„Zbyt wiele obelg" Mammon x demon!Reader
[T.I]- Twoje imię
[T.K.W]- Twój kolor włosów
┃🖇┃ historia inspirowana kartą „One Too Many Insults", która jest możliwa do zdobycia w grze
┃‼️┃w one shocie nie ma zbyt wielu scen pomiędzy Reader a Mammonem, więc nie liczcie na nie
Ostatnie spojrzenie na Dom Lamentu bolałoby Mammona o wiele mniej gdyby nie wiązało się to tak bardzo z jego braćmi. Czy mógł próbować wytrzymać w ich towarzystwie dłużej? Owszem, bo mógł, ale czy to nie zaszkodziłoby mu jeszcze bardziej? Chyba wolał się od nich odciąć, nie widzieć, a zwłaszcza nie słuchać ich obelg kierowanych w jego stronę. W uszach dalej szumiał mu głos Leviathana, który nakrzyczał na niego o kradzież figurki.
Może i ją ukradł, ale... czy to była jego wina? To jego wina, że był tak chciwy i kiedy tylko nadarzała się okazja zdobycia pieniędzy, w jakikolwiek sposób, musiał próbować? Nie umiał żyć bez tego.
Zupełnie tak jak Belphie bez spania, Beel bez jedzenia, Asmodeus bez swojego flirciarskiego zachowania, Satan bez złoszczenia się na wszystko, Leviathan bez zazdrości, czy sam Lucifer bez swojej dumy. To w ogóle możliwe do jakiegokolwiek wyobrażenia?
Dziś był ten dzień, w którym powiedział, że ma dość. Nie chciał więcej słuchać tego co jego bracia mieli do powiedzenia i tego jak strasznie krytykowali go na każdym kroku, nieważne co ten zrobił. Spakował swoje rzeczy do niewielkiej torby i po cichu opuścił dom. Nikt nawet nie zauważył, oczywiście do czasu kiedy braciom zaczęło brakować „tego irytującego z nich".
-Widział ktoś może Mammona?— zapytał prędko Leviathan— Dalej nie oddał mi mojej figurki... muszę zatrzymać go zanim ją sprzeda!— wydawał się być wręcz zrozpaczony
-Na szczęście go nie widziałem.— odparł Satan, zagłębiając się w lekturze, z pogodnym uśmiechem na ustach
-Ja też go nie widziałem.— Beel pokręcił głową, przełykając kolejny kawałek babeczki jaką aktualnie jadł
-Oraz ja.- Belphegor cicho ziewnął, przeciągając się na kanapie i wtulając twarz w poduszkę
-Ja także, ale przynajmniej jest nieco spokojniej.—Asmodeus wykrzywił usta w nieokreślonym uśmiechu
-Ciekawe co mu się stało... zawsze biegał po całym domu tylko nas denerwując i kradnąc moje nowe figurki.— Levi skrzyżował ręce, opierając je o siebie i spoglądając w stronę kanapy, na której siedzieli bracia, no poza Beelem, który wybrał dywan
-Jak już mówiłem... przynajmniej mamy spokój, nacieszmy się nim zanim Mammon wróci!— ucieszył się Asmodeus, obejmując ramieniem Satana siedzącego najbliżej
-Asmo ma rację, ale zejdź ze mnie.— strącił rękę młodszego brata, wracając do swojej książki.
~~~
Lucifer był ostatnio bardzo zajęty pracą i dodatkowo spędzał dużo czasu w zamku u Diavolo. Przez to rzadko kiedy bywał w Domu Lamentu i nie wiedział nic o zaginięciu Mammona mimo, że minęło już kilka dni od danego zdarzenia.
Dopiero po tygodniu zauważył brak młodszego brata. Zebrał nawet naradę w salonie, która miała umożliwić odnalezienie chłopaka. Cała reszta wydawała się być w dosyć dobrych nastrojach. Oczywiście dopóki Lucifer nie zaczął mówić o zniknięciu Mammona.
Z początku bracia nie chcieli nawet o tym słuchać, ale zostali przekonani, że bez Mammona to nie to samo.
~~~
Minęły prawie trzy tygodnie zanim udało się odnaleźć drugiego z braci.
Koniec końców pomagał w tym nawet sam Lord Diavolo. Było nieco ciężkie do pojęcia, że ktoś jego pokroju odrzucił swoje obowiązki na bok i zajął się szukaniem innego demona. No może nie zajął się osobiście, a Mammon wcale takim zwykłym demonem nie był, ale i tak sprawa wydawała się być dosyć wyjątkowa i niecodzienna.
Okazało się, że chłopak wynajął niewielkie mieszkanie u pewnej dziewczyny, która dotąd żadnemu z innych braci znana nie była.
Białowłosemu z początku również, ale jej ogłoszenie o możliwości wynajmu znalazł na jednej z tych stron internetowych z ofertami tego typu.
Jak się okazało Mammon bardzo dobrze dogadał się z dziewczyną i wiódł spokojne życie... bez swoich braci. Czy to sprawiło, że zrozumieli swój błąd?
~~~
W mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi, z którego ani [T.I], ani Mammon nie byli zbytnio zadowoleni. Mimo niechęci dziewczyna wstała z kanapy i udała się w stronę drzwi, ostrożnie je otwierając.
-Kto tam i czego chce? Z czego pamiętam nie zamawiałam kurierów ani nikogo...— wyjrzała zza futryny, zauważając w drzwiach samego Lorda Diavolo, a za nim Lucifera wraz z jego braćmi
Wydała się nieco speszona widząc tak ważną personę w Devildomie, przez co poczuła, że musi przeprosić za swoje zachowanie. No może nie przeprosić, ale przynajmniej zachować się nieco inaczej.
-L-Lord Diavolo?— zdziwiła się, otwierając szerzej drzwi
-W samej osobie, przyszedłem żeby zobaczyć czy nie wynajęłaś mieszkania Mammonowi.— wyciągnął do niej dłoń, którą nieco nieśmiało złapała
-Jestem [T.I]... i zgadza się, wynajęłam mu mieszkanie.— przyznałaś, zastanawiając się czy było to odpowiednim krokiem i czy Mammon czasami się o to nie obrazi
-W takim razie pozwól, że wejdę do środka i zabiorę Mammona ze sobą.— przecisnął się przez drzwi, wchodząc do salonu, gdzie siedział Mammon
Był jeszcze bardziej zdziwiony wizytą Diavolo niż dziewczyna. Przynajmniej takie dawał wrażenie.
Zaraz za nim, do mieszkania weszli wszyscy bracia chłopaka, co było dla niego jeszcze większym zdziwieniem.
-Chcieliśmy bardzo przeprosić Cię za nasze zachowanie.— zaczął Lucifer, co ujęło sporo jego dumie
-Właściwie nasze życie bez Ciebie stało się trochę monotonne.— przyznał Leviathan
-Jest aż za nudno.— dodał Satan
-Oraz jest mniej osób, którym można podkradać jedzenie!— jęknął Beel
-A także wszyscy zdaliśmy sobie sprawę z tego jak źle mogłeś się czuć przez to jak większość z nas Cię traktowała.— dokończył Belphegor
-Widzę, że znalazłeś sobie nawet kogoś.— Asmodeus poruszył brwiami, wydawało by się, że właśnie został prywatnym shiperem swojego starszego brata i [T.K.W]
-Nie jestem jego dziewczyną, jeśli śmiałeś tak pomyśleć.— mruknęła [T.I], zamykając wreszcie drzwi od kawalerki— Po prostu wynajęłam Mammonowi mieszkanie i... chyba się przyjaźnimy.— usiadła obok białowłosego, lekko uśmiechając się w jego stronę
-Jak uważasz...— lekko się rumieniąc, odwzajemnił uśmiech
~~~
Wszystko skończyło się dobrze. Bracia Mammona zaczęli traktować go o wiele lepiej niż przedtem.
Oczywiście dalej zdarzały im się kłótnie czy gorsze dni, ale było widać różnicę i zmiany na dobre.
Natomiast [T.I] zawarła przyjaźń z demonicznymi braćmi, a między nią i Mammonem powstały wręcz głębsze uczucia niż tylko ta przyjaźń, która rozpoczęła się dosłownie pare tygodni wcześniej.
Jeśli szukacie wniosku to tym razem takowy o dziwo istnieje: szanuj ludzi, mimo to że posiadają swoje wady.
chyba pierwszy raz (albo pierwszy raz od wieków XD) napisałam coś z jakimś przekazem, więc możecie być dumni, miłego dnia ʕっ˘ڡ˘ςʔ
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top