Co znaczą święta?
Jak widać – nieco Was okłamałam mówiąc, że poprzedni artykuł był moim ostatnim. Wychodzi na to, że załapię się także na świąteczne wydanie. Prawdę mówiąc czuję się totalnie wyprana ze wszystkiego, ale prawdopodobnie w jakimś tanim, beznadziejnym proszku. Tak notabene, co do proszku, czy Wam też brakuje śniegu za oknami? Mi bardzo. Nie czuję tych świąt.
No i o tym właśnie chciałabym dziś napisać. O tym, czy święta w ogóle cokolwiek znaczą w naszym życiu. Co prawda, każdy zadając sobie to pytanie, mógłby podać własną odpowiedź, która zapewne różniłaby się od mojej, ale krążyłaby stale wokół tego samego nurtu myśli. Taka niestety smutna prawda, że święta zostały skomercjalizowane.
Kolędy i piosenki świąteczne słyszymy w radiu od, mniej-więcej, października i niedługo potem możemy też zaobserwować rozprzestrzeniające się wokół, niczym choroba, dekoracje. Nie wspominając o wszechobecnych reklamach prezentów pod choinkę. To wszystko się przejada, znika atmosfera wyczekiwania i nie jest to wszystko już tak niezwykłe, jak kiedyś. Co prawda, może to poniekąd zasługa Matki Natury, gdyż śnieg także odgrywał kluczową rolę w czasie moich niezwykłych świąt (wiele lat temu), ale na to już raczej konkretnego wpływu nie mamy. Proszę odpuścić eko-wykłady, ja naprawdę się staram – segreguję odpadki, nie śmiecę, nie używam nawet dezodorantu w spreju. Wracając jednak do głównego tematu – ludzie sprzedali nasze święta, robiąc z nich drogę do łatwego zysku.
To dość przykre, z racji tego, że wartości w tym całym szale XXI wieku zostały totalnie zatracone. Co znaczą święta? Święta znaczą prezenty, obiadki u dziadków lub w domu, spotkania z wujkami i ciotkami, niezręczne dzielenie się opłatkiem. Tylko jedna rzecz z całej listy jest przeważnie w stu procentach pozytywna. Reszta kryje w sobie lekką niechęć lub całkowitą irytację. Dajmy na to obiadki.
Niektórzy się cieszą (studenci?), bo można się najeść i wszystko pięknie. Inni narzekają za to, że po świętach znowu przytyją, a inni, że muszą zjeść tyle rzeczy, że chyba pękną. Wtrącę mimochodem, że tradycja związana z dwunastoma potrawami na stole nie zmusza nikogo do zjedzenia pełnego talerza, a spróbowania. Przynajmniej z tego, co ja pamiętam. Spotkania z wujkami i ciotkami także nieraz wiążą się z radością (halo, ciocia z zagranicy przywiezie na pewno jakieś wypasione prezenty/ po prostu kocham swoją ciocię), a innymi razy znowu z niechęcią. Te wszystkie całusy, wyciąganie policzków, damy i młodzieńcy... Nie muszę jakoś specjalnie tego komentować, prawda? Wielu ludzi uważa to za zwyczajnie uciążliwe i męczące. O dzieleniu opłatkiem już chyba nie powinnam nawet wspominać... Jednak to też jest ważne. Krępujące, bezsensowne (każdego roku życzymy sobie prawie tego samego, nie?) i uciążliwe. Czy nie możemy usiąść już do stołu i zjeść tego obiadu?
Prawda jest taka, że patrzymy na to pod złym kątem. Dopiero w momencie, kiedy rodzina rozbija się na części, człowiek rozumie, jak ważne było wspólne spędzanie świąt. Ten czas, kiedy wszyscy siadali razem przy stole – nie każdy osobno, o innej porze i najlepiej w innym wymiarze. Jak rodzina, na spokojnie. Żeby móc porozmawiać o wszystkim i o niczym, cieszyć się wspólnymi chwilami i bliskością. Bo to jest ważne, już nawet nie biorąc pod uwagę tych wszystkich religii i tradycji. Dorośli to rozumieją. Rodzina jest ważna. Czas dla niej jest ważny i niech każdy z Was przyzna przed sobą szczerze, ile wysiłku w roku poświęca, żeby uprosić wszystkich i razem spędzić choćby jeden dzień, ot tak? Ludzie, z biegiem lat zauważycie, że nie ma na świecie nikogo, kto by tak bardzo cieszył się ze spotkania z Wami, jak rodzina. Nawet, jeśli bylibyście sławni. No i pomijając wszystkie sytuacje patologiczne, zaznaczając przy tym, że patologia nie znaczy od razu picia, bicia i gwałtów. Patologia to po prostu odstępstwo od normy.
Weźmy na tapet to nieszczęsne dzielenie się opłatkiem. Tu nie chodzi o to, żeby go połamać, odbębnić swoje i zjeść. Może teraz czujecie się niezręcznie (tak, ja też się trochę tak czuję, nie będę udawać), ale to wszystko ma sens. Wtedy macie szansę przekazać komuś, że Wam na nich zależy. Jeśli nie macie okazji widywać się za często i dbać o siebie nawzajem, to chociaż przez to pokazujecie, że Wasze myśli są z tymi osobami. Zauważcie, że nie życzy się ludziom błahostek. Zdrowia, szczęścia, pomyślności, miłości – mowa tu o praktycznie najważniejszych wartościach w naszym życiu. Tego się nie klepie jak wyuczonej formułki, to powinno się czuć. Jeśli nie chcecie, żeby to wszystko było obecne w życiu innych, to o tym nie mówcie i nie wmawiajcie mi, że musicie. Nie, nie musicie. Co komu po nieszczerych życzeniach? Raz w roku naprawdę możecie okazać miłość tej ciotce, wujkowi czy dziadkowi. Nie wspominając o rodzicach, dzięki którym właśnie macie możliwość znaleźć się w ogóle w takiej sytuacji. W ten jeden wieczór wydobądźcie z siebie to, co macie najlepsze i pokażcie całej rodzinie.
Święta poza wartością emocjonalną, która – według mnie – jest najważniejsza, ma też inne wartości. Religijne na przykład. Wigilia Bożego Narodzenia, Boże Narodzenie i cała reszta ważnych dni – dla niektórych to ma znaczenie. Jeśli w to nie wierzycie, to proszę bardzo, ale nie obrzydzajcie tego innym (wierzę, że większość naszych czytelników jest tak inteligentna i wspaniała, że nie robią takich głupiutkich rzeczy)! Rozmowa jest rozmową, ale zwyczajne szkalowanie nie wypada. Tym bardziej nie w takich okolicznościach. Po prostu spróbujcie cieszyć się atmosferą. To nie może być takie złe, jeśli sprowadza rodziny z całej Polski do jednego miejsca, żeby chwilę pobyć razem, prawda? Mogliby spotykać się i dla Latającego Potwora Spaghetti, byleby byli razem. Ot, cała filozofia.
Nie wiem czy rozminęłam się z tematem czy nie, ale mam nadzieję, że choć trochę przypomniałam Wam na czym polegają święta. To nie są prezenty, to nie jest karp, to nie jest choinka. Święta to czas z rodziną, czas dla miłości i szczęścia, czas dla bliskości. Zadbajmy o to, żeby był szczery i wypełniony tym, czego na co dzień nie możemy przekazać naszym najbliższym. Spędźmy je tak, jak należy, czyli w najlepszy możliwy sposób.
Wesołych świąt, Robaczki, oby spełniły się Wasze marzenia, żebyście byli zdrowi i szczęśliwi, wolni od łez i pełni uśmiechu. Krótkie życzenia, ale od serca. :)
Z tej strony, jak zwykle, freaksallaround.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top