*36* Niepotrzebna bójka

Fourth ustawił wózek inwalidzki Gem'a w taki sposób, że młody Tangsakyuen miał doskonały widok na wszystkich fanów zgromadzonych w ogromnym holu hotelu, w którym według posiadanych przez nich informacji przebywali także skoczkowie narciarscy. To był weekend Pucharu Świata i pierwszą, największą sensacją był Noriaki Kasai, Japończyk, który w wieku 51 lat wciąż skakał i właśnie szykował się do kwalifikacji. P'Erin udzieliła swoim podopiecznym informacji na temat skoków narciarskich oraz zaprowadziła ich na konferencję prasową wybranej trójki: Słoweńca, Petera Prevc'a, który niedawno ogłosił, że to jego ostatni sezon w Pucharze Świata, Austriaka Stefana Krafta, który był liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata oraz lokalnej legendy, Noriaki'iego Kasai'iego.

Gdy trójka skoczków weszła do pomieszczenia, Gemini wytrzeszczył oczy z wrażenia. Wiedział, że Kraft należy do niskich osób, ale nie sądził, że jest aż tak niski! Joong, który podszedł, by przywitać się ze skoczkami i przedstawić ich, był tak wysoki, że Stefan musiał cały czas patrzeć w górę. Ten widok rozbawił Fourth'a i Gem'a, którzy dyskutowali w najlepsze o czekającej ich pracy.

Sokolemu wzrokowi Gem'a nie umknęła także nieco nieprzychylna reakcja sportowca przedstawionego jako Peter Prevc. Słoweniec patrzył na nich z wyraźnym niesmakiem i obrzydzeniem.

– Co my mu zrobiliśmy? – Fourth zapytał szeptem, pochylając się nad Gem'em, by poprawić mu lekko makijaż. Akurat dzisiaj ich makijażysta gdzieś zaginął w akcji i musieli radzić sobie sami. Fourth nie miał z tym wielkiego problemu, szybko nauczył się subtelnej sztuki nakładania makijażu zarówno sobie, jak i innym, za to Joong i Pond mieli z tym wyraźne trudności. Gem założył, że powodem ich nieco nieostrożnego i niezdarnego zachowania była łącząca ich tajemnica, którą on i Fourth odkryli. Pond był tak zdenerwowany, że co chwilę coś upuszczał na podłogę. P'Erin to zauważyła i zdecydowała, że musi porozmawiać z Pondem na osobności, po czym wyprowadziła go za rękę z pomieszczenia.

– Nie mam pojęcia, ale wydaje mi się, że z nim to się nie zaprzyjaźnimy.

– Trafne spostrzeżenie, mój chłopaku – Fourth uśmiechnął się do niego czarująco i nie przejmując się tym, że hol powoli wypełniał się fanami nie tylko skoków narciarskich, ale także czwórki aktorów z Tajlandii, pochylił się by pocałować Gem'a w policzek. Gdy misja się powiodła, Fourth nastawił własny policzek, stukając go palcem i domagając się w uroczy sposób, aby Gem też go pocałował, ale Gem'a ogarnęła nagła nieśmiałość. Nie potrafił tego powiedzieć na głos, ale teraz bliskość Nattawat'a działała na niego jeszcze bardziej, powodując, że rumienił się totalnie bez powodu. Gemini tylko pacnął Fourth'a ręką w twarz.

– Chyba śnisz, zobacz, ilu tu jest ludzi.

Fourth rozejrzał się i odpowiedział z wyraźnie cwaniackim uśmieszkiem.

– Gdzie? Ja tu nie widzę nikogo, przecież wiesz, że mój wzrok dostrzega tylko ciebie.

– A bleee! – Gemini udał w zabawny sposób, że wymiotuje, żeby ukryć to, jak bardzo urocze wydawały mu się te słowa. Gdyby pół roku wcześniej ktoś mu powiedział, że będzie siedział na wózku inwalidzkim nie będąc w stanie tańczyć i będzie miał chłopaka, który nie będzie się przejmował opinią innych i będzie mu odważnie okazywał swoje uczucia, nie potrafiłby w to uwierzyć, ale właśnie teraz to się działo. Siedział na wózku inwalidzkim w holu hotelu w Sapporo w Japonii, za oknem padał coraz gęstszy śnieg, jego kolana przykryte były kurtką należącą do Fourth'a, a sam Fourth stał za jego plecami z rękoma na jego barkach i uśmiechał się. Oczy ich obu błyszczały szczęściem, a cała otaczająca ich aura wręcz emanowała radością i miłością. Peter Prevc to zauważył i skrzywił się. Gem złapał jego spojrzenie i uśmiech natychmiast zniknął z jego twarzy. Peter zaczął szybko klikać coś na klawiaturze w swoim telefonie, a chwilę później Gemini poczuł wibracje własnego telefonu. Szybko odczytał wiadomość i posmutniał jeszcze bardziej. Fourth, widząc nagłą zmianę nastroju swojego chłopaka odebrał mu telefon i sam zaczął czytać.

Pprevc: wy cholerni odmieńcy! Jak wam nie wstyd? Jesteście nienormalni. Jak możecie być tacy dumni z siebie? Przecież to, co robicie, jest nienormalne! Przez takich jak wy straciłem przyjaciela, a mój brat musiał przedwcześnie zakończyć karierę. Powinniście się wstydzić! To, co robicie, jest ohydne, obrzydliwe. Z czego jesteście tacy dumni? Z tego, że zarabiacie kasę na byciu pokręconym? I ty siebie nazywasz artystą, Norawit? Jaki z ciebie artysta?! Jesteś zwykłą ciotą, niczym więcej. Powiem ci szczerze, takich jak wy powinno się zamykać w obozach koncentracyjnych.

Fourth aż poczerwieniał na twarzy ze złości. Przestał dostrzegać cokolwiek poza człowiekiem, który z idola wielu na jego oczach przeistoczył się w homofobicznego dupka. Zrobił zrzut ekranu, wysłał go z konta Gem'a na swoje konto na IG, a potem z całą dostępną mu furią podszedł szybkim krokiem do siedzącego wygodnie przy stole na samym środku pomieszczenia Słoweńca, który uśmiechał się drwiąco. Prevc zdążył tylko unieść brwi w zdziwieniu. Fourth zamachnął się i wymierzył cios pięścią w twarz aroganckiego Słoweńca. Peter niemal spadł z krzesła, ale szybko odzyskał równowagę i rzucił się na Fourth'a. Fani powyjmowali telefony, niektórzy z nich rozpoczęli transmisję na żywo na swoich portalach społecznościowych. Gemini nie dbając o swoją kontuzję, wstał i utykając, podszedł do bijącej się dwójki, by ich rozdzielić. Nie było to łatwe. Obaj byli zaślepieni złością i niespotykaną dotąd furią.

– Stop, przestańcie! – Krzyczał Gemini, ale właśnie w tym momencie sam otrzymał uderzenie od wściekłego Słoweńca.

Gemini upadł na podłogę, czując ból i upokorzenie. Zwykle miał więcej sił, więcej energii i potrafił całkiem nieźle się bić, ale teraz był mocno osłabiony.

– O nie, ty śmieciu, bijesz mojego chłopaka?! Co myśmy ci zrobili? Czemu nas tak bardzo nienawidzisz?! – Fourth krzyczał, szarpiąc Peter'a za koszulkę. Miał nad nim teraz sporą przewagę, był młodszy, wyższy, bardziej umięśniony i po prostu silniejszy.

– Mam swoje powody. Tacy jak wy niszczą życie normalnym ludziom! Przez waszych fanów prawie straciłem rodzinę, wy jebani popaprańcy!

– Moi przyjaciele ani ja nie jesteśmy żadnymi popaprańcami – Joong wtrącił się do rozmowy i wraz z Pondem chwycili Fourth'a za ramiona, by go powstrzymać. Z drugiej strony Stefan Kraft i jeden z ochroniarzy powalili na podłogę Peter'a. Stefan wykręcił rękę swojego słoweńskiego rywala do tyłu i przycisnął go kolanem. W pomieszczeniu panował chaos. Fani głośno rozmawiali, niektórzy wręcz krzyczeli. Jakaś dziewczyna z tyłu zemdlała i trzeba było wezwać dla niej pogotowie.

– Pero, co ci odbiło? Uspokój się! – Stefan próbował przemówić Słoweńcowi do rozumu, ale na próżno, jego wysiłki nie przynosiły żadnych efektów.

– Zniszczę ich! Kto ich tu zaprosił i po co?

– Są tu na prośbę Czarodzieja.

– Czarodzieja? – Peter zbladł słysząc to przezwisko. Znał je i go przerażało. Czarodziej był dwudziestoośmiolatkiem z Niemiec, managerem Andreasa Wellinger'a, który nigdy nie ukrywał faktu, że podobają mu się mężczyźni. To on wypromował na swoim Instagramie opowiadanka z AO3 i wattpad zwane fanfiction, z których wiele opisywało rzekomy związek Petera z jego polskim przyjacielem, Kamilem Stochem. W tych opowiadaniach nie było nawet źdźbła prawdy, ale kibice, a szczególnie młode dziewczyny, uwielbiały je czytać. W tamtym czasie Peter był już zakochany w swojej obecnej żonie, Minie i starał się ją zdobyć, w czym te opowiadania skutecznie przeszkadzały. Mina mu nie ufała. Peter wściekł się, gdy go odrzuciła, pokazując mu umiejętnie przerobione zdjęcie, na którym widać było, jak całował Kamila. Długo nie potrafił jej wytłumaczyć, że to, co piszą jego fanki, nie ma dla niego żadnego znaczenia. Nawet teraz, po kilku latach udanego małżeństwa, Mina wciąż pozostawała nieco nieufna i nigdy nie pozwoliła, żeby Kamil i Peter spędzili razem wakacje, jak mieli to w zwyczaju. Peter obwiniał o to oraz o stratę przyjaciela właśnie kibiców. Beztroskie zachowanie dwójki zakochanych w sobie chłopaków doprowadziło go do wybuchu.

Szybko wezwano dodatkową ochronę. Joong pomógł wstać Gem'owi i podprowadził go do jego wózka inwalidzkiego. Pond puścił Fourth'a dopiero wtedy, gdy upewnił się, że ochroniarze wyprowadzili szarpiącego się i kipiącego złością Peter'a.

– Wyjdźmy stąd, musicie ochłonąć – P'Erin poinstruowała ich. Joong wypchnął wózek Gem'a na korytarz, a Pond i Fourth szli za nimi ze zwieszonymi głowami. Nattawat trzymał się dłonią za piekący od uderzenia policzek. P'Erin wyprowadziła ich z dala od wścibskich spojrzeń gapiów i dopiero wtedy przystąpiła do słownego ataku.

– Nong Fourth, proszę mi wytłumaczyć łaskawie, co to miało być w twoim wykonaniu?

– Ten dupek obrażał Gema! Proszę zobaczyć! – Fourth chciał pokazać jej zdjęcie na swoim telefonie, gdy nagle zorientował się, że nie ma go przy sobie. – Cholera, gdzie mój telefon? Gem, masz może mój telefon?

Gem zaczął przeszukiwać swój czarny plecak i kieszenie, ale urządzenia nigdzie nie było.

– Cholera, muszę tam wrócić, chyba gdzieś zgubiłem mój telefon.

– Idę z tobą – Pond, nie ufając pozornemu spokojowi przyjaciela, zaoferował swoje towarzystwo.

– Nie trzeba, poradzę sobie.

– Wiem, że sobie poradzisz, ale i tak idę z tobą.

Fourth wzruszył tylko ramionami.

Telefon łatwo udało się znaleźć pozostawiony w widocznym miejscu na stole pośrodku holu, a oni szybko zrozumieli, że ktoś musiał go ukraść i wykorzystać, by opublikować screenshot wiadomości Petera do Gemini'iego. To nie wróżyło niczego dobrego. A przyjechali tu tylko na spotkanie z fanami i konkurs w skokach narciarskich.

– Co wy kurwa wyprawiacie? – Krzyczał na nich piętnaście minut później zdenerwowany P'Off, z którym P'Erin połączyła się przez kamerkę w tablecie.

– Nie widziałeś szefie, co ten idiota napisał do Gemini'iego? – Pond próbował stanąć w ich obronie.

– Widziałem, ale to nie był powód, żeby zaczynać bójkę! Takie konflikty rozwiązujemy po cichu, bez rozgłosu. Czy wam całkiem rozum odebrało?

– Ale szefie...

– Nie odzywaj się, nong Chen, z tobą też mam do pogadania, nie myśl, że nie wiem o twoich wyskokach. Naprawdę mnie rozczarowaliście. Cała wasza czwórka. Będę musiał was rozdzielić. Przynajmniej na jakiś czas, dopóki sprawa nie przycichnie.

– Rozdzielić nas? – Fourth'owi zdawało się, że się przesłyszał.

– Tak, nong Fourth, nie potrafisz kontrolować swoich wybuchów agresji, nie mogę pozwolić, żeby to się powtórzyło i naraziło naszą agencję na straty. Przykro mi.

– Ale przecież my jesteśmy razem... – Fourth trochę nie w porę zorientował się, że mówiąc to popełnił wielki błąd i próbował to naprawić. – To znaczy, my razem pracujemy, nie może nas szef rozdzielić.

– Ja nie mogę? Młody, to ty nic nie możesz, to ja jestem tu szefem i to ja za was odpowiadam. To ja muszę ponosić konsekwencje waszych głupich, nieprzemyślanych wybryków.

W tym momencie za plecami P'Offa pojawiła się znajoma drobna sylwetka Gun'a Atthaphana.

– Pappi, nie możesz im tego robić – P'Gun zwrócił się do Off'a delikatnym, słodkim tonem, przytulając go od tyłu. Mógł to łatwo zrobić, ponieważ Off siedział na swoim krześle przy biurku w swoim gabinecie. Gemini dostrzegł, że w Tajlandii właśnie zaczął padać deszcz i malutkie strumyczki zaczęły spływać po szybie w oknie za P'Off'em. Tymczasem w Japonii śnieżyca nagle się skończyła i jakby na przekór im wszystkim, wyjrzało piękne, radosne słońce, dotykając promieniami ich twarzy, jakby chciało ich pocieszyć.

– Dlaczego nie mogę? Odpowiadam za nich, kiedy coś się dzieje, P'Tha obwinia o to mnie.

– Pappi, proszę, zrób to dla mnie, nie rozdzielaj ich. Czy nie widziałeś, co tamten człowiek do nich napisał? Obraził ich, poniżył ich, sprawił, że poczuli się niekomfortowo. Zobacz.

Gemini, Joong, Pond i Fourth wraz z P'Erin w napięciu oglądali rozgrywające się przed ich oczami sceny. P'Gun wręczył P'Off'owi swój telefon i P'Off zaczął czytać na głos wiadomość od Peter'a. Słysząc to, Fourth znów poczuł napływ złości i zacisnął dłoń w pięść. Gemini patrzył na niego z troską i smutkiem. Joong objął Nattawata ramieniem w przyjacielskim geście.

– Nie martw się, P'Gun przekona szefa. Będzie dobrze.

Miał rację. P'Off ostatecznie wycofał się ze swojego pomysłu z rozdzieleniem chłopców, ale teraz czekał ich poważniejszy problem: musieli wszystko wyjaśnić swoim fanom oraz kibicom skoków narciarskich.

– Powiemy im prawdę.

– Prawdę? Ale jaką prawdę?

– Że Peter wysłał do was tą wiadomość pierwszy. Ty, Fourth, wyjaśnisz, że stanąłeś w obronie przyjaciela. Przeprosisz za to, że zareagowałeś agresją.

– Ale P'! Dlaczego to ja mam przepraszać?

– Ponieważ ty też popełniłeś błąd. Nie powinieneś był tak reagować, mogłeś przyjść z tym do mnie, ja bym się tym zajęła, w końcu taką mam pracę.

Fourth zrezygnowany usiadł na krześle obok Gem'a, który skorzystał z okazji i chwycił go za rękę.

– Dziękuję, Fourth. Dziękuję, że stanąłeś w mojej obronie. Mam najlepszego chłopaka na ziemi – Gemini poczekał, aż Fourth na niego spojrzy i uśmiechnął się do niego ciepło. – Zrób to, to nic takiego. Też kiedyś musiałem przepraszać za coś, co wydawało mi się słuszne. Dla mnie nie zrobiłeś niczego złego, dla mnie jesteś bohaterem, moim własnym, prywatnym superbohaterem, który mnie chroni. Dziękuję.

Te słowa podziałały na Fourth'a uspokajająco.

– Dobrze, zrobię to – Westchnął ciężko i dopiero wtedy rozejrzał się po pomieszczeniu, do którego wprowadziła ich P'Erin. To była salka konferencyjna. Nagle Fourth wpadł na genialny pomysł.

– P'Erin? – Zapytał nieco nieśmiało.

– Słucham, nong Fourth, co tam?

– Może zorganizujemy na szybko konferencję prasową tutaj? Wyjaśnię wszystkim, co się stało i przeproszę.

– Jesteś tego pewien?

– Tak, ten problem trzeba rozwiązać od razu, zanim doprowadzi do jeszcze większej afery.

– Mądry chłopak – Pond pochwalił Fourth'a, a Gemini czuł rozpierającą go dumę. Był dumny z tego, jak doskonale jego Fourth poradził sobie z tą trudną sytuacją. Wiedział, że to nie nie było dla niego łatwe. Przepraszanie nigdy nie jest łatwe, a staje się jeszcze trudniejsze, gdy jesteśmy zmuszeni aby przeprosić za to, że stanęliśmy w obronie osoby, którą kochamy.

Przez całą przygotowaną naprędce konferencję prasową Gemini ściskał pod stołem rękę Fourth'a dodając mu otuchy, a gdy wszystko dobiegło końca i zostali w pokoju sami, z niemałym trudem wstał i przytulił swojego chłopaka.

– Poradziłeś sobie świetnie. Jestem z ciebie dumny, FotFot. Dobra robota, mój cudowny maluszku.

– Nie jestem maluszkiem, jestem tylko odrobinę niższy od ciebie – Fourth odpowiedział nieco zadziornie, ale tak naprawdę czuł ulgę, że było już po wszystkim. Wtulił się w przyjazne ramiona, czując, że dobra energia Norawita przenika też jego ciało. Tego właśnie potrzebował: kogoś, kto go nie krytykował i nie oceniał, ale za to docenił jego dobre intencje. Dopiero to wydarzenie pomogło mu zrozumieć siłę miłości i poprzysiągł sobie, że już nigdy więcej nie opuści Gem'a. Niezależnie od czekających ich trudności wiedział, że jeśli będą razem, pokonają wszelkie przeciwności losu.

Na zewnątrz czekała na nich piękna pogoda, wesołe słońce i błyszczący niczym drobinki brokatu śnieg. Joong od razu rozpoczął bitwę na śnieżki, żeby rozładować napięcie spowodowane ostatnimi wydarzeniami. Fourth i Gemini byli w jednej drużynie. Fourth lepił śnieżki i podawał je Gemowi, który usiłował trafić nimi Ponda i Joong'a. P'Erin nagrała to na Instagram z podpisem: „Młodość jest taka piękna". 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top