - rzucił Asmodeus i zaczął w głowie wymyślać teorie spiskowane na temat tego z kim spotyka się Lucifer.
💳 Mammon
Mammon jak to on, cały czas szuka łatwego zarobku i szybkich pieniędzy, przez co często pakuje się w kłopoty. Dlatego przyzwyczaiłaś się już do SMS-ów o 2 nad ranem o dziwnej treści. Lucifer zawsze dziękuje ci za to, że sam nie musi ratować brata z kłopotów.
Poczułam lekkie wibrowanie w kieszeni, sięgnęłam tam i wyjęłam moje D.D.D.. Zobaczyłam dziwną wiadomość.
''Pomóż mi. Wiedźma mnie goni.''
Pierwsze co przeszło mi przez myśli to to że ktoś robi sobie głupie żarty. Spojrzałam na nadawcę: MAMMON.
- O cholera! - szybko ubrałam się w jakąś bluzę i wybiegłam z domu w gaciach od piżamy.
Ale skąd miałam wiedzieć gdzie on będzie. Sprawdziłam wiadomości jeszcze raz gdy nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Mammona.
- Gdzie ta wiedźma?
- Chyba ją zgubiłem... - odpowiedział łapczywie łapiąc powietrze.
- Za mało mi za to płacą. - odpowiedziałam zrezygnowana i ruszyłam w stronę Domu Lamentu żeby zwrócić zgubę Lucifera.
🎮 Leviathan
Nasz kochany otaku, jak wszyscy wiedzą, uwielbia siedzieć sam w pokoju. Więc jego bracia bardzo się zdziwili, kiedy pytając się gdzie wychodzi, odpowiedział że z dziewczyną.
Leviathan wyszedł z pokoju rozglądając się wokół siebie. Chodził po Domu Lamentu aż dotarł do salonu. Otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Co robisz Levi? - zapytał go Asmo kiedy ten wszedł do salonu.
- Szukam mojej kurtki. Podobno ma być zimno dzisiaj.
- Przecież mamy tutaj na ciepło. - odpowiedział lekko zmieszany Beel.
- Na dworze ma być zimno. Nie tutaj. - rzucił Avatar Zazdrości podnosząc swoją zgubę.
- Wychodzisz gdzieś?
- Z dziewczyną. - po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział. - Z-znaczy to nie moja dziewczyna! - Dodał po chwili cały czerwony i uciekł do swojego pokoju.
- Spicy. - skomentował to wszystko Asmo.
🐱 Satan
Pierwsze co pomyślał Lucifer, kiedy zobaczył jak często wychodzi młodszy brat, to że planuje na niego jakiś zamach. Wysłał za Złością Mammona, który za odpowiednią sumę miał dowiedzieć się co planuje Satan. Jednak to czego dowiedział się białowłosy zszokowało go jeszcze bardziej niż to, gdyby naprawdę planowano coś złego.
- Mammon! - W całym Domu Lamentu rozległ się głos najstarszego z braci.
Za chwilę do pokoju wbiegł zdyszany białowłosy demon.
- Tak? - zapytał starszego brata.
- Czego się dowiedziałeś?
- No więc Satan był dzisiaj w parku z jakąś dziewczyną.
- To tyle? - zapytał zawiedziony krótkim opisem brata, jednak w środku był zaskoczony że ktoś lubi Satana.
- Przytulali się, chyba to była ta dziewczyna z księgarni.
- Interesujące. Ze szczegółami poproszę. - oparł głowę na ręce i słuchał uważnie co mówił Mammon.
🥀 Asmodeus
Jego bracia nie byli zdziwieni kiedy po raz pierwszy zaprosił cię do ich domu. Dobrze wiedzieli jaki jest Asmo.
Asmo złapał cię za nadgarstek i zaczął prowadzić do swojego pokoju. Czułaś na sobie wzrok jego braci, ale wiedziałaś że nie ma się czym dopóki nie zrobisz któremuś z nich krzywdy.
- Niezła laska Asmo! - krzyknął któryś z braci.
- Nie przejmuj się, po prostu są zazdrośni że wole spędzać czas z tobą. - uśmiechnął się do ciebie i otworzył drzwi do pokoju.
🍔 Beelzebub
Belphie wiedział o tobie od początku. Po pierwszym spotkaniu Beel opowiedział mu o ''tej ślicznej kelnerce''. Czasami nawet wychodził z nim do restauracji w której pracowałaś.
Belphie nudził się, ale nie miał serca powiedzieć tego swojemu bliźniakowi który tak bardzo czekał żeby zobaczyć swoją ulubioną kelnerkę.
- Witam Beel i...?
- Belphegor, mój brat bliźniak. - odpowiedział szczęśliwy i złożył praktycznie takie samo zamówienie jak zawsze, ponieważ zamówił też coś dla brata.
- To ta kelnerka? - zapytał się go Belphie, kiedy zniknęłaś za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
- Tak. - odpowiedział rozmarzonym głosem Beelzebub.
- Nawet ładna.
💤 Belphegor
Widziałaś go kilka razy w szkole, ale nigdy się z tobą nie przywitał czy nawet na ciebie spojrzał.
- O! Belphie! To chyba ta dziewczyna. - Beelzebub wskazał palcem na ciebie. - Dlaczego się z nią nie przywitasz?
- Bo mi się nie chce. - odpowiedział młodszy brat i schował głowę w poduszkę kiedy ty przechodziłaś obok.
☁ Simeon
Wpadałaś na niego za każdym razem w tym samym miejscu - sekretariacie. Prawie jakby skubaniec sobie wszystko zaplanował.
Siedziałam na krześle i znowu wypełniałam papierki dotyczące mojej nauki. Nagle do pomieszczenia wszedł ten sam czarnoskóry anioł.
- Cześć! - Przywitał się ze mną i zajrzał mi przez ramię do papierów. Odsunęłam się w bok z lekkim rumieńcem na twarzy ale również z zdenerwowaniem wypisanym wielkimi literami.
- Jesteś trochę za blisko Salem. - odsunęłam jego ramię od siebie.
- Simeon. Jestem Simeon. - odpowiedział pogodnie, jakby wcale mu nie przeszkadzało to że specjalnie przekręcasz jego imię.
- Kij z tym. - powiedziałam i wróciłam do papierkowej roboty, tymczasem Simeon dalej patrzył mi przez ramię, tylko tym razem zachował bezpieczną odległość.
👼 Luke (jako przyjaciółka/przyjaciel)
Mąka.
👑 Lord Diavolo
Widzi cię codziennie. Zawsze się do ciebie uśmiecha i mówi że ładnie wyglądasz. Chociaż czasem umie cię zasypać robotą, zawsze znajdzie w Zamku coś co trzeba zmienić lub naprawić.
Wparowałam do gabinetu Diavolo jak oparzona.
- Coś się stało Lordzie Diavolo? - spytałam się.
- Zrobiłaś to o co cię prosiłem? A poza tym to ładnie dzisiaj wyglądasz (Y/N).
Demon uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób. Po chwili do pokoju wszedł Lucifer i zostawił na biurku jakieś papiery.
- Tak, zrobiłam.
- To świetnie, bo mamy dla ciebie kolejne zadanie. - powiedział po czym wskazał palcem na stosik szkiców i papierów. - Przyjemnej pracy.
- Nawzajem... - powiedziałaś zrezygnowana i zabrałaś papiery wychodząc z pomieszczenia.
☕ Barbatos
Wpadłaś na niego na placu przed szkołą. I na ulicy. I w sklepie. No dużo razy się z nim zderzyłaś.
Kuźwa mać. Znowu na kogoś wpadłam. Oby to nie był ktoś ważny. Podniosłam głowę i zobaczyłam dobrze znanym mi kosmyk włosów. Kurczaki, znowu Barbatos.
Wstałam z ziemi i otrzepałam swoje ubranie.
- Przepraszam Barbatos. - powiedziałam do niego.
Demon odwrócił się w moją stronę.
- Wystarczy Barb. - posłał mi delikatny uśmiech i wrócił do wybierania herbaty.
🕴 Solomon
Gościu chodzi za tobą 23/7. Musi być przerwa na toaletę. Tam przynajmniej za tobą nie wejdzie, chociaż kto go tam wie...
Szybkim krokiem kierowałam się do damskiej łazienki.
- (Y/N) poczekaj! - Krzyczał za mną Solomon, ale ja go nie słuchałam, najważniejsze jest teraz by zdążyć na czas.
Zamknęłam drzwi od kabiny i zrobiłam swoje.
Gdy wyszłam Solomon czekał pod drzwiami.
- Dlaczego uciekłaś? - zapytał zmartwiony.
- A jak myślisz? - zapytałam sarkastycznie.
Białowłosy zrobił się cały czerwony i później nie wracał już do tego tematu.
//yeet, to też miało być na Dzień Kobiet ale się nie wyrobiłam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top