1.
Dylan:
Była sobota, godzina siódma rano. Spałem sobie w najlepsze i byłem w trakcie przekręcania na drugi bok, gdy nagle usłyszałem cholerny dźwięk telefonu. Szybko odebrałem, aby jak najszybciej uciąć ten głośny sygnał.
- Halo - odebrałem nieprzytomny.
- Dylan? Śpisz jeszcze? - usłyszałem w słuchawce moją dziewczynę Teresę.
- A widzisz w tym coś dziwnego? - zapytałem z wyrzutem, byłem trochę wkurzony, miałem dziś wolne i chciałem się wyspać.
- Słuchaj mógłbyś za jakieś czterdzieści minut przyjechać po mnie na dworzec? Wracam od Angeli i trzeba mnie odebrać z dworca.
- Miałaś wracać wieczorem - burknąłem.
- Miałam, ale plany się zmieniły, więc do zobaczenia - odparła i się rozłączyła.
Kurwa mać, czyli nawet nie zdążyłem jej odpowiedzieć czy przyjadę czy nie a ona założyła, że tak, no zapomniałem, że jestem na każde jej zawołanie. Cholera mnie bierze na tę dziewczynę chwilami.
Nie mając wyboru wstałem i poszedłem się w pośpiechu ogarniać, chociaż i tak pewnie nie zdążę i Teresa będzie musiała poczekać.
Cairns to średniej wielkości miasto w Australii z bezpośrednim dostępem do morza koralowego, pięknymi plażami i krajobrazami. Niestety z rana bywają tutaj koszmarne korki, dlatego założyłem, że raczej nie dojadę na czas.
Zjadłem w pośpiechu śniadanie, bo jakbym tego nie zrobił mógłbym zasłabnąć, temperatury naprawdę bywały wysokie. Po śniadaniu wsiadłem do auta, i od razu włączyłem klimatyzację oraz radio. Na mieście oczywiście były korki, siedziałem i kurwiałem za kierownicą, bo jednak nie chciałbym się dużo spóźnić, nie lubię jak ktoś się spóźnia, a jak ja mam się spóźnić to jeszcze gorzej.
Po pewnym czasie dojechałem na miejsce i zobaczyłem Teresę, która siedziała na dużej torbie na kółkach.
- Później się nie dało? - spytała z wyrzutem.
- Było zadzwonić wcześniej - powiedziałem poirytowany i wziąłem od niej tę torbę, żeby wrzucić do bagażnika.
- No dobra, ale wstać z łóżka i ubrać to chyba pięć minut roboty no nie? - zapytała ze skrzyżowanymi na piersiach rękami. Trzasnąłem z całej siły bagażnikiem i popatrzyłem na nią.
- Wstaję, przyjeżdżam po ciebie, chociaż wcale nie musiałem, a ty mi jeszcze sceny tutaj robisz? - zapytałem, dziewczyna przewróciła oczami i wsiadłam naburmuszona do auta. Po kilku głębszych wdechach i wydechach również wsiadłem i postanowiłem zawieźć ją jak najszybciej do domu.
- Nie pytasz jak było? - spytała przeglądając się w lusterku.
- No jak było? - zapytałem i ruszyliśmy.
- Super naprawdę, poznałam koleżanki Angeli i tyle kasy rozjebałyśmy, że aż się boję pomyśleć - mówiła z przejęciem, a ja słuchałem jednym uchem i wypuszczałem drugim - Byłyśmy na zakupach w tej nowej galerii i siedziałyśmy u Angeli w apartamencie, bo ma tam jacuzzi i naprawdę Dylan było tak super - kontynuowała dziewczyna, a ja modliłem się, by ta droga zakończyła się jak najszybciej, bo miałem dosyć słuchania o jej super pobycie u przyjaciółki w Melbourne, szczerze mówiąc mało mnie obchodziło co tam porabiały. Gdy pojechaliśmy pod willę Teresy i jej rodziców z ulgą wyniosłem jej bagaże i odstawiłem do przedpokoju.
- Widzimy się potem? - spytałem.
- Niestety skarbie, ale muszę dzisiaj pomóc tacie w firmie i umówiłam się z Kate - powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.
Wróciłem do samochodu, i pojechałem do domu. Teresa jest rozpieszczona, od zawsze miała co chciała, jej ojciec ma firmę ubezpieczeniową i ona tam pomaga za co oczywiście dostaje pieniądze. Chwilami doprowadza mnie do szału, ale zdążyłem się przyzwyczaić. Dzisiaj mnie nieźle wyprowadziła z równowagi, bo obudziła mnie, a za kilka dni kończą mi się wakacje i wracam na uniwerek, na moje ukochane studia z akwarystyki. Mimo tego, że jesteśmy z dwóch różnych światów kocham ją i znoszę jej drażniące niekiedy zachowania.
Jako, że nie miałem na dziś szczególnych planów postanowiłem wieczorem ponurkować. Gdy już miałem wychodzić z mieszkania usłyszałem dźwięk telefonu, tak ten sam co mnie dzisiaj obudził, telefon nawet był od tej samej osoby, czyli mojej dziewczyny.
- No co tam? - odebrałem.
- Hej Dylan, wiesz co jutro jest bankiet u mojego taty w firmie i oczywiście musisz iść ze mną - oznajmiła mi Teresa, a ja się w głębi duszy załamałem.
- Jutro? I dopiero mi o tym mówisz?
- Tak, bo ja sama zapomniałam, właśnie jadę na zakupy, bo potrzebuje jakiejś nowej sukienki, ale Kate nie może jednak jechać ze mną, więc może ty mi będziesz towarzyszył?
- Miałem iść nurkować - powiedziałem.
- Oj zostaw te głupotki i chodź ze mną na zakupy. A ty masz się w co jutro ubrać? - zapytała, a ja czułem jak moje wkurwienie narasta.
- Po pierwsze, moje nurkowanie to nie są "głupotki", po drugie mam się w co ubrać, a po trzecie nie będę z tobą jechał na zakupy - warknąłem.
Mam jej dość coraz bardziej. Nie chcę mi się iść na ten bankiet ani trochę, będą tam sami bogaci ludzie, którzy oceniają cię po tym jak wyglądasz, i czym się zajmujesz. Gdybym mógł, to bym się wykręcił, ale nie mogę bo Teresa to moja dziewczyna. Zresztą będzie tam Will, jej były chłopak, który pracuje u jej ojca. Oczywiście mi się to nie podoba, ale nie mam nic do powiedzenia a Teresa utrzymuje wersję, że go nie lubi i nie mam o kogo być zazdrosny. Z tego wszystkiego odechciało mi się wychodzić dzisiaj z domu, poszedł do lodówki po piwo i zaległem przed telewizorem odmóżdżając się przy bezsensownych programach telewizyjnych.
Witam was❤️
Za nami pierwszy rozdział, mam nadzieję, że spodoba wam się to opowiadanie. Przyłożę się do niego jeszcze bardziej niż do Więźnia 💞
Tradycyjnie proszę, jeśli wam się podoba chociaż troszkę zostawcie po sobie gwiazdkę, komentarze również mile widziane 🌈🌈 next pojutrze!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top