-015-

(w mediach Alec)

Obudziłam się rankiem. Zakleszczona w ramionach Aleka, wszędzie czułam jego zapach, przesiąkłam nim. Zarumieniona obróciłam się delikatnie i przewaliłam go na plecy. teraz leżałam na jego brzuchu a on nadal mnie zakleszczał rękoma. Wsunełam się wyżej i wyciąglam jedną rękę w o drugą się podparłam. Spojrzałam na przumkiente powieki i zaczełam gladizc jego policzek drugą ręką.

-Lightwood dupku wstawaj. Mamy trochę papierów i trening, a ja w końcu będę mógł wyjść, chyba... i pewnie z tobą jak z niańką ale jednak, a bardzo mam ochotę na gofry te z cukierni niedaleko.

Chłopak otwiera powiekę a później odrazu ja zamyka mocniej mnie przyciągając. Obraca nami i kładzie głowę na moim brzuchu zjerzdzajacw. dół.

-spij jeszcze, zamknąłem runami pokój nawet moja wkurwiającego siskra tu nie wlezie i nie zobaczy nas, o 3 w nocy się wierciłas jak pojebana i spać nie mogłem.

Mruczy przyciągając każda sylabę. Zaśmiałam się i zamknęłam oczy

-przepraszam zwykle o 3 budzę się z kryzkiem a jeśli nie to się wiercę.

-nie szkodzi, jest pewnie 6 rano bo o tej godzinie zwykle krązysz na korytarzu i czekasz aż izzy wstanie, więc mamy 2 godziny snu.

-skad wiesz ze krążę?

-słysze a teraz śpij.

Zgodnie z poleceniem zakryłam nogi kołdrą i na powrót zasnęłam. Aleksander Gideon Lightwood to dziwny człowiek którego nie rozumiem chodź teraz jego działania są jeszcze bardziej niepokojące.

Gdy się obudziliśmy była 8:00 a do drzwi ktoś się dobijał. Zrzuciłam z siebie chłopaka i uderzyłam go w policzek żeby wstał.

-ała idiotka.

-kretyn ktoś się dobija do drzwi

Staram się szeptać ale zamiast tego Alek się przerwacajac na bok i spadamy na podłogę.

-Alek! otwieraj bo jak nie rozpierzchła te drzwi !

Uniósł głowę, izzy umie otworzyć wszytko, to prawie nie możliwe a jednak.

Deptajac Aleka ruszyłam do swoich drzwi ale gdy je otworzyłam był w nich Jace. Drugie otworzyła izzy.

-o chuj...-podskakuje przestraszona i upadam obok Aleka.

-wiec pierwszy raz w życiu spałaś w tym instytucie.

-w pokoju naszego brata. To jest podejrzane wyjaśni to ktoś?

-mam koszmary.

-Krzyczy w nocy.

-boje się spać sama.

-musi się czuć bezpiecznie.

-jace znika w nocy.

-izzy naprawią broń.

-z Henrym nie wypada.

-Innych nie znam tak jak was.

-zostalem więc ja.

-byl poruszony tym że mu nie dokuczam aż tak, i że wyglądam jak trup

-nadal się nienawidzimy

-tylko pomaga mi spać

Mówimy po sobie a później ze śmiechem przybijamy piątkę.

Izzy i Jace zamieszani się wycofują a później znikają z pomieszczenia.

-jestem głodna.

-chce mi się pić.

-idzemy do kuchni...?

-chcesz bluzę?

Rzuca mi jedną a później wychodzimy boso w samych czarnych bluzach z kapturem.  Na mnie była jak sukienka. A on gdyby nie spodenki by szedł świecąc bokserkami. Poprawiam jego plaster na nosie i wchodzę do kuchni gdzie stoi izz i Jace.

-robi się coraz dziwniej...

Podchodzę do szafki i znów próbuje chwycic moja carmelową kawę. Pojawia się Alek i ściąga ja na dół.

-mówiłam ci że masz nie kłaść jej tak wysoko bo też ją piję Lightwood.

-dobra już dobra, chcesz posypkę i pianki?

-bita śmietaną?

Wsypuję do dwóch szklanek a on podaje mi składniki. Wstawiam wodę do czajnika a gdy kończymy bierzemy ciastka i chleb z masłem orzechowym i dżemem. to kladizmey na stół i opierając się o blat czekamy na wodę.

-świat się kończy...-wymruczał Jace a izzy podeszła z śrubokrętem.

-szlaban zdjęty, spałaś więc jesteś pełna energii. Możemy dzisiaj wyjść do cukierni.

Dotknęła nosa co zrozumiałam jako "idziemy też do medium". To był nasz znak. Banan nie wchodził mi z twarzy a Alek zalał nam kawy. Wzięłam swój kubek w jednorożce i złote gwiazdki. Był najdziwniejszy, dlatego był mój. Wzięłam łyżeczkę i zaczęłam jeść bitą śmietanę z wierzchu. Alek podsunął mi kanapkę która jest początkiem naszego dnia.

Zaczynam ją jeść pełna energii, a gdy kończę biorę następne kanapki. Patrzę na Aleka.

-chcesz trening czy papiery?

-trenowałam zrobimy później a papiery są zrobione masz czas wolny do 10 ...

Pozbierałam siebie i dopilam kawę.

-izzy lecimy.

Mówię i dokładam kubek.

-dzięki Lightwood.

Całuje go w policzek i wybiegam z kuchni.

Izzy

Wyplułam kawę na podłogę a Jace upuścił swoją kanapkę.
Alek zaś otępiały złapał swój policzek i spojrzał na mnie z naprawdę wielki. szokiem. Czarne oczy błyszczały i były szeroko otwarte

-c-co to było...

-chyba dała ci buziaka... cholera.

Alek poczerwieniał i ukrył twarz za kubkiem i kanapką.

-jesteś roztargniona może to było coś ważnego i no...

Zaczyna Jace i po chwili równie czerwony znika za drzwiami.

Ona chyba nie była świadoma tego co zrobiła.

Viki

Ubrałam rurki z dziurami i zmieniłam bluzę Aleka na krytyka bluzkę odsłaniającą mój brzuch. Ale jak się ma spodnie z wysokim stanem i tak za dużo nie widać. Włosy spielam w wysoką kitkę.

-A gdyby je tak ściąć?

Po chwili rezygnuje jednak z tego pomysłu i robię wysoka kitkę z przodu wypuszczając dwa kosmyki włosów.  Założyłam czarne trampki i opaskę na udo przypięła tuż pod stanikiem tak by bluzka jeszcze je zasłaniała. Wlazlam do pokoju Aleka by oddać mu bluzę a w tedy zobaczyłam dwie Stellę, jedną była jego ale druga nie wyglądała jak żadna inna. Położyłam się na łóżku i zaczełam bawić. Po co alekowi taka Stella wygląda jak dla dziewczyny.

Wiem że łowcy sami ozdabiają swoje Stellę by wyruzniala się od innych. W sumie tylko ja nie miałam swojej, bo uważałam że nie potrzebna mi.

-Jace błagam cię nie znoszę jej to że spałem OBOK niej nic nie znaczy, bała się a wiem że ją lubicie jednak byliście zbyt zajęci, to że nie kłucimy się jedząc też nic nie znaczy.

-oczywiście przyznaj się że ja lubisz.

-nienawidze jej i to z wzajemnością.

Słyszę kłutnię Aleka z Jace'm. Odkładam czym prędzej Stellę na biórko i wchodzę do siebie. W tedy oni wchodzą do pokoju Aleka i zaczynają rozmawiać.

-wiec czemu o nią dbasz?

-jestem tu głową i mam obowiązek dbać o każdego łowcę.

-jedbak z żadnym nie śpisz gdy ma koszmary.

-ona nie spała dwa tygodnie, to jest paniczny strach przed snem A skoro tak to nie znikaj na noc i sam z nią śpij żeby się nie bała.

-wiesz dobrze że chce czasu dla siebie! mam prawo wychodzić kiedy chce. Mogłeś spać równie dobrze na materacu obok.

-ja nie będę spał na ziemi! równo uprawnienie.

-ona jest delikatna jest kobietą więc może zachowuj się jak facet! Nikt ci nie kazał obok niej spać!

-zazdrosny jesteś?

-nie dawno straciła ważne osoby, w tym swojego chłopaka mógłbyś okazać szacunek.

-nie miała nic przeciwko.

-bo nie potrafi się sprzeciwić!

-ciagle się kłóci... jakoś ma na to odwagę.

-ale uznaje w tobie alfę idioto, wychowali ja podziemni ona widzi to inaczej, jesteś wysoko postawiony ona zachowuje się jak siostra której zabranaisz wszystkiego.

-twoje słowa są bez sensu! Jace o co właściwie ci chodzi?

-poprostu zostaw ją w spokoju.

-nienawidze jej najchętniej bym ją wyjebał na zbity krzywy ryj ale pozwalam jej tu być bo lubicie ją...

-i twoja matka ja uwielbia i stawia tak wysoko jak ciebie.  A skoro tak to powiedz mi na jakiego diabła od tygodnia siedzisz po pracowniach i robisz jej Stellę?

-spieprzaj Jace.

-jak chcesz kretynie....

Ta kłutnię nie miała sensu, żaden z nich nie miał racji prycz wątku że ja i Alek się nie znosimy. Wyszłam na korytarz napotykając oczy jace'a.

-nie sprzeciwiam się poniewaz chciałam spać, dlatego pozwoliłam sobie być obok niego nawet jeśli mnie to brzydziło. Następnym razem zapytaj mnie. Nie znoszę Aleka dotrze to do ciebie?

Poczym odchodzę z chłodnym wyrazem twarzy.

Z izzy poszłam najpierw do cukierni a gdy znudziło ja trzymanie mojej obręczy wsadziła mi ją na głowę i ruszyłysmy do medium.

-czemu jesz tyle słodkiego?

-mam poprostu na to ochotę pozatym im więcej słodkiego zjem tym mniej muszę spać, oczywiście bo kilku dniach będę zmęczona ale nie ma mowy by chłopcy znów się kłócili o to że spałam obok Aleka.

-klocili się o to?

-mam wrażenie że Jace nie podoba się pomysł spania obok swojego parabatai, myślę że nadal jest zazdrosny pozatym widziałam w jego oczach, boi się że któreś z nas się zblizy i pewnie chodzi o mnie. Powiedział coś zbliżonego do tego by się nie zbliżał do mnie i nie dawał nadzieji.

przełykam kawałek słodyczy i idę dalej.

-nie chce bym się zakochała w zimnym aleku który mnie nie znosi, bo jeśli zostanę zraniona mozr się coś stać... Nigdy nie byłam naprawdę zakochana i Jace chyba to wie. Skąplikowane. Chce uniknąć moejgo bólu tym że będę trwała w nie odwzajemnionej miłosci jak on. W aleku łatwo się zakochać, jest przystojny i sprytnie walczy o swoje nadal przestrzegając zasad. dba o swoje i dąży do celu.

-co -co ty gadasz...

-jace nigdy nie miał prawdziwego rodzeństwa, widzi we mnie siebie, pozatym gdy ty byłaś w zbrojowni a Alek na treningu ja siedziałam z Jace'm i oboje wiemy o sobie naprawdę dużo... powiedziałam mu też że jestem inna, ufam mu a on lubi moje złote włosy.

-to chyba dobrze...

Schodzimy po schodkach i pukam do drzwi.  Otwiera mi dziewczynka o białych włosach.

-hej! Nie mamy się czym martwić to jest Viccia! Viccia pokażesz nam sztuczkę?

Wyciągam izzy do środka i witam się z kobietą do której przyszłam. Z kieszeni wyciągam sztuczny kwiatek. Dziewczynki otoczyły mnie a ja tworząc wokoło lewitującego kwiatka złota mgłę zaczynam tworzyć więcej takich baniek wokoło mnie. Kulę podaje każdej dziewczynce a te zamieniają się w złoty proszek, zaś w środku jest złota różyczka. Uśmiecham się i podchodzę do kobiety.

-witaj Viktorio, dawno cię tu nie było, Beniamin tęsknił jak jeszcze tu był.

-obiecuje go znaleźć, nie pozwolę by coś mu się stało. Przyszłam z prośbą muszę odblokować wspomnienie i przypomnieć sobie miejsce moich narodzin. Mam obręcz która była w moim koszu.

Ściągam okrąg z głowy a ta go bierze do rąk.

-te znaki są takie jak na twoim szkielecie.

-Magnus jak zawsze ma teorie że to zaklecie albo moje prawdziwe imię.

-magnus za dużo kombinuje. Ale to Magnus, moim zdaniem to są rzeczy które cię określają zresztą nie mi się nad tym zastanawiać.

Uśmiecha się i wciąga mnie do pokoju.

-dziewczyno, przypilnujesz moje wychowanki?

-w porządku.

izzy

Usiadłam wśród dziewczynek.

-wiec jesteście podziemnymi ?

-a ty nocna łowczynią...ale nie zabijesz  Lili?

Pytają a ja zauważam dziewczynkę o zielonych włosach.

-niby dlaczego miałbym to zrobić?

-jest nimfą... jeśli chcesz nam zrobić krzywdę obronimy ją!

Mówią hardo a ja biorę ołówek i zaczynam rysować je wszytkie na kartce, ciekawy widok dziewczynek gdy wyglądają jakby miały mnie zamordować.

Pokazuje im kartkę.

-nie zabijam nikogo, wolę rysować. Bycie łowcą jest fajne jeśli się jest dobrym łowcą i się chroni dziewczynki takie jak wy. pewnie większość z was mnie nie będzie lubili bo nasi znajomi mogli zabić waszych rodziców. Jednak ja i Viki się przyjaźnimy, i szukamy kielicha dzięki któremu będziemy mogły zwrócić wam Beniamina...

Usiadły wokoło mnie z łagodniejszymi wyrazami twarzy.

-to z jakich jesteście gatunków?

Viki

Wystawiłam dłonie stając w okręgu Kobieta posypała je jakimś proszkiem.  Podpaliła okrąg a ja wzięłam w dłonie moja pseudo koronę.

-zamknij oczy i cofnij się jak najdalej sięgnij do pamięci w której nigdy nie byłaś i nie powinnaś być

Zamykam oczy i czuję jak się unoszę...

Lecę... pośród gwiazd... płonę...jestem jedną z nich.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top