Rozdział 3~Co nowsze to gorsze

Podeszła do nas kobieta około trzydziestki. Była szczupła, miała długie blond włosy związane w staranny warkocz, delikatne rysy twarzy i ciemne oczy. Nosiła czarną kurtkę i spodnie w tym samym kolorze a na nogach glany.

-Witam nowo przybyłych-rzekła, choć jej głos był ostry jak żyleta. Mówiła to tak jakby zamierzała powiedzieć „Wybijcie się".- Sami młodzi. Bardzo dobrze. W O.N-dze potrzebujemy sprawnych, młodych ludzi.

Miałam już pierwsze informacje. Organizacja nazywała się O.N.G.A. Pytanie tylko co oznaczała? Kobieta ciągnęła dalej:

-Pierwszym testem każdego nowego członka jest skok w dół.

Fakt, nie bez powodu w dachu była wielka dziura i ciągnęła się przez trzy piętra.

-Co jest na dole?-spytał jakiś chłopak.

-Skocz a się dowiesz-odparła złośliwie kobieta.- Ktoś chce na ochotnika?

Spojrzałam na Tiff stojącą przede mną a potem na Kala obok mnie. Żadne z nich nie chciało. Rozumiałam ich. Nikt nie wiedział co jest na dole, ale ja byłam inna niż oni. Tak jakby odłamem w tej grupie. W moim życiu ryzyko było na porządku dziennym.

-Ja-odezwałam się.

Tiffany, Kalipso i cała reszta skierowała swe oczy na mnie. Wyszłam z szeregu podchodząc do krawędzi. Spojrzałam w dół. Próbowałam dostrzec wodę, albo coś w tym rodzaju, ale ciemność była tak głęboka, że niczego nie widziałam. Do jasnej. Tak zamierzałam zakończyć żywot? Jako mokra plama na samym dole hangaru? Po jasną cholerę się w ogóle odzywałam?

-Zamierzasz to dzisiaj zrobić?-spytała znużona.

Zamknęła oczy, tak będzie łatwiej. Krok do przodu i już lecę. Lot trwał wieki, tak przynajmniej mi się wydawało. Jedno piętro, drugie, trzecie i... odbiłam się od czegoś a potem znowu opadłam. Poczułam na plecach związane sznurki. Siatka. Spadłam na siatkę.

-Nic ci nie jest?-spytała Tiff.

-Skaczcie!-zawołałam.

Sunęłam się by zrobić miejsce innym. Wtedy podszedł jakiś chłopak, chwycił mnie pod pachy i ściągnął z siatki. Spojrzałam na niego. Miał śniadą cerę, piwne oczy i czarne krótkie włosy. Ubrany był tak samo jak tamta kobieta na górze.

-Ktoś cię popchnął?-spytał.

Pokręciłam głową w lekkim szoku. Był naprawdę przystojny. Aishi, opanuj się. Ty masz już Donniego. Donnie. Ciekawe co teraz robił? Trenował, spał, przyglądał się gdzieś z ukrycia czy myślał o mnie?

-Jak się nazywasz?-ciągnął chłopak.

-Aishi-odparłam.

-To miejsce ma niewiele wspólnego z miłością-wyjaśnił.- Stań na linii.

-Znasz japoński?-zdziwiłam się.

-Trochę. Stań na linii.

Odwróciłam się szukając tej linii. Była, żółta niedaleko od siatki. Stanęłam na niej. Patrzyłam na tego chłopaka. Był fajny, ale gdy zaczął z tą swoją „To miejsce ..." ble, ble ble... z jakąś taką szorstkością w głosie od razu mnie do siebie zniechęcił. Gdy wreszcie wszyscy byli już na dole ustawieni a obok chłopaka stanęła ta Wredna Blondyna z góry, on przemówił:

-Witamy w organizacji O.N.G.A., czyli Ochronna Niezależna Grupa Antyninja.

-O jasny gwint! Antyninja?! To nie byli żadni sojusznicy tylko najprawdziwsi wrogowie! Weszłam prosto do jaskini lwa. Łudziłam się, że tu chodzi tylko o Stopy dopóki chłopak nie dodał:

-Działamy przeciw wszystkim Ninja. Pierwsza zasadza organizacji brzmi: nie ma dobrych Ninja. Wszyscy sieją równie wielkie zniszczenie. Nazywam się Christophe i będę waszym instruktorem. Część z was została tu wezwana a inna przyszła z własnej woli jednak wszyscy musicie najpierw podać swe nazwiska by zostać zapisanym w organizacji.

Przeszedł między nami dając każdej dziewczynie frotkę do włosów. Ja dostałam czarną, ale nie wiedziałam po co nam to. Ja dobrze czułam się w rozpuszczonych kosmykach.

-Po co nam te gumki?-spytałam.

-Żeby włosy nie przeszkadzały wam w czasie ćwiczeń-odparł rozdając dalej frotki.

-Ale ja mogę ćwiczyć i w rozpuszczonych-zasygnalizowałam.- To mi nie przeszkadza.

Chris podszedł do mnie wzdychając ciężko. Zacisnął mi frotkę w dłoni tak mocno, że poczułam każdą jego kość.

-Albo zapleciesz w tej chwili włosy albo zaraz osobiście ostrzygę cię do łysa-powiedział groźnie.

Łał! Kurde, ale groźba! Nie zrobił tym nam nie wrażenia. Zdążyłam się już uodpornić. Wiadomo, życie z Raphem to nie bajka, ale da się znieść. Może i niepotrzebnie się odzywałam, ale po co mi była ta gumka jeżeli kucyk latający na wszystkie strony tylko mnie rozpraszał. Nie zmieniał oto jednak faktu, że Christophe mnie wkurzał. W pierwszej chwili gdy ściągnął mnie z siatki naprawdę zakręcił mi w głowie i tylko silnie wspomnienie o Donniem postanowiło mnie do pionu, ale teraz nie zawahałabym się powiedzieć o tym Chrisie cham. Westchnęłam ciężko wiążąc włosy gumką.

-I zapamiętaj sobie, kotku-dodał.- Jeśli jeszcze raz mi podskoczysz to porozmawiamy inaczej.

Grozi mi facet starszy ode mnie najwyżej o dwa lata. Żeby czasem się nie zaskoczył gdy to ja pierwsza skopię mu tyłek. Ruszyliśmy gęsiego przez korytarz. Wiedziałam, że będę musiała zachowywać się jak zwykły żółtodziób bo niebezpieczeństwo groziło mi z każdej strony. Zastanawiało mnie w jaki sposób osoby zostały tutaj wezwane i skąd w ogóle wiedzieli o tej organizacji skoro była tajna. O co w tym wszystkim chodziło? Nic nie trzymało się kupy. A może tylko nam wydawało się, że O.N.G.A. jest tajna?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top