Kiedy płaczesz (bracia)

Przygotujcie się na cringe proszę

~~~

~LEGENDA~

[T.I]- Twoje imię
[I.CH]- imię chłopaka
[T.R]- Twoja rasa [demon/człowiek/anioł/etc.]
[K.O]- kolor oczu

~DLA WSZYSTKICH~

Dzisiaj zdecydowanie nie był twój dzień, co było już bardziej niż pewne. Nic ci nie wychodziło, ze wszystkimi się kłóciłaś i do tego miałaś paskudny nastrój. Właściwie bez większego powodu.. Większość rzeczy (i istot żywych, ludzi, demonów, aniołów etc.) przyprawiała cię o zdenerwowanie czy łzy. Nie rozumiałaś tego, ale w końcu postanowiłaś, że najlepiej będzie jeśli na ten jeden dzień zamkniesz się w pokoju i nie będziesz z niego przez pewien czas wychodzić.
Plan być może by się powiódł.. gdyby nie to, że w końcu zobaczyłaś jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do pomieszczenia, w jakim obecnie przesiadywałaś.

-[T.I]?- zaczął, jak się okazało, [I.CH], spoglądając w twoją stronę

~LUCIFER~

Nie odezwałaś się do niego ani słowem, po prostu był jedyną osobą, z którą się dzisiaj nie pokłóciłaś i nie chciałaś tego w jakikolwiek sposób zniszczyć, więc nie odpowiadałaś.

-Wszystko w porządku?- zapytał

-..szczerze, mogło być lepiej.- mruknęłaś w odpowiedzi, wstając z łóżka i spoglądając w jego stronę

-Coś się stało? Ktoś z braci coś ci zrobił?- podszedł bliżej- [T.I], ty płaczesz czy mi się zdaje?- stanął naprzeciwko twojej osoby, spoglądając ci w oczy

-Nie, ja tylko-

-Napewno w porządku?- wyglądał na widocznie poruszonego i zmartwionego

-Po prostu.. dzisiejszy dzień jest beznadziejny, i tyle..

-Przez to płaczesz?- zdziwił się twoją postawą

-W końcu jestem tylko [T.R], wiesz, prawda?

-Uhm.. co to ma do rzeczy? Zdziwiłem się, bo po prostu rzadko widzę cię w takim stanie i-

-Nie przejmuj się mną.- poprosiłaś

-Wybacz lecz nie posłucham cię.- jego kąciki ust uniosły się lekko w górę, a Lucy poklepał cię po włosach [takie pat pat, coś in this style, u knw]

~MAMMON~

-Hej! Żyjesz?- podbiegł do ciebie i potrząsnął za ramię, sprawiając, że się odwróciłaś

-Jeszcze tak.- mruknęłaś cicho

-E-Em [T.I]? Co się stało? Zgubiłaś swoją kartę kredytową?- zapytał, widząc, że płaczesz

-T-to nie tak.. po prostu dzisiejszy dzień jest jakiś taki dziwny..

-Nie przejmuj się tym.- westchnął- Jeśli pójdziemy na zakupy, polepszy ci się humor?- wyciągnął z kieszeni kurtki Goldie- Ja płacę.- dodał

-U-Um.. dziękuję Mammon, jesteś najlepszym przyjacielem na świecie!- przytuliłaś się do niego- Ale wcale nie musisz mi nic kupować.- pokręciłaś głową

-Ale nie chcę żebyś była smutna..- szepnął, jakby nie chcąc żebyś to usłyszała

-Już mi lepiej.. dziękuję Mammon.

-A-ale-

-Nie musisz nic dla mnie robić.- uśmiechnęłaś się lekko, co odwzajemnił

~LEVIATHAN~

-Zostaw mnie, dla własnego dobra.- mruknęłaś

-Hee? A to dlaczego niby? Chciałem pokazać ci moją nową grę!- wykrzyknął, zdziwiony twoim zachowaniem

-Zostaw.- mruknęłaś po raz kolejny, jednak fioletowowłosy nie odpuszczał tak łatwo

-Nie mam mowy! Chcę grać, z to- przerwał, widząc, że po policzkach ściekają ci łzy- [T.I]- chan nie płacz, co ci?- w tempie natychmiastowym znalazł się naprzeciwko ciebie, kładąc dłonie na twoich ramionach i spoglądając ci w wilgotne od płaczu oczy

-Nic się nie stało, naprawdę.. po prostu nie podoba mi się dzisiejszy dzień.- szepnęłaś, na co ten przytaknął

-To zaraz sprawimy iż ci się spodoba!- ucieszony złapał cię za rękę i pociągnął w stronę swojego pokoju, gdzie odpalił waszą ulubioną grę

Właściwie to trzeba przyznać, że nieco poprawił ci tym humor..- tak- tylko nieco.

~SATAN~

-Co robisz [T.I]?- podszedł bliżej łóżka, na którym obecnie siedziałaś i odwrócił się w twoją stronę

-N-nic właściwie.- westchnęłaś krótko, odwracając twarz gdzieś w bok

-Nie? Czy wszystko dobrze?- zaniepokoił się, widząc, że jesteś trochę smutna

-Nie wiem sama..- wzruszyłaś ramionami

Blondyn położył swoją dłoń na twoim policzku i spojrzał ci w oczy, stając naprzeciwko twojej osoby.

-Nie przejmuj się, chodź, pokażę ci mojego nowego kotka, którego Beel znalazł dziś przed pałacem!- pomógł ci wstać, po czym skierowaliście się w stronę pokoju chłopaka

Zdecydowanie czułaś się teraz lepiej, zwłaszcza, że Satan faktycznie pokazał ci swojego nowego kota. Pozwolił ci nawet wziąść go na ręce i pogłaskać. Zwierzątko chyba cię polubiło, bo nie chciało odstąpić cię ani na krok.

~ASMODEUS~

Widząc, że nie reagujesz na to co do ciebie obecnie mówi- przytulił się do ciebie od tyłu. Mruknęłaś coś niezrozumiałego pod nosem, ocierając sobie z policzków łzy. Nie wiadomo czemu wolałaś żeby chłopak ich nie zauważył. Co jednak ci nie wyszło..

-[T.I]- chan płacze?- zapytał, lekko smutniejąc i jednocześnie spoglądając w twoje [K.O] oczy

-Mhm.., ale to nic takiego, nie martw się.- poklepałaś go po ramieniu, chcąc zapewnić, że naprawdę nie ma czym się przejmować i zaraz się ogarniesz

Jednak Asmo, jak to Asmo, rozpłakał się również. Nie wiesz czy to dlatego, że nie chciał byś płakała sama i za bardzo się tym samym wyróżniała czy może dlatego, że nie mógł patrzeć na twe cierpienie. A być może powód był jeszcze inny? Tego to już nikt poza Asmodeusem nie wie i wątpię w to czy kiedykolwiek się dowie.

-Asmo? Aale nie płacz.- westchnęłaś, lekko się do niego przytulając co od razu odwzajemnił

Siedzieliście tak kilka minut, właściwie nic się do siebie nie odzywając. Jednak później przyszedł Beelzebub, który zaczął wam narzekać, że jest głodny.

~BEELZEBUB~

-Ojoj, dlaczego mi nie odpowiadasz, co?- zapytał, nieco oburzony, co sprawiło, że odwróciłaś się w jego stronę

Ten spojrzał na ciebie nieodgadnionym wzrokiem i usiadł obok, na skraju łóżka.

-Coś się stało? Wiesz, że możesz mi zaufać i wszystko opowiedzieć!- zapewnił, spoglądając ci głęboko w oczy, na co tylko przytaknęłaś

-Wszystko okej.. po prostu jakoś tak mi smutno, bez większego powodu.- wzruszyłaś ramionami, uciekając wzrokiem gdzieś na ścianę, która wydawała ci się obecnie bardzo ciekawa

-Hm.. chyba wiem co może poprawić ci humor, [T.I]!- ucieszył się, po dłuższej chwili milczenia

-Tak?- zaciekawiłaś się

-Chodźmy coś razem zjeść! Jestem pewien, że w lodówce są babeczki, które niedawno upiekł Mammon!

-Mammon?

-Tak, Mammon.., ale spokojnie, nie zauważy jeśli kilka weźmiemy.- zapewnił, ciągnąc cię za rękę, w dobrze znanym wam kierunku- rzecz jasna kuchni

Faktycznie, musisz przyznać, że po zjedzeniu tych babeczek byłaś w zdecydowanie lepszym nastroju niż przedtem..

~BELPHEGOR~

-Hej, no i co mi nie odpowiadasz?- tutaj ziewnął, podchodząc bliżej ciebie

Belphie położył się na łóżku, zaraz obok ciebie i spojrzał w twoim kierunku, jakby szukając na twojej twarzy wskazówki dlaczego się do niego nie odzywasz.

-Mam zły dzień, więc lepiej sobie pójdź.- mruknęłaś pod nosem, jednak chłopak ani drgnął, a wręcz przysunął się bliżej ciebie

-Mam to gdzieś.. i tak nigdzie nie pójdę.

-Pff.. to już twój problem.- odwróciłaś się do niego plecami, na co ten znowu ziewnął

Właściwie to ciekawiło cię od zawsze dlaczego Belphie jest wiecznie zmęczony.. nigdy z nim o tym nie rozmawiałaś. Jeszcze.

Oczywiście chłopak prędko zasnął (no, bo czego innego można się po nim spodziewać). Ty również postanowiłaś, że się prześpisz.. później nie wiadomo dlaczego miałaś zdecydowanie lepszy humor niż przed snem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top