9.
Dylan:
Na spotkanie z Thomasem przyjechałem jak zawsze przed czasem, nienawidzę się spóźniać, ale Thomas chyba też nie lubi. Przywiózł go jakiś chłopak, zaciekawiłem się kto to.
- Hej - powiedziałem uśmiechnięty, wyczułem jego mocne perfumy, ich zapach był bardzo ziołowy i orzeźwiający.
Ubrany w koszulkę na ramiączkach, kolorowymi nadrukami i krótkie różowe spodenki. Wyglądał bardzo uroczo.
- Hejka - powiedział uśmiechnięty i akurat powitał wiatr stwarzając mu na głowie artystyczny nieład.
- Idźmy do środka - powiedziałem oczarowany, przysięgam on jest jednym z najpiękniejszych ludzi z jakimi miałem do czynienia.
Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy miejsce przy oknie, kelnerka zebrała od nas zamówienia i zostawiła samych.
- Proszę - powiedziałem i mu wręczyłem teczkę z materiałami.
- Bardzo, bardzo Ci dziękuję, będzie mi łatwiej - powiedział, zadowolony przeglądając zawartość teczki.
- Kolokwia, egzaminy, notatki, opracowane zagadnienia, może coś Ci się przyda jeśli masz tych samych prowadzących - powiedziałem patrząc na delikatne ręce chłopaka i po chwili przypomniał mi się moment gdy zobaczyłem go po raz pierwszy w wodzie i złapałem za rękę która była szorstka i z czymś dziwnym po bokach. To możliwe, że to wtedy to była jego ręka? Nie będę się go pytał przecież, chcę wymazać z pamięci tamten wieczór.
- Ten chłopak co cię przywiózł - zacząłem nieśmiało, bo mnie zastanawiało kto to jest.
- Mój starszy brat, mieszkam z nim - powiedział blondyn, a po chwili kelnerka przyniosła nam zamówienia.
- A ty z kim mieszkasz? - zapytał i popił kawę przez słomkę na co się zagapiłem.
- Eeee... Ja mieszkam sam - powiedziałem po chwili i oderwałem od niego wzrok, nie mogłem przestać się gapić miał w sobie coś przyciągającego i wyjątkowego, do tego pił kawę przez słomkę, jak można tak pić?
- Skąd znasz Paula Wrighta? - zapytał, mi aż się zrobiło gorąco bo od Paula wiem trochę rzeczy na temat Thomasa.
- Współlokator mojego przyjaciela... Nie lubię go bardzo - powiedziałem.
- Ja też go nie lubię - powiedział.
- Chodziliście razem a studia? - zapytałem chociaż znałem odpowiedź.
- Niestety. A skąd wiesz? - zapytał.
- On studiuje na CQ, a ty się przeniosłeś, widziałem właśnie, że mamy go we wspólnych znajomych. W ogóle wczoraj wyświetliłeś mi się w proponowanych do znajomych, bo tak to cię na uczelni chciałem złapać z tymi materiałami - usprawiedliwiłem się lekkim kłamstwem, aby nie pomyślał, że jestem jakiś nienormalny szukając go celowo.
- Tak myślałem - powiedział i się uśmiechnął, mam wrażenie, że on zna prawdę, ale to mało prawdopodobne. Chyba nie wyglądam na stalkera. Ma taki hipnotyzujący wzrok, nie mogę przestać patrzeć. Do tego jeszcze go delikatne ręce, idealna cera, czy on w ogóle jest prawdziwy?
- Kilka stolików za tobą siedzi taka dziewczyna z jakimś chłopakiem i się na ciebie gapi, znasz ją? - zapytał Thomas.
Dyskretnie się odwróciłem i ujrzałem Teresę z Willem.
- Tak, to moja była z typem z którym mnie zdradziła - powiedziałem beztrosko. Chłopak zrobił speszoną minę - Luz, nawet nie jest mi z jej powodu przykro. Była beznadziejna w każdym calu i do tego brzydka jak tak teraz patrzę - powiedziałem.
Brzydka w porównaniu z Thomasem. Teresa ma brzydką cerę, zaniedbane włosy i w ogóle nawet nie ma jej co porównywać z Panem Idealnym (Thomasem). Nie wiem czemu tak pomyślałem, ale to prawda.
- Może chce do ciebie wrócić, bo się gapi non stop i ignoruje tego chłopaka - powiedział Thomas.
- A niech się gapi, nie tęsknię - powiedziałem.
Thomas:
Spędziłem z Dylanem kilka godzin, po kawiarni poszliśmy na plażę z tego wszystkiego zapomniałem, że powinienem pilnować czasu. Spojrzałem na zegarek, którym był moim nieodłącznym kompanem, wskazywał osiemnastą trzydzieści, co oznaczało, że za trzydzieści osiem minut będzie zachód słońca.
- Cholerka - powiedziałem cicho.
- Co jest? - zapytał Dylan.
- Trochę późno, wiesz co ja się już muszę zbierać - powiedziałem i zacząłem otrzepywać spodenki z piasku.
- Mogę cię odwieźć - zaproponował chłopak, ale mnie było głupio.
- Nie musisz, mogę zadzwonić po brata - powiedziałem wyciągając telefon.
- Daj spokój, odwiozę cię - uczepił się Dylan, a ja postanowiłem jeszcze raz skorzystać z jego uprzejmości.
Cholernie mi się spieszyło. Wsiedliśmy do auta, a ja nerwowo zerkałem na zegarek.
- Bardzo Ci się spieszy? - zapytał.
- Tak jakby - powiedziałem czując się niezręcznie.
- Pojedziemy inaczej - odpowiedział i zakręcił wioząc nas po kompletnym zadupiu.
- Nawet nie wiedziałem, że tak wyglądają obrzeża miasta - powiedziałem.
- Dłuższa droga, ale na pewno szybciej dojedziemy, bo tam będzie korek - powiedział.
Podoba mi się, że nie pyta dlaczego tak mi się spieszy, musiałbym coś zmyślać, a nie lubię kłamać. Mój brat i tak już kręcił nosem jak się dowiedział, że się kimś spotykam dzisiaj, sam kazał mi się z daleka trzymać od ludzi, aby nikt nie odkrył naszego sekretu.
- Dojechaliśmy - powiedział a ja odetchnąłem z ulgą, miałem jeszcze dziesięć minut.
- Dziękuję Ci bardzo za to, że mnie odwiozłeś i za materiały i ogólnie za wszystko - powiedziałem bo uważałem ten dzień za świetny.
- Ja też dziękuję, jakby co to pisz - powiedział chłopak, a ja wysiadłem z auta.
Byłem bardzo szczęśliwy, że w końcu z kimś się spotkałem i to z kimś tak fajnym jak Dylan. Był fajnym zabawnym chłopakiem, i nawet nie wiedziałem kiedy ten czas mi upłynął. Wpadłem szybko do domu, aby zdążyć jeszcze zjeść coś normalnego. W garnku stał jakiś makaron z sosem więc szybko go zjadłem. Z naszego domku drzwiami prowadzącymi do mojej sypialni już od razu było wyjść na plażę. Tradycyjnie rozejrzałem się dookoła, nikogo jak zawsze. Nie bez powodu mieszkamy na totalnym uboczu, gdzie mieszka mało ludzi a plaża tutaj niemalże zawsze jest pusta.
Nagi wyszedłem z pokoju i wszedłem od razu do wody. Zanurzyłem się tak, że tylko głowa mi wystawała. Gdy tylko słońce zaczęło zachodzić rozpoczęła się moja przemiana. Ciało w niektórych miejscach pokryte łuskami, długi ogon kolory zielono granatowego. Zanurzyłem się pod wodę i popłynąłem do innego świata.
Słuchajcie, ja sobie uświadomiłam dopiero (w czas), że większości z was kończą się już wakacje. Mam nadzieję, że przez rok szkolny nie porzucicie tego opowiadania... Bo nawet jeśli to skończę pisać kiedyś tam, bo sporo jeszcze przed nami to mam w planach kolejny Dylmasy.
Kiedy next, kiedy next myślę, że będzie jutro tak na zakończenie waszych wakacji!! 🎉💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top