-034-

Wróciliśmy do instytutu, myślałam że to będzie koniec ale nie! Zaciągł mnie do oraznerii i posadził między kwiatami.

-i co wyszło mi tak źle?

-chyba nie Lightwood. Co tu robimy?

-mam dla ciebie niespodziankę ale zanim to -stawia obok kosz -kanapki, nasze ulubione, mam też krewetki, podobno lubisz

Zadziwiona łapie się za jedzenie a on nalewa nam wina.

-wiesz że twarz wszyscy są na korytarzu?

-dlatego zablokowałem oranżeriię ciężką runą. Nikt nie będzie nam przeszkadzać

Podaje mi kieliszek a ja z uśmiechem go zabieram. Mój motyl fruwał do okoła będąc w swoim żywiole.W końcu jednak powrócił na moją głowę a ja usłyszałam syczenie. Obracam się do Aleka i zauważyłam że ma w rękach białe pudełko ze złota wstążka i dziurkami.

-twoj prezęt na mnie syczy.-wymruczal i podał mi pudełko.

Zupełnie zdziwiona odkładam kieliszek i łapie za wstążkę. Kiedy ściągam pokrywkę zauważam złote oczy wpatrzone we mnie. To był bardzo mały kotek z obrożą. Z uśmiechem go wyciągam i wznoszę na wysokość twarzy. Kładzie łapkę na moim nosie i miauczy.

Zarumieniona spoglądam na Aleka.

-skad wiedziałeś że chciałam mieć zwierzątko? Magnus mi nigdy nie pozwalał bo zawsze się przywiązuje do zwierząt a te później umierają.

-sam też chcialem mieć zwierzątko ale mi nie wyszło Więc spełniam twoje marzenie.

Uśmiecham się jak głupia i odsówam wszytko poczym kładę głowę na nodze Aleka i przytulam kota. Usłyszałam grę na fortepianie a chwilę później obok przeszedł Henry jakby nigdy nic.

-nie przeszkadzajcie sobie, Alek zapomniał o muzyce więc uzupełniam braki -łowczynie znika w dalszej części. Zaczynam się śmiać a w tedy wybija północ. Zamykam oczy i czuję jak Alek przeczesuje moje włosy.

-nadal siebie nienawidzimy co?

Pyta Alek, oddycham spokojnie czując jak wokoło nas wszytko rozkwita i zaczyna świecić. Kwiaty północy są piękne.

-nadal się nie nawidzimy Lightwood...

Chodź chyba jednak nie testem taka tego pewna.

dwa dni przed ostatnią konkurencją 3 dni do pełni i halloween.

Max spojrzał w oczy swojej rówieśniczki, miała zielone oczy i brązowe włosy. Uśmiechali się do siebie. Wtuliłam się w mojego brata.

-raphael co z Ericem? nie widziałam go od dawna, tęsknię.

-ja też tęsknię, wyjechał. Powiedział że to co do mnie czuł to jednak nie to i że nie chce znów ranić jace'a starając się na siłę go przekonywać. Nie mam pojęcia gdzie jest więc znów będę sam.

-teraz masz mnie, zawsze miałeś.

Uśmiecham się i kładę na jego kolanach. Czarnowłosy przeczesuje mi włosy i patrzy czerwonymi oczyma na brata Aleka którym się opiekuje i szkole.

Chciałam by był szczęśliwy więc zaproponowałam wyjście ze mną i nim. Zgodził się od razu. W instytucie są rozgrywki na które nie chce mi się już patrzeć. Za zezwoleniem wzięłam młodego Lightwooda i poszliśmy nocą na spacer.

-jak wogule jest ci w instytucie? pamiętam jak blagałas po ucieczce Magnusa że chcesz iść do mnie albo do wilków.

-dobrze. Spędzam dużo czasu z Williamem czytamy książki w końcu albo on albo Lightwood będzie moim mężem.

-wiem dobrze że się wykrecisz chodzby siłą.

-masz rację. Raf może odwiedził ta mnie w instytucie?

-może, na razie mam chyba dość, mam siostre łowczynię i tyle mi wystarczy.

Dziewczynka przerwaca Maxa a ten ich obraca i opserwuje ją z uśmiechem.

-są tacy nie świadomi.

-ona jest, doznała wpojenia a on .. zachowywał się jak ja i Leo... Ciekawe co się z nim dzieje...

Clary

Rozgrywka się kończyła, mój brat znów mierzył się z Lightwoodem. Był głupi myśląc że będzie z parabatai mojej ukochanej. Lubiłam Viccię, była miła i pogodna i ufała mi. Jednak mój brat popsuł wszystko kilkoma wybuchami agresji. Zazdrośnik. Może prawnie ona należy do niego ale jej serce należy do Lightwooda i ona sama o tym nie wie, to działało w dwie strony, wszyscy to widzieli oprucz ich samych, byli pewni że się nienawidzą. bynajmniej Viccia bo izzy wygadała mi się co planuje jej brat.

Pojawiła się przy mnie z nowym pupilem blondynki którym był mały czarny kot nazywała go tuptusiem.

-masz zaraz naradę rodzinną?

-mam, gdzie Emanuel? mogę sprać go?

-skonczy swoją część i chyba się myje. Wróciła już Viccia?

-nie ona i jej brat oraz twój brat są nadal u wilkołaków.

-spędzają dużo czasu razem. zastanawia mnie gdzie jest też Jace...

-probuje wyrwać jednego z łowców.

Mój naszyjnik mruga wzywając mnie na rodzinną naradę.

-ide gadać z naszymi ojcami.

-trzymaj się i nie daj pod żadnym pozorem manipulować. Jakby coś się działo mów.

Całuje ją w policzek a ta z rumieńcami głaska kota który zasnął.

Wychodzę za budynek i teleportuje się do domu przybierając moja normalną formę. Ojciec patrzy na mnie jedząc makaron.

-wiem jak wezwać anioła i wiem gdzie jest kielich oraz miecz. Wcale nie w idrysie a ma je mój sojusznik .. Henry obiecałem mu coś.

-jakby już nie można było się przywitać, musisz poczekać z tym planem przyzywania anioła.  Sebastian musi sobie odpuścić bycie z viccią.

-tak tak... Dzień po twoim ślubie za miesiąc znikniemy do idrisu. Będziesz musiała zabrać kielich anioła i miecz.

Uśmiecham się. Nie chciał z początku akceptować tego że podobają mi idę kobiety ale teraz jak widać nawet zezwala mi na ślub.

Obok pojawia się Sebastian.

-remisuje z alekiem ale to nie ważne bo przechodzi nas po 5 do izzy i do Vicci każdy może wygrać. Wygram to i będzie moja!

Mówi mój uradowany brat.

-wierzysz że będziesz z nią? popsułes to co zbudowałeś, nie umiesz kontrolować emocji, i walenie nad tym będziemy pracować najbliższe lata.

-oh daj spokój, pomożemy ojcu przywołać anioła, spełnieniu jego marzenie i cel a później zajmiemy się nimi

Wzdycham i siadam obok ojca.

-jest łatwowierny.

-tak działa na niego Viccia, może jest demonem ale nie był zraniony a jej ufa.

-jest silniejszy od ciebie ale głupszy... są dwa typy ludzi zakochanych, ci którzy tracą głowę jak Sebastian i ci którzy zyskują siłę by dojść po trupach do szczęścia z drugą osobą.

Ja szłam po trupach... by zapewnić izzy szczęście będę zdolna do wszystkiego.

Viccia

Dzień rozgrywki jest najgorszym dniem życia. Od rana jesteśmy zabezpieczanie, w pełnej zbroi.  Miałyśmy obie zostać ułożone w gnieździe wendigo. Dostaliśmy pełny Arsenał a później za pomocą teleportu od czarownika wylądowaliśmy wieczorem w ogromnej klatce z wendigo. Usiadłam na środku i wyciągłam karty.

-poważnie?

-ta rozgrywka trwa 8 godzin. Wszyscy spali kiedy my się szykowałyśmy, znając mnie będę smacznie spała kiedy mnie wybawia-robie dramatyczna minę-nie chcę umrzeć z nudy.

-w co gramy?

-a to zależy.

Jace

Stanąłem obok matki. Kobieta założyła dłonie na pierś a później spojrzała na informatyków którzy włączyli wszystkie branzolety.

-Dzisiejsza rozgrywka jest ostatnią. Musicie uratować moją córkę i jej parabatai z klatki. Klatki będą strzec a raczej próbowali się do niej dostać pół demony które powstały na wskutek długoletniego jedzenia ludzi. Wendigo. Potwory jedzące jedzące swoich braci. Jeśli przerzyjecie i je sprowadzicie zawody o rękę tych dziewcząt się skończą. Rozgrywka trwa 8 godzin jeśli dziewczynę przyprowadzi duch chłopców jeszcze dziś w nocy się zmierza w pojedynku. wasze branzolety zareagują gdy będziecie w ich pobliżu a gdy ich dotknięcie wyślą nam sygnał kto wygrał. nie będziecie w stanie oszukać nas. Wiem dobrze że czasem dwie osoby razem znalazły kobietę a później oszustwem wygrywały pozbywając się drugiego zawodnika. Teraz gdy dotknięcie jej oboje będziemy mieli to w danych.

Viccia

- Myślisz że są na tyle mądrzy by nas znaleźć?

-muszą inaczej w najgorszy dzień w roku będziemy siedzieli w klatce wendigo. Będą drapieżniejsze niż teraz.

Wskazuję na poszerzające jakiegoś człowieka wendigo.

-jakim sposobem jesteś taka spokojna? jesteśmy w klatce pełnej wendigo.

-musiałam uciekać przed stadem zombie, siedziałam w jednym pomieszczeniu ze dzikim stadem wilkołaków, i że stadem alf. Siedzenie w zabezpieczonej klatce z Arsenałen jest bezpieczniejsze niż ci się wydaje.

-wyglada jakbyś siedziała w domu przy herbatce.

-jestem wychowana przez podziemnych dla mnie to codzienność.

Alek

Wszyscy się ruszyli w inne strony. Zmierzyłem Williama wzrokiem. Patrzył na mnie tak jakby miał zabić.

Wendigo zmieniają kryjówkę a baza danych była osobiście strzeżona przez dziewczynę w której się zakochałem więc nie ma opcji by ktoś wiedział gdzie są. Mam 8 godzin na znalezienie tych przeklętych wendigo, no to lecimy.

Viccia

Po dwóch godzinach odłożyłam karty i spojrzałam w górę ta klatka miała 10 metrów w każdą stronę i z każdej otaczały ją wendigo. Izzy puściła muzykę z telefonu.

-nie sądzisz że nas namierza?

-nie wiedzą o jej istnieniu. Musiałam sobie kupić coś na co się nie włamują, myślą że mają z tamtej moje dane ale nie mają nic bo używam tego telefonu w tajemnicy. Do nikogo z niego nie pisze.

-to logiczne-wzruszam ramionami i wyciągam Pocky.

-widzę że nie tylko ja coś przemyciłam

-mamy tu siedzieć 8 godzin. Hej zróbmy sobie zdjęcia

Biorę znów karty jak i ona, włączamy stoper i odkładamy kawałek dalej telefon poczym robimy sobie zdjęcie jak z powagą gramy.  Zaczęłyśmy się wygłupiać. Robiłysmt najdziwniejsze zdjęcia nawet z wendigo obok nas.

-ciekawi mnie jak radzi sobie twoja dziewczyna...

-a mnie ciekawi jak sobie radzi mój i jej brat.

Alec

Wendigo lubią ciemne wejścia więc gdy znalazłem najbliższe kanały zszedłem do nich i usłyszałem kroki.  Momęty później zostałem przyparty do ściany a jasne światło rozjaśniło mi twarz.

-Alek? co ty tu na diabła robisz?

Uchylam powieki i widzę Matthewa. Przeczesał rude wręcz czerwone włosy a zielone oczy zabłysły.

-szukam wendigo lubią ciemne miejsca a kanały to najlepsza droga.

-widzę że masz podobne myślenie. Mój brat woli iść górą. Na anioła w tym smrodzie nie znajdę ją za żadne skarby

Mówi i rozgląda się.

-połacz siły, szukasz izzy ja szukam głównie Vicci wiesz, żeby wygrać. Jeśli je znajdziemy wygramy.

-racja ale... mój brat... z resztą. Mój brat nie powinien być z tą blondynką, on wcale nie rozumie nigdy nie rozumiał.

Przejerzdza Stellą po moim ciele a chwilę później wyciąga z kieszeni żelki i wkłada parę do ust.

-jakiś pomysł na je znalezienie?

-powinnismy wyczuć odór trupów. Czuje się dziwnie że to tobie będę pomagać a nie bratu.

-sprzymierzanie się z wrogiem czasem to najlepsza opcja. Każdy ma jakiś cel w tym.

-Moim chyba będzie dobro brata. Jestem pewny że jesteś taki jak my.

-czyli jaki?

Pytam i skręcamy w bok oglądając korytarz.

-jesteś mutowany, nie korzystając ze sztuczek masz najlepsze wyniki, jestem pewny.

Viccia

Zaczęło mi się nudzić. Zaczęłam mieszać w branzolety i chwilę później na ekranie zobaczyłam mapę i 10 czerwonych kropek oraz 2 białe. Wszyscy byli tak daleko, a my byliśmy na obrzeżu miasta w opuszczonym budynku gdzie kiedyś była siłownia.

-Co tam zrobiłaś?

-albo Sebastian i Clary znów współpracują albo ktoś ma sprzymierzeńca. Czekaj chwilę... mam..

Powiększam obraz i widzę inicjały.

-no nieźle twoja dziewczyna i mój wróg obecnie współpracują, i są blisko Sebastiana, zmierzają ku sobie a inni zawodnicy się oddalają od nas i to dużo.

-mam ochotę na drinka...

Kładzie się na swojej torbie a ja przełykam ślinę kładę głowę na jej brzuchu.

-jak bardzo chcesz?

-cholernie...

Łapie kontakt wzrokowy z jednym z wendigo a później się uśmiecham.  Zaczynam do niego mówić w jego języku a później znika z góry.

-co powiedziałaś?

-załatwilam nam Wino i kieliszki, Są bardziej rozumne niż myślimy,  mówiłam ci Nie wszyscy podziemni są źli...

Przerwała mi i cicho wyszeptała.

-i nie wszystkie demony to potwory...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top