Kiedy boisz się ciemności (wszystkie postaci)
DLA WSZYSTKICH
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo spokojny i nie wydawało się żeby cokolwiek miało ten spokój zaburzyć.
Siedziałaś spokojnie przy biurku, kończąc pisać pracę domową. Nagle usłyszałaś cichy zgrzyt, a po chwili światło zupełnie zgasło.
Od zawsze bardzo bałaś się ciemności, nie mając na to wpływu. Nieco przestraszona odruchowo dosyć głośno pisnęłaś.
LUCIFER
Szybko przyszedł Ci na pomoc z latarką. Właściwie już kiedyś opowiadałaś mu o tym, że boisz się ciemności, więc wiedział żeby bez źródła światła do Ciebie nie przychodzić, bo mogłabyś przestraszyć się wtedy jeszcze bardziej.
-Luci?- zapytałaś, wyciągając dłoń w jego stronę
-Jasne, to ja. Nie bój się, to jedynie awaria prądu.- złapał Twoją rękę, przyciągając Cię bliżej
Zaprowadził Cię do salonu, gdzie siedzieli już inni bracia, wśród lampionów, które prawdopodobnie zapalili z braku światła.
Razem z Luciferem usiedliście na kanapie gdzie ten dalej usiłował Cię uspokoić.
MAMMON
Minęło dosłownie pare sekund zanim usłyszałaś otwieranie drzwi. Przestraszyło Cię to jeszcze bardziej, więc kolejny raz wydałaś z siebie pisk.
-Zaraz sprawisz, że ogłuchnę [T.I]!- rozpoznałaś głos Mammona, co nieco Cię uspokoiło
-Mammon!- ucieszyłaś się, od razu próbując podejść bliżej chłopaka
Ten jednak nie pomyślał nawet o włączeniu latarki, wobec czego na siebie wpadliście.
Nie zwróciłaś na to zbyt wielkiej uwagi i mocno przylgnęłaś do demona, nie zamierzając zbyt prędko go puszczać.
-Ty też się boisz, przyznaj.- uśmiechnęłaś się głupio, czując, że szybciej oddycha
-Pff, Wielki Mammon niczego się nie b-boi!- odparł zdecydowanie, zanim wyszliście z pokoju i udaliście się do salonu
Byli tam inni bracia, więc mogliście poczuć się bezpieczniej.
LEVIATHAN
-Już tu idę [T.I]!- usłyszałaś znajomy głos, a za nim huk i cichy pomruk
-Wszystko dobrze Leviathan?- krzyknęłaś do niego
-Jasne, ale trochę tu ciemno!
-Zapal latarkę w D.D.D.!- poleciłaś mu
-Zostawiłem je w moim pokoju! Siadła calutka elektronika.- jęknął niezadowolony
-Będziemy płakać za tym potem! Teraz choć tu po mnie, jest strasznie ciemno.- narzekałaś, oczekując z jego strony prowizorycznego ratunku
Leviathan po chwili wszedł do pomieszczenia, mamrocząc coś tylko chwiejnym, niepewnym głosem.
Mimo ciemności udało Ci się złapać jego dłoni, a wtedy z niewielkimi trudnościami opuściliście pokój.
Na korytarzu czekał już Satan z Luciferem, którzy usłyszeli wasze krzyki.
SATAN
Satan prędko dotarł do Twojego pokoju, wiedząc, że boisz się nieco ciemności. Wszedł do środka z niewielkim lampionem w dłoni.
-Jesteś tutaj?- zapytał delikatnym głosem, mocniej oświetlając pokój
-Jestem.- oznajmiłaś, podchodząc bliżej chłopaka i mocno go przytulając
-Nie martw się, to tylko awaria.- przeczesał dłonią Twoje włosy, po czym wyprowadził z pomieszczenia
Udaliście się do salonu, gdzie siedziała reszta braci, przez co znowu mogłaś poczuć się bezpiecznie.
ASMODEUS
-Czy jesteś w środku [T.I]?- usłyszałaś piskliwy głos Asmodeusa
Chwilę zastanawiałaś się czy to aby napewno on, a nie jakiś inny, obcy demon, który chciałby Cię na przykład porwać. Po chwili jednak zdecydowałaś, że to z pewnością tylko Asmo.
-Jestem!- odkrzyknęłaś po chwili namysłu
-Nie bój się, to tylko awaria prądu, niedługo wszystko powinno wrócić do normy.- zaczął Cię uspokajać, od razu po wejściu do pomieszczenia
W dłoni trzymał swoje D.D.D., oświetlając sobie drogę.
Szybko znalazł się przy Tobie, mocno obejmując Cię ramionami i przyciągając do czułego uścisku.
-Jesteś bezpieczna, nie martw się.- szepnął, całując Cię w czoło i lekko się uśmiechając
BEELZEBUB
Beel od razu udał się do Twojego pokoju, wchodząc do niego z latarką. Uśmiechnął się tylko na Twój widok.
-Chodź [T.I], wiem że się boisz.- zawołał, czekając aż podejdziesz bliżej
Tak też uczyniłaś, podchodząc bliżej rudowłosego i mocno się do niego przytulając.
-To tylko jakaś awaria, niedługo powinna minąć.- oznajmił, na co tylko przytaknęłaś
Następnie zabrał Cię do salonu, w którym siedziała już reszta braci chłopaka. Najwyraźniej rozmyślali co mogło być przyczyną awarii.
BELPHEGOR
Belphie słysząc Twój krzyk zjawił się w Twoim pokoju szybciej niż kiedykolwiek. Dodatkowo miał ze sobą latarkę, która oświetlała Ci drogę. Szybko podbiegłaś do niego, wpadając mu w ramiona i lekko się uśmiechając.
-Naprawdę aż tak się przestraszyłaś?- poczochrał Cię po włosach, cicho chichocząc
-Nie no co ty... po prostu no...- próbowałaś nieumiejętnie się wytłumaczyć
-Nie okłamiesz mnie tak łatwo.- po raz kolejny melodyjnie się zaśmiał, zanim zabrał Cię do salonu, gdzie było już normalne oświetlenie
Byli tam tez inni z braci, przez co przestałaś się aż tak bardzo bać.
DIAVOLO
Na szczęście nie musiałaś zbyt długo się obawiać, bo już po chwili usłyszałaś znajomy głos, należący oczywiście do Diavolo. Szybko wstałaś z krzesła i próbując podejść bliżej potknęłaś się o podwinięty nieco dywan. Na szczęście chłopak Cię złapał, cicho się śmiejąc.
-Czy wszystko w porządku?- zapytał, przysuwając Cię do uścisku
-Już tak. Po prostu się przestraszyłam.- oznajmiłaś, patrząc na niego krytycznym wzrokiem za to, że się z Ciebie śmiał
-No dobrze. Chodźmy do salonu, Barbatos zaparzył herbatę.- oznajmił spokojnie
Oczywiście cały czas kiedy szliście, oświetlał Ci drogę żebyś aż tak się nie bała i nie potknęła na schodach prowadzących na dolne piętro.
BARBATOS
Barbatos kiedy tylko zorientował się, że wyłączyli prąd udał się do Twojego pokoju. Wiedział, że boisz się ciemności i nie chciał żebyś za bardzo się wystraszyła. Z lampionem wszedł do pomieszczenia, z niemym uśmiechem podchodząc bliżej Twojej osoby.
-Nie bój się, to tylko awaria.- powiedział kojąco, wyciągając do Ciebie dłoń
Bez wachania ją złapałaś, mocno ściskając, żeby Barbatos czasami nie pomyślał o zostawieniu Ciebie zupełnie samej w tym ciemnym pomieszczeniu. W końcu oświetlał je tylko niewielki lampionik.
Po chwili na szczęście zaprowadził Cię do salonu, gdzie podał Ci Twoją ulubioną herbatę.
SIMEON & LUKE
Simeon doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że boisz się ciemności. Byliście akurat w świecie ludzi, u Ciebie w domu, kiedy nastąpiła ta jakże okrutna awaria prądu. Chłopak od razu udał się do Twojego pokoju z latarką.
-Nie martw się! Jesteś bezpieczna.- oznajmił, obejmując Cię ramieniem
-Simeon! Zapomniałeś o mnie!- krzyknął Luke z innego pokoju
-Ależ nie zostawiaj mnie tu samej!- przylgnęłaś do jego ramienia
Nie mając wyboru poszedł po Luke'a razem z Tobą, uwieszającą się na jego ramieniu.
Cała sytuacja skończyła się na tym, że Simeon przygotował zarówno Tobie jak i Luke'owi po gorącej czekoladzie, która miała was odstresować. Oczywiście musiał siedzieć zaraz obok was żebyście czasami nie przestraszyli się cieni, które odbijały się od pozapalanych świeczek.
SOLOMON
Solomon prędko poszedł do Twojego pokoju, z niewielką świeczką w dłoni. Oświetlił sobie nią drogę, po czym podszedł bliżej Ciebie.
-Naprawdę boisz się ciemności [T.I]?- zapytał, zdziwiony- Naprawdę nie tego bym się po Tobie spodziewał.- zaśmiał się cicho, łapiąc Twoją dłoń
-Haha... bardzo śmieszne.- odparłaś, z wyczuwalną ironią w głosie
-Nie bądź zła, tylko żartowałem.- przyciągnął Cię do uścisku, który sprawił, że ciemność od razu stała się jakby mniej straszna i upiorna
Następnie chłopak zaprowadził Cię do kuchni, gdzie przygotował herbatę. „Nie warto ufać potrawom Solomona."- mawiali, ale czy ktokolwiek mówił coś o napojach przez niego przyrządzonych?
____
zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy boi się ciemności etc., ale pomyślałam, że tak czy tak mogę napisać coś takiego
miłego dniaꉂ (˃̶᷄‧̫ॢ ˂̶᷅๑ )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top