Wyznanie uczuć (bracia)
~LEGENDA~
[I.CH.]- imię chłopaka
[U.KW.]- ulubione kwiaty
[U.K.]- ulubiony kolor
[U.D.]- ulubione danie
[T.I.]- Twoje imię
~DLA WSZYSTKICH~
W ten dzień prawie wcale nie rozmawiałaś z [I.CH.], bądźmy szczerzy, zachowywał się jakby wcale Cię nie było, jakbyś była powietrzem lub jakimś innym gazem, który nie ma prawa być widoczny.
Musisz przyznać, że trochę zdenerwowało Ciebie jego zachowanie, jednak pomyślałaś, że być może prostu ma dziś dużo pracy i to dlatego z Tobą jeszcze nie porozmawiał. Starałaś się tłumaczyć to w ten sposób, jednak sama do końca nie wierzyłaś własnym słowom i przemyśleniom. W głębi duszy byłaś pewna, że unika Cię z jakiegoś innego powodu niż praca, RAD czy też jakiekolwiek inne zajmujące zajęcie na jakie mógł poświęcać obecnie swój czas, zamiast na rozmowę lub po prostu spędzanie czasu z Tobą.
Dodatkowo reszta braci też była jakoś małomówna i kiedy pytałaś się ich o [I.CH.] oraz o to gdzie może się on znajdować- milczeli, po prostu milczeli i nic Ci nie odpowiadali, zupełnie jakby owa informacja była jakąś wielką tajemnicą, której pod żadnym pozorem nie można Tobie wyjawić, bo stanie się coś złego, czy coś w ten deseń.
Zbliżał się już wieczór, a na dworze.. na dworze nie było widać żadnych zmian, przez to, że w Devildomie przecież cały czas jest ciemno. Nie ma tam czegoś takiego jak jasny dzień w świecie ludzi czy też w Celestial Realm.
Przechadzałaś się korytarzami i aktualnie planowałaś udać się do jadalni, ponieważ zbliżała się pora kolacji. Przy stole siedzieli już wszyscy bracia. Wróć- wszyscy poza [I.CH.]. Zdziwiło Cię to trochę, jednak po jeśli uznałaś, że pewnie jeszcze po prostu nie zdążył przyjść i zaraz się to zmieni. Jednak nic się nie zmieniło, a jego dalej nie było. W końcu reszta braci poleciła ci żebyś udała się na niewielki balkon za jadalnią. Zgodziłaś się na to i prędko udałaś się w tamto miejsce gdzie zastałaś tak bardzo wyczekiwaną przez Ciebie osobę.
~LUCIFER~
-Co ty tu robisz, Lucy?- zapytałaś, nieco zdziwiona jego obecnością
Niewielki stolik zastawiony był czerwonymi świeczkami oraz drogą zastawą do herbaty. Natomiast na środku mebla był postawiony talerz z niewielkim tortem.
-To przezabawne kiedy nazywasz mnie w ten sposób.- uniósł kącik ust lekko w górę- Odpowiadając jednak na Twoje pytanie, jestem tutaj by wypić z tobą herbatę i zjeść ciasto.- odparł, podpierając dłonie o policzki
-Ah tak.. w takim razie ja może usiądę.- uznałaś, siadając na krześle, gdzie leżała przyjemnie miękka poduszka, tak jak reszta dekoracji była ona koloru czerwonego
-Właściwie chciałem Ci coś przekazać, coś dosyć istotnego i coś co może nieco zmienić Twoje życie tutaj, w Domu Lamentacji.
-W takim razie nie pozostało mi nic innego jak po prostu Cię posłuchać.- uśmiechnęłaś się lekko w jego stronę
-No dobrze.. tym szybciej Ci to powiem, tym lepiej. Po prostu.. z początku kiedy trafiłaś do Devildomu byłaś mi zupełnie obojętna.. jednak z czasem stawałaś się dla mnie coraz ważniejsza i.. po prostu ja kocham Cię [T.I].- kończąc zdanie wziął do ręki herbatę i upił jej trochę
Ty natomiast siedziałaś osłupiała naprzeciwko niego, zastanawiając się co możesz na to odpowiedzieć.
-Ja.. ja Ciebie też kocham.- odpowiedziałaś po chwili na co Lucifer szerzej się uśmiechnął
~MAMMON~
-O.. tutaj jesteś, akurat zastanawiałam się czemu nie ma Cię na kolacji.- ucieszyłaś się na Jego widok
Dopiero po chwili zauważyłaś bukiet [U.KW.] w [U.K.] kolorze, który stał na stole, w niewielkim przezroczystym wazonie. Dodatkowo stały tam też dwa kieliszki z białym winem i dwa niewielkie talerzyki, na których było po porcji makaronu z jakimś sosem, wszystko wyglądało bardzo estetycznie i zachęcająco.
-Nie było mnie, bo.. przygotowałem dla nas osobną kolację, [T.I], mam nadzieję, że będzie zjadliwe.- powiedział
-To bardzo miło z Twojej strony, Mammon.- uśmiechnęłaś się lekko do niego, siadając na krześle naprzeciwko białowłosego, ten jednak nie odwzajemnił Twojego gestu- Coś się stało?
-Niezupełnie. Po prostu.. ja..
-Tak?- spojrzałaś w jego niebieskie oczy, które sprawiały wrażenie zagubionych
-Kocham Cię, [T.I]. Wiem, że jestem strasznym tsundere i w ogóle.., ale ja naprawdę Cię kocham..- spuścił wzrok gdzieś na dół, nie chcąc patrzeć Ci w oczy
-Ja.. też Ciebie kocham.- chwyciłaś go za lekko za rękę, na co ten się uśmiechnął
~LEVIATHAN~
-Zanim zapytasz co tu się wyprawia, pomyślałem, że w dzień, w który chcę wyznać Tobie uczucia, poproszę Beela żeby ugotował Twoje ulubione danie.- tu wskazał na [U.D.], stojące na niewielkim stoliku
Dodatkowo stały tam też świeczki zapachowe, w kolorze grafitu, które ładnie wkomponowywały się w cały obecny tam teraz klimat.
-Zaczekaj.. co takiego?- zdawało Ci się, że się przesłyszałaś lub, że to wszystko jest tylko jakimś snem
Levi chciał wyznać Ci.. uczucia?
Bądźmy szczerzy- byłaś święcie przekonana, iż woli on Ruri-chan (i inne dziewczyny z anime, mang i gier video) niż żywe kobiety.
-No.. zgadza się, [T.I.]. Już od dawno szykowałem się by Ci to przekazać jednak bardzo się wstydziłem i.. powiem Tobie dopiero teraz, zaraz, w porządku? Jesteś gotowa by to usłyszeć?- wolał się upewnić
-No jasne.- przytaknęłaś tylko, siadając naprzeciwko chłopaka, przy stoliku
-Więc.. po prostu najzwyczajniej w świecie Cię kocham [T.I]- chan, jesteś dla mnie kimś ważniejszym nawet niż moje waifu z anime i.. po prostu czuj się wyróżniona.- kończąc zdanie zakrył swoją zaczerwienioną twarz dłońmi, co z lekka Cię rozbawiło
-Też Ciebie kocham, Levi.- odpowiedziałaś po chwili
~SATAN~
Przy stoliku ujrzałaś Satana, który wydawał się być wyraźnie zestresowany. Do tego cały balkon ;taras; był starannie przyozdobiony. Wszystko wyglądało bardzo estetycznie i nie było zbyt pstrokate, przez co w żadnym stopniu Cię nie zniechęcało. Lekko zdziwiona, spojrzałaś w stronę blondyna, który uniósł na Ciebie swój wzrok, jaki nerwowo uwiesił gdzieś pomiędzy twoimi oczami, a szyją. Podeszłaś bliżej i spojrzałaś na niego pytającym wzrokiem, nie do końca wiedziałaś co się aktualnie dzieje i o co chłopakowi chodzi.
-Usiądź.- poprosił, więc wedle prośby przyjaciela, usiadłaś na krześle
Ten wyjął zapalniczkę z kieszeni i zapalił jasno zieloną świeczkę, jaka również znajdowała się na wcześniej wspomnianym już stoliku. Po tarasie rozniósł się przyjemny zapach, wywołany przez kadzidło. Mogłabyś porównać tą woń do zapachu owoców wymieszanych z miętą i być może również z innymi ziołami.
-Pewnie zastanawiasz się po co Cię tu przywlokłem i.. wcale Ci się nie dziwię [T.I]. Obiecuję, że nie zabiorę Tobie zbyt dużo czasu, chcę powiedzieć Ci tylko dosłownie dwa słowa, w porządku?- zapytał, opierając dłonie o policzki
-Jasne, mów śmiało.- popędziłaś go nieco, bo chciałaś szybciej dowiedzieć się o co mu chodzi, po prostu w jakimś stopniu (trzeba przyznać, iż w dość sporym) Cię to zaciekawiło, co za tym idzie, jak najszybciej chciałaś poznać odpowiedź
-Kocham Cię.- wzrok zwrócił na Twoje oczy, wyczekując jakiejś reakcji z Twojej strony
Jednak ty przez dobre pare minut siedziałaś z wzrokiem wlepionym gdzieś w oddał, nie wiedziałaś co odpowiedzieć, ponieważ zupełnie się Tego nie spodziewałaś. Nie wtedy! Wszystkiego innego, ale tego nie.
-Ja Ciebie też kocham.- uśmiechnęłaś się lekko, co ten odwzajemnił
Widocznie mu ulżyło, że czujesz do niego to samo co on do Ciebie.
~ASMODEUS~
Kiedy tylko wyszłaś na niewielki tarasik, zauważyłaś Asmodeusa, siedzącego przy niewielkim stoliku. Był on zastawiony najróżniejszymi słodkościami i do tego znajdowały się na nim również kieliszki. Spojrzałaś na niego podejrzliwie, szykując w głowie różne scenariusze tego co może się zaraz stać. W końcu niecodziennie Asmodeus wyprawiał wam takie spotkania sam na sam.. musiała być jakaś konkretna okazja, że był zdolny zrobić coś takiego. Dodatkowo nie rozumiałaś też dlaczego nic Ci o tym nie powiedział- wtedy z pewnością ubrałabyś się nieco inaczej.. ogółem wiele rzeczy zrobiłabyś inaczej.
-Cześć [T.I]. Jak mija Ci dzień? Mam nadzieję, że dobrze, choć nawet jeśli źle to pozwól, że rozgrzeję twe..
-Asmodeus!- krzyknęłaś, żeby przestał mówić do Ciebie dziwne rzeczy (jak miał w zwyczaju- w końcu to Asmo, tak?)
-Hm? Coś nie tak?- zdziwiła go nieco Twoja reakcja
-Wszystko w porządku, nie rozumiem tylko co się tutaj niby wyprawia, jaka okazja?- zapytałaś, wskazując na estetycznie przyozdobiony stolik
-Ah to.. chodzi o to, że.. może najpierw usiądź, wtedy Ci coś powiem, dobrze? To dosyć istotne i chyba może wiele zmienić w naszej relacji.- uwiesił wzrok gdzieś w podłodze, jaka wydała mu się teraz najciekawszą atrakcją w calutkim Devildomie
-Tak? Skoro to coś aż tak istotnego to zaczynam się trochę bać.- oznajmiłaś, opierając się o stół łokciami
-Chyba nie ma czego.. po prostu wiesz, często mówiłem Ci po przyjacielsku, że Ciebie kocham, mam rację?
-Do czego zmierzasz?- zaniepokoiłaś się jeszcze bardziej, ponieważ głos Asmodeusa był nadzwyczaj poważny, co właściwie nie zdarzało się jakoś wybitnie często (nie licząc sytuacji, w których chłopak gubił swoje kosmetyki etc.)
-Ja.. kocham Cię, ale nie tak jak kochałem Cię jeszcze niedawno.. nie jak przyjaciółkę. Jak kogoś więcej niż nią.- w jego oczach pojawiły się łzy, co sprawiło, że teraz jeszcze dokładniej mu się przypatrywałaś
-Ja też Ciebie.. kocham.- oznajmiłaś po chwili, wycierając z jego policzka łzę
~BEELZEBUB~
Kiedy tylko wyszłaś na taras, zauważyłaś jak wiele jedzenia stoi na stoliku, który zazwyczaj gdy tam przychodziłaś, był niemal zupełnie pusty. Dlatego też niemało zadziwił Cię ten widok. Pytającym wzrokiem spojrzałaś w stronę Beelzebuba, który dumnie siedział na jednym z miejsc, z uśmiechem wskazując Ci na drugie, zapewne żebyś właśnie tam usiadła. To też uczyniłaś, faktycznie siadając obok chłopaka.
-Cześć [T.I], jak mija Ci dzień? Jesteś może głodna, bo, jak widzisz, przygotowałem dużo jedzenia.. właściwie to pomógł mi odrobinę Luke.- mruknął
-Luke? On? Tego to najmniej bym się spodziewała.- oznajmiłaś, biorąc do ręki widelec i zanurzając go w potrawie
-Tak, ostatnio zainteresował się gotowaniem i tak dalej.., ale często udaje mi się na tym skorzystać kiedy jestem głodny i akurat jestem w Celestial Realm.- oznajmił ucieszony, na co pokręciłaś z politowaniem głową- Jednak, przechodząc do rzeczy, jesteśmy tu oboje po to bym Ci coś ważnego przekazał.. po prostu przyjaźnimy się od dawna.. co za tym idzie, przez ten czas bardzo się ze sobą zżyliśmy (tak myślę) i do tego.. Nie wiem jak ty, ale ja zaczynam coś do Ciebie czuć, coś więcej niż tylko zwykłą przyjaźń.- oznajmił, nawet dosyć śmiało, zwracając wzrok na Twoje oczy.
Widelec wypadł Ci z dłoni. Przez dłuższą chwilę milczałaś, ponieważ to co powiedział było dla Ciebie bardzo niespodziewane i musiałaś się dłużej zastanowić co odpowiedzieć.
-Ja.. też Cię kocham.- oznajmiłaś, uśmiechając się do rudowłosego, co ten odwzajemnił
~BELPHEGOR~
Byłaś zdziwiona tym co zobaczyłaś. Bowiem bogato zastawiony stolik, z najróżniejszymi daniami nie był czymś czego spodziewałaś się po Belphiem- siedzącym przy jednym z krzeseł. Widocznie już przysypiał, lecz Twój widok jakoś go ożywił, co też nieco Ciebie zdziwiło.
-Witaj [T.I] i siadaj, muszę Ci coś przekazać, a chce mieć to już za sobą, więc załatwimy to szybko, nalegam.- odparł, na jednym wdechu, na co krótko przytaknęłaś, siadając naprzeciwko granatowowlosego
-Tak, więc słucham Cię uważnie.- oznajmiłaś cicho
-Powiem prosto z mostu, bo nie potrafię zbyt dobrze owijać w bawełnę.
-Hm?
-Kocham Cię [T.I]. Tak najzwyczajniej w świecie, po prostu Ciebie kocham. Rozumiesz to? Proszę powiedz, że nie muszę mówić tego po raz drugi.. to zawstydzające.
-Ja.. ja Ciebie też kocham Belphie.- uśmiechnęłaś się lekko, co ten odwzajemnił, zaczynajac jeść potrawę, jaką było spaghetti
Ciekawiło Cię czy to on je przygotował, czy może ktoś zupełnie inny.. jednak to pozostało tajemnicą dla wszystkich poza chłopakiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top