-010-

Nuciłam spokojnie piosenkę stojąc z boku. Alek nadal kłócił się z Jace'm wmze wcale nas nie było w instytucie na noc a ten zaparcie mówił że przyszłyśmy ale spalysmy w bibliotece studiując runy. Oczywiście Alek chce dowodu i nie wie że ja faktycznie znam wszystkie runy ... noc w bibliotece mówi wam coś?

Jace zapiera się że od rana byłyśmy w ostatniej sali dlatego mógł ją przeoczyć. Maryse zaś stanęła przede mną z dzikim uśmiechem.

-nie było cię w nocy , to wiem ale jednak jesteś tu z własnej woli i sprowadziłaś moją córkę.

Spojrzałam nie zrozumiałe.

-ucieka, wiem że ją przyprowadziłaś, dam ci większą swobodę Skoro nie uciekasz i jesteś mi przydatna.

Unosi głowę dumna jak paw. Cholera to jakaś świruska. Spoglądam na jej rozmazony wzrok.

-wiem że mój syn uważa że chciałabyście uciec. Ale się myli. Niech żyje sobie w błedzie. Jako że tak chętnie nam pomagasz chce byś udała się z moim synem do faerii. Istoty te podobno wiedzą gdzie jest kielich, idź się naszykować.

-tak jest proszę pani...

Mówię nieco zdziwiona i ruszam w stronę izzy. Dziewczyna stara się uspokoić brata ale chyba coś jej nie wychodzi. Ciekawe jak zareaguje na to ze mam iść na dwór faerii. Podchodzę do izz.

-daj spokój niech twój głupi brat myśli co chce jesteś mi potrzebna.-odciagam ją.-maryse chce bym poszła z alekiem na dwór Faerii.

Jej oczy się powiekszaja jakby to była najgorsza wiadomość we wszechświecie. W sumie to i mnie w żołądku skręca jak o tym pomyśle.

-nie mozesz iść na dwór Faerii, jeśli tam pójdziesz zmienisz formę. Na tym dworze każda istota jest zmuszana do prawdy a ten wygląd jest kłamstwem. Alek zobaczy jak wyglądasz a to na tym właśnie nam zależy by nie zobaczył.

-to nie jest problem... za młodu chodziłam tam na podwieczorki, jest problem bo królowa zawsze podczas moich wizyt planuje małe intrygi które muszę rozwiązać. I jest strasznie nad opiekuńcza.

-troche jak matka co?

-nigdy nie miałam matki ale chyba można to do tego porównać -oddychsm płytko przypominając sobie jak musiałam wyjść z labiryntu pełnego moich leków.
-jesli coś wymyśli może być dla mnie tragiczne w skutkach a pozatym Faerii nie kłamią więc Alek pytając ja o co kolwiek dostanie odpowiedzi.

Izz łapie moje dłonie i ciągnie do pokoju.

-zrobimy z ciebie ambasador nocnych łowców. Załóż białą koszulę ja znajdę spodnie. Ubiorę cię tak że mojej matce gały wyjdą a Faeriie nie poczują się jakby rozmawiali z debilnym clave.

Zanurkowała w mojej szafie która uzupełniam. Za pomocą magi przeniosłam moja torbę z jednej części instytutu do drugiej. Tak wyjęłam ładniejsza bandanę/apaszkę mojego chłopaka i założyłam ja na szyję ukrywając malinki. Izz oczywiście mnie męczyła czy doszło do czegoś więcej, była zdziwiona że nie rzucił się na mnie. Musiałam ukryć moje małe fiolki więc opaskę na udo poluzowałam i zrobiłam z niej opaskę na biodra. Gdy zapinałam koszule, izzy z rozwalona fryzura wyszła z szafy.

-czarne rórki, import z Anglii -prezentuje znalezisko a ja szybko narzucam spodnie.-dziwi mnie że to nie Jace idzie...

-mysle że łowcą wychowany przez podziemnych jets bardziej przekonujący i można mu powierzyć parę rzeczy.

-nie jesteś łowcą ... praktycznie.

-owszem, dlatego to przekonuje jeszcze bardziej królową.

Ściągam top by zmienić stanik ale drętwieje kiedy czyje jej dłoń między łopatkami.

-masz tatuaż?

-mam to od zawsze.

Przejerzdza po złotym wzorze okręgu. Czułam mrowienie... przypominało mi to dni kiedy Magnus siadał z herbatą obok mnie. Gdy oglądaliśmy serial w tv. Czułam się w tedy bezpiecznie.
Gęsia skórka odstraszyła chyba Dziewczynę. Uśmiecham się delikatnie a ona zakrywa znak koszulą.

-czemu okrąg?

-doskonala figura, planety są okrągłe, i gwiazdy też. Nie wiem mam to od zawsze ale dziwi mnie że taka rzecz budzi w tobie niepokój... ciesz się że nie widziałaś mojego rendgena.

-a co twoje kości wyglądają inaczej?

-są pokryte napisami... Językiem którego Magnus do dziś nie rozczaruje, są nie do złamania.

Mówię i zapinam koszulkę.

-czym ty jesteś do cholery...?

-tez się nad tym zastanawiam, moce czarownika, sprawności wampirów, zmysły wilkołaka... urok nimf i syren, głos banshe.. z każdego gatunku coś mam najwidoczniej z anioła też. Magnus nigdy mi nie pozwolił sprawdzić mi wyniku krwi. Ten znak gdy zaświeci u Faerii pozwoli mi utrzymać tą formę potrzebuje to zasłonić, okrąg będzie świecić.

Mój chłodny ton obudził na jej skórze dreszcze. Zasłoniłam plecy czarną skórzaną kurtka która mi znalazła i upewniając się że fiolki są na miejscu wzięłam w ręce łom który izz przed wczoraj nieco przerobiła. Teraz nikt się nie mógł czepić że to nie broń łowcy. Miała pełne uprawnienie takie jak ostrza czy łuk. Był srebrny i wypolerowany wszędzie miał wzory i znali jak na prawdziwym ostrzu.  Uśmiechałam się jak głupia. zjestem jedynym łowcą który używa łomu zamiast miecza. Wyszłam z pokoju i poszła. do biorą Maryse gdzie słyszałam głos zaciekawionego Aleka.

-nie mówiłaś że przyjedzie jakiś łowcą, z kim idę na misję?

-nie ma żadnego nowego łowcy poprostu nie będziesz robić takich spraw sam. Poprosiłam jedną z łowczyń by jechała z tobą, kielich ejst ważny a jej zaufają i podadzą informacje, mimo że przestrzegasz zasad to ona będzie ważniejsza. Wiedzą że jesteś moim następca dlatego nie przychylnie dają informacje a raczej strzępki. Dzięki niej będziemy mieli ich więcej.

-nie mówisz chyba o niej... nazywasz ją dzikuską...

-jest wychowana przez nich ufają jej bardziej niż nam, będzie ci pomagać a ty nie będziesz narzekać.

-nie będę z nią współpracować.

-ona z tobą też nie musi. Czego byś nie zrobił clave chce ją sprawdzić, skuteczność. Jeśli się jej uda i będzie lepsza niż ty zostanie najlepsza partią wśród łowców a wiesz co to oznacza.

Usłyszałam śmiech Aleka i protesty, nie rozumiałam o co chodzi ale chciałem słuchać dalej.

-jest szybka, silna, sprytna, ma wiedzę. Ta dziewczyna gdy nauczy się naszych manier moze być najlepszą łowczynią, a wiem że chcesz ten tytuł, gdybym była tobą dawno bym się starała o pokojowe uczucia wobec siebie.

-nie ma mowy. Nie znoszę jej, jest nazbyt cukierkowa a w ciągu tygodnia złamała więcej zasad clave co ja przez całe życie.

-dlatego jest wyżej niż ty.

Postanowiłam to przerwać, mogłam się dowiedzieć kolejnych rzeczy których nie chce słyszeć, wymiotować mi się chciało. Zapukałam do drzwi i gdy usłyszałam donośne "wejdź" otwarlam drzwi. Poprawiając dwa kosmyki poza warkoczem wkroczyłam do środka z walącym sercem.

-Jestem gotowa jakie jest moje zadanie proszę pani?

-Waszym zadaniem jest wyciągnąć od Faerii informacje na temat tego gdzie znajduje się nimfa i kielich anioła który był w obrocie nimf. Jak wiemy nie zostało ich wiele zginęły 18 lat temu w swojej wiosce w górach teraz to miejsce jest zapomniane i od dawna nie wiemy gdzie jest.

-bo głupia jocelyn zamiast dać kielich strażnikowi dała go nimfą

-i jak widać dobrze zrobiła nie ma kielicha nikt nie ma władzy. Pójdziecie tam, pamiętajcie nic nie jecie i nic nie pijcie, zaniesiecie dar lecz nic nie weźmiecie i nie zerwiecie wszytko ma swoją cenie a królową upodobała sobie gdy słowne i wyzwania.

kiwam głową i patrzę na Aleka. ten odchyla głowę i wzdycha poczym łapie rękaw mojej kurtki i wychodzimy.

Ściskam palce na łomie i daje się prowadzić.

-zabrałaś mi fuchę promyczku, nie wiem czemu moja matka cię polubiła nie spieprz sobie tego, jest ważna dla clave, może będą z ciebie ludzie, może dostaniesz przywileje.

-zawsze jeździłes na takie misję sam co?

dalej wciskał mi dłoń w plecy co zwracało uwagę innych. Dość nie zrecznie gdy się trzyma łom w prawej dłoni którą trzyma twój obecny wróg. Pochylał głowę nad moim ramieniem i pchał przez centrum pracowni.

Izzy chichotała a Jace ... właściwie znów znikł.

-na co ci beznadziejna apaszka pachnąca jak las?

-dostałam... Nie istotne.

Wychodzimy z instytutu a mój łom zotaje zabrany.

-po co ci broń? Faerie cię wywalą

-nie, ... zaufaj mi.

Dochodzimy do parku gdzie jest rzeczka chłopak staje z jednej strony mostku.

-jak często skaczesz do wody?

Pytam a on zdziwiony patrzy na mnie. Stanęłam między dwoma drzewami, konkretnie wierzbami.

-ja osobiście wolę nie narażać się na rozbicie głowy, faerie nie zawsze pilnują przejścia w wodzie.

-wiec jak chcesz się tam dostać?

Staje obok mnie a ja pokazuje na jedyne dwie wierzby w parku

-to nie logiczne? drzewa? wierzby? wierzby płaczące to jedne z bardziej magicznych drzew. U Faerii jest tego dużo... bardzo dużo. W wersji magicznej ale jednak

Uśmiecham się i za plecami pstrykam palcami tworząc złota mgłę która pobudza portal.

-i dlaczego ja o tym nie wiedziałem? Za każdym razem ryzykuje wskakując do tej wody.

-no widzisz. Nie jesteś chyba znów taki wyjątkowy jak mówił jace- zawieszam łom na pasku i wystawiam dłoń.
-choć ja nie gryzę

Schodzi z mostku i przekracza portal ignorując moją osobę.

-faceci...

Przekręcam oczami i wchodzę za nim.

Izzy

Jace znów poszedł do jakiegoś przyziemnego, nie wiedziałam co tyle robią i to było dość ciekawe. Czemu nagle on się interesuje jakimś człowiekiem?

Tak czy siak mi się nudziło ale miałam też misję od Viktorii. Na własną rękę miałam znaleźć z Magnusem ten koszyk i przydatny przedmiot którym posłuży się Górą czyli ta dziwna kobieta medium.

Wyszłam z instytutu i poszłam do Magnusa przy okazji kupując sobie herbatę, byłam fanką tego napoju który przy okazji mnie uspokajał.

-kim kolwiek jesteś otwórz sobie-usłyszałam głos Magnusa więc nie czekając wszedłam do środka.

-Viktorii nie ma. Maryse warjuje na jej punkcie i wysłała ją z alekiem do faerii.

-ze gdzie poszła?

-na dwór Faerii.

-od kiedy została waszym psem na posyłki, rany... Ona wie co się stanie?

-na ten okrąg na plecach da radę...

-martwie się o to raczej jak tym razem ją wykorzysta królowa. Uwielbia oglądać dar mojej córki i opsereowac jak za pomocą swojej inteligencji znajduje wyjście z sytuacji.

-czyli... mają przekichane?

-tak.

Stwierdza chłodno, zdretwiałam całkiem poczułam się jakby właśnie natarł na mnie demon wysokiej rangi... cholera.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top