Wywiad z AstraFaraday
Zaczytaanaaa: Cześć! Jestem redaktorką gazetki . W naszej tradycji jest przeprowadzanie co numer wywiadu, co ty na to, żebyś to ty tym razem była moją rozmówczynią?
AstraFaraday: Hej! O rany, to byłby zaszczyt :)
Zaczytaanaaa: A więc pierwsze, standardowe pytanie to: co możesz nam opowiedzieć o sobie, o swoich pracach?
AstraFaraday: Bardzo przepraszam, że odpisuję dopiero teraz, ale przeczytałam pytanie na telefonie, a nienawidzę z niego odpowiadać i postanowiłam zabrać się za to po powrocie do domu, na laptopie i... skleroza mi się włączyła :p
Zaczytaanaaa: Nic się nie stało :D każdemu się może zdążyć.
AstraFaraday: Mieszkam na południu Polski z dwoma kotami, ale do miana starej panny chyba brakuje mi jeszcze kilku lat.
Rany, ale zaczęłam... Studiuję, pracuję, a w wolnym czasie przeprowadzam eksperymenty na znajomych, zbierając materiał do opowiadania. I oczywiście piszę. Na Wattpadzie ludzie kojarzą mnie chyba głównie za sprawą poradnika „USA miejscem akcji", w którym to dzielę się faktami z życia za oceanem, gdzie spędziłam rok. Sam program wymiany - bo dzięki niemu tam poleciałam - był inspiracją do stworzenia „Buenaventury", gdzie bohaterka również bierze udział w czymś takim. Nie jest to jednak żaden pamiętnik, nie oparłam tego na własnych doświadczeniach, co widać już zresztą po kategorii. Wszystkie zasady, na jakich opiera się taka wymiana, zostały jednak zachowane, ponieważ chciałam połączyć fantastykę ze światem rzeczywistym, ale i przemycić kilka ciekawostek.
Na moim profilu można znaleźć też pierwszy napisany przeze mnie one shot, opowiadający o życiu z perspektywy mężczyzny, który jest w pełni świadomy tego, że... jest tylko fikcyjnym bohaterem opowiadania. Tytuł „Pieprz się, Autorze" chyba jasno daje do zrozumienia, co o tym sądzi ;). Facet nie przebiera w słowach, ale, cóż, trudno go winić, skoro ma za twórcę kogoś takiego.
Zaczytaanaaa: Przepraszam za "zdążyć";--; autokorekta nie pomaga xD
Opowiedz nam jaka była twoja droga do sukcesu, bo takowy osiągnęłaś. Wygrałaś wattys! *tak wgl to gratulacje* możesz przy okazji opowiedzieć co nieco o nagrodzie i ogółem wattys
AstraFaraday: Trudno mi mówić o sukcesie, kiedy doskonale wiem, że przede mną jeszcze długa droga. Z drugiej strony wygrana w Wattpadowych Oskarach i Wattys zdecydowanie jest osiągnięciem, które motywuje mnie do dalszego pisania.
Jedną z nagród jest promowanie opowiadania w mediach społecznościowych. Specjalna naklejka na okładce oraz udzielenie wywiadu na polskim oficjalnym profilu Wattys2016 z pewnością również pomaga w promocji. Mówiąc szczerze, gdy patrzę na rosnące statystki, czuję się trochę przerażona. Odrobinkę. Oczywiście przede wszystkim bardzo mnie to cieszy i witam każdego nowego czytelnika z otwartymi ramionami i szerokim uśmiechem - taki jest przecież cel publikowania, by dostać jakąś wiadomość zwrotną, zobaczyć, czy tekst się komuś podoba, czy nie, co się podoba, a co nie - ale jednak czuję w związku z tym pewną presję. Niektórzy chcą się przekonać, czy opowiadanie rzeczywiście zasługuje na nagrodę i choć zawsze kilkakrotnie sprawdzam rozdział przed publikacją, teraz zwracam na to chyba jeszcze większą uwagę. Jednocześnie staram się je dodawać w miarę regularnie i często, zwłaszcza że dotarłam do takiego momentu w fabule, że nie chcę trzymać czytelników w niepewności w nieskończoność. Do tego moje rozdziały są długie, więc poświęcam naprawdę dużą ilość wolnego czasu na pisanie, ale jest to coś, co sprawia mi ogromną przyjemność. Żeby tylko nikt nie pomyślał, że narzekam - wygranie Watty to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mi się przydarzyły w tym roku, po prostu trudno mi uwierzyć, że tak wiele osób śledzi poczynania bohaterów, których kiedyś tam sobie wymyśliła taka zwykła dziewczyna z miasteczka, jak ja.Co do „drogi do sukcesu", bo chyba zboczyłam z tematu - niektórzy wiedzą, że obecna wersja „Buenaventury" jest wersją drugą. Pierwszą (usuniętą już dawno z profilu) zaczęłam pisać w sierpniu 2015 roku, biorąc się za coś takiego po wieloletniej przerwie od pisania. Robiłam koszmarne błędy i teraz nawet ja sama nie potrafię przeczytać tego, co wtedy wyprodukowałam. Choć na Wattpadzie odzew był pozytywny, na szczęście poza nim spotkałam się z ostrą krytyką, która pozwoliła mi przejrzeć na oczy. Bolało, ale w końcu pozbierałam się i w grudniu zaczęłam pisać całkowicie od nowa. Zaraz minie rok, a ja wciąż nie doszłam do momentu, w którym stanęłam w poprzedniej wersji, którą pisałam przez zaledwie trzy miesiące.Myślę, że obecna wersja jest o wiele lepiej napisana, bardziej dopracowana, spójna i logiczna od tamtej, ale wciąż zdaję sobie sprawę z jej wad. Ostatnio cierpię trochę na brak konstruktywnej krytyki, przez co odnoszę wrażenie, że od dawna stoję w miejscu i się nie rozwijam, dlatego wszelkie uwagi - w komentarzach, prywatnej wiadomości, gdziekolwiek - są mile widziane. Na pewno nie spocznę na laurach.Dziękuję za gratulacje, a autokorektą się nie przejmuj :D
Zaczytaanaaa: Dobrze, że nie spoczywasz na laurach. To się chwali! Może podzielisz się z nami jakaś radą odnośnie pisania dla początkujących i trochę starszych użytkowników wattpada?
AstraFaraday: Polecam przed rozpoczęciem pisania przysiąść nad opowiadaniem i poświęcić czas na obmyślenie, dopracowanie fabuły. Nie chodzi tutaj o to, żeby od razu dokładnie rozpisać wszystkie rozdziały, streścić każde pojedyncze wydarzenie, ale chociaż nakreślić sobie główne punkty, znać zakończenie w momencie zabrania się za prolog. Dlaczego? Nie dopadnie Was blokada z serii „nie wiem, co dalej, nie mam pomysłu", bo przecież będziecie wiedzieli, co ma się teraz wydarzyć! Zostanie kwestia przeniesienia tego na komputer. Kolejnym plusem jest to, że znając sceny ze środka i końca opowiadania, można zawiesić strzelby Czechowa, rozsiać w tekście podpowiedzi lub przeciwnie - wodzić czytelnika za nos, pobawić się foreshadowingiem. Osobiście uwielbiam, kiedy czytając książkę, orientuję się, że coś, co pozornie nie miało większego znaczenia w rozdziale piątym, łączy się w sensowną całość w dwudziestym, widzę wtedy, że autor się przyłożył i wiedział, o czym pisze, wiedział, co chce opowiedzieć.
Nie powiedziałam tutaj tak naprawdę nic odkrywczego, ale wiem, że wiele osób pisze „na żywca", na bieżąco wymyślając wydarzenia, ponieważ ich zdaniem planowanie zabija spontaniczność. Nie trzeba planować wszystkiego od A do Z, ale taki podstawowy zarys naprawdę warto sobie przygotować, nowe pomysły, tak czy siak, będą Wam wpadać do głowy w trakcie pisania - jedne świetnie się wkomponują, inne pewnie z nieco większym trudem. Niektórzy nie lubią robić rozpisek i ja też należę do tych osób, jednak sposobów jest naprawdę wiele: prowadzenie zeszytu, tabelki, wykresy, w Internecie krążą gotowe „ramy" do wydrukowania, do których można wpasować wydarzenia swojej opowieści, są aplikacje na telefon, wystarczy znaleźć to, co najbardziej nam odpowiada. Plan można mieć też w głowie, jeśli ktoś ma dobrą pamięć. Większość scen wyobrażałam sobie już tyle razy na tyle różnych sposobów, że nie muszę ich notować.Powiem jeszcze tylko słówko o researchu i kończę się mądrzyć, bo sama wciąż mam mleko pod nosem. Jeśli chcecie obsadzić akcję opowiadania w miejscu, o którym nic nie wiecie (a które nie znajduje się w stworzonej przez Was krainie), najpierw poczytajcie o nim. Żyjemy w takich czasach, że dzięki Google Street View możemy się przenieść w niemal każdy zakątek naszej planety, na wyciągnięcie ręki mamy informacje na prawie każdy temat, nie musimy chodzić od biblioteki do biblioteki i przeczesywać opasłych tomisk, taka skarbnica wiedzy stoi otworem, że NIE ISTNIEJE dobra wymówka na błędy rzeczowe w opowiadaniu (i nie odnosi się to tylko do miejsca akcji, które podałam za przykład). Jasne, nie można wierzyć we wszystko, co się przeczyta w Internecie i polegać na nim w stu procentach, ale przez grupy czy fora mamy możliwość skontaktowania się z odpowiednimi osobami, które mogą udzielić nam informacji z pierwszej ręki na temat, jaki nas interesuje. Czy jest to czasochłonne? Bardzo. Uważam jednak, że pisanie powinno rozwijać i jeśli dzięki niemu mamy okazję, motywację do poszerzenia horyzontów, dlaczego z tego nie skorzystać? Czytelnik też będzie zadowolony, jeśli dzięki lekturze dowie się czegoś nowego, a jeżeli będziecie pisać o czymś, o czym nie macie zielonego pojęcia i na Wasz tekst trafi ktoś, kto się na danym temacie zna, z pewnością nie zostanie na dłużej.
Zaczytaanaaa: Wow, bardzo fajnie to wszystko nam nakreśliłaś. Powiedz mi: czym jest dla ciebie pisanie?
AstraFaraday: Sposobem na podzielenie się z innymi wymyśloną przeze mnie historią. To niesamowite, że poprzez pisanie mogę poniekąd przenieść własne wyobrażenia do głów innych osób - wszystkie będą się różniły od siebie (wyobrażenia, nie głowy... Choć tak właściwie, to jedno i drugie) i na pewno znacznie odbiegały od tego, jak wyglądały pierwotnie w mojej wyobraźni, ale i tak uważam, że to coś fantastycznego. Zwłaszcza gdy czytelnicy naprawdę wczuwają się w opowiadanie i przeżycia bohaterów.
Poza tym pisanie jest moim hobby, czymś, co bardzo lubię robić w wolnym czasie. Chociaż ostatnio zaczęłam traktować je poważniej i momentami przypomina bardziej pracę niż relaks, wciąż sprawia mi ogromną przyjemność.
Zaczytaanaaa: Niestety musze trochę przyspieszyć nasza rozmowę, bo za parę godzin wychodzi numer! Masz jakiś kontakt ze swoimi fanami? Czy uważasz, że jest ważny? Kto jest twoja inspiracją? Bierzesz udział w jakiś akcjach np. #StopPlagiatom? Jest to akcja organizowana przez TWN, a wszelkie informacje są w specjalnym numerze na naszym koncie :) Serdecznie dziękuję za rozmowę!
AstraFaraday: Nie nazwałabym nikogo swoim fanem, ale wydaje mi się, że mam świetny kontakt z czytelnikami - odpowiadam na wszystkie komentarze, z kilkoma osobami regularnie wymieniam wiadomości i tak, uważam, że to bardzo ważne. Nie wyobrażam sobie tego nie robić, publikować rozdziały i w żaden sposób nie reagować na odzew. Dla mnie jest to normalne, kulturalne zachowanie, ale ja też bardzo lubię poznawać nowe osoby, dyskutować, a opinie czytelników niebywale sobie cenię.
Do pisania? Właściwie nie mam takiej jednej osoby, która by mnie inspirowała. Jednego dnia natchnie mnie jakaś piosenka lub nawet jej wers, innego wiersz, kolejnego komentarz na YouTube, obrazek na Pinterest, jakaś śmieszna odzywka mojego przyjaciela, motywacja ze strony czytelników albo i nic. Nie wierzę w wenę, siadam i piszę, czasami więcej, czasami mniej, czasami lepiej, czasami gorzej.Nie zostałam nominowana do zagadki, jeśli chodzi o akcję #StopPlagiatom, ale popieram ją całym sercem. Nie toleruję kopiarstwa w żadnej formie, niezależnie od tego, czy chodzi o zerżnięcie pomysłu, fragmentu tekstu, imion i nazwisk bohaterów, parafrazowanie, czy nawet zapożyczanie pewnych wyrażeń, żartów, scenek, sytuacji, dialogów. Nie po to jedna osoba nieraz miesiącami opracowuje fabułę, żeby druga bezczelnie skorzystała z jej pomysłów. Czas to pieniądz, a na pisanie trzeba go poświęcić naprawdę sporą ilość, więc szanujcie czyjąś pracę.Również bardzo dziękuję! :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top