-018-
Ocknęłam się w ramionach białowłosej. Czesała o warkocz i wplątała w niego kwiaty.
-widzę że moja śnieżka już wstała...
To był fakt wiecznie czerwone usta czarne włosy i oczy nie zgadzają się tylko odcienie skóry.
-co ty tutaj robisz?
-pilnuję cię. Sprawdziłam co u jace'a Jest u swojego ukochanego i jak na spowiedzi mówi mu wszytko a ten go pociesza, nie miał komu bo ty jesteś tu a Magnus i Alec szukają teraz sposobu by się z nią skontaktować i nakazać by siedziała na górze i nic nie mowila mojemu bratu... Posłuchaj musisz pewnie że jesteśmy źli ale to nie prawda. Sebastian kocha twoja parabatai... demony też mają takie coś.jak wpojenie, działa.na podobnych zasadach... miał cztery lata i od tamtej pory pamiętam jak rysował ją wszędzie, bawiło mnie to. Zakochany po uszy... No ja poznałam ciebie i właściwie pilnuje cię bo nie pozwolę nikomu cię dotknąć...
Rumienię się jak jakiś pomidor i patrzę w jej czerwone oczy.
-za niedługo będziesz połączona z Viccią będziesz mogła z nią być kiedy chcesz ... wrócisz do instytutu ale obiecaj mi że będziemy się spotykać, nie chce wcale być twoją przyjaciółką, chce żebyś była moja.
Viccia
Jak dobrze że w tedy miałam tę kartę do banku. Z pomocą innego czarownika teleportowałam się do ny i wyplacilam wszelkie pieniądze z konta, wstąpiłam też do domu Magnusa i zabrałam jakieś luźne wygodne ciuchy w których mogłabym być. Wszytko dzialo się wcześnie rano. Zobaczyłam obok siebie Sebastiana.
-w którym.momevie się obudziłaś i gdzie czekaj to twój pokój jak uroczo...
-zanim tu przyjdziesz mnie nie będzie Wyplacilam pieniądze i zabrałam ubrania zaraz wracam do swojego miejsca, Magnus będzie myślał że nadal jestem tu nigdy nie ogarnie że jestem na drugiej półkuli a na ciebie mam pomysł... drażniąc mnie dziś a chce mieć spokój.
Połykam moje leki na uspokojenie chodź widizlama zdziwienie na jego twarzy. Znikł szybciej niż się pojawił. Wzięłam zgarnęlam tabletki i inne przydatne rzeczy poczym roztrzaskalam fiolkę i pojawiłam się w miasteczku.
Obładowana torbami kupiłam siebie normalne jedzenie i ruszyłam na moją górę.
Byłam zmęczona trochę niesieniem tego Dlatego na odludziu unioslam torby za pomocą magii i szłam salkę aż nie usłyszałam szelestu. Odruchowo wzięłam jakiś badyl i zaczełam nasłuchiwać. Zobaczyłam pełno demonów i przerażona zaczęłam biec co sił w nogach oczywiście moje torby były przede mną za pomocą magii.
Jednak na nieszczęście się przewróciłam i gdy pierwszy miał już się wgrysc w mój bok znikł rozpadjaac się w pył. Zobaczyłam złote tęczówki i granatowe włosy Kolczyki w uszach... Typowy emo boy...
Miał dziwne ostrze... cholera łowca...Podniosłam się i wyciągam zza jego paska drugie ostrze i zaczełam napieprzać demony jednak kiedy nie było co już zabijać pojawiłam się przy chłopaku nastawiając w jego stronę miecz.
-śledzisz mnie? kim jesteś i czego chcesz...
-Jestem William... jestem nocnym łowcą...
Izzy
Usłyszałam serię przekleństw z pokoju obok. Minęło kilka godzin odkąd siedzę w ramionach mojej demonicznej rówieśniczki... Viccia miała rację nie wszyscy podziemni są źli i nie kazdy demon jest potworem.
-co się dzieje?
-Sebastian pewnie ma znów załamanie nerwowe że je może przytulić swojej ukochanej, albo dostał od ojca w kolano, zależy czy trenują czy znów urządzają sobie japoński piknik.
-chce zobaczyć mogę?
-jesli moja śnieżka czegoś chce to to dostaje
Wstajemy a ja odrazu kieruje się do tamtego miejsca. Faktycznie na ziemi był mały stolik a przy nim mój ojciec i ich ojciec valentine a Sebastian udezal w ścianę. Podbiegam do niego i złapałam nadgarstki.
-hej spokój! Sebastian co się stało?
-wziela swoje lęki na uspokojenie, brała je jak była mała i w tedy nie miałem dostępu do jej głowy. Była dość nabuzowana dziewczynką i musiała ograniczyć moce a chemia jej w tym pomagała lecz w tedy nie mogłem się z nią widywać aż leki nie puściły.
-czyli ja też...
-musimy czekać do jutra .. chyba że ma tego gówna na receptę więcej. Była w nowym Jorku bzabrala sówkę rzeczy jestem pewien że już wraca do siebie a to oznacza że jej nie złapie.
-hej izzy mają suschi masz ochotę?
-nigdy nie jadłam daj trochę...
Viccia
Zabrałam go w moje miejsce razem z torbami. Jak się okazało faktycznie śledził mnie bo zobaczył że jestem magnesem na demony i znam czarowników. Wyjaśniłam mi wszytko a on stwierdził że idzie ze mną.
-dotrzymasz tajemnicy?
-oczywiście i tak jestem tu samotny pozatym zabezpieczyłas się tym dziwnym znakiem ..
Pokazuje na dłoń a ja się usmeichu, faktycznie umiałam robić pieczęć na człowieku która zobowiązywała do konkretnej tajemnicy.
Wszedłam na kamień w wodzie i zaczełam po nich iść. Szedł boso za mną ciągle się śmiejąc że to jakiś cud że mnie spotkał. Pytał się kim jestem jednak ja milczałam. Poszłam do jaskini gdzie była moja prowizoryczna szafa i schronienie przed ewentualnym deszczem i tam zostawiłam torby.
-wiec żyjesz siebie w miejscu gdzie nie wchodzi nikt tak?
-to miejsce jest jakby w innym wymiarze. Nie pytaj mnie jak to działa sama nie wiem. Zostaniesz na noc?
-zimno jest tu trochę ...
W tedy tworzę kule światła i dotykam jego dłoni.
-teraz ciepłej?-kiwa głową a ja spoglądam na moje drzewo skąd zgrywa motyl. Usiadł mi na głowie i zmusił mnie do zaświecenia się.
-woo... czym tu..
-nie wiem, to jest bubba mój motyl... wszytko tu jest magiczne... wspinasz się na górę? mam tam wygodne hamaki i owoce które możemy zjeść.
Kiwa głową i zaczyna wychodzić za mną po gałęziach. Położyłam się w hamaku i wzięłam kosz z owocami. Usiadł na hamaku na przeciwko.
-wyglada jak słońce...
-mowi przyjaciele nazywali mnie Promyczkiem albo płomykiem, nie któryż nawet nie wiedzieli skąd to jest. Jestem Viktoria ale moja patabatai moiwla mi Viccia jak wołają na ciebie?
-will bądź tygrys Japonii, mam wrażenie że się znamy...
-a myślałam że tylko ze mną jest coś nie tak.
Śmieje się i łapie jego dłoń. Był przystojny ... może nie będę sama w mojej wiosce?
Tydzień później Izzy
Wróciłam do instytutu. Narazie rozmawiałam z viccią tylko nocą gdy siedziała na jakiejś górce. Później szłam za nią jak cień i opserwowałam. Wchodziła na drzewo i rozmawiała z chłopakiem później szła spać.
-nie podoba mi się to że gada z jakimś facetem.
-skad on wogule się wziął?
-z miasta niedaleko... nie mam pojęcia co tu robi
-moja parabatai jest delikatna. Nie sądzę że się w nim zakochana ale skoro nie mają zamiaru schodzić do nas to oznacza że w pewnym momencie będą musieli...
-nie mów mi Aneta że może być taka opcja... okej zaraz zaśnie i znikniemy... izz musimy ją wypędzić z tej góry...
Wiedziałam o tym...
Posmarowałem kanapkę wracając całościowo do mojego ciała.
Jace złapał moja dłoń.
-Alek zasnął czytając księgę a Magnus zemdlał z wycieczenia jak wstaną znów przez parę dni nie będą spać, nie wychodzą z biblioteki.
-nie rozumiem po co on nagle się tak stara, przecież jej nienawidzi.
-możliwe ale jak widać sumienie go wpierdala ...
-moim zdaniem powinniśmy się przestać przejmować, to tylko nastolatka skoro jest bezpieczna i szczęśliwa to niech tak zostanie. Nie ma jej dwa tygodnie i mimo nie rubstwa Aleka sprawy są zrobione...
Bo Maryse się kontaktuje z moją wiccia... świat jest naprawdę dziwny a każdy tu ma tajemnice. Maryse ukrywa to że gada z viccią, Jace ukrywa chłopaka i jaka wiedzę, ja ze wiem gdzie jest ojciec i jeszcze kilka innych, Alek ... nie wie. co ukrywa ale to ma mi wyjawić moja dziewczyna ... gdzie spotykam się z demonem. No a Magnus to Magnus i on jest zagadką.
Zamykam oczy i wgryzam się w kanapkę.
-w pokoju Vicci są ślady po eliksirze teleportacji jakiegoś czarownika niech namierza skąd jest w tedy będziemy w pół drogi do promyczka.
Mówię do jace'a. Nikt nie wpadł na to ale ja wiedziałam bo się z nią kontaktuje. Tak to naprawdę okrutne że każdy z nas coś ukrywa. Ale i tak mam wrażenie że wiem najwięcej, zaraz po Magnusie... Był jeszcze jeden porblem kielich. Valentine go szukał by coś zrobić co było tajnym planem no a my chcieliśmy poprostu go miec... Lecz o kielichu nie słychać nic jak o moim promyczku.. żadnej aktywności...
Viccia
chłopak karmił sarnę dopuki nie stanęłam za nim.
-hej promyczku wstałaś ?
-chce popływac idziesz ze mną?
Mówię wycierając usta od jagód i wody która popiłam leki, nie chciałam podaganki od hologramów mocuh przyjaciół. Ten złapał moja dłoń i poszliśmy w stronę wody.
-hej gdzie idziesz?
-do jaskini, niezłe miejsce.
-Idziemy pod szczyt góry
Mówię i wciągam go pod rośliny. Staje kawałek przed wejściem i łapie jego koszulkę powoli podciągając w górę... Mamy wody po kostki. Uśmiecham sie i dotykam powoli jego run...
-skoro jesteśmy tu sami nikt nas nie zobaczy... will
Mrózy oczy i łapie za moją koszulkę powoli rozpinając ją od góry. Rumienię się... nie wiem dlaczego tak na mnie działał.
Moja skóra płonęła pod jego dotykiem i robiła się bardziej złota wręcz widać było ślady po jego dotyku, rumienił się odrzucając nasze ubrania... Wszedłam do wody po pas i usiadłam na jednym głazie tak że widać było już tylko moją głowę i świecące ciało.
Izzy
Spojrzałam na Sebastiana. Był wściekły znów nas zablokowała a zanim to się stało powiedziała z tajemniczym usmiechem że idzie pływać.
-podejrzewam że nasz promyczek bierze najgorętszą kąpiel na świecie, nago...
Mruczy białowłosa i znów całuje moja szyję.
-musze iść do brata pewnie ma szał jak i Magnus chcą ją znaleźć jak najszybciej.
-dobrze idź, popołudniu będę w cukierni
Wracam jak najszybciej do instytutu i zauważam brak Magnusa oraz to że Alek wygląda normalnie. Podeszłam do brata.
-a z wami co?
-ona nie chce wrócić, uciekła i nie ma po niej śladu.
-a jeśli ci powiem że aktualnie się maca z jakimś gościem? Mieszkają od tygodnia razem na górze i aktualnie pan bierze z nim kąpiel
-skad ty...
-mam kontakty. Musimy ją wykurzyć z tamtej góry rozumiesz? inaczej uzyskamy nie wiem co... Sprawdź gdzie jest duża aktywność demonów a dowiesz się gdzie jest promyczek
Mówię poczym go wymijam.
-nie będę jej szukać i bez niej idą szukania kielichów, zrozum że ona nas nie chce
-ona nie znosi ciebie nie znaczy że nie znosi nas.
Odchodzę wściekła czując jak moja runa parabatai świeci i laskocze.
Viccia
Spojrzałam na runę na biodrze, świeciła się. Coś jest nie tak. Odsunęłam się od Williama który miał mnie pocałować.
-czy coś nie tak? czekałem aż będziesz...
-nie nie to.. było idealnie nawet za idealnie... posłuchaj mam parabatai i gdy moja runa świeci to ostrzeganie mnie... coś nie chce bym to ciebie pocałowała... czytałam o tym nie powinnam...
-rozumiem... już pujdę, za długo tu jestem. Poszedłem za tobą bo mi się spodobałaś ale twoje serce już do kogoś należy...
Poczym znika w korytarzu. zdziona płynę tam ale jego już nie ma... Ubrałam bluzkę i bieliznę poczym poczułam jak coś mnie ciągnie do pujscia w głąb jamy.
Obróciłam się i zobaczyłam setki świecących złotych motyli... a mój ogromny usiadł mi na głowie ... Zdziwiona tym zjawiskiem ruszyłam w przód. Motyle oświetlały drogę co chwilę zamykając skrzydła co wyglądało jak fala na ogromnym stadionie... W końcu zobaczyłam ścianę a mój motyl siadając na niej skruszył ją całą... Przeszłam przez kamienie i zobaczyłam wodę ... pełno wody. Ruszylam o spojrzałam w górę... Widać było stamtąd niebo... i słońce. Moja obręcz zaświeciła. Zamknęłam oczy i stanęłam na środku biorąc ja w dłonie. Otwarlam szeroko oczy czując jak zaczynam świecić i płonąć . Wszytko wokoło ściemniało a ściany odbijały światło. obręcz zawisła nad moją głową i powoli na nią opadła. Wszytko teraz było ciemne a na czarnym tle wokoło pojawiły się gwaizdy i galaktyki... Zobaczyłam jasne stawało takie jak moje... Było nieco wyżej niż ja, stanęło przy mnie i wyciągnęło coś na kształt dłoni.
-a więc jesteś moja córko... wyrosłaś na piękną mądrą i zdolna kobietę, opserwowałam cię moje światełko... Apollino w dniu twoich narodzin nimfa zgubiła kielich który jej powierzono, znajdź go i oddaj swoim kuzynką łowcą pokaż że jesteś dobra... zyskaj szacunek. Będziemy z ciebie dumni
Zobaczyłam więcej świateł wokoło siebie ... zaparło mi to oddech w piersi.
-ja nie chce tam wrócić...
-ale musisz, należysz do tego świata wychowałaś się w nim, samotność jest przereklamowana ... znajdź kielich...
Wszystko znikło i byłam tylko ja w wodzie... Już nie widziałam gwiazd a obręcz zgasła... Zobaczyłam dodatki między skałami. Podeszłam tam powoli i zaczełam odsuwać skały. Zobaczyłam świecący kielich... złapałam go w dłonie ... Zaświeciła mocniej w moich dłoniach i zgasła...
Więc to jest kielich anioła...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top