15.

Dylan:
Nadeszła sobota i szczerze mówiąc zacząłem się stresować. Wyobrażałem sobie reakcje Teresy i wyobraziłem sobie jak wpada w szał i zaczyna mnie bić. Chyba się nie zniży do tego poziomu.

Siedziałem w kuchni i piłem kawę, nagle usłyszałem messengera, ale jak się okazało to tylko konwersacja z chłopakami.

Dexter: siema siema jak tam Dylanie baranie, co planujesz dziś zrobić ze słodkim Tommym na oczach Tereski?

Ja: nic takiego XD

Jacob: a dokładniej? A tak w ogóle robię nam notatki do kolokwium

Dexter: aha? To se rób. Jak nie masz nic innego do roboty. Dylan no?!??

Ja: pocałuję go w policzek i tyle.

Jacob: to i tak dużo XD PS. Dexter nie dostaniesz moich notatek.

Dexter: liczyłem na buzi buzi w usta. PS. Jacob i tak dostanę.

Ja: weźcie, to tylko prowokacja. Myślę, że wystarczy. Muszę kończyć,  naraaaa.

Musiałem im powiedzieć, nie daliby mi spokoju. Zresztą gdybym to ukrywał to tak jakbym chciał zataić coś ważnego, a to tylko prowokacja.

Wmawiaj sobie Dylan, wmawiaj.

Okazało się, że z tydzień nie robiłem prania i pozostała mi tylko jedna koszulka, którą mogę dziś ubrać, dobrze, że została chociaż jedna. Jak wrócę to zrobię pranie. Gdy już miałem wychodzić z domu i jechać po Thomasa oczywiście stała się tragedia. Chciałem przed wyjściem napić się soku i w pośpiechu zalałem sobie białą i ostatnią czystą bluzkę.

Nie da się tego zaprać, a nie będę przecież jechał w brudnej. Otworzyłem szafę i zacząłem szukać czegokolwiek. Same koszule z kołnierzami, bluzy i... Jedna jedyna koszulka na ramiączkach koloru jasnego różu. Cholera, serio tylko ona została? Ubrałem koszulkę i wyglądałem źle. Nie mam nic przeciwko różowemu, ale jednak to nie jest mój kolor, ja nawet nie wiem skąd mam tę koszulkę i dlaczego. Ona jest w ogóle moja? Trudno, pojadę w niej. Może będę bardziej wiarygodny jako gej.

Wsiadłem do auta i pojechałem po Thomasa, któremu wcześniej dałem znać, że już jadę. Siedział na krawężniku i coś robił w telefonie.

- Hej - powiedział i wsiadł do auta.

- Cześć - powitałem chłopaka zerkając na niego, wyglądał bardzo uroczo, miał na sobie trochę za dużą czarną koszulkę i krótkie jeansowe spodenki.

- Ładny kolor bluzki - powiedział.

- Eh... Nie miałem innej. Trochę nie mój kolor - przyznałem, i czułem jak mi się przygląda.

- Słuchaj, nie zdziw się jak Teresa popadnie w furię, bo ma niezły charakterek - uprzedziłem chłopaka.

- Jestem gotowy - powiedział a ja mimo to modliłem się w duchu, żeby nie zrobiła jakiejś większej awantury, przeszło mi przez myśl, że to głupi pomysł i może powinniśmy się wycofać.

- Stresujesz się? - zapytał blondyn.

- Może trochę. Sam nie wiem czego się spodziewać - powiedziałem i zaparkowałem na miejscu.

Zaparkowałem auto na parkingu, gdzie robi to zawsze Teresa. Wysiedliśmy z auta i czekaliśmy na nią i jej koleżanki, plusem było to, że nie chadzało tu dużo ludzi więc cały ten cyrk będzie wystawiany przy mniejszej publiczności.

Staliśmy ze czterdzieści minut, bo chyba jednak zmieniła się godzina ich aerobiku, ale czas zleciał nam na gadaniu.

- Jadą - powiedziałem zestresowany.

Thomas oparł się o maskę  samochodu i przyglądał mi się uważnie.

- Zaparkowały po drugiej stronie - powiedział, a ja nie obracając się w ich stronę po prostu zacząłem całować chłopaka w usta. Bardzo delikatnie, i czule całowałem jego usta obejmując go w pasie. Poczułem jego ręce na moim karku. Nie wiem dlaczego zamiast w policzek trafiłem do jego ust i mimo tego, że to tylko pokazówka była to magiczna chwila. Kilka sekund później usłyszałem już tylko krzyki i śmiechy.

- Teresa, twój były cię zdradzał z chłopakiem? - zapytała jedna z nich i zaczęła się śmiać.

Oderwałem się od jego ust i z uśmiechem popatrzyłem na dziewczyny. Teresa podeszła bliżej.

- Co ty wyprawiasz! Oszalałeś!! - zaczęła krzyczeć.

- Sama mnie przedwczoraj posądziłaś o związek z Tommym... No jesteśmy razem już pół roku - powiedziałem, a dziewczyna nagle pobladła i po prostu pierwszy raz w życiu zabrakło jej słów.

- Teresa, a mówiłaś, że to ty go zdradziłaś - powiedziała jej koleżanka podchodząc bliżej.

Teresa popatrzyła się to na nas to na dziewczyny po czym najzwyczajniej w świecie uciekła. Jej koleżanki za nią poszły a my zostaliśmy sami.

Popatrzyłem na Thomasa, który wcale nie wyglądał na speszonego faktem, że zamiast w policzek trafiłem w jego usta.

- Przepraszam... Ale spanikowałem i.. - zacząłem się debilnie usprawiedliwiać, a prawda była taka, że ja chciałem go pocałować w usta. W drodze powrotnej mało się do siebie odzywaliśmy, miałem do siebie pretensje o co zrobiłem.

- Dziękuję Ci - powiedziałem gdy chłopak wysiadał z samochodu.

- Nie ma za co - powiedział i się uśmiechnął jak to on po czym wysiadł. Gdy już przeszedł kilka kroków nagle z prędkością światła wyskoczyłem z auta.

- Thomas! - krzyknąłem, a chłopak się obejrzał i przystanął. Podbiegłem w jego stronę i jeszcze raz pocałowałem go w usta. Objąłem go w talii, a on oparł ręce na moich piersiach. Delikatnie skubałem ustami jego wargi i przeniosłem ręce pod jego koszulkę.

- Przepraszam, ale ja nie mogę - powiedział i się ode mnie oderwał.

- Masz kogoś? - zapytałem.

- Nie.. Po prostu...

- Nie podobam ci się - stwierdziłem.

- Podobasz Dylan... I w tym jest problem - powiedział.

- Nie rozumiem - odpowiedziałem i ponownie go objąłem.

- Widzisz... To wszystko jest takie ciężkie - powiedział i zobaczyłem, że zbiera mu się do płaczu.

- Tommy... Co jest?

- Przepraszam. Jestem beznadziejny, wiem. Zapomnij o mnie - powiedział i wyrwał się z mojego uścisku, ale w ostatniej chwili złapałem go za rękę i przyciągnąłem do siebie.

- Nie umiem i nie chcę - powiedziałem.

- Nie możemy być razem - wyszeptał przez łzy.

- Masz jakieś problemy? Są związane z tymi lekami które bierzesz? - zapytałem.

- Nie biorę żadnych leków. Musiałem cię okłamać - powiedział a mi się zrobiło przykro.

- To dlaczego...

- Dylan ty nie wiesz jaki ja naprawdę jestem. Nie wiedziałeś mnie o zachodzie słońca! - wykrzyczał, a ja już nic nie rozumiałem.

- W sensie...?

- Przyjdź o dwudziestej drugiej na ten pomost gdzie... Gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy - nakazał i się wyrwał z mojego uścisku i pobiegł do domu.

Stałem jak osłupiały, bo nie wiedziałem o co mu chodzi. Okłamał mnie, nie bierze żadnych leków? To jaka jest prawda? To co takiego się z nim dzieje? Nie umiałem pozbierać myśli, co ja właśnie zrobiłem, pocałowałem go, czy to mogę nazwać wyznaniem miłości? Czy ja się w nim zakochałem? Po tak krótkiej znajomości to w ogóle możliwe? Miałem tyle pytań do samego siebie. Dlaczego sam z siebie pocałowałem chłopaka i do tego mi się podobało. Czułem się szczęśliwy trzymając go w ramionach, miałem wrażenie, że czas się zatrzymał, jesteśmy tylko my i nikt poza tym.

Rozdział się zakończył w ważnym momencie, więc next wieczorem 💪 pomyślałam, że może w weekend będę wrzucać trochę więcej rozdziałów a na tygodniu mniej 🤔🤔 oczywiście z uwagi na waszą szkołę 🤔❤️ do wieczora!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top