Bungou Stray Dogs - Yukichi Fukuzawa

Uwaga, zamówienie Just_a_sweet_person ujrzało światło dzienne!

Razem z Yukichim odpoczywałaś przy otwartym balkonie. Przyjemne, deszczowe powietrze wymieszane z ciepłem lata wpadało do środka pomieszczenia przynosząc ulgę od dzisiejszych upałów. To było jedne z leniwszych wieczorów jakie pamiętasz. Ostatnimi czasy liczyła się jedynie wasza praca i konflikty z innymi organizacjami, ale teraz nareszcie mieliście przerwę od natłoku jaki was na co dzień otaczał. Przyjemne stukanie kropel deszczu łagodziło was stres jaki powoli znikał z waszych ciał. Zanim się zorientowaliście liczył się tylko moment jak przyjemny jest leniwy wieczór u boku ukochanej osoby z którą postanowiło się spędzić większość życia. Komórki odłożone daleko na bok były wyciszone na jakiekolwiek połączenia, jakbyście zniknęli z powierzchni ziemi.

Och, jak przyjemny ten wieczór jest. Fukuzawa i ty odpoczywaliście na dywanie. On oparty plecami o ścianę przy balkonie siedząc po turecku a ty obok, z głową na jego nodze. Z ukojeniem wsłuchiwałaś się w deszcz, okazjonalne przewracanie kartek książki tuż obok ciebie. Dzięki zamkniętym oczom przyjemność czerpana z tych małych rzeczy była nie do opisania. Kojący wiaterek z zewnątrz łaskotał twoje ciało utulając do snu. Czy istniała lepsza sytuacja w twoim życiu? Niczego ci tutaj nie brakowało. Ani spokoju, ani miłości ani przyjemności.

Yukichi pierwszy raz od długiego czasu na prawdę się zrelaksował. Wreszcie miał czas na czytanie książki, którą tak długo odkładał przez nadmiar pracy. W końcu mógł spokojnie spędzić czas z ukochaną bez kłótni czy planowania następnych kroków Agencji. Czuł, że od wielu lat potrzebował właśnie takiego odpoczynku od wszystkiego. Po tak długim czasie jego ramiona mogły swobodnie opaść, twarz przybrać delikatnych rysów a wzrok złagodnieć zwłaszcza gdy miał w zasięgu oczu (Imię).

Tak wiele zawdzięczał tej kobiecie. To ona przez wiele lat trzymała go z dala od szaleństwa w świecie zaciekłych walk gangów. Kiedy ją poznał wiedział, od pierwszych sekund, że ona odmieni jego szare życie. Tak też się stało. To dzięki niej potrafi odróżnić wroga od sprzymierzeńca. Dzięki jej słowom i motywacji powstała Agencja, którą teraz razem prowadzą. Głównie dzięki niej członkowie ZAD tak dobrze prosperują. Gdyby nie jej silny charakter, zdolność do przychylania sobie innych kto wie jak niektóre z misji by się potoczyły. Była podporą dla wszystkich. Oprócz tego zajmowała się sprawami finansowymi organizacji, pomagała w decyzjach swojemu ukochanemu. Czynnie brała udział w misjach terenowych, choć Fukuzawa zabraniał jej z troski o jej zdrowie i życie.

Ona była wszystkim na co on zasługuje. A on był wszystkim na co ona zasługuje. W tym zabieganym i niesprawiedliwym świecie wreszcie znaleźli złoty środek, balans.

Pamiętał ich pierwsze spotkanie. W kawiarni w której właścicielką była właśnie ona. Był wtedy spokojny, czerwcowy wieczór z dobrą pogodą. To właśnie (Imię) obsłużyła wtedy jego cichą osobę. Już wtedy wiedzieliście, że coś istnieje między wami. Gdy podawałaś mu jego zamówienie i zebrałaś w sobie odwagę zaczęłaś jakiś temat. Pierwsze co ci przyszło do głowy.

- Jest idealna pogoda, prawda?

- Zgadza się - odpowiedział szczerze zaskoczony w pozytywny sposób że okazałaś mu małe zainteresowanie. - Słyszałem, że z tej kawiarni najlepiej widać zachód słońca - dodał po chwili.

Gdy spokojnie piliście swoje napoje, ponieważ i tak nie było tutaj innych klientów na razie, rozmawialiście początkowo o pracy a potem o wszystkim. Coś sprawiało, że pasowaliście już wtedy idealnie do siebie. Musiałaś niestety wrócić do pracy, ponieważ przyszli inni klienci.

Jego wzrok z czasem łagodniał gdy na ciebie patrzył. Ty zaś o wiele częściej posyłałaś mu ten szczery uśmiech w którym chciałby się zatracić na wieczność. Może dla niektórych byłaś przeciętną dziewczyną, ale dla niego było w tobie coś niepowtarzalnego. Czyżby już przy pierwszym waszym spotkaniu poczuł jakiegoś rodzaju zauroczenie? Wcześniej nie zastanawiał się nad swoim ideałem kobiety, ale patrząc na ciebie, twoje delikatne ruchy i gesty wiedział, że jego idealna kobieta znajdowała tuż przed nim.

- Muszą państwo wybaczyć, ale już zamykamy - podeszłaś do dwójki innych klientów z ostrożnym uśmiechem. Posłusznie opuścili lokaj po zapłaceniu za swoje zamówienia. Następnie skierowałaś się do Fukuzawy. - Niestety zamykamy już - odparłaś niechętnie. Spojrzeliście na siebie a potem za zegar. Fukuzawa spędził tutaj kilka godzin aż do ostatniej chwili działalności tego miejsca tylko po to, aby okazjonalnie porozmawiać z tobą, obserwować cię przy pracy i w świetle widocznego z okien zachodzącego słońca. Fukuzawa już wtedy chciał aby czas spędzony z tobą nigdy się nie kończył w tak nagły sposób.

Więc wymieniliście się kontaktami. Umówiliście się na następne spotkanie po obowiązkach. W tej samej kawiarni. O niemal tej samej godzinie. Kiedy kawiarnia była zamykana udawaliście się na długie spacery po porcie. Rozmawialiście, opowiadaliście sobie swój dzień. Nie było tematu jaki by wam umknął.

Ty też ceniłaś sobie czas jaki spędzałaś wtedy z Yukichim. Wydawał ci się taki... Idealny. Jakby wyjęty prosto z twojej wyobraźni. Ciekawość i fascynacja nie pozwalały się przejść obok niego obojętnie. W taki sposób po pewnym czasie zaczęłaś myśleć o nim nieco inaczej. Niezauważalnie zdołałaś widzieć w nim nie tylko idealnego człowieka ale też... Mężczyznę.

Fukuzawa odstawił delikatnie lekturę na bok patrząc na kobietę przy sobie. Tak wiele jej zawdzięczał, tyle przeszła dla niego i dalej jest w stanie czuwać obok niego. Przeczesał jej włosy dzięki czemu otworzyła łagodnie oczy. Sennym wzrokiem powiodłaś w górę napotykając Yukichiego. Uśmiechnęłaś się pozwalając sobie ponownie zrelaksować. Tym razem masaż głowy z sukcesem prowadził cię do krainy snu. Czułaś jak aksamitny dotyk Morfeusza przeprowadza cię do sennych marzeń.

Nie potrzebowaliście słów. Cisza jaką między sobą dzieliliście wyrażała więcej słów niż cokolwiek. Melodyjne stukanie kropel o balkon okazało się fascynującym spektaklem operowym. Nawet Yukichi poczuł się senny.

Nie pozwolił sobie w ostatniej chwili zasnąć. Wypadająca na podłogę książka rozbudziła go momentalnie. Deszcz nieco się uspokoił. Chciał się przeciągnąć, ale spoczywająca głowa (Imię) na jego nodze uniemożliwiała mu to. Sięgnął po leżącą nieopodal poduszkę dla siebie i niej. Ostrożnie zastąpił swoją nogę miękkim materiałem pod jej głową. Wreszcie mógł się przeciągnąć i przy okazji przyciągnąć do siebie koc z fotela. Nie miał siły przenosić kochanej do łóżka czy iść się przebrać. Po prostu przymknął okno balkonowe i okrył (Nazwisko) kocem. Położył się obok ciebie. Ostrożnie, ale pewnie i czule przyciągnął cię do siebie aby jego silne ramiona mogły poczuć twoją bliskość. Ciepło jakie emitowałaś jedynie otulało go do snu. Musnął ustami twoje czoło zanim zamknął oczy. Skupił się teraz na spokojnym biciu dwóch serc. Swojego i twojego. Bijących w tym samym rytmie.

- Dobranoc, kochana - wyszeptał tuż przed zaśnięciem.

Mam nadzieję, że mimo zmian (scena w kawiarni ukazana jako wspomnienie) nie zawiodłam cię, Sweety ;3;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top