-022-

Izzy i Jace spojrzeli na siebie po wysłuchaniu dotychczasowego planu i zaczęli się śmiać

-ta teoria jest głupia a ci ludzie nie mogą mieć tak potężnego przedmiotu.

-nawet jeśli musimy to sprawdzić. Pomożecie ?

-i to jest wyjaśnieniem tego że nie krzyczycie na siebie i nie zabijacie na korytarzach?

Wspólnie kiwamy głową, poztym odpoczęłam od tych sprzeczek z nim. Kto by się jednak spodziewał że nie robię iem hałasu przyciągamy bardziej uwagę niż robieniem hałasu.

-dupek.

-idiotka.

-przypomne kto był tak zaspany że zamiast mydła użył pumexu...

-uzyłeś pumexu?

-byłem zaspany a ona jak zawsze włamała mi się do łazienki uważając że to jej kolej.

-to było o północy a ty brałeś prysznic 3 godziny, teraz masz bliznę od tarcia na biodrze sieroto.

-jedyną sierotę dosłownie jaka tu widzę to ty...

-i my marudzilismy na to że jest cicho?-pyta izzy jace'a a ja czuję jak płyną mi łzy do oczu.

Biorę nóż którym kroilam właśnie kanapkę i wbiłam w blat.

-wiesz co może nie mam prawdziwych rodziców ale mam przynajmniej bardziej uczuciowego przyjaciela niż ty. Może jesteś moim wrogiem ale to niskie posunięcie.

Wściekła biorę widelec i tuż przy jego głowie wbijam do ściany poczym wychodzę z pomieszczenia. Oddycham głęboko i idę do pokoju. Mój pokoj to tak naprawdę pokój Aleka, przeniosłam swoje rzeczy do niego... bo było nam łatwiej niż ciągle chodzenie z jednego do drugiego.  Usiadłam na łóżku i wyciągłam papiery z naszym planem. Myśląc nad najlepsza opcja w końcu zaczęłam pisać i zmieniać szczegóły. Dosrodka wparował Alek i skoczył na mnie mocno ściskajac.

-Aleksandrze Gideonie Lightwoodzie boli mnie brzuch! jakim prawem to robisz!

Bije go po rękach ten jednak szczelnie mnie oplata i obraca.

-izzy powiedziała mi coś i Jace też dlaczego mi nie powiedziałaś? Przemyślałbym tekst że sierotą.

-wiec ci powiedzieli?

-jesteś głupią kosmitką a ich wyobrażałem sobie jako mądre stworzenia.

-spadaj ty mało inteligentna istoto. jestem inteligentniejsza niż ty, pamiętam mój każdy dzień od narodzin.

-troche smutne... nadal nie rozumiem chyba fragmentu twojego ujawnienia, spać nie mogłem, po co ci to było?

-tak żebyś się poczuł głupio. Jestem chodzącym nowym stworzeniem a ty mógłbyś być naukowcem we własnym świecie.

Uśmiecha się i kładzie głowę na moim ramieniu poczym zagładą w projekt.

-i co tam masz?

-zrobiłam plan. Ale będziemy mogli zostać tam dłużej bo takie podróże kosztują Magnusa siłą. Czy będę mogła iść na spacer?

-pewnie... ja chcę iść na lodowisko gdzie w finałach Estella Evora trenowała. Jest tam ołtarzyk dla fanów, pamiętam jak izzy oglądała to raz na telefonie z Jace'm a później dołączyłem się ją i razem śledziliśmy te ludzkie dziecko. Trochę jak przyziemni. Mieliśmy posesję ale to co robiła ta dziewczyna czuło się w kościach. Jednak zniknęła po finałach właśnie w tym mieście i słuch o niej zaginął.

Mówił emocjonalnie tocząc się po łóżku a później otworzył szafę i wyciagł dumny plakat.

Pamiętam w tedy zawsze miałam krótkie czarne włosy. jednak Magnus zawsze umiał zrobić z nich koka. Zielone spojrzenie i twarz oraz ciało niezwykle blade. Mówiłam wszystkim ze jestem albinoską i farbuje włosy i że oczy jedyne przetrwały zmiany w moim ciele. Miałam inne rysy twarzy a to wszytko za sprawą magii.

Zamknęłam oczy i złamałam ołówek. Kochałam jazdę na łyżwach. Jeździłam od najmłodszych lat i naraziłam Magnusa. Odwróciłam wzrok i podniosłam się chowając plany. Stanęłam przy drzwiach gdzie opserwował mnie zdziowny Alek.

-coś nie tak?

-nie... ale też chce pójść na lodowisko... by pojeździć dobrze?

-okej będę ci kibicować...

-mhm

mruczę poczym wychodzę poprawiając obręcz na głowę. Czułam jak serce mi wali rozprowadzając ból po moim ciele. Pobiegłam do łazienki i się tam zamknęłam poczym zaczęłam łkać. Odchylam głowę i znów jestem pośród gwiazd. Moje kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze. Przyjemna cisza. Blask.

W końcu zauważam miodowe tęczówki.

-czy mój parabatai znów cię zranił?

-nie ... nie celowo. Nie ważne. Wiesz chyba dziś zacznę noc w bibliotece. Muszę dowiedzieć się istotnych rzeczy do misji. Idę jakby Alek mnie szukał powiedz że "promyczek" siedzi w bibliotece, bo inaczej zacznie panikować i znów wybiegnie oknem by mnie szukać. A byłam tylko w toalecie.

-jesteś pewna że go nie lubisz?

-przestańcie już z tym nie znoszę go i wszytko wróci do normy tylko najpierw znajdę drugi dar anioła i go ukryje.

Odchylam głowę a on zostawia mnie w spokoju. Ocieram łzy i poprawiam włosy poczym znów idę do pokoju gdzie on wpatrywał się w plakat.

-masz ochotę na naleśniki Lightwood?

Uniósł wzrok i się uśmiechł. Odrzucił papier i ruszył za mną.

-z bitą śmietaną?-zapytał pochylając głowę nad moim ramieniem. Był taki wysoki że mógł sobie oprzeć brodę o moją głowę... dopiero gdy się nachylił.

Kiwam głową i schodzimy po schodach do kuchni. Wyciągamy potrzebne składniki i zaczynamy je wrzucać do miski.

Całkiem dobrze szło nam robienie kawy i przy naleśnikach nie było problemu do puki nie chciałam potworzyc Mąki... za mocno pociąglam i przez przypadek Alek dostał mąką w twarz Chciał coś powiedzieć ale tylko się zaśmiał i zabrał mi mąkę poczym posypał na głowie i uklepał. Chciałam znów tym razem specjalnie usmarowac go mąka ale opanowałam się i wsyoałam to co zostało do ciasta. Potrzebowałam jeszcze 2 opakowań, chyba będę musiała oddać Maryse za to cmze tak traktujemy się mąką.

Alek wyciagł patelnię i nalał zrobione ciasto. Zabezpieczyłas jedzenie by nic mu się nie stało i wzięłam ze blatu trochę mąki poczym rzuciłam w Aleka. Ten z nie z porcja koki w ustach wściekły otworzył nowe opakowanie i zaczął we mnie rzucać. Wzięłam drugi worek i zaczęliśmy swoją wojnę. Pamiętaliśmy oczywiście o naleśnikach i nawet gdy skończyliśmy wojna trwała , z ieralismy później nawet to z ziemi by uderzyć drugiego. W pewnym momencie wsyoałam mu to do butów i za spodnie. Przegiełam bo on sekundy później wziął jajko i roztukl je na moim biuście i posypał mąką.

-no proszę nie sądziłem że umiesz robić takie ciasto...-bezczelnie patrzył mi w cycki. Rzuciłam jajkiem w jego głowę a gdy się schylił podbiegłam i robiłam następne i posypałam mąką

-czy ty nie sądzisz że to łamie zasady BHP? przecież wiesz że trzeba nosić czepki jeden to wypadek dwa włosy to zbieg okoliczności ale gdyż włosy to tłum.

-ty mała zołzo jak ja to zmyje...

-masz tego plusy jajko i mąką to idealna maseczka na włosy, laska z którą będziesz spał i ona będzie chciała ciągać twoje włosy będzie czuła ich miękkość.

-oh tak? więc będziesz ciągła mnie za włosy?

Pyta z diabelskim uśmieszkiem. Mróze oczy zła a on tylko rozbija jajko na mojej głowie.

-tez chce czuć miękkość wlosow jak będę je czesał -chichocze.

Boże on chichocze.

-ignorujac część o spaniu ze mną co się nie zdaży powiem ci że przejdę dosłownie po tluczonym szkle by znów zobaczyć ten uśmiech.

Mówię rozmazona patrząc w te czarne bestialskie oczy. Podchodzi i się uśmiecha, ale nie tak cynicznie i złośliwie tylko tak... naprawdę, to był miły uśmiech.
Bawi się przez chwilę moimi włosami pokryte mąką i jajkiem. Wkłada głębiej dłoń we włosy i powoli się przysówa. Lecz kiedy jest blisko moje twarzy odsówa się i zasłania łokciem połowę twarzy.

-nie... na anioła co ja robię-Chłopak umył ręce i poszedł po bitą śmietanę. Ja zaś nadal roztrzęsiona stoję w szoku.

Czy on... nie no gdzie.

Biorę jajko i poci gam do Aleka poczym go przytulam i rozwalam jajko na jego plecach.

-jesteś wrogiem którego najbardziej nie znoszę.

Ten rozwala mi jajko w ten sam sposób.

-wkurwiasz mnie jak mało kto

-Ale wy jesteście słodcy... nie momet czekaj dlaczego tu jest tyle mąki?

Wskazuje na Aleka a on na mnie

-on/ona zaczęła/ął

Izzy staje za Jace'm.

-wyczuwam naleśniki i mąkę... O w kaczki albinosy co tu się wydarzyło!?

W dalszym momencie wskazujemy na siebie a pzoneij przepychamy przez chwilę.

-kosmitka zaczęła.

-ten obywatel ziemi nie szanuje jje dubr.

Przykładają ręce do czoła a ja biorę tace naleśników i siadam przy stole z alekiem.

-alek, zróbmy jak na tych pojebanych filmach.

Mówię a izz upuszcza łyżkę i obraca się.

-jak go nazwałaś?

Jace wypluwa naleśnika którego ukradł.

-czy ona nazwała go imieniem a nie nazwiskiem?

Zamykam oczy i podchaczam krzesło Aleka przez co upada. Chloapk jęczy i szturcha izz.

-dajcie nam już spokój, czy to naprawdę takie dziwne?

Nakładam na dwa naleśniki bitą śmietanę i zwijam je poczym podaje alekowi a ten z uśmiechem gryzie nasze dzieło.

-hej one są lepsze niż te co robię, co tam wrzucilaś?

-cynamon. Kiedyś zrobię pierogi to dopiero jest niebo w gębie.

Mruczę z uśmiechem a Maryse która weszła do kuchni złapała się za włosy. Henry będący za nią wzruszył ramionami i usiadł obok nas.

-podejrzewam że izzy ...

-tym razem nie ja gotowałam a najwieksi wrogowie na świecie.

Maryse patrzy na nas i łapie się za usta

-na anioła myślałam z chociaż mój syn ma oleju w głowie, Viktorio popsułaś mi syna

-nie mogę popsuć czegoś co już takie było.

Uśmiecham się a Alek wsadza mi koniec naleśnika do ust i niemal go wypycha dalej.

-zamknij się zołzo.

Odgryzania naleśnika zanim zdąży zrobić coś dalej.

-ciekawi mnie czy jak będziesz chciał mieć robionego loda to też kobiecie będziesz tak wpychał tego małego żeby się udusiła... chociaż skoro nic tam nie masz to czym ma się dusić.

Izzy gwizła.

-o kurwa.

Alek spojrzał na mnie z nienawiścią w oczach.

-mowi to dziewczyna która się nie całowała.

-szanuje swoje usta, wolę się nie całować wieczność niż mam pocałować kogoś twojego pokroju można syfilis dostać.

-ha ha ha kiedy ci się riposta zaostrzyła?

-odkąd czuje niesamowity ból brzucha

Mruczę i jem dalej. Skończyło się tylko że wszyscy siedzieliśmy przy stole i jedliśmy naleśniki. Inni łowcy zaglądali przez szyby zdziowieni a mnie to bawiło.

3 dni później

nocą

Usiadłam w bibliotece z książkami. Robię to od 3 dni nie mogąc zasnąć. Wizja końca świata jest straszna szczególnie w Magnus miałby umzec muszę go ocalić i Erica w końcu jest teraz podziemnym. Świat ma się skończyć a ja nawet nie pocałowałam nigdy nikogo. Dlaczego tak uporczywie czekam na tego jednego?

Henry stanął niedaleko mnie.

-chcesz pufę? poprosiłem łowców którzy,y stworzyli ci fanklub i załatwiłem.

-wiec jest grono lubiących mnie łowców?

-podobasz się im jesteś silna piękna, mądra, no umiesz dowalić słowami i nie jesteś łatwa to kręci chłopców a twoja pozycja ciągle idzie w górę my mężczyźni automatycznie dobieramy sobie najlepsza partnerkę.

-ta... słyszałam. Niestety nie szukam chłopaka ani dziewczyny. Aktualnie mam przyjaciela geja kotry chodzi z moim drugim przyjacielem gejem, parabatai która również jest w homo związku a na głowie mam dupka Lightwooda z którym mam sprawy.

-tylko raz w życiu powiedziałaś jego imię publicznie, nadal nie chęć mi się wierzyć że wogule powiedziałaś jego imię publicznie.

-nie znoszę go, że wzajemnością. Coś jest w tym idiocie że mnie drażni...

-moze to że widzisz w nim to kim chcesz być?jest zimny ty też byś chciała wyzbyć się emocji. tylko to was różni. On jest zimny a ty uczuciowa. Rycez i promyczek.

-jaki to rycez? Uratowała kiedyś kogoś?

-ciebie.

Moja twarz pokrywa się ultra rumieńcami. On ma rację uratował mnie przed kaczką.

-moze i masz rację ale to nadal Lightwood nie znoszę go. Jest dupkiem, nawet jeśli jesteśmy podobni to może to jest przyczyną naszego sporu.

-ty chcesz jego chłodu a on twojego ciepła, nie widzisz tego? Macie podobne ruchy, w ten sam sposób zaczynacie dzień i nawet o jednej porze dlatego zawieszanie broń i razem robicie śniadanie, spicie ze sobą czy tak zachowują się osoby które się nienawidzą?

-myślę że nie, ale ja naprawdę go nie znoszę, nawet ten jego wzrok czarnych tęczówek mnie wkurwia.

Henry się śmieje i opiera o szawke kiedy ją siadam na pufie.

-byłam kiedyś kobieta, nie cierpiałem jej, traktowaliśmy się tak jak ty i Alek.Na anioła przysięgam że musieli sprowadzić zawodowego lekarza. Dobrze że teraz uczą od małego zszywania ran i iratze. Oprucz bujek i wyzwisk robiliśmy sobie psikusy. Pamiętam jak wypiła kawę z solą a na podziękowanie musiałem cały instytut iść nagi, była nienormalna, nadal jest i nadal ja kocham chodź ona chyba już o tym nie wie i nie uwierzyła by w to. Podobnie jak ty i Alek w końcu zaczelismg robić niektóre rzeczy razem bo byliśmy zmuszeni. I chodź zawsze kończyło się na guzach w końcu się dogadaliśmy... Problem był w tym że się zakochaliśmy, a mieliśmy zostać parabatai. Wiesz jakie są przepisy... Koniec końców musiałem być jej parabatai chdlodz odwoływaliśmy to tysiące razy, znaleźli jej męża i się pobrali a ja nadal tkwię w więzi opserwując tak blisko chodz daleko.

Zamykam oczy.

-czy ty coś sugerujesz?

-jesli się zakochasz w aleku nie zaprzepaść tego. To dobry chłopak, gdzieś pod ta warstwa sarkazmu jest mnóstwo uczyć rozbij skorupę zanim zrobi to inna i weźmie z nią ślub, nie bądź mną i nie opserwuje jak kolejno rodzi dzieci i je wychowuje w miłości. Nie chcesz patrzeć jak się zakochuje i łamią mu serce a później ktoś je skleja na dobre nie chcesz widzieć tego i umierać każdego dnia po trochu.

-ja nadal twierdzę że jest dupkiem i go nie cierpię.

-sama już w to nie wierzysz. Polecam przeczytać tamtą książkę, lepsza niż ta.

Poczym odchodzi w ciszy. Nie wiedząc czemu uśmiechłam się jak psychiczna. Henry chce mi pokazać że nasza nienawiść zmierza w jednym kierunku, ale nie rozumie że czasem nienawiść dąży tylko ku większej nienawiści tak jak ta nasza ...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top