Rozkład na czynniki pierwsze

Kiedyś napisałam „recenzję" pewnego opowiadania, a dokładniej analizę, ponieważ opisywałam każdy rozdział. Miałam ochotę zrobić to samo, więc stwierdziłam, że będę rozkładać opowiadania na czynniki pierwsze (czaicie? Czynniki pierwsze, a jestem matematyczką. Tak, wiem, butelki wody stoją na stole, częstujcie się). Na pierwszy ogień poszło: „Margo - Dziewczyna z Burdelu || L. H ||" autorki Niezapomniana. Przyznaję, że tytuł wzbudził we mnie nadzieje, ponieważ z samego faktu, że ktoś został wychowany w burdelu, można stworzyć naprawdę dobre opowiadanie. Ale zobaczmy, jak tu wszystko wyszło. Mogę trochę hejtować, ponieważ... No nie dziwcie się.

Rozdział 1

Spodziewałam się wszystkiego, naprawdę. Dostajemy dziewczynę, która prawdopodobnie cały czas klnie, ponieważ robi to już w drugim zdaniu. Całkiem niepotrzebnie, ale niech będzie. Mamy dokładny opis pokoju, który mnie po prostu znudził.

„Wyglądasz jak zdzira"

„Dobrze to ty dzisiaj będziesz robić jakimś facetom"

Serio? Myśleć tak o matce? Skoro jej mama pracuje w burdelu, to wątpię, żeby miała męża, więc dziewczyna wychowywała się tylko z nią. Myśleć tak o matce, która robi wszystko, żeby córce było dobrze? Bo co, bo ma taką pracę? A może to była jedyna praca, przy której mogła utrzymać ich oboje? Ale lepiej tak traktować rodzicielkę, ponieważ wtedy bohaterka może być prawdziwą bad girl!

„Proszę, kup sobie jakiegoś lizaczka"

No i matka daje bohaterce 20 złotych. Jaki lizak tyle kosztuje? Już mogła powiedzieć „Kup sobie coś dobrego" albo cokolwiek, bo mówienie, że to na lizaczka, nadaje matce trochę cech idiotki. No niestety, ale jako czytelnik tak to odebrałam.

Nasza bohaterka przechodzi przez całe piętro burdelu, słysząc różne dźwięki dochodzące z pokoi, jednocześnie w myślach upominając facetów, a raczej faceta, że źle się do tego zabiera i tu wylicza co powinien zrobić, niczym jakaś ekspertka. Taaa... Potem mamy krótki opis zabaw z małolatami. No zalatuje mi lekko pedofilią, ale spoko... Bo przecież opowiadanie musi być wstrząsające!

Rozdział 2

Oczywiście dostajemy jakże kulturalną rozmowę koleżanek, która opiera się na seksie, rżnięciu i wzajemnej miłości. Dobra, to ostatnie to sarkazm. Wyczujcie go! Ale padłam poprzeczytani: „Ei !". Ja już nie mówię, że spacja przed wykrzyknikiem rani moje oczy, to jeszcze to całe „Ei". A to nie pisze się przypadkiem „Ej"?

No i wymiękłam. Spotkała koleżanki? Oczywiście zaproszenie do trójkąta. Barman? Propozycja seksu. Serio? Czy każdy chce z nią uprawiać seks?!

"I co dalej mała?"

No nie wierzę! Dlaczego w dziewięćdziesięciu procentach opowiadań o Bad girl jakiś facet musi nazwać ją mała? No nie wierzę! No trzymajcie mnie! I jeszcze późniejsza scena. Nóż MUSNĄŁ jego jądro, a potem ona je podnosi. MUSNĄŁ, czyli DELIKATNIE dotknął, a nie uciął mu jajo. No ludzie, jeśli używamy jakieś słowo, to wiedzmy, co ono znaczy! Na koniec rozdziału kradnie rower, bo może. Przecież to Bad Girl!

Rozdział 3

„Jako iż, że..."

Można tak napisać? Ale serio pytam.

Wait... Na początku rozdziału autorka zasugerowała nam, że bohaterka jest pod domem i nagle koleś ma ją pod dom powieźć? Pogubiłam się...

No i oczywiście opis jednej z zabaw w burdelu, żeby przypomnieć, że wychowała się w patologii.

Na koniec dostajemy byłego matki, a raczej wzmiankę o nim. Całe szczęście, że to nie były bohaterki, bo to byłby schemat. Po prostu schemat.

Rozdział 4

Godzina 3:40, a ja czytam to zamiast iść spać. Co ja robię ze swoim życiem...

Laska poszła do kuchni i ujrzała JEGO. Oczywiste było, że ON się niedługo pojawi, bo bez NIEGO nie byłoby niczego. Bleh. I odezwała się próżność księżniczki. Koleś na nią spojrzał i poszedł. Zrobił to, co robi NORMALNY człowiek. Ale nie! Nasza księżniczka potrzebuje być w centrum uwagi zawsze. Nawet w nocy w kuchni. Serio. Bo przecież ona jest taka cudowna! Widzieli się... Kilka sekund? Minut? I już zawrócił jej w głowie. Life in plastic is fantastic! No wiecie. Ważny jest wygląd, wygląd i jeszcze wygląd. I mamy wspomnienie byłego faceta księżniczki. Oczywiście upiła się, a potem poszła z nim do łóżka. Aha. Tak bardzo trudno dostępna kobieta. Ale przy okazji płakała. Będę wredna. Sama się prosiła. Dała się upić, chociaż mogła powiedzieć nie. Mogła, ale nie powiedziała... I to właśnie przez niego stała się chamską suką. A raczej przez swój brak asertywności. No i śni jej się ten właśnie seks z byłym. Dobra, muszę przyznać, że to całkiem spoko pomysł na zrobienie z dziewczyny bad girl, ale też trzeba pomyśleć w jakim świetle ją to stawia. No wybaczcie, ale dla mnie ta laska była zdesperowana, żeby mieć faceta, bo na wszystko się zgadzała, nawet na upicie. I teraz polecą na mnie hejty. Yay!

Rozdział 5

Oczywiście od rana widzi JEGO. Witają się jakże pięknymi wyzwiskami, ale przecież oni mogą! No i on będzie z nią mieszkał. Nie mam pojęcia dlaczego. Nagle spotyka JEGO. W szkole. Będzie w równoległej klasie. Facet prawdopodobnie przeprowadza się do tego miasta, przenosi do nowej szkoły i mieszka w burdelu? Serio? Wciskanie na siłę bohaterów, żeby byli jak najczęściej obok siebie!

O borze zielony szumiący za oknem. A oni już się wyzywają. Zachowują się jak 5-letnie dzieci. Naprawdę!

Wiecie co? Zjadłabym coś, ale nie mam nic, więc tak trochę źle... I mi zimno. Mam zimne stopy! Przytulcie!

On się przedstawia i uśmiecha, a ona prawie dostaje orgazmu, bo on ma dołeczki. Serio. Ona go wyzywa i się w nim zakochuje. Nie to, że nie wie jaki on jest, co lubi robić, jakie ma hobby, nawet nie zna jego ulubionego koloru, ale się zakochuje, bo jest przystojny, napakowany i ma te dołeczki. Brawo!

Rozdział 6
Księżniczka informuje nas, że kiedy widzi rano klienta, to uświadamia sobie, że ma przejebane w życiu, bo mieszka w burdelu. Cóż... Mieszkając w akademiku na sto procent ktoś co noc uprawiał seks i jakoś nie twierdzę, że mam przejebane w życiu. Nawet jechałam windą z laską, która była jedynie w szlafroku (nie pytajcie, nie chcecie wiedzieć), i która uprawiała seks ze studentami za 20zł (serio) i jakoś nie twierdzę, że miałam przejebane w życiu. Przecież nikt się jej do łóżka nie pcha i nie bzyka w nim. Są w oddzielnym pokoju, gdzie ona nie wchodzi, więc co? Nawet w normalnym domu, jak są rodzice, to oni uprawiają seks! I co, dzieci też mają przejebane w życiu, bo rodzice uprawiają seks? Przecież właśnie tak powstali!

Chciałabym jakoś inteligentnie skomentować resztę rozdziału, ale pokazana jest głupota księżniczki, jak była małą dziewczynką i przekazanie informacji, że jadą na jakąś wieś, a razem z nimi ON. No bo przecież musi być kolejna okazja do bycia bliżej naszejksiężniczki i JEGO, prawda?

Następnie pokazane jest, jak płytka jest nasza bohaterka, ponieważ zmienia nazwę kontaktu przyjaciółki na „Dziwka", a następnie na „Moja Dziwka", oraz, jak płytka jest ta przyjaciółka, bo jedyne co ją interesuje w NIM, jest jego wygląd. Aha. No i jeszcze zdziwienie, że ON nie pochwalił się, że jest znany. A po wuj miał się chwalić? Nie jest zakochanym w sobie księciem, żeby chwalić się na prawo i lewo jaki on jest wspaniały i znany. Oczywiście nasza księżniczka jest taka. A co, bo może!

Rozdział 7

Jeszcze trzydzieści dwa rozdziały. Nie dam rady tyle! MÓJ MÓZG WYPŁYWA MI USZAMI! HELP ME!

Księżniczka robi z siebie bad girl, pokazuje jaka to ona straszna i ostra, ale bagaży sama nie przyniesie, tylko oczekuje, że ON wniesie. BORZE, NO TRZYMAJ MNIE I USPOKÓJ MNIE SWOIM SZUMEM. Zapomniałam wspomnieć, że zatrzymali się przed różowym budynkiem. Czyli jak jeszcze bardziej zrobić z matki idiotkę i pokazać, jak bardzo w życiu ma przejebane nasza księżniczka.

Niesie bagaże swoje i mamy i modli się, żeby nikt jej nie zobaczył. Bo co? Bo pokaże, że pomaga mamie? A no tak, wezmą ją za służącą. Nie to, że NORMALNY człowiek pomyślałby, że pomaga rodzicom wnieść bagaż. Nie, ona ma przejebane życie, więc na stówę każdy pomyśli, że jest służącą...

Ja pierdole... Oczywiście, żeby dowalić naszej księżniczce, biorą ją za złodziejkę bagaży. Normalny człowiek jak kradnie bagaże, to nie pyta się ludzi gdzie jest pokój właścicieli bagaży, tylko ucieka z nimi jak najdalej. Ale musimy zgnoić naszą księżniczkę, prawda?Głupia recepcjonistka i jeszcze głupszy ochroniarz. Dobrze, że nasza Margo jest taka mądra. Jest we mnie tyle sarkazmu, że tylko hejtuję. I czuję się z tym fenomenalnie!

Dobra, ochroniarze nie są głupi! Cofam swoje słowa!

Ale nie obyło się z umieszczeniem księżniczki i księcia w jednym pokoju. Bo przecież to tak bardzo sprzyjafabule!

Rozdział 8
Chyba ostatni, ponieważ mam tego serdecznie dość. Księżniczka i książę poszli się upić. Brawo za kreatywność. Po alkoholu dzieją się różne rzeczy, które tak bardzo sprzyjają fabule. DLACZEGO ONA MYLI „CHODŹ" Z"CHOĆ"?! Prosi faceta o pomoc i mówi „choć", żeby za nią poszedł. O losie. A on idzie i oczywiście chce jej numer. Bo jakby inaczej! Nasza księżniczka jest taka wspaniała, że aż zaraz zwrócę kolację.

Nasz książę z bajki ma coś wspólnego ze wspomnianym kilka rozdziałów temu byłym księżniczki, a dodać dotego zdjęcie, które zrobił książę (jak księżniczka nosi bagaże), to zemsta murowana. Tutaj muszę dać plusa, ponieważ wykorzystała patent, który przeczytałam dawno temu, nawet chyba kilka lat temu. Sztuczna sperma, a dokładniej mieszanka mąki ziemniaczanej i zdjęcia, że niby nasz książę jest gejem. Fajnie, że sobie o tym przypomniała. To jeden z niewielu plusów tego opowiadania. Serio. Tylko ja już nie mam sił, żeby to rozkładać dalej. Mój mózg krwawi, a z opowiadania wręcz zionie patologią. Liczne błędy i styl niszczą jakąkolwiek moją chęć do czytania TEGO.

Tak więc...

Niech moc ziemniaka będzie zwami, a ja idę spać.
Godzina 4:29.
Branoc.
Callidia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top