Diabolic Lovers - Shuu Sakamaki
Życzenie Revloney jest dla mnie rozkazem!
"Kiedy masz zły okres psychiczny"
Wszystko przecież było normalnie. Przywykłaś do swojego życia pośród szóstki wiecznie wygłodniałych wampirów Sakamaki. Ba! Twoje życie stało się nawet prostrze niż wcześniej. Nie miałaś prawa narzekać od kiedy do posiadłości przybyła Yui. Mogłaś wyjść na samolubną, ale dzięki jej słabemu charakteru cal uwaga zakręconego rodzeństwa krwiopijców została skierowana na nią.
Co nie oznacza, że zostawiasz ją na pastwę losu! Ci głodni chłopcy rozszarpali by ją kilka razy gdyby nie twoja interwencja! Bo przecież nie jesteś słabą dziewczyną, jesteś niedźwiedzicą na której warcie nie przelewa się niepotrzebnie krwi. Dzięki swojej naturze oraz wrodzonej umiejętności zarażania optymizmem potrafiłaś zaspokoić braci nie tyle swoją krwią (która najwyraźniej się smakowała tak dobrze jak ta od Yui) a po prostu swoją obecnością i łatwością znalezienia wspólnego języka.
Pomagałaś Subaru w pracy nad jego osobowością i skłonnościami do przemocy. Dla Kanato byłaś najlepszą osobą do ratowania ewentualnych uszkodzeń na pluszaku. Laito... Dostał od ciebie niepowtarzalną nauczkę odnośnie samozachowania seksualnego. Ayato kochał twój humor! Reiji był osobliwy, ale nikt z jego otoczenia nie jest w stanie dorównać twoim zdolnością parzenia herbaty. Shuu... Shuu...
Shuu.
Podziwiałaś jego sztukę grania na skrzypcach! Kilka razy udało ci się namówić go na mały koncert specjalnie dla ciebie. Może udało mu się zarazić ciebie uwielbieniem do muzyki poważnej? Przyłapałaś siebie na częstym słuchaniu właśnie tego gatunku. Dzięki twojej niebywałej cierpliwości jego oceny minimalnie, odrobinę, niedużo się polepszyły. Wreszcie ma szansę zdać semestr.
Oczywiście nie obeszło się bez ugryzień! Nie jesteś wampirem i nie masz takich mocy jak oni. Dalej są w stanie zająć cię od tyłu i zatopić kły w twojej szyi, ramieniu, dłoni czy co tam im głosik w głowie podpowie. Po prostu teraz (ekhem) dzięki Yui (ekhem) ilość ugryzień zmalała. Jak już były widoczne ślady jednego wampira. Waśnie najstarszego z nich. Wyglądało to tak jakby jako jedyny został "wierny" twojej krwi.
Taka kulka energii i pozytywnych myśli nie może się wyczerpać! Prawda?
No właśnie... Właśnie nie prawda...
Każdy ma kiedyś gorsze chwile w życiu. Może właśnie taki okres spotkał ciebie? Gdzie wyparowała twoje energia? Resztkami sił zakładałaś maskę śmieszka i "mamuśki" tej szalonej rodzinki na zakręconym dworze wampirów, ale ten tydzień? Wykończył cię do granic możliwości. Nie wiedziałaś skąd ten okres się pojawił. Co mogło cię tak zasmucić? Nie byłaś tak często gryziona, chłopaki dalej jednak nie zapominali o tobie pamiętając o innych rzeczach związanymi z tobą a nie z twoją krwią. Wpadli w szał picia krwi od Yui.
Czyżbyś była zazdrosna? Nie, to na pewno nie. Gryzienie nie jest przyjemne a zwłaszcza w przypadku kilku z braci. Jak już to współczułaś swojej rówieśniczce, ale niekiedy sama się zastanawiałaś czy nie była ekstremalną masochistką? Kto tam wie, są różni ludzie na świecie.
Tak czy inaczej koniec tego tygodnia był okropny. Już się nawet nie starałaś uśmiechać. Laito stwierdził że wyglądasz przerażająco bez optymistycznej aury. To był chyba jeden z najmilszych komentarzy jaki ci powiedział szczerze odkąd go znasz.
- Co się ze mną dzieje? - mamrotałaś sama do siebie na dachu szkoły. Oparta plecami o ścianę przyssałaś się do opakowania musu (smak) odchylając na moment głowę do tyłu. Odetchnęłaś głęboko z frustracją. Co ci jest? Czego ci brakuje? Przez swój stan posunęłaś się do tego, aby opuścić dwie ostatnie godziny lekcyjne. Jakoś nie przeszkadzało ci przyszłe kazanie Reiji'ego. Miałaś odrobinę nadziei że skoro zauważył twoją zmianę charakteru nie będzie aż tak drążył tematu.
Od myśli oderwał cię ciężar na nogach. Otworzyłaś oczy i spojrzałaś w dół. I oto zobaczyłaś sennego najstarszego Sakamakiego którego głową spoczywała na twoich nogach. Normalnie rozpoczęłabyś radosne witanie go i ekscytowanie się najmniejszymi rzeczami, ale teraz nie miałaś na to siły.
- Powinieneś być na lekcjach - wydukałaś delikatnie nie patrząc już na niego. Odchyliłaś głowę i zamknęłaś oczy.
- Podobnie jak ty - odpowiedział dość sennie. Ponownie westchnęłaś. Zdecydowanie za dużo razy to robiłaś gdy czułaś się tak źle. Z frustracji opuściłaś rękę na jego ramię.
- Nie wiem co się ze mną dzieje - wyrzuciłaś wreszcie z siebie. Shuu rzucił okiem na twoją dłoń głaskającą jego ramię. - Nikt nie sprawił u mnie tego smutku, po prostu... Mam dość ukrywania go! Chcę wiedzieć co mi jest, ale... To jak okres! Czasami czuję się beznadziejnie bez powo-- Au! - twój wylew emocjonalny przerwał ból w dłoni. Spojrzałaś na swojego towarzysza niedoli i ujrzałaś że wgryzł się w twoją dłoń. - Hej! Ja tutaj mówię o swoim smutku a ty... Ugh! Może faktycznie Yui więcej by pomogła i wysłuchała niż wampiry - ostatnie zdanie wydukałaś pod nosem.
Nie wyrywałaś mu się. Dziwne. Innym jego braciom nie pozwalałaś się gryźć od tak. Z nim sytuacja wyglądała inaczej. Może dlatego, że całkiem niedawno wyznałaś mu swoje uczucia? Miałaś dość ukrywania się i powiedziałaś kim dla ciebie jest a on... Nic nie odpowiedział. Postanowiłaś mimo bólu zostać sobą. Od początku nie dawałaś sobie zbyt wiele nadziei na odwzajemnione uczucia.
- Może jedzenie lepiej by się dogadało z innym jedzeniem - skomentowałaś odchylając głowę do tyłu. Najstarszy Sakamaki dalej nie odpowiadał zajęty piciem twojej krwi. Dopóki się nie wyrywasz a on nie pije łapczywie i brutalnie nie odczuwasz bólu. - I co teraz? Wyssasz ze mnie smutki z krwią? Wtedy to ty będziesz smutny a tego nie chcę - powiedziałaś po chwili ciszy.
Dosłownie po chwili... Zaczęłaś się śmiać. Ze swoich własnych słów. Czasami po prostu trudno zrozumieć twoje poczucie humoru, ale najwyraźniej coś cię rozbawiło. Zdziwiony Shuu przestał pić z małych ranek twoją krew i spojrzał na ciebie z frustracją. Co cię tak rozbawiło?
- "Wyssasz ze mnie smutki"! Haha! - powtórzyłaś zabawną dla ciebie rzecz. - Musisz uważać. Jeszcze się nimi opijesz, Shuu! - zachichotałaś machając zranioną dłonią niedbale. Podniósł się i miał już coś powiedzieć, gdy usłyszeliście otwieranie drzwi. Chwycił cię i dzięki swojej szybkości przenieśliście się za murek.
- Jest tutaj ktoś?! - krzyknął nauczyciel. Zapewne akurat patrolował piętro niżej i usłyszał hałas. Na twoje nieszczęście trzymanie w sobie śmiechu było trudne. Widząc twoje trudności Shuu odwrócił sobie twoją głowę i zamknął szczelnie twoje usta swoimi. Gest cię zaskoczył, ale nie trwał długo. Zmuszona patrzeć w bok zauważyłaś nauczyciela, który z tej pozycji łatwo was zauważy. Energicznie uderzyłaś jasnowłosego w barki po cichu uciekając na drugą stronę murku. Teraz to ty przywarłaś plecami do zimnej powierzchni a najstarszy z braci skulony przed tobą obserwował profesora jak odchodzi z dachu.
Gdy dobiegł do waszych uszu odgłos zamykania drzwi odetchnęliście z ulgą. Nie na długo bo ponownie się zaśmiałaś. Shuu podniósł na ciebie wzrok. Byłaś zarumieniona, ale bardziej rozbawiona niż onieśmielona tym, co przed chwilą zrobił.
- Co cię tak bawi? - spytał bacznie obserwując twoją twarz.
- Wygląda na to, że udało ci się wyssać moje smutki - teraz była jego kolej aby westchnąć. Co się stało? Nie miał pojęcia. W jednej chwili z załamanej wróciłaś do pełnej energii kulki optymizmu. Czemu właśnie na twoim punkcie musiał stracić głowę?
Mimo, że ponownie pocałował cię, aby zaprzestać już twoich wygłupów dalej chichotałaś podczas oddawania tego cudownego gestu. Ale Shuu musiał przyznać jedno. Dzięki swojemu nastawieniu potrafiłaś zarazić go entuzjazmem i radością o której często, jak nie zawsze, zapominał.
Shuu to mój ulubieniec zaraz obok Subaru dlatego mogę pisać o nim godzinami! Dziękuję za takie zamówienie i mam nadzieję, że podoba się ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top