Kuroko no basket - Kiyoshi Miyaji

Zaufaj mi, z GuiltyToTheEnd jest cudowna zabawa!

Obecnie byłaś w drodze do sklepiku szkolnego. Zostałaś poproszona o kupienie dla wszystkich twoich przyjaciół małe przekąski zanim nastąpią zajęcia klubowe. Dochodząc wreszcie do celu swojej podróży po szkolnych korytarzach stanęłaś w niewielkiej kolejce. W zamyśleniu zastanawiałaś się co może cię dzisiaj czekać w klubie pisarskim, którego członkinią byłaś. Może interpretacja wiersza i z wyciągniętych wniosków napisać napisać scenę? Albo kolejna improwizacja podczas zabawy w losowe słowa i szukanie z nich pomysłu na dzieło literackie? Kto wie, twoje zajęcia klubowe zawsze były jedną, wielką niewiadomą i to było najcudowniejsze. 

Zanim się zorientowałaś kolejka zniknęła i byłaś przy ladzie. Poprosiłaś o to, po co tutaj przyszłaś, zapłaciłaś i podziękowałaś za małe zakupy starszej sprzedawczyni. Już miałaś wyjść, ale okazało się, że na drodze stanęła ci osoba czekająca na swoją kolej w sklepiku. Po zderzeniu spojrzałaś na twarz osobnika i od razu przeszły cię ciarki przerażenia.

       - Ach, przepraszam! - powiedziałaś szybko i głośno wymijając niesławnego Kiyoshiego i znikając na korytarzu.

        - (Nazwisko), wypadł ci baton! - zawołała za tobą sprzedawczyni, ale byłaś zbyt spłoszona oschłym spojrzeniem jakie napotkałaś patrząc przed chwilą na chłopaka. Zignorowałaś wołania starszej pani chcąc bezwzględnie dołączyć do swoich przyjaciół. 

Bo widzisz, Kiyoshi może być anielsko wyglądającym chłopakiem o jasnych włosach i oczach. Jednak jego zła sława i bardzo negatywny temperament powodowały u ciebie paniczny strach. Aura jaką wokół siebie wytwarzał powodowała, że uciekałaś jak królik w popłochu od niego. Podziwiałaś jego dobre wyniki w nauce i zdolności na boisku, na prawdę! Jednak jego wybuchy złości to już inna bajka...

Docierając wreszcie do swojej grupki rozdałaś każdemu po przekąsce. Wyjaśniłaś, że po prostu zapomniałaś sobie kupić batonika zamiast przyznawać się do tchórzliwej ucieczki przed Miyaji'm. Zamieniliście jeszcze ze sobą kilka zdań dzięki czemu twoje galopujące serce uspokoiło się. Potem rozstaliście się kierując swoje kroki do sal w których odbywały się wasze przeróżne zajęcia. 

Wchodząc do znajomego otoczenia, z tymi samymi ludźmi i wyposażeniem czułaś się jakbyś wchodziła w swoje specjalne grono. Ci ludzie, podobnie jak ty, wchodzili tutaj w swój tajemniczy i unikatowy świat. Do szczęścia wystarczył im notes, długopis, ewentualnie komputer i klawiatura. Lubiący inne rodzaje literatury starej i nowoczesnej, jednak łączyła was wszystkich wspólna miłość do pisania. Zasiadaliście w tych samych miejscach, słuchaliście pomysłów przewodniczącego klubu i debatowaliście jak zrealizować jego pomysł w najciekawszy sposób. Tym razem postanowiliście stworzyć swoją wspólną opowieść. Każdy z was zajmował się stworzeniem swojego wątku tak, aby główna fabuła nie została zachwiana. Oczywiście wybrałaś wątek ulubiony i zajęłaś się pisaniem. Do skupienia potrzebowałaś telefonu i słuchawek z których zawsze korzystałaś przy tworzeniu. Muzyka od zawsze pomagała ci w pisaniu. 

Zajęcia klubowe zazwyczaj trwały dość długo. Nic dziwnego, podczas pracy nad czymś przyjemnym czas płynie bardzo szybko dlatego musicie ustawiać sobie alarmy, aby nie przesadzić. Po zakończeniu wspólnych aktywności jedna osoba zostaję nieco dłużej, aby uporządkować papiery i posprzątać. Tym razem była kolej na ciebie. Pożegnałaś się z innymi pisarzami i zaczęłaś robić porządki pozwalając sobie na ciche włączenie muzyki z komórki. Położyłaś urządzenia na stoliku i nieco zmęczona rozpoczęłaś ostatnie prace na rzecz szkoły na dzisiaj. 

Po wszystkim oparłaś się przy otwartym oknie czekając jeszcze chwilę, aż sala się przewietrzy. Przymknęłaś oczy z przyjemności, kiedy delikatny wiaterek muskał twoją twarz przy okazji bawiąc się kosmykami włosów. Taka spokojna, leniwa chwila po ciężkim dniu w szkole była nie do opisania. 

Znikąd wiatr się wzmógł tworząc okropny przeciąg. Zanim tańczące szalenie kosmyki twoich włosów zasłoniły widok przed tobą usłyszałaś jednocześnie skrzypienie drzwi i okna. Następnie coś gwałtownie i mocno uderzyło cię w tył głowy. Zdążyłaś zrozumieć, że ktoś wszedł do środka tworząc przeciąg dzięki któremu okno zaczęło się zamykać uderzając ciebie. Jąknęłaś z bólu zasłaniając tył głowy, jakby miało ci to przynieść ulgę po uderzeniu. 

       - A... Wszystko w porządku? - spytał twój nowy towarzysz w pomieszczeniu. Szybko zamknął za sobą drzwi przerywając przeciąg i podszedł bliżej. Jeszcze nie podniosłaś na niego oczu, zajęta rozmasowywaniem obolałej części głowy.

       - T-tak, to nic poważnego - zapewniłaś go mimo okropnego, pulsującego bólu. Odgarnęłaś z twarzy włosy i wreszcie na niego spojrzałaś. Zamarłaś zapominając o formującym się siniaku na głowie. Serce stanęło ci w gardle. Kiyoshi... Już miałaś zamknąć okno i ponownie uciec ze strachu, kiedy zauważyłaś, że w dłoni trzymał wypuszczony w sklepiku z pośpiechu batonik. Potem ponownie spojrzałaś na jego niezmiennie lodowatą twarz spłoszona, ale zaciekawiona. 

      - Jesteś pewna? Porządnie dostałaś w głowę - spytał unosząc jedną brew do góry. 

      - Nic mi nie jest... - następnie zapanowała niezręczna cisza. Chłopak przepuścił temat w spokoju, choć dalej podejrzliwie zerkał na tył twojej głowy. Przynajmniej nie było widocznej krwi i byłaś przytomna. Dopiero po dłuższej chwili blokowania jej drogi ucieczki przypomniał sobie o powodzie przez który tutaj jest. - Ach. Wypadł ci - podał ci twoją zgubę czekając aż ją przyjmiesz. Powoli i niepewnie wyciągnęłaś rękę do przodu i z prędkością światła odebrałaś swoją zapomnianą własność.

        - Dziękuję - ukłoniłaś się wdzięcznie, dalej nie ufając jego dobrym manierom. Tyle nasłuchałaś się plotek o nim, że trudno było ci uwierzyć w dobrą stronę tego ucznia. 

       - ... Spotkaliśmy się w przeszłości? Wyglądasz jakbym coś ci kiedyś zrobił i teraz boisz się mnie. Nie jestem osobą, która ma ochotę zamordować kogoś bez powodu - ostatnie zdanie dodał na wspomnienie o ostatnim treningu. Miał ochotę zamordować pewną osobę bo kolejny raz go zirytowała. Ty zaś drgnęłaś nerwowo.    

       - To nie tak, na prawdę! - pomachałaś  rękami przed twarzą. Przez jakiś czas po prostu wpatrywaliście się na siebie, bez słów, wyjaśnień, znaczenia. Wkrótce byłaś zbyt zawstydzona sytuacją i odwróciłaś się zamykając okno. - Jeszcze raz dziękuję i przepraszam za fatygę - z tymi słowami udało ci się przemknąć bokiem chwytając swoje rzeczy i uciekając z pomieszczenia do wyjścia ze szkoły. 

To było twoje pierwsze, oficjalne spotkanie z niesławnym Miyaji sam na sam. Sukces, uszłaś z życiem! Jednak gdy coraz więcej czasu spędzałaś sam na sam ze swoimi myślami, tym bardziej przekonywałaś samą siebie do faktu, że straszny senior nie był do końca taki przerażający. Bo w końcu gdyby taki był nie trudziłby się ze zwróceniem ci pozostawionego batonika. Może... Kiyoshi nie jest taki zły za jakiego ty i większość ludzi go uznaje?

Tak czy inaczej mijały kolejne dni i tygodnie od tamtego pamiętnego spotkania. Mijałaś młodego koszykarza na korytarzu i już nie uciekałaś od niego. Zamiast tego przechodziłaś obok, ramię w ramię. Czasami zajęta rozmową z przyjaciółmi o nadchodzącym wydarzeniu w szkole. Czasami jednak wasze spojrzenia się krzyżowały i, o mateńko, wymienialiście powitania czy również szybkie rozmowy. Twój postrach stał przed tobą rozmawiając jakby nigdy nic! Dalej byłaś uważna i niepewna, ale zdecydowanie twoje stosunki wobec niego się polepszyły. 

Mówiąc o wspomnianym wydarzeniu w szkole. Twoje kółko pisarskie wraz z inną grupą jest odpowiedzialna za wykonanie oraz zaplanowanie halloween w murach szkoły. Oczywiście będą przeróżne stroje, stoiska, rozrywki oraz całonocny maraton strasznych filmów. Zajmując się organizowaniem konkursów i zabaw miałaś niewiele czasu na odpoczynek i spotkania ze znajomymi poza twoim kółkiem. W tym wliczając Kiyoshi'ego. Kilka razy przemknął ci kątem oka na korytarzu. Starałaś się zawsze dać mu znak, że widzisz go. Uśmiechy, machanie ręką, cokolwiek. Może nie zawsze odpowiadał, ale w jego przypadku małe gesty to klucz do zrozumienia jego zamiarów i odczuć. 

Co do strojów długo zastanawiałaś się co wybrać. Starałaś się wybrać coś oryginalnego wiedząc, że w szkole tego dnia będzie dużo wampirów, wilkołaków, zakonnic albo pielęgniarek. Postawiłaś więc na strój gnijącej panny młodej z filmu animowanego o tym samym tytule. Poprosiłaś o specjalny makijaż swoją kuzynkę, która zawodowo zajmowała się takimi rzeczami dzięki czemu twoja charakteryzacja wyglądała jeszcze bardziej profesjonalnie i wiarygodnie. Na koniec stara, potargana suknia z równie starym welonem wpiętym w twoje pofarbowane na niebiesko specjalną farbą jednorazową włosy. Wszystko wyglądało cudownie! 

Z dumą i uśmiechem prezentowałaś swój nowy strój swoim przyjaciółką w szkole przy stanowisko z napojami i przekąskami.

     - Kao-chan, będę się powoli zbierać do stoiska z wróżbami. Dasz sobie radę? - po dłuższym czasie spędzonym na sprzedaży słodyczy i rozmawianiu z przyjaciółką zauważyłaś, że była to pora w której zmieniałaś kogoś na stanowisku z wróżbami. 

     - Jasne, możesz iść - zapewniła cię przyjaciółka przebrana za wampirzyce. Uśmiechnęłaś się do niej wdzięcznie i pobiegłaś do znajomego z twojego kółka pisarskiego pilnującego stoiska przy którym masz go zastąpić.

     - Nezumi-kun, jestem! - pomachałaś do niego zmierzając szybko do ozdobionego w wisiorki, błyskotki i wycinanki kotów oraz kapeluszy stoiska. Na stole znajdowały się karty, kula oraz kapelusz czarownicy z ciastkami z wróżbami. 

      - Ach, w samą porę! Muszę iść do Fukuri-chan, dziękuję (Imię)! - podziękował i szybko uciekł w głąb korytarza do swojej dziewczyny. Patrzyłaś na niego z rozbawieniem. Miło się patrzy na szczęśliwe pary. Usiadłaś za stanowiskiem i czekałaś na potencjalnych chętnych do skorzystania z twoich wróżb. Początkowo nie było ich dużo, ale z czasem przybywało coraz więcej osób chętnych do spróbowania swojego szczęścia w wróżbach. Nie narzekałaś na brak zajęcia. 

Kiedy wreszcie się nieco przeludniło mogłaś odetchnąć z ulgą. Była to pora zmiany, jednak twój kolega, Nezumi jeszcze nie wrócił ze spotkania z dziewczyną. Myślałaś, czy nie napisać do niego wiadomości, ale zmieniłaś zdanie. Czy chciałaś mu zepsuć czas z osobą w której się zakochał? Nah, to nie w twoim stylu. Jesteś zbyt dobra, aby im zepsuć spotkanie. Więc siedziałaś przy stoisku o które teraz nieliczni zahaczali po drodze. 

Wkrótce poczułaś jak twoje powieki robią się coraz cięższe. Siły opuszczały cię z każdą kolejną minutą, która potrafiła trwać wieczność. Może drobna drzemka nie zaszkodzi? Maraton filmowy zaczyna się za pół godziny, zdążysz przynajmniej w ten sposób zregenerować siły, najwyżej ktoś cię obudzi. Tak więc ułożyłaś się wygodnie i zamknęłaś zmęczone oczy. Stosunkowo szybko zasnęłaś głębokim, smacznym snem. 

Po jakimś czasie przy stoisku pojawiła się pewna osoba przebrana w pirata. Było już w miarę cicho, wszyscy zbierali się przy sali gimnastycznej gdzie miał być puszczany każdy kolejny film tej nocy. A ty dalej tutaj spałaś, zbyt wygodnie i dobrze, aby się obudzić. Osoba usiadła na przeciwko ciebie i chwilę przyglądała ci się. Potem oparła się łokciem o stolik a drugą dłonią jeździła po kuli. Kiyoshi, ten sam z którym zdołałaś ocieplić swoje stosunki chował przed tobą pewien sekret. Nie zauważył cię pierwszy raz w sklepiku szkolnym. Zawsze gdzieś miał cię w głowie i w zasięgu wzroku. Czas jaki ostatnio z tobą spędził jedynie upewnił go w przekonaniu co do jego odczuć. 

       - To ty zmusiłaś mnie do tych uczuć, więc-- - zaczął cicho ściągając kapelusz piracki. Pochylił się i ostrożnie cmoknął twój policzek. - Zaakceptuj konsekwencje - położył swój kapelusz na twojej głowie i jakby nigdy nic odszedł. Tym razem z lekkim uśmiechem pod nosem. 

...

Minęło kilka miesięcy od zabawy halloweenowej w twojej szkole. Życie wróciło do normalnego toku. Dzisiaj ponownie stałaś w sklepiku szkolnym z zamiarem kupienia sobie i swojej paczce coś na przegryzkę przed klubowymi zajęciami. Zanim się zorientowałaś kolejka zniknęła i byłaś przy ladzie. Poprosiłaś o to, po co tutaj przyszłaś, zapłaciłaś i podziękowałaś za małe zakupy starszej sprzedawczyni. Już miałaś wyjść, ale okazało się, że na drodze stanęła ci osoba czekająca na swoją kolej w sklepiku. Po zderzeniu spojrzałaś na twarz osobnika i od razu twoja twarz eksplodowała czystym entuzjazmem. 

       - Kiyoshi! - przywitałaś swojego chłopaka szerokim uśmiechem. Gdyby nie rzeczy w rękach rzuciłabyś się na jego szyję. Podniósł z ziemi upuszczony batonik.

       - Zawsze coś zgubisz, prawda? - westchnął chcąc oddać ci słodki przysmak. 

      - Nie, nie. To dla ciebie. Zauważyłam, że lubisz ten smak, więc kupiłam go - wyjaśniłaś ku jego zaskoczeniu. Prychnął rozbawiony. 

      - W takim razie nie mam co kupować tym razem - wyszliście wspólnie ze sklepiku. Chłopak podziękował za batonika, rozpieczętował go i podzielił się nim z tobą. - Masz dzisiaj klub do której godziny? - spytał odprowadzając cię.

      - Tak jak zawsze - odparłaś.

     - Mmm - zamyślił się. - Jeśli byś chciała możesz przyjść na nasz trening. Wrócilibyśmy razem, bo nie mogę wcześniej wyjść.

      - Jasne - zgodziłaś się zauważając, że Miyaji zatrzymał się zauważając twoich przyjaciół nieopodal. Zrobiłaś to samo. Pożegnaliście się, ale zanim rozdzieliły was obowiązku klubowe dałaś Kiyoshiemu całusa i pobiegłaś do swojej grupki. Chwilę na ciebie patrzył, ale potem prychnął z uśmiechem i odszedł. Dobrze jest być zakochanym po uszy w takiej dziewczynie jak ty. 

Przepraszam, jeśli nie zbyt dobrze poprowadziłam charakter Kiyoshi'ego! KNB oglądałam kilka lat temu i nie pamiętam dobrze jego postaci, jeśli coś mi nie wyszło proszę o powiedzenie w komentarzu ;3;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top