-029-

Wszystko kręciło się wokoło mnie i mojej parabatai. Nie dało się spokojnie przejść przez korytarze zawody zaczęły się wczoraj i dziś mają być pierwsze konkurencję. zastanawiam się ilu z nich już jest na nogach i mnie szuka. Nasz korytarz miał teraz wypełnione wszystkie pokoje. Izzy napisała mi że wstała ale ponieważ słyszy wszędzie kroki boi się wyjść. Ubrana już w krutkie spodenki i za długą bluzkę Aleka chcialam iść na śniadanie ale faktycznie wszędzie słychać ich. Poczułam szczotkę na włosach.

-czemu tak nasłuchujesz?

-musze uważać na tych debilów to może się naprawdę źle skończyć. Nie chcę na nich wpaść. Izzy też nie chce wyjść próbuje przywołać jace'a żeby pomógł jej przejść

-udawaj że lubisz jednego z nich reszta zacznie go atakować a ty będziesz mieć spokój.

-mogę udawać że lubię ciebie, ubieraj się zaprowadzisz mnie na śniadanie.

Chłopak zakłada spodnie i koszulkę. Przyciąga mnie za biodro i otwiera drzwi ... Pierwsze co to zobaczyłam stos prezentów pod nogami. Wzdycham i przechodzę nad nimi. Alek trzyma mnie naprawdę blisko siebie ... dziwnie się zachowuje.

Zobaczyłam wściekłe miny kandydatów. z uśmiechem splatalam nasze dłonie i wszedłam do windy.

-chcą mnie zabić?

-nie, zauważyli że jesteś konkurencją.

Alek wypiął dumnie pierś i wyciagł mnie z windy prowadząc do kuchni. Tam też nie było prywatności. Izzy stała z jace'm w rogu między blatami a Alek trzymając mnie za rękę sięgnął po kawę.

-ilu ich jest?

-60-ciu wczoraj przy przydziale pokojów zabrakło miejsc i jedna noc musieli niektórzy spać po dwa. Dziś ekipa sprzątająca robi miejsce na strychu i oddziela miejsca dla reszty.

Przysówam się do niej zmartwiona i łapie za kubek. Ale tylko ten aleka bo mojego nie było. Zobaczyłam że jeden łowcą go trzyma i z kimś rozmawia.

-KURWA wszytko ale nie mój kubek.

Strzelam palcami i puszczam Aleka poczym ruszam w jego stronę. izzy prubuje iść za mną ale Alek blokuje ją ramieniem wiedząc że będzie grubo.

Staje przed blondynem i wskazuje na kubek.

-zauważyłeś że ten kubek był wyjątkowo nisko zasłoniony? Czy nie wpadło ci kolesie do głowy że to czyjś kubek?

-Przepraszam jestem Jake... Czyj to kubek zaraz oddam.

-to mój kubek śmieciu-udezam w jego rękę tak że się oblewa w pół wystygnietą herbartą.-jeslinktoykolwiek ruszy mój kubek zabiję.

Zabieram chłopakowi naczynie i wyciągam z niego torebkę od herbaty poczym rzucam mu w twarz. Izzy próbuje powstrzymać śmiech a Alek się już zwija na podłodze. Jace tylko przytakł. Podeszłam do niego.

-a ciebie to nie bawi?

-Moja były mówił mi że gdy zabrał twoja maskotkę dostał w twarz

Zdziwieni łowcy się odsówam ode mnie a Alek wstaję z podłogi.

-prosze wy aczyc za zachowanie przyszłej narzeczonej jednego z nas, dopuki nie wypije kawy jest bardziej chamska niż ja. a gdy się rusza jej rzeczy gryzie

-zamknij się Lightwood-warvzę połykając kubek a część męska się zaczyna śmiać.

Stawiam czysty kubek przed alekiem który robi nam kawę a sama wyciągam masło orzechowe i dżem jagodowy. Zaczynam robić nam kanapki i je składać. Widzę jak łowcy się przypatrujemy co robi Alek a gdy siadamy do stołu i zaczynamy jeść miałam wrażenie że starają się zapamiętać nasze śniadanie które lubię jeść.

Izzy stalowa przed nami słodycze które zjadam w między czasie a w tedy do kuchni wkracza Sebastian. Wyciąga z lodówki kanapkę z serem i siada na przeciwko mnie.

-Hej Promyczku.

-will jeśli zamierzasz od rana niszczyc mi dzień to daruj sobie.

-znacie się?-pyta dość zirytowany Alek a ja kiwam głową.

-są z Polski z instytutu w górach jest tam bardzo cicho więc są mało znani czasem nawet clave o nich zapomina.

Wymruczałam i wsadziłam Pocky do ust.

-do której panny startujesz?-pyta obojętnie Alek ale gdy Sebastian patrzy na mnie coś się zaczyna gotować w czarnowłosym.

-do Vicci, zaś mój brat do twojej siostry.

-jest niższy izz będzie się z niego śmiać...

-nie tylko niższy bo młodszy tez-chichotam a izzy siada obok.

-uwazaj że Matthew jest uroczy i z chęcią za niego wyjdę.

Alek kładzie kawę na blacie i patrzy na siostre jak na jakąś tępą dzidę.Zaczynam się śmiać. Tylko my dwie wiemy że on to tak naprawdę ona i że one już dawno są zaręczone. a jako demon jest pewność że wygra.

-tez uważam że Matthew jest słodki szkoda że to my nie możemy wybrać.

-w zasadzie wybierzecie... a jeśli nie to będzie walka jeden na jeden.

Mamrocze Alek a ja z uśmiechem go szturcham. Przeczesuje włosy i zatapiam usta w bitej śmietanie. Chłopcy zagryzam wargi kiedy się oblizuje.

-zboczeńcy-warczy izz a ja łapie ją za dłoń pod stołem.

Dziewczyna podaje mi Pocky które zaczynam jeść z dzikim uśmiechem. Alek mierzy Sebastiana wzrokiem i na odwrót.

-masz ochotę na trening?-pytam izz a chłopcy skupiają się na mnie.

-jasne-mowią oboje a ja zasłaniam twarz ręką.

Jacy idioci. Kończę posiłek i chce odłożyć talerze do zlewu ale jakiś łowcą je zabiera i wkłada za mnie. Jak tak dalej pujdzie zabronią mi się ruszać i włoza w opakowanie jak jakaś lalkę.

-jaką jest pierwsza konkurencja?

-łowy. Od niedawna mamy czytniki zakładasz je na swoją broń i liczą ile demonów zabiłeś, ci co mają mniej niż pięć odpadna-mowi izz z triumfem a Sebastian się uśmiecha.

debil steruje demonami... jego siostra tak samo co oznacza że zrobią to z palcem w tyłku. trzeba dopomuc alekowi.

Wychodzę z kuchni z izz za rękę. Staramy się unikać tłumów ale nie działa to ani trochę i co chwilę ktoś nas zaczepia dlatego wzielismy ze sobą matthewa a raczej Clary która udaje faceta. Wszedłam do sali treningowej i wzięłam kij.

Stanęłam z boku kiedy inni zaczęli nas opserwować.

-matt chcesz pierwszy?

Kiwa głową i staje przede mną.

-moj brat ma niesamowite szczęście -mówi z uśmiechem i zaczyna atakować.

Bez problemu odbijam jego ciosy.

-nie wyjdę za twojego brata

-wiem że nie chcesz, twoje serce należy do innego, przyznaj że nie tylko dlatego poprosiłaś Aleka o pomóc.

Podskakuje kiedy atakuje moje nogi.

-jedbak należysz do mojego brata, on cię kocha.

-nie znam go tak dobrze

-a Aleka tak?

-nie... nie wyjdę za niego to mój wróg.

-znow okłamujesz sama siebie. Sebastian wygra wiesz o tym

-niestety-udezam w jej kolano na co jeka.-jest pół demonem a Lightwood jest tylko nocnym łowcą.

-sebastian ci ufa, powiezył ci tajemnice.

Odbijam jej kij i wyrywam go poczym zaczynamy się bic na gołe pięści.

Udeżam mnie w brzuch.

-ała kurwa... nie chcę wyjść za mąż nawet się nie całowałam, czekam na tego jedynego.

-może to Sebastian...

-poczułabym to od razu.

Przeżucan ja przez siebie. Był moejgo wzrostu i wagi i wieku. Jednak byłam silniejsza.

-Promyczku nie zawsze to się czuje.

-powiedzialam już nie wyjdę za żadnego z nich.

Łapie ją za koszulkę i udeżam w ścianę tak że powstaje wgiecie. Izzy otwarła drzwi że szkła oddzielające mnie i ich. Położyłam ręce na biodrach.

-kto nastepny.?-pytam z uśmiechem zwycięscy a w tłumie zauważam Aleka. -nikt? to ja już pujdę idę pomoc w szykowaniu liczników demonów... Izz chodź ze mną. Któryś mi zablokuj drogę a skończy jak matt.

W pracowni zobaczyłam stosy kartonów oraz wściekła Maryse.

-jak zazwyczaj były 3 łowców max tak teraz jest ich tutaj tylu trzeba podłączyć do systemu dwa rodzaje liczników.

-jak to dwa?

-wiesz najpierw są liczniki ilości demonów a obok rangi im wyższa ranga tym więcej punktów całe te zawody są na punkty a nie każda konkurencja osobno.

-a najgorsze jest to że nie wszyscy startuja do was obu na raz. Chodź są tacy. Mam napisane na papierach kto co i jak każdy wczoraj to wypełnił a dziś tylko kilka godzin na zrobienie tego.

Biorę karton i wyciągam jeden licznik. Izzy bierze drugi a później patrzymy na siebie.

-czy jeśli to zrobimy to będę mogła startować?-pytam- dawno nie byłam na łowach.

-jak chcesz im zrobić konkurencję

Śmieje się Maryse a ja biorę teczki i komputer.

-izzy podajesz kodujesz imię i nazwisko aj wpisuje w bazę danych. i łączę z licznikiem.

Mówię siadając przy jednym z biurek. Otwieram teczkę i zaczynam zapisywać dane kiedy izz wpisuje dopiero w branzolete. Gdy pierwszą osobą jest gotowa łączę opaskę z bazą danych i na większym ekranie wyświetla się pierwsza osoba.

- ile to zajęło?

-10 minut.

-okej mamy robotę na cały dzień.

Uśmiecham się i zabieram ręce poczym zaczynam kodować dalej

21:00

Wpisałam ostatnie dane i wzięłam licznik dla siebie. Zapisałam siebie jako XYZ. Bo dlaczego by nie. Wkleiłem swoje stare zdjęcie jak byłam przebrana za chłopaka i wypełniłam resztę danych. Maryse pojawiła się nade mną.

-niebywale interesujące, chcesz rywalizować o własną rękę.

-trzeba podniesc poprzeczkę i pokazać kto jest najlepszy.  Niech się przejmują że maja złe wyniki... Izzy Kańczuga podłączać liczniki do broni. W przypadku tych którzy walczą sztyletami bądź łukiem i mieczem albo coś w te gusta, podłączyłysmy kilka pod jeden licznik. z tamtego kartonu.

Wklikuje enter i pojawiam się na ekranie. Chłopcy z zainteresowaniem opserwuja tablicę a później idą do ivana który daje im broń. Ja podłączam do swych sztyletów swoją i się uśmiecham.

-mogę się zaręczyć sama ze sobą?

-jak wszytko wygrasz? nie ma zasady która mówi że kobieta nie może walczyć o swoje prawa.

-czyli jak wygram ze wszystkimi to nie będę musiała się żenić?

-mysle że clave będzie ci kazało wyjść za drugiego zwycięzcę. Nie ma innych opcji.

Wzdycham i poprawiam sztylety które świecą w moich dłoniach.

-czy kielich i miecz są zabezpieczone?

-tak okej zmykaj idą zaraz w bój jesteś gotowa?

Kiwam głową... na przerwie ubrałam. się w strój na misję i teraz byłam ubrana na czarno jak jakiś agent specjalny

Nakłada mi na rękę stoper.

-odlicza czas od 22 kiedy zaczniecie zabijać demony oby mój syn nie odpadł bo mam wrażenie że sporo polegnie.

-ostatnio przecież jest więcej demonów

-tak owszem jest -poprawia moja obręcz i przyczepionego motyla poczym daje mi rękawiczki.
-weź, są moje nie było walki w której przegrałam były jak mój talizman.

-czemu...

-może jeszcze tego nie rozumiesz, ale się dowiesz ... taką mam nadzieję.  A teraz idź pokaż chlopcą jak to się robi.

Mruga do mnie i zakłada rękawiczki na moje dłonie.  Ruszam w tłum naciągając kaptór. Alek poprawia łuk wyraźnie zmartwiony.

-psst

Zaczyna się rozglądać aż łapie go za bluzkę i ciągnę w dół.

-pomoge ci.

-Promyczku? co ty tu robisz do diabła. nie przypominam sobie o tym że możesz ... na anioła co ty robisz?

-pomagam ci i idę się pobawić.

-nie pozwalam...

-alek musisz wygrać ja nie chcę wyjść za mąż a zabijanie demonów daje dużo punktów. Im wyższy demon tym więcej punktów. Ja jestem magnesem na wszelkie demony więc chce ci zapewnić zwycięstwo.

-to nie uczciwe.

-jesteś dobry jak ja ale potrzebujesz demonów a przy 60 łowcach nie zostanie dla ciebie żaden.

-trzymaj się mnie ... patroli nie ma bo my jesteśmy a oni chcą się pozbyć konkurencji. Trzymasz się mnie i nie pakujesz w największą zgraję demonów.

Mówiac to łapie moja bluzę i przyciąga do siebie.

-ouohhh Dangerous Woman!

Wsadzam mu w usta materiał gdy zaczyna śpiewać.

-nie psuj mojej jednej z ulubionych piosenek Lightwood.

-ale ja... często to śpiewasz pod prysznicem podoba mi się...

-mówiłam ci że skoro masz ochotę się golić kiedy na się myje to chociaż mi nie wypominaj że śpiewam.

-ouh...

Lightwood idiota... upodobał sobie siedzenie w łazience kiedy się myje a później gdy ja suszę włosy to on się myje. Więc w sumie jestemswszyscy w toalecie w jednym czasie..  Idiota .

Spojrzałam na niego z boku. Był pewny determinacji... czemu wydaje mi się że on chce z własnej woli to wygrać?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top