Rozdział trzydziesty dziewiąty +18
Gabriel
Moje tęczówki zaszły czernią, jej słowa podziałały na mnie pobudzająco.
Poruszyłem biodrami intensywnie, aż na chwilę straciła oddech. Powróciłem do jej szyi i wycisnąłem na niej mokre pocałunki.
– Jesteś idealna...– wyszeptałem, rwanym oddechem.
To wszystko to jedno wielkie kłamstwo. Mój dotyk na jej ciele, mokre pocałunki, nasz cielesne zbliżenie. To nie oznacza niczego.
Nie ma żadnego uczucia, czułych słów czy róż – oprócz tej jednej, która symbolizuje to, co ma wkrótce, nadejść.
Spustoszenie. Teraz jest tylko ta chwila. O której oboje zapomnimy, ponieważ niedługo pozostanie tylko odległym wspomnieniem zakopanym gdzieś we mgle naszych umysłów.
Bo dobrze wiem, że to wszystko przeminie. Nie ma nic trwałego. Nie w moim życiu.
– Pamiętaj, że to wszystko, to tylko kłamstwo. – Przypomniałem jej, nim ponownie złączyłem nasze wargi. Jęknęła w moje usta, obejmując mnie spoconymi palcami za kark.
Odwzajemniła mój pocałunek i wplotła dłonie w moje włosy, pociągając za czarne kosmyki. Warknąłem w odpowiedzi i zacisnąłem palce na jej biodrach. Byliśmy spoceni, nasze oddechy były nieregularne, a usta opuchnięte od pocałunków. W moim przypadku po raz pierwszy.
Z moich ust wydostał się gardłowy jęk, orgazm zbliżał się wielkimi falami. Wreszcie nadszedł, a kolczyk tylko pogłębił te doznania, działając stymulująco. Doszedłem, wytryskując się na jej brzuch, poczułem, jak zacisnęła się na moim penisie i wbiła swoje paznokcie w moje przedramiona, na co warknąłem i w odpowiedzi, ugryzłem ją w szyję, zasysając to miejsce i. polizałem, łagodząc chwilowy ból.
Opadłem wykończony na jej piersi, a wtedy poczułem jej dłoń w kosmykach włosów i ciche szeptane "dziękuję", które miało większą wartość niż gdyby było wypowiedziane głośniej. Nie mówiliśmy nic. Pozwoliłem ciszy po prostu trwać, a następnie wolno się z niej wysunąłem, na co odrobinę się skrzywiła.
–Wszystko w porządku? –zapytałem, przyglądając się z jej troską.
Mruknęła coś półprzytomnie, pociągnąłem za jej kosmyk włosów i spotkałem się z wyczekiwaną reakcja.
–Co?
–Pytałem, czy wszystko w porządku.
Mruknęła w odpowiedzi.
–Chcesz się umyć?
Cisza.
–Jesteś jedyną kobietą w moim łóżku, która odleciała po orgazmie. W sumie, wiedziałem, że tak będzie.
– Dupek –usłyszałem obelgę z jej ust, na co uniosłem kącik ust do góry. Sięgnąłem po paczkę chusteczek nawilżanych i wytarłem jej brzuch z pozostałości mojej spermy.
Podniosłem się z łózka i poszedłem pod prysznic. Spuściłem wodę w muszli klozetowej, rozebrałem się i wszedłem do kabiny prysznicowej. Odkręciłem, letnią wodę, nabrałem na dołeczek ręki odpowiednią ilość żelu pod prysznic.
Zawiązałem ręcznik wokół bioder. Kiedy wróciłem, Olivia nadal leżała na plecach, jej wyeksponowane ciało na mojej atłasowej pościeli prezentowało się naprawdę imponująco. Czułem jej wzrok na sobie, nie zawracałem sobie głowy nakładaniem bokserek. Z jej ust wydobyło się zduszone sapnięcie.
–Ty masz kolczyk na...Dlaczego o tym nie wspomniałeś?
Spojrzałem się na nią z zainteresowaniem.
–Na czubku główki penisa dokładnie. –Wyszczerzyłem się.
–A, gdyby on we mnie utknął?
Parsknąłem śmiechem, nie wytrzymując, na widok jej przejętej miny. Cała klatka wibrowała od śmiechu i dotarło do mnie, że minęło zbyt dużo czasu, odkąd ostatni raz sobie pozwoliłem na to.
– Boże, kobieto – Pokręciłem głową i parsknąłem znowu na widok jej obrażonej miny. Nie utknąłby, zapewniam cię.
– Nie możesz tego wiedzieć. –mruknęła.
– Ja wiem większość rzeczy. Ta również do niej należy
Przewróciła oczami na moje słowa i złapała za kołdrę, przykrywając się nią aż samą szyję.
– Nie masz nic, czego bym nie widział. –odparłem, układaj się obok niej.
– Czas na podziwianie się skończył. –cmoknąłem z uznaniem.
– Do spania, w takim razie. –Złapałem za drugą połowę kołdry, a ona odwróciła się do mnie.
–Co ty robisz?
–Zamierzam pójść spać.
–Ale tu?
–Pytasz mnie, czy zamierzam pójść spać w swoim łóżku?
Otworzyła usta, ale zaraz je zamknęła.
–Myślałam, że ty nie śpisz.
Westchnąłem ciężko z frustracji, bo nadal mówiła.
–A ja myślałem, że cię wymęczyłem. A może mas ochotę na więcej, hem? –Przysunąłem się do niej i objąłem ja w pasie, owiewając jej kark swoim ciepłym oddechem.
–Odsuń się, chcę spać.
Tak też sądziłem.
Odsunąłem się, ułożyłem wygodnie na lewym boku i zamknąłem oczy.
– To, dlatego czułam ten dziwny chłód... – odezwała się po chwili, kiedy prawie już przysypiałem.
– To był twój kolczyk. –– uzupełniła.
––Było ci przyjemnie, prawda? ––spytałem, muskając jej odsłonięte ramię. Czułaś, jak cię wypełniam, a kolczyk pogłębiał tylko te przyjemne doznania. Między innymi dlatego zdecydowałem się na niego. Moment przekłuwania był dosyć interesujący, ale nie pamiętałem dokładnie samego przebiegu, bo byłem napojony alkoholem, co zapewne było powodem dłuższego gojenia się rany. Ale nie narzekałem, bo sam efekt był zadowalający
–Jesteś totalnie nienormalny. ––parsknęła cicho.
– Jestem sobą. –stwierdziłem.
W którymś momencie usnęliśmy razem kompletni tego nieświadomi. Kiedy obudziłem się z leżącą na moim torsie Livią, byłem zdezorientowany
Wyplątałem się z jej objęć, poprawiłem długie brązowe włosy na atłasowej szarej poduszce i powoli opuściłem łóżko.
Zamknąłem za sobą drzwi od gabinetu i podpiąłem pendrive. Na ekranie wyświetlił mi się komunikat z ostrzeżeniem pobrania wirusa wraz z otworzeniem tego pliku, ale zignorowałem go.
Wpisałem hasło, jakim była data jej urodzin i przeniosłem się do wspomnień, których odtworzenie ponownie w swojej głowie sprawiło, że, zdusiłem w sobie krzyk.
Bo wyświetliło się nagranie przedstawiające mojego tatę i Riccarda Salvatore. Mina tego ostatniego była opanowana, choć w oczach była widoczna złość.
– Myślałeś, że się nie dowiem? – Tata uniósł do góry brew, wyciągając na biurko Riccarda jakiś dokument.
– Spokojnie, wszystko ci wytłumaczę. Wiesz, że czasem dla dobra ogółu trzeba nagiąć zasady
– Nagiąć kurwa zasady? To nazywasz „nagięciem zasad"? –Tata wyrzucił papiery na podłogę, nawet się po nie schylając. – Nie ma mojej zgody na to.
– Nie chcesz zaoszczędzić sporo kasy?
– Okłamując Departament Finansów i okradając zwykłych ludzi?
Riccardo odchylił się na krześle i splótł dłonie za karkiem.
– Nikt nikogo nie zamierza okradać. Przecież ten klub istnieje.
Tata zmarszczył brwi, a Riccardo uśmiechnął się.
– W przeciwieństwie do osoby, która rzekomo prowadzi tą działalność gospodarczą.
Ależ nie. Mylisz się. Proszę bardzo. –Wyłożył na biurko białą teczkę z wystającym spoza niej plikiem białych kartek.
–Co to jest?
–Umowa nabycia nieruchomości. –Mężczyzna mu odpowiedział pewny siebie.
–Ale nazwa klubu na tej ulicy jest inna niż na umowie.
Riccardo się uśmiechnął, wiedząc, że mężczyzna zaraz dojdzie do sedna.
–Kurwa, pod pojęciem klubu kryje się pieprzony dom towarzyski.
–Nie, to nadal klub. Tyle, że jego działanie jest znacznie szersze. Co kto lubi, bo w końcu wszystko jest dla ludzi, a nie nam to oceniać, dopóki kasa się będzie zgadzać.
–Współpracujemy z pieprzona mafią. –Tata podniósł glos.
–To poważni biznesmeni. Nie należy ich tak określać, w sposób, w jaki to zrobiłeś.
– Chyba sam siebie nie słyszysz. –Prychnięcie wydobyto się z ust mężczyzny.
Riccardo się nachmurzył, pochylił się w stronę mężczyzny, a jego postawa zdradzała, że był zdenerwowany.
–Przestań wygadywać takie bzdury i zajmij się robotą.
–Riccardo, nie mogę dopuścić do tego, abyś wtargnął na ścieżkę przestępstwa i pociągnął za sobą naszą firmę, do cholery! Firmanctwo to poważne przestępstwo.
– Nic nie zrobiłem, przecież wiesz, że nie mogłem tego zarejestrować, bo wtedy faktycznie popełniłbym przestępstwo. Ale mimo to, jeśli przyszłoby ci do głowy, powiadomienie o tym władz, porzuć to w tej chwili. Nic nie udowodnisz, no chyba, że swoją niedokładność i brak sumienności. Pamiętasz wieczór w klubie Blu? Tak, to właśnie wtedy podpisaliśmy tą umowę. To był bardzo miły wieczór i zdecydowanie sprzyjający rozwojowi naszej firmy. Pamiętasz, to Cedrick? –Riccardo uśmiechnął się mrocznym uśmiechem, a po chwili westchnął ciężko, wstając zza biurka. –Jest już późno, a ja muszę jeszcze załatwić jedną sprawę. –Zerknął na zegarek i wskazał ręka drzwi. –Człowiek w końcu nie zaśnie spokojnym snem, jeśli nie załatwi wszystkiego do końca.
Siedziałem, z milionem tłukących się myśli w głowie, nie od razu zarejestrowałem, że ktoś wymawiał moje imię.
Spojrzałem przez ramię i zauważyłem Olivię owiniętą moją kołdrą, w taki sposób, że sięgała powyżej jej ud. Zeskanowałem wzrokiem jej długie nogi, zarumienioną twarz, skrywającą się za kurtyną rozpuszczonych włosów.
– Część, wołałam cię, ale chyba nie słyszałeś. Chciałam nastawić pranie, ale coś chyba się stało z pralką. Nacisnęłam nie ten przycisk co trzeba i ...
–Dlaczego chciałaś wstawić pranie?
Spojrzała się w dół, wyraźnie skrępowana.
–Bo pobrudziłam twoje prześcieradło i ...
Westchnąłem i wstałem z fotela.
Nie dbam o nie. Wyrzucę je i nałożę nowe. Boli? –Odgarnąłem kosmyki włosów z jej twarzy i zatknąłem je za ucho.
–Odrobinę. –zdradziła szeptem, spuszczając wzrok na swoje gołe stopy.
–W takim razie chodź. –Wyciągnąłem do niej rękę, którą chwyciła i zaprowadziłem nas do łazienki. Stanąłem przed prysznicem i skinąłem do niej głową.
–Wskakuj.
–Ale, będziesz musiał wyjść, bo...
Przekrzywiłem głowę na bok, krzyżując ramiona.
–Bo, no, bo wiesz sam...–zamachała w powietrzu rękami, a ja nachyliłem się w jej stronę i musnąłem jej szyję, sięgając palcami za rożek kołdry, który kurczowo trzymała.
–Przecież już widziałem to piękne ciało. –Westchnęła cicho i pozwoliła ręcznikowi opaść, a wtedy mój wzrok podążył ku smudze jasnej plamie krwi na wewnętrznej stronie jej uda.
Widziałem to, jak bardzo była zawstydzona, więc pociągnąłem ją za sobą pod prysznic. Odkręciłem wodę, nalałem na gąbkę płynu i schyliłem się wprost ku jej kobiecości.
–Co ty? –mruknęła, a jej ciało się spięło.
– Rozchyl dla mnie nogi, dziecinko – wymruczałem. Zbliżyłem się z gąbką do jej kobiecości. Usłyszałem, jak głośno przełknęła ślinę, kiedy poczuła moje palce na swoich udach. Skrzywiła się delikatnie, a mimo to starałem się, aby moje ruchy były delikatne i dokładne. Olivia przez cały czas patrzyła się w moje oczy, nie mówiąc ani słowa, dopóki nie chuchnąłem ciepłym powietrzem w jej kobiecość. A z jej ust wytrwał się cichy jęk, połączony z sapnięciem.
–Nie jesteś gotowa na więcej. –odparłem i odłożyłem spłukaną gąbkę na miejsce, biorąc głęboki wdech i zaciskając pieść, bo nie mogłem zignorować jej jęku, który był dla niczym muzyka.
Przegryzła wargę, a w jej oczach czaiło się coś, czego do tej pory nie widziałem. Głębię uczuć, których przenigdy nie chciałem u niej wywoływać.
–Gabriel, jestem ci wdzięczna, naprawdę nie tylko za wczoraj, ale za to, że pokazujesz mi, że czasem naprawdę warto zaryzykować i zaufać temu, co podpowiada ci serce. Warto było zrobić ten o jeden krok za daleko, który zaprowadził mnie do ciebie.
Zamarłem, poczułem, jak coś zaczęło oplatać moja szyję, niczym sznur.
–Ej, nie rób tego. –spojrzałem na nią ostrzej. –Nie myśl o mnie w ten sposób. Nie jestem odpowiednim mężczyzną dla ciebie. Nie pozwól, się temu poddać.
–Myślisz, że oddam ci tak łatwo swoje serce? Nie ma mowy. –Wydawała się być pewna swoich słow. Na jej twarzy nie znalazłem ani cienia targających nią wątpliwości.
–To właśnie chciałem usłyszeć.
Powróciłem spojrzeniem ku niej i delikatnie pchnąłem ja na ściankę prysznicową. Patrzyła na mnie tym wzrokiem, który dobrze już znalem, a sposób w jaki rozchyliła usta, gdy przejechałem kciukiem po nich, sprawił, że mój kutas drgnął.
–Kurwa, twoje usta chyba staną się moją obsesją. –mruknąłem, zanim wpiłem się w jej wargi stanowczo, chwytając ją za kark. Całowałem Olivię z brutalnością, nasze języki splątały się z sobą w dzikim, zmysłowym tańcu. Zachłannie wnikałem w wnętrze jej ust, jakbym nie mógł się nią nasycić. Olivia stanęła na palcach i wplotła palce w kosmyki włosów, na co z moich ust wywal się gardłowy jęk. Docisnąłem się do niej, przez co mogła poczuć moją twardą męskość na swoim brzuchu.
Potrzebowałem jej. Teraz i później.
Nie, wcale nie. To było tylko kolejne kłamstwo, które oboje dzieliliśmy. Tak, jak każdy oddech zaczerpnięty w krótkich przerwach. pomiędzy pocałunkami, bo miałem kurwa wrażenie, że mój świat drży w posadach, a ja za chwile nie będę potrafił ustać na nogach.
To tylko kłamstwo.
Nigdy nie będę jej pragnął ani pożądał.
Kłamaliśmy oboje jak zawodowcy, którymi przecież byliśmy.
Oderwałem się od jej ust, położyłem ręce po obu stronach jej głowy i wpatrywałem się w nią głębokim, jak ciemna studnia spojrzeniem.
Nie odrywała ode mnie wzroku, zjechałem wolno dłonią na jej biodra, na których lekko zacisnąłem palce, nie na tyle, by zostawić odciski, ale wystarczająco, by poczuła mój dotyk.
Wczorajsza noc wytworzyła między nami chwilowe połączenie. Jedno kłamstwo jeden dotyk, jedno zbliżenie doprowadziło do tego, że teraz oto stała przede mną. Oddana, w pełni podatna na moje ruchy i czyny.
Jak na kogoś, kto nigdy nie całował kobiet, jesteś bardzo chętny moich ust. –rzuciła po chwili, gdy pomagałem jej wyjść spod prysznica.
Bo każda z nich chciała czegoś ode mnie. Dla mnie seks to fizyczność, a pocałunki to była dla mnie nieprzekraczalna bariera, której nie chciałem przekraczać.
–Dlaczego? –drążyła, wycierając się ręcznikiem, który jej podałem.
–Bo dla mnie pocałunki to prawdziwa intymność dzielona między dwojgiem ludzi, których łączy silne uczucie.
Patrzyła się na mnie, zamierając z ręką we włosach, które przeczesywała palcami.
– Ale seks też jest intymnym przeżyciem.
Pokręciłem głową, bo nie do końca się z tym zgadzałem.
–Tylko wtedy, gdy w grę wchodzą emocje, a nie sucha chęć zadowolenia obu stron. –wyjaśniłem, a ona zrobiła zamyślona minę, próbując ułożyć swoje włosy.
–Zostaw. –Odsunąłem jej dłoń. –Jest idealnie, nie musisz nic robić.
Parsknęła śmiechem na mój komentarz.
–Czy. ty naprawdę masz wszystko w porządku ze swoim wzrokiem?
– Czy ty naprawdę nie możesz spojrzeć na siebie, w sposób tak jak powinnaś?
Przełknęła lekko ślinę.
–To znaczy?
Nie odpowiedziałem, pozwalając niewypowiedzianym słowom dotrzeć do mojego mózgu.
W najbardziej nierealny i niesamowity.
Potrząsnąłem głową, jakbym chciał je wyrzucić z umysłu i odsunąłem się od niej, wytwarzając dystans między nami.
To tylko kłamstwo, które oboje dzielimy.
***
Tydzień Później
Powtarzałem to sobie, do czasu, kiedy stanąłem przed drzwiami pokoju dla vipów w klubie Blue. Dreszcze przeszły przez moje ciało, a niepokój zalał mój umysł. Wiedziałem po co tutaj jestem. A mimo to nie mogłem pozbyć się dziwnego uczucia, którego w żaden sposób nie potrafiłem wytłumaczyć. Wiedziałem, że jestem bliżej odkrycia prawdy, a kiedy przede mną pojawił się zarys kobiecej sylwetki, uniosłem wzrok i zacisnąłem szczęki.
–Igrasz z ogniem, Gabrielu. To nie był dobry pomysł, że tu przyszedłeś. –powiedziała i otworzyła drzwi, przejeżdżając kartą po panelu czytnika.
–Nie jestem człowiekiem, który odpuszcza. –wyjaśniłem, a na ustach kobiety pojawił się uśmiech. Zasiadła na łóżku, nie spuszczając ze mnie wzroku.
–Ale skoro już tutaj jesteś, przydaj się na coś, a jeśli się spiszesz, nagrodzę cię.
Bez słowa umościłem się między rozłożonymi nogami kobiety, a następnie popchnąłem ją na łózko i zawisnąłem nad nią. Przejechałem ręką po jej szyi, zszedłem niżej ścisnąłem jej pierś przez materiał, co wyrwało z jej ust zduszony jęk. Odchyliłem się na chwilę, zauważyłem przy ramie łóżka kajdanki, z których skorzystałem, unieruchamiając nadgarstki kobiety.
W odpowiedzi uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona z takiego obrotu sprawy.
–A teraz się zabawimy. –mruknąłem i jednym ruchem obróciłem ją na brzuch, na co zareagowała jękiem, od razu uniosła głowę, ale przytknąłem jej twarz do pościeli.
–Leż. –rzuciłem ostro i ściągnąłem z niej prześcieradło, związując jej nogi.
–Nie wiem, co kombinujesz, ale zaczyna mi się to bardzo podobać.
Uśmiechnąłem się mrocznie i sprawdziłem, czy istnieje szansa, na to, aby się szybko uwolniła. Więzy były silne, co mnie uspokoiło.
– Przejdźmy do rzeczy. –dodałem i zacząłem się rozglądać po pokoju.
Widziałem, że próbowała się przekręcić, ale nie było to możliwe. Podszedłem do niej i klepnąłem ją w udo, rozkazując leżeć bez żadnego ruchu. Sam sięgnąłem do kieszeni jej torebki i wyjąłem z niej tablet, z którym się nie rozstawała, o czym poinformowali mnie jakiś czas temu jej pracownicy.
Uruchomiłem sprzęt, wpisałem hasło, które mi nieświadomie podała podczas niedawnej gry w pokera i tego, co wydarzyło się potem. Widziałem tyle rzeczy za uchylonych drzwi, które mijałem i w środku się we mnie gotowało. Kliknąłem prawym przyciskiem myszy na pulpit, po czym wszedłem w główną przeglądarkę, otworzyłem pocztę, z której kobieta się nawet nie wylogowała.
Otworzyłem listę wysłanych wiadomości, ale mnie interesowała zawartość tego, co znajdowało się w koszu. Słyszałem krzyki dobiegające za ściany, zacisnąłem mocno szczękę, stukając nerwowo palcem o myszkę, gdy na ekranie zaczęły pojawiać się maile. Wszystkie z jednym tematem.
Re: Zlecenie.
Odp.: Załatwiliśmy wszystko.
Re: Zlecenie.
Odp. Doskonale. Riccardo mówił, żebyście odwiedzili pewną rodzinę. A dokładniej jej głównego członka.
Re: Zlecenie.
Odp. Mamy mu przypomnieć, że pewnych informacji nie rozsyła się w świat, tak?
Poczułem żółć w gardle, porównując godzinę dostarczenia wiadomości, jak i realizację zamierzonego celu.
Wszystko układało się powoli w całość. Miałem dane adresata, włożyłem pendrive i pobrałem cala pamięć USB oraz, to co znajdowało się na dysku.
W tym momencie usłyszałem zniecierpliwiony jęk kobiety.
–Oni już kończą, a my nawet nie zaczęliśmy. Co zajmuje ci tak dużo czasu? –mruknęła sfrustrowana.
Oblizałem swoje wargi, odliczając minuty do zakończenia tej jebanej farsy.
Dźwięk kobiecego krzyku i obijających się ciał sprawił, że zastygłem, a potem zacisnąłem pięść. Ponownie zbliżyłem się do leżącej i wyraźnie zniecierpliwionej kobiety. Odwróciłem ją na plecy, wbiła we mnie wyczekujące spojrzenie, które zaraz skierowała na mojego penisa.
–Zagramy w grę. Za każdą poprawną odpowiedź, zostaniesz nagrodzona.
Odpowiedziała mi spojrzeniem spod rzęs i wulgarnym oblizaniem ust.
–Gdybyś miała ukryć coś cennego, gdzie byś to chowała? –spytałem, jednocześnie pochylając się nad nią i przejeżdżając językiem po jej szyi, choć czułem tylko w ustach kwaśny posmak.
–Tak, mam takie miejsce, właściwie to nie ja, tylko mój mąż. Ja nie mam nic do ukrycia, ale on...
–Gdzie to jest?
– Nie wiem. –syknęła, gdy ścisnąłem jej piersi, a potem obróciła głowę, w poszukiwaniu moich ust, ale zareagowałem natychmiast.
–Żadnego całowania, czy to jasne? –złapałem ją za szyję, a ona szybko pokiwała głową.
Rozciągnąłem wargi w posępnym uśmiechu, widziałem, że kłamała.
–Zaprowadzisz mnie do sejfu, w przeciwnym razie ten twój biznes się zakończy.
Nie dodałem, że i tak to się stanie.
Zerknąłem na ekran komputera, etap pobierania już się prawie kończył, powróciłem do niej i przeszyłem ją chłodnym spojrzeniem.
Spojrzała się w moje oczy ale nie mogłem odczytać jej miny. Wsunąłem dłoń pod sukienkę i uniosłem ją do połowy, skierowałem palce w dół, ku jej odkrytej i wilgotnej kobiecości, wsunąłem w nią dwa palce. Uniosła biodra, w rytm moich powolnych, wręcz dręczycielskich ruchów.
– Nie wiem o czym mówisz. Mój mąż działał zawsze legalnie.
Tak, jak i ty.
Stłumiłem w sobie chęć uduszenia jej, ale musiałem przywrócić ją do porządku. Dlatego lekko ją przydusiłem, jednocześnie pieprząc ją brutalnie palcami, nie zamierzając dawać jej absolutnie niczego.
– Kłamiesz, suko. A ja mam na to dowody.–warknąłem, ściskając mocniej jej szyję, wyszukując palcem tchawicy. Zastygła w bezruchu. Widziała w moich oczach żądzę mordu. Wystarczyłby jeden ruch, jedno zaciśnięcie moich rąk, ale to byłoby zbyt proste.
– Proszę...– wyszeptała niemal błagalnie, kiedy oczy jej zaczęły uciekać w tył czaszki, i jej głos stał się chrapliwy.
–Moi rodzice też prosili. Szli za jebaną prawdą.–wysyczałem.
–Wcale nie musieli tego robić. –odparła świszcząco. –Wyjąłem z niej gwałtownie palce i odciąłem jej dopływ powietrza, naciskając na narządy oddechowe, przytrzymując palce, dopóki ktoś mnie od niej nie odciągnął.
Spojrzałem zamglonym z wściekłości wzrokiem na stojącego przede mną Reinalda. Był blady, a po twarzy ściekały mu krople potu. W tym samym momencie do pokoju wpadli funkcjonariusze, zajęli się nieprzytomną Cynthią Capaldi, sprawdzając jej funkcje życiowe.
–Żyje–odparłem, głucho.
Reinald odetchnął z ulgą, zdziwiony uniosłem głowę.
–Moja siostra poszła na randkę z jakimś mężczyzną, a on próbował ją zgwałcić. To był jeden z klientów tego klubu, był pod wpływem dragów, które sprzedał mu twój niedawny rywal na ringu. Powiedziała mi, że słyszała dobiegające skądś wrzaski, a potem, gdy pojawiłem się na miejscu drugiego dnia razem z policją i poszedłem według jej wskazówek natrafiłem tylko na nieczynne piętro. Nic tam nie było. Skurwiele próbowali wszystko zatuszować, ale byłem cierpliwy. I obserwowałem to miejsce, choć policjanci kazali mi, żebym dal sobie spokój. A właściwie jeden z nich, ten, którego teraz wyprowadzają.
Wyjrzałem na korytarz, opierając się plecami o ścianę, gdy pokoje opuszczały młode kobiety.
–A dlaczego chciałeś się zemścić na Riccardo?–powróciłem do rozmowy, ale nie zauważyłem przy sobie Reinalda. Stał przy mężczyznie ubranym w drogi garnitur zakutym w kajdanki i okładał jego twarz pięściami. Zrobiłby z niego krwawą miazgę, gdybym mu nie przerwał.
–Spokojnie, koguciku. W pierdlu nie takie go zabiegi kosmetyczne czekają. –Widziałem po nim, że powoli zaczął się uspokajać.
–Bo to on zakazał policji się wtrącać. Podsłuchałem jego rozmowę, a niedawno zrozumiałem dlaczego. Chciał szantażować funkcjonariusza tym filmikiem, ale cóż wydał samego siebie, bo zgadzanie się na prowadzenie domów publicznych jest nielegalne.
Opuściliśmy budynek Departamentu Policji w ciężkiej do zniesienia atmosferze. Wciąż byłem roztrzęsiony po niedawnym zeznaniu człowieka, który sporządzał własne notatki i dokumentował to wszystko zestawiając to z badaniami techników. Z zawodu był dziennikarzem śledczym, żadna sprawa nie stanowiła dla niego zbytniego wyzwania, bo w swojej pracy wykazywał się wręcz ponadprzeciętną inteligencją, szybkim łączenie wątków i to doprowadziło go do odkrycia prawdy, która miała nigdy nie zostać ujawniona. Riccardo doprowadził do jego zwolnienia, w zamian oferując mu wysoki przelew. Miał tylko pozbyć się wszelkich dowodów, które by w jakikolwiek sposób łączyły Riccarda z tą sprawą. W tym jego tajne spotkanie z Marcusem Whister, które miało tamtemu posłużyć jako zabezpieczenie, gdyby w przyszłości interesy z Marcusem nie układały się tak jak powinny. A Marcus rzadko kiedy sam załatwiał interesy, Miał od tego swoją żonę, której nakazał pilnować ważnych spraw, a tym samym mieć oko na Riccarda, bo ten zaczął działać sobie coraz śmielej.
Zakręciło mi się w głowie, a umysł zaczął podsuwać mi obrazy, które wciąż były tak żywe.
Postrzelone dwa ciała.
Rany wylotowe.
Kobieta i mężczyzna oprócz pocisku w głowę, zostali trafieni prosto w serce kulą kalibru 9 mm.
Nie zarejestrowałem tego, że tama puściła, a po moich policzkach pociekły łzy, zmieszane z listopadowym deszczem i mroźnym powietrzem, który przeszył moje ciało niczym bicz. Drżałem, a łzy nie przestawały płynąć, gardło się zacisnęło i nie byłem w stanie wydobyć z siebie głosu. Nagle zgiąłem się wpół, odczuwając pieczenie za mostkiem, nie mogłem oddychać. Usłyszałem, jak Reinald coś do mnie mówił, ale zamiast słów, słyszałem tylko szum. Wreszcie poczułem mocne dźgnięcie czymś tekturowym w brzuch. Zerknąłem na kwadratowe pudełko, które trzymał. Otworzyłem je, a na samym dnie wyścielonym czarnym papierem ozdobnym leżała złota figurka baletnicy... pozbawiona twarzy. Na szyi miała zawieszoną karteczkę z wiadomością:
Każdy akt zemsty pociąga za sobą niewinne ofiary.
Gotowi na epilog?;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top