6.
Godzinę przed wyjściem na imprezę stałem, prasowałem sobie koszulę i słuchałem muzyki. Ja dzisiaj już na pewno nie tknę alkoholu, nawet mi się nie chce. Idę żeby pogadać i wyjść do ludzi, zresztą lubię imprezy.
Wyszykowałem się i wyglądałem w miarę dobrze. Pod klubem czekał już Jacob, a chwilę później przyszedł Dexter. Weszliśmy do środka, a ja zająłem stolik.
- Idźcie coś sobie zamówić ja popilnuję - powiedziałem głośno.
- Mów co chcesz to ci weźmiemy - odpowiedział Jacob.
- Chce wodę - powiedziałem pewny siebie po chwili namysłu.
- Jaja sobie robisz? - zdziwił się chłopak.
- Ja serio mówię! - krzyknąłem przez głośną muzykę, chyba aż za głośno bo miejsce w, którym siedzieliśmy było oddzielone od parkietu wysoką przezroczystą ścianą.
Kilka minut później moi przyjaciele wrócili z naszymi zamówieniami.
- Ja nie wierzę, że ty wodę pijesz - powiedział Dexter.
- Ja też nie - powiedziałem i wziąłem łyka wody, i wiem, że gdyby zamiast wody w szklance znajdował się alkohol prawdopodobnie bym zwymiotował.
Po wypiciu wszystkiego i obgadywaniu Teresy poszliśmy na parkiet. Prawda jest taka, że nie potrafimy tańczyć ani trochę, ale uwielbiamy spędzać czas na parkiecie. Jakaś dziewczyna poprosiła mnie do tańca, była bardzo ładna, chociaż lekko wyzywająco ubrana. Zeszliśmy na bok i zaczęliśmy tańczyć, dziewczyna była dość odważna i przeniosła swoje ręce na moje pośladki. Nie spodobało mi się to za bardzo, tańczyła dość wulgarnie. Po chwili zapytała mnie czy pójdziemy do niej, i właśnie to pytanie zaważyło o tym, że zostawiłem ją samą na tym parkiecie.
Co to za dziewczyna, która obcego chłopaka po paru minutach zaprasza do domu? Wróciłem do Jacoba, bo Dexter ponoć wyrwał jakąś dziewczynę i gdzieś w pobliżu z nią tańczy. Jak się okazało dziewczyna była porażką i Dexter się zniechęcił.
Kilka dni później
Dzisiaj był bardzo gorący dzień, jak nie jeden z najgorętszych. Plusem mieszkania tutaj było morze od którego zazwyczaj powiewał chłodniejszy wiatr, jednak dzisiaj termometr wskazywał trzydzieści pięć stopni, akurat na dzisiejszy dzień miałem zapowiedziane kolokwium.
Ubrany w najkrótsze ubrania jakie posiadałem pojechałem na uczelnię, klimatyzacja w samochodzie tak na mnie zadziałała, że miałem dylemat czy zostać w samochodzie czy udać się na te zajęcia i między innymi kolokwium. Kolokwium jest na pierwszych zajęciach więc na to na pewno pójdę, a nad wykładami się zastanowię.
Wszyscy w budynku byli w krótkich ubraniach z wyjątkiem wykładowców którzy mimo upału chodzili w eleganckich koszulach i długich spodniach.
Gdy szedłem pod salę gorączkowo powtarzając notatki, na ławce zauważyłem Thomasa, chłopak pierwszy powiedział "cześć" oczywiście mu odpowiedziałem i poszedłem dalej. Jego ciało było bardzo blade, może nie jest stąd bo jak mieszkając w Australii można być aż tak bladym. Ja mimo tego, że za słońcem nie przepadam i się przed nim chowam to i tak jestem trochę opalony.
Pod salą zauważyłem moich znajomych z roku, którzy tłumnie stali pod salą oczywiście by zająć sobie jak najlepsze miejsca. Zwinnie ich wyminąłem i stanąłem obok moich kolegów, którzy stali najbliżej drzwi.
- Uczyliście się? - zapytałem.
- Całą noc, ale nie umiem kilku rzeczy - powiedział Jacob.
- Ja się nie uczyłem w ogóle tylko porobiłem ściągi. A ty Dyl? - zapytał Dexter.
- Uczyłem się sporo, ale nie mogłem się skupić i zasnąłem nad zeszytem... Nie wiem czy umiem - przyznałem i zacząłem przeglądać zdjęcia notatek w telefonie.
- Muszę usiąść z tyłu - powiedziałem pod nosem i po chwili zjawił się nasz wykładowca. Gdy tylko otworzył drzwi do sali wszyscy wbiegli niczym bydło by zająć sobie jak najlepsze miejsca, zawsze biegłem przed chłopakami i zajmowałem im miejsca obok siebie. I tym razem się udało, siedzieliśmy na samym tyle, jednak wykładowca pilnował więc nie wiele dało się ściągnąć. Napisałem wszystko z głowy i spojrzałem z politowaniem na pustą kartkę Dextera i kartkę albo raczej kartki Jacoba, bo jego odpowiedzi nie zmieścił się na jednej. Ja co prawda nie napisałem wszystkiego, ale raczej na pewno zdałem.
Postanowiłem zostać na wykłady, i tak nie mam co robić. Na okienku musiałem wrócić do samochodu po zeszyty, które tam zostawiłem, myślałem że mi się dzisiaj nie przydadzą, ale w drodze przez korytarz zauważyłem Thomasa, który stał oparty o ścianę i się trzymał za głowę. Nie wyglądał zbyt dobrze, a dookoła nie było nikogo.
- Hej, wszystko dobrze? - zapytałem.
Chłopak podniósł na mnie wzrok, jego twarz była dosłownie biała.
- Niezbyt dobrze znoszę upały - powiedział i się lekko uśmiechnął po czym jakby na chwilę stracił równowagę i poleciał na mnie.
- Ej co jest? - zapytałem wystraszony i posadziłem go na ławce nadal podtrzymując go za ramiona.
- Przepraszam, zrobiło mi się słabo - powiedział cicho.
- Napij się - powiedziałem i podałem mu butelkę z wodą. Chłopak upił kilka łyków i głośno odetchnął.
- Dziękuję Ci bardzo, już mi lepiej - powiedział.
- Może cię odwiozę do domu? - zaproponowałem.
- Nie trzeba - odpowiedział Thomas i wstał z ławki po czym się zachwiał.
- Chyba jednak trzeba - powiedziałem - Widzę, że się źle czujesz nie ma sensu żebyś tutaj siedział. Masz dzisiaj jakieś kolokwium? - zapytałem.
- Nie mam.
- To tym bardziej nie ma sensu żebyś tu siedział - podsumowałem.
- Daleko mieszkam - stwierdził.
- Mi się na zajęcia nie spieszy, a tak w sumie to nie chce mi się na nie iść więc nie ma problemu - powiedziałem i się uśmiechnąłem. Wspólnie poszliśmy do auta, pierwsze co to włączyłem klimatyzację.
- Gdzie dokładnie mieszkasz? - zapytałem.
- Od razu za Pullman Reef.
- Nie jest tak daleko, ja mieszkam kilka przecznic dalej - powiedziałem.
- To dobrze, nie chcę robić kłopotu - odrzekł chłopak.
- Nie robisz kłopotu. Tak w ogóle to jesteś stąd?
- Tak, ale zmieniłem uniwerek.
- A co studiujesz tak w ogóle? - zapytałem starając się mieć podzielność uwagi na rozmowę z nim oraz na drogę.
- Akwarystykę - odpowiedział.
- Ja też - powiedziałem i obaj zaczęliśmy się śmiać - Ja jestem na trzecim roku a ty pewnie na drugim - dodałem.
- Tak jestem na drugim, aż tak widać?
- Ja to bym w ogóle nie powiedział, że studiujesz bo wyglądasz młodo no ale....
- Każdy mi to mówi - powiedział chłopak i się zaczął słodko śmiać.
- Czemu przyszedłeś do nas na uniwerek?
- Bo tam miałem niebyt fajnych ludzi - odpowiedział.
- A tu są lepsi?
- Powiedzmy - powiedział.
Wydaje mi się, że on się nie odnalazł na tej uczelni, widziałem go co prawda nie niej kilka razy ale za każdym razem siedział lub szedł sam. Wydaje mi się, że jest nieśmiały i wstydliwy, a przy rozmowie ze mną też pewnie odczuwa dyskomfort.
- To tutaj - powiedział wskazując na zadbany nieduży domek - Dziękuję - powiedział i posłał mi szczery uśmiech.
- Nie ma za co - odpowiedziałem.
Thomas:
Wróciłem do domu, o dziwo siedział tu mój brat Martin.
- O, w domu już jesteś? - zapytałem zdziwiony.
- Tak i miałem do ciebie dzwonić żeby odebrać cię z zajęć - powiedział.
- Źle się poczułem i znajomy mnie odwiózł - powiedziałem a mój brat, jak to lekarz wstał i zaczął się przyglądać mojej twarzy.
- Przez upał? - zapytał.
- No niestety - powiedziałem.
- Znajomy? Thomas, tylko proszę cię żeby nie było jak ostatnio, że musiałeś się przenosić bo ludzie cię mieli za odludka. Wiesz o co mi chodzi.. Trzeba trzymać wszystkich na dystans, pamiętaj - pouczył mnie.
- Wiem wiem - powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju.
Niestety, ale tak już było, że moja inność niezbyt mi pozwalała na utrzymywanie przyjaźni.
- Może napuścić ci chłodnej wody do wanny?! - krzyknął z drugiego pokoju Martin.
- Jakbyś mógł! - odkrzyknąłem.
Położyłem się na chwilę na łóżku, niesamowicie bolała mnie głowa, było mi gorąco i po prostu źle się czułem. Gdy wszedłem do wanny poczułem ulgę, przymknąłem oczy, aby skupić się na tym przyjemnym momencie. Tak w ogóle to mam nadzieję, że z tym Dylanem to zostaniemy tylko na cześć, bo jednak wolałbym się nie angażować w żadne znajomości po pierwsze ktoś może odkryć mój sekret, a po drugie moje pierwsze spotkanie z Dylanem, to w wodzie było lekko niezręczne. Chłopak jest bardzo miły, nie mogę powiedzieć że nie, ale jednak mam nadzieję, że nie będzie chciał kontynuować tej znajomości, zresztą kto by się zainteresował tak nudną osobą jak ja.
Next jutro lub pojutrze 🤔
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top