Isaac Foster x Rachel Gardner [Obietnica]
Uniwersum: Angel of Death
TW: Śmierć
,,Zabij mnie"
Ręka chłopaka w bandażach zadrżała na widok znajdującego się w niej noża.
,,Zack... Zabij mnie"
Głos malutkiej blondynki nie dawał mu spokoju. Oddychał nierówno, a jego głowę wypełniły wspomnienia. Nie wiedział, czy to prawda, ale czuł się tak, jakby miał się za chwilę rozpłakać z byle jakiego powodu.
,,Zabij mnie!"
Nóż upadł na ziemie. Jego miejsce natomiast zastąpiła olbrzymia kosa. Gdzieś z tyłu usłyszał dźwięk syren policyjnych. Wiedział, że go szukają. Ale on szukał Rachel. Tylko ona go interesowała w tym momencie. Miał gdzieś cały świat. Liczyła się tylko ona. Tylko ona. Tylko ona!
,,Obiecaj, że mnie zabijesz"
Teraz nie miał złudzeń. Płakał. Łzy w regularnych odstępach wypływały z jego oczu i wsiąkały w materiał na jego twarzy. Wiedział, gdzie się znajduje. Wiedział, gdzie ona jest. Ta cholerna istota, która pokazała mu, że życie nie jest takie złe jak się wydaje. I te cholerne słowa. Dwa słowa, których teraz żałował.
,,Obiecuję ci".
Nienawidził kłamstw. Ale teraz okłamywał sam siebie. Obiecał jej, że ją zabiję. To była obietnica dana przed Bogiem... Ale kim był ten ,,bóg"? O którego mogło chodzić? Jeśli ten ,,bóg" już nie istniał, obietnica również nie istniała. Mógł bez problemu zawrócić i oddać się w ręce policji. Ale coś kazało mu iść do niej.
,,Zack..."
Wielki budynek tuż przed jego oczami wydawał się całkowicie opuszczony, ale światło w jednym z pokoi dawało do zrozumienia, że po prostu wszyscy śpią z powodu późnej godziny. On doskonale wiedział, kto teraz nie śpi. Jego cel. Słyszał jakby ciche wołanie. Wszedł na teren posesji i stanął pod oknem. Wdrapał się na parapet i jednym ruchem stłukł szybę i przeciął kraty.
,,Zabijesz mnie, prawda?"
Nie miał już sił. Przestraszona kobieta z krzykiem uciekła z pokoju, zostawiając małą blondynkę samą. Ta patrzyła na niego tak, jakby się go spodziewała dokładnie teraz, co do sekundy. Serce zaczęło mu bić szybciej. Miał wrażenie, że zaraz eksploduje.
- Zack... Zabijesz mnie? - Gardner wyszeptała to z wielką nadzieją.
Isaac Foster ścisnął mocniej kosę. Teraz ten głos należał do tej Rachel przed nim, a nie do tej w głowie. Patrzył na nią i nie mógł wydobyć z siebie słowa. Wahał się, bał się... Zamknął oczy i zobaczył wszystkie wspomnienia, które nagromadził w tym chorym, drugim świecie... Bo na pewno nie był to świat, w którym są teraz.
- Nie.
Rachel otwarła szeroko oczy i bezgłośnie ruszyła ustami. ,,Obiecałeś". Tak brzmiało to słowo. Rzucił kosę w głąb pokoju i zbliżył się do dziewczyny. Przytulił ją i schował swoją twarz w jej bluzkę. Nie mógł tego zrobić. Przywiązał się do niej. Miał gdzieś obietnicę. Wolał kierować się uczuciami.
- Chrzanić tą pieprzoną obietnicę - powiedział jej prosto w twarz. - Chcę spędzić życie z tobą, uciekając przed policją, niż żyć bez ciebie w pierdlu.
Blondynka patrzyła na niego z uśmiechem. Tym uśmiechem, który kupił Zacka. W tamtym momencie chęć śmierci z rąk chłopaka jej minęła i zastąpiła ją chęć pozostania z nim już do końca życia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top