21.
Dylan:
Nad ranem przebudziłem się w łóżku chłopaka i poczułem jak Thomas kładzie się obok mnie, był całkiem zimny.
- Thomas? - spytałem półprzytomny.
- Śpij - powiedział i mnie przykrył.
- Nie, nie będę spać. Musimy pogadać - wyszeptałem i zerwałem się, aby usiąść.
- A ty spałeś? - zapytałem.
- Spałem już dzisiaj - powiedział bacznie mi się przyglądając.
- Zawsze wracasz tak rano? - zapytałem.
- Nie, to zależy o której mam zajęcia, ale dzisiaj czekałem tylko na wschód żeby się przemienić i przyjść do ciebie, bo pewnie się dziwnie czujesz w tym domu - powiedział leżąc.
- Tak trochę.. Ja nie wiedziałem, że to tak działa, że możesz o której chcesz wyjść z wody. Która jest w ogóle godzina? - spytałem.
- Piąta trzydzieści. Nie śpimy już? - zapytał Thomas.
- Nie wiem.. Idziesz dzisiaj na uczelnię?
- Chyba tak. Ale mam dopiero na dziesiątą, a ty?
- Na jedenastą. Thomas musimy pogadać - powiedziałem już całkiem rozbudzony.
- Okej - powiedział trochę zdziwiony chłopak i usiadł na przeciw mnie do połowy nakryty kołdrą. Dopiero po chwili zorientowałem się, że nie ma na sobie koszulki i automatycznie zrobiło mi się gorąco.
- Myślałem wczoraj o tym wszystkim.. Ten chłopak on ci nic nie zrobił... W sensie oprócz pobicia? - zapytałem nieśmiało.
- Nie zgwałcił mnie jeśli o to ci chodzi. On mnie nie lubi więc nie miał wobec mnie takich zamiarów. Oprócz tego, że mnie upokorzył, widział bez ciuchów, potem widział z rybim ogonem, i mnie lekko pobił to nic mi nie zrobił.
- Przepraszam jeśli Cię zdenerwowałem, ale chciałem po prostu wiedzieć...
- Nie zdenerwowałeś mnie. Na samą myśl o tym... Szkoda gadać - powiedział przekładając w dłoniach kawałek kołdry.
- A rodzicom co powiedziałeś? - zapytałem.
- A to to już w ogóle - powiedział i się uśmiechnął pod nosem - Powiedziałem im, że mnie ktoś pobił i dlatego siedziałem podczas przemiany w wannie. Nie muszę mówić chyba, że miałem za to opierdol i, że nie nadaję się żeby zarządzać królestwem skoro jestem tak nie odpowiedzialny.
- Przecież to nie twoja wina. To moja wina. Nie powinniśmy o tym gadać na uczelni, nawet w łazience.
- Nie żałuję, że ci powiedziałem, nawet nie wiesz jaka to była dla mnie ulga pogadać o tym z kimś. Ale mój brat się nie może dowiedzieć o niczym - powiedział i się lekko uśmiechnął.
- Nie dowie się. Za ile wraca?
- Za tydzień. Dziękuję, że tu jesteś i w ogóle za wszystko. I za to, że mnie szukałeś. To miłe.
- Mam jeszcze pytanie - powiedziałem nieśmiało. Chłopak popatrzył na mnie wyczekująco.
- Nasz pocałunek wczoraj był taki typowo przyjacielski? - zapytałem, a twarz blondyna oblały lekkie rumieńce.
- Powiedzmy.. Znaczy... Jeśli chcesz możesz mnie zaprosić na randkę, a ja się prawdopodobnie zgodzę, ale sam jestem zbyt nieśmiały by cię zaprosić, wiem, że gadam bez sensu, ale dochodzi godzina szósta rano i to najpoważniejsza rozmowa w moim całym życiu jaką prowadziłem o tej godzinie - powiedział, a ja się zacząłem śmiać.
- Okej, a więc Tommy czy zechcesz ze mną pójść na randkę dzisiaj o godzinie... O której kończysz zajęcia?
- O czternastej.
- O godzinie szesnastej? - zapytałem.
- Z wielką chęcią pójdę z tobą na randkę - powiedział poważnym głosem i zaczęliśmy się śmiać.
Przez resztę ranka leżeliśmy i gadaliśmy po czym zebraliśmy się i pojechaliśmy na uczelnię. Mimo tego, że byłem godzinę za wcześnie czułem obowiązek odwiezienia chłopaka, zresztą byłem szczęśliwy, że idę z nim dzisiaj na randkę.
Gdy przyszli moi przyjaciele oczywiście dostałem serię pytań o Thomasa, bo wczoraj napisałem im wszystko dość powierzchownie.
- Mówiłem wam, że Thomas został porwany i tyle w sumie.
- Dla okupu? - zapytał Jacob.
- Nie wiadomo czemu... Oj nie chce mi się o tym gadać już z nim wszystko dobrze i to jest ważne - powiedziałem.
- Unikasz tego tematu.. Widzę Dylan, że coś kręcisz, ale nie chcesz mówić to nie - powiedział lekko poirytowany Dexter.
- Jeju po prostu.. Zostawmy ten temat - powiedziałem, ale zauważyłem, że chłopaki są na mnie trochę źli, że im wszystkiego nie mówię.
- Zluzujcie no. Powiedziałem wam wszystko - wyjaśniłem.
- Ostatnio się inaczej zachowujesz. Martwimy się - powiedział Jacob, a ja już nie wiedziałem co mam zrobić, nie chciałem żeby się na mnie obrażali.
- Jest wszystko okej. Ostatnio ktoś mi zawrócił w głowie, ale na razie wam nic więcej nie powiem - powiedziałem, a oni popatrzyli na mnie zszokowani.
- Poznałeś kogoś? Weź powiedz przecież ja nie wytrzymam - mówił Dexter - Dylan weź nie bądź taki i powiedz.
- Mowy nie ma. Może za jakiś czas. Podnoście tyłki bo profesor idzie - powiedziałem, a oni popatrzyli na mnie z wyrzutem.
Szczerze mówiąc chciałem trochę odgonić ich myśli od tego porwania oraz powiedzieć im coś ważnego żeby nie mieli pretensji, że nic im nie mówię.
Thomas:
Czułem na sobie wzrok innych osób z mojego roku, nic dziwnego w końcu byłem nieźle poobijany, siniaki na nadgarstkach wyglądały jakby mnie ktoś związał na przykład do celów BDSM, ale było zbyt gorąco by założyć coś co zasłaniałoby ręce. Oprócz tego rozwalony łuk brwiowy jak po jakiejś bójce.
Siedziałem spokojnie na ćwiczeniach i myślami byłem w swojej szafie z ubraniami zastanawiając się co dziś na siebie założę kiedy mój telefon nagle zawibrował. Przeprosiłem prowadzącego i wyszedłem by odebrać, był to telefon z policji z wieścią, że mój kolega z roku czyli porywacz został złapany i muszę przyjechać, by potwierdzić, że to na pewno on mnie porwał. Od razu napisałem do Dylana, który chwilę później do mnie zadzwonił.
- Tommy? Spotkamy się na parkingu zaraz? - zapytał.
- Ale ty zostań na zajęciach sam pojadę to przecież niedaleko.
- Oszalałeś? - usłyszałem jego oburzenie w słuchawce.
- I tak już przeze mnie opuściłeś trochę zajęć.
- No i co z tego. Czekam już na ciebie - powiedział i się rozłączył.
Mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie ma nieobecności. Może nie powinienem do niego teraz dzwonić, ale byłby zły. Wróciłem do sali i powiedziałem, że muszę wyjść, i tak zostało tylko dziesięć minut ćwiczeń więc nie było żadnego problemu.
- Dylan mam wyrzuty sumienia - powiedziałem, gdy tylko do niego podszedłem.
- To nie miej. Wsiadaj i jedziemy - powiedział beztrosko i wsiadł do auta.
Chwilę potem byliśmy na komisariacie, i akurat trafiliśmy na moment gdy Nathan jest prowadzony przez policjantów. Zmierzył groźnym wzrokiem mnie i Dylana.
- Powiedziałem wszystkim, że jesteś syreną! Że masz ogon! Z tobą jest coś nie tak! - krzyczał prowadzony przez korytarz.
Dylan mocno mnie objął i widziałem jak zacisnął pięść.
- Wejdźcie - powiedział policjant.
- A więc to on cię porwał? - zapytał policjant, a ja pokiwałem głową.
- Przyznał się, i znaleźliśmy miejsce gdzie cię przetrzymywał. Dostał skierowanie na badania psychiatryczne. Grozi mu do trzech lat za porwanie i pobicie. Poinformujemy cię o terminie rozprawy - mówił policjant, a ja na słowa o skierowaniu na badania spojrzałem na Dylana, który się lekko uśmiechnął.
Brunet jak zwykle miał rację, że nikt mu nie uwierzy w te bajki o syrenach, a mi ulżyło. Sam nie wiem czego się spodziewałem, ale cieszę się, że go złapali, bo bałem się, że po mnie wróci i znowu gdzieś wywiezie.
Gdy wyszliśmy z komisariatu postanowiliśmy wrócić na zajęcia co oczywiście było moim pomysłem.
Wróciłam do was z nowym rozdziałem. Ogólnie mój stres, który miałam ostatnio był spowodowany studiami. Kocham tę organizację na uczelniach, dzisiejsze parę godzin tam spędzonych wyprowadziło mnie z równowagi nie raz... Więc nadal żyję w stresie do następnego tygodnia, bo oczywiście jeszcze nie wiadomo czy będę studiowała to co chciałam ❤️❤️❤️❤️ nie wiem po co wam to piszę, może kogoś to interesuje XD moje cudowne życie XDDDDDD
W weekend next. 🎉
🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top