Rozdział 16~Pewien pomysł

Nie mogłam się zdecydować co zrobić - wrócić do kryjówki czy iść do O. N. G- i i ryzykować, że mnie zabiją. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Szybko zareagowałam rzucając nieznajomego i przystawiając mu do szyi miecz.

-Nie ruszaj się - rozkazałam.

-Aishi? - zapytał.

Zwariowałam? Doskonale znałam przecież ten głos. Sam do mnie przyszedł i dzięki temu ja nie musiałam fatygować się do organizacji a co za tym idzie, ryzykować.

-Chris - odparłam.

Wstałam i schowałam katanę.

-Co ty tu robisz? - spytałam. - O tej porze zazwyczaj jesteś w Lwim Dole.

-Powinienem, ale nie jestem - odrzekł wstając. - Uciekłem z O. N. G-i i nie zamierzam już tam wracać.

-Co? - zdziwiłam się. - Jak to uciekłeś?

-Normalnie. Po tym jak dałem ci lekarstwo, uciekłem. A propos lekarstwa, dałaś je Donatello?

-Nie tak od razu. Starałam się sama przypomnieć mu kim jest, ale to nic nie dawało. Zaledwie parę godzin temu zdecydowałam się mu je podać. Rozumiesz? Tak bardzo mi namąciłeś mi w głowie, że nie wiedziałam czy mam ci zaufać.

-Nie musisz się tłumaczyć. Rozumiem. Wyrządziłem ci wiele zła. Tobie i twoim przyjaciołom. Przepraszam.

-No dobra. Puśćmy to w niepamięć. Powiedz mi lepiej co się stało, że Donnie stracił wspomnienia i o jakim serum wtedy mówiłeś?

-Otóż Donatello dostał płyn amnezyjny, taki nowy wynalazek i dlatego nic nie pamiętał. A co do tamtego incydentu. Pamiętam, co mi powiedziałaś, że jeżeli skrzywdzę twoich kumpli to skrzywdzę też ciebie. Wtedy Fiona podała mi serum kontroli, które spowodowało, że zrobiłem się takim siejącym postrach debilem.

Nie był niczemu winien. To wszystko wina jego siostry i na pewno też wuja. Czułam się trochę podle, ale przecież wiadomo, że nie był aniołkiem.

-Ale czemu to zrobiła? - dociekałam.

-Bo uważa mnie za mięczaka -odrzekł. - Koniecznie chce bym był taki jak ona. Aishi, naprawdę cie przepraszam. Wiem, że po tym wszystkim nie mam u ciebie szans, ale gdybym mógł ci w czymś pomóc to zawsze możesz na mnie liczyć.

Westchnęłam ciężko. Musiałam mu to w końcu uświadomić, że nigdy nie będę jego. Położyłam rękę na jego ramieniu mówiąc :

-Chris, nie będę cię okłamywać. Nigdy nie miałeś, nie masz i nie będziesz miał u mnie szans. Ja nie zostawię Donatello. Zostańmy przyjaciółmi.

Christophe chyba w końcu zrozumiał. Spuścił na chwilę wzrok a ja ciągnęłam dalej :

-Ale wiesz, jest taka jedna sprawa, w której przyda mi się twoja pomoc.

-Tak, a jaka? - spytał.

-Uda ci się wykraść jeszcze trochę tego płynu amnezyjnego?

-Jasne. Ale po co ci on?

-Dowiesz się wkrótce.

-A jak cie mam tu ściągnąć?

-Użyj nadajnika.

Przeskoczyłam na schody przeciwpożarowe a potem ruszyłam do kanałów. Chyba musiałam porozmawiać z mistrzem Splinterem i zapytać się czy dobrze postępuje. Rozmyślałam nad swoim pomysłem przez całą drogę do kryjówki. W salonie zauważyłam, że żółwie i Kalipso siedzą telewizor i wcinają pizzę.

-O, hej Aishi - odezwał się Mikey.-Chcesz pizzy?

Miał całe usta utytłane w sosie pomidorowym, a ja nie miałam ochoty na jedzenie.

-Nie, dzięki - odpowiedziałam. - Ale wam życzę smacznego.

Weszłam do dojo i zamknęłam drzwi. Przeszłam przez pomieszczenie po czym zapukałam do sypialni mistrza. Kiedy usłyszałam znajome "proszę" zajrzałam do środka. Hamato Yoshi był pogrążony w medytacji, więc podeszłam cicho po czym kleknęłam przed nim wzduchając ciężko.

-Wszystko w porządku? - spytał.

-Mistrzu, potrzebuję twojej rady - odparł.

-Słucham.

-Zamierzam wydać O. N-dze wojnę, ale bez zbędnych ofiar. Ta organizacja to jedna wielka banda narwańców. Narażają zwykłych nastolatków, którzy nie zasłużyli na śmierć na niebezpieczną walkę z Klanem Stopy. Nie chcę być taka jak oni, dlatego nie zamierzam zabijać bez potrzeby. Raz już to zrobiłam i nie zamierzam tego powtarzać.

-A w jaki sposób chcesz ich pokonać?

-Wymazując pamięć przywódców i przekonać resztę, że nie jesteśmy ich wrogami.

-To jest dobry pomysł, moje dziecko. Jednak pamiętaj, że czasami wygrana liczy się z pewnymi ofiarami.

-Tak, sensei. Dziękuję.

Poderwałam się na równe nogi u wyszłam z dojo. Musiałam jeszcze pogadać z chłopakami. Przecież to też ich wojna. To oni pierwsi znaleźli O. N. G. Ę., to oni posłali mnie tam jako szpiega i to oni glowili się, co robić ze zdobytymi przeze mnie informacjami.

-Chłopaki- zaczęłam siadając obok Leo. - Muszę z wami pogadać.

Raph wyłączył telewizor.

-Coś nie tak? - spytał Kal.

-Co wy na to, żeby rozwalić O. N. G. Ę na cztery wiatry? - zapytałam.

Nie musiałam długo czekać. Od razu chórem zagrzmieli potwierdzeniem.

-Bęcki są mile widziane, ale bez zbędnych ofiar. Na dowódców mam specjalną niespodziankę.

-Jaką? - dociekał Mikey.

-Dowiesz się wkrótce - odparłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top