Jestem superbohaterką?!

Anty-ranking na szybko? Czemu nie?

Przez to, że nasza Zołza nie mogła napisać artykułu do numeru szesnastego, pomyślałam, że ją zastąpię i sprawdzę się w roli krytyka. Czy mi to wyjdzie? Szczerze? Nie wiem. Mam nadzieję, że tak.

W niedzielnym snapie powiedziałam, że ja (AngieHaruno), zajmę się tym działem i to na szybko, bo termin goni, a ja wpadłam na pomysł napisania anty-rankingu na kilka dni przed wydaniem. Następnym razem już nie będzie niespodzianek, napiszę w końcu anty i ranking o narutowskich opowiadaniach Myślę, że mogę się wypowiedzieć, skoro siedziałam w tym temacie już dość długo. Ale czy to będzie następny numer? Naprawdę nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Mam dość sporo nauki na studiach, więc sami rozumiecie.

Niektórzy z Was widzieli książkę, o której będę pisać. W końcu pokazałam kawałeczek mojej biblioteczki, do której wrzucam wszystko, a potem nic nie czytam. Dość trudno wpasować się pod moje wymagania określające"dobre opowiadanie", dlatego wychodzi na to, że mam dużo książek i na tym koniec.

Ten artykuł będzie o książce autorstwa Livv_Stark pod tytułem "Only friends?||Tony Stark/Iron Man".

Jak mogliście zobaczyć na snapie, który miałam jakoś na początku miesiąca, wciągnęłam się na powrót w świat mojego ukochanego Marvela, a dzisiaj naszła mnie myśl, żeby zobaczyć na jakim poziomie stoją fan-fiction z uniwersum moich cudownych bohaterów. Niestety zawiodłam się. Pierwsze, co wpadło w moje łapki, to było właśnie to ff. Choć autorka zaznaczyła, iż dopiero zaczyna i że słabo u niej z ortografią, to jednak mając betę, błędy dalej są. Nie wiem, czy jej beta, PannaLupin, również jest początkująca, ale z tego, co zdążyłam zauważyć, popełniła ten sam błąd, co ja kiedyś. Na samym początku, kiedy jeszcze nie wiedziałam na czym polega betowanie, sprawdzałam jedynie ortografię, przecinki i czy tekst jest w miarę logiczny i nie ma butelkowej wody, a zostawiałam całą resztę. To naprawdę duży błąd. Typowo wattpadowa wyliczanka: "Moja bohaterka wstała z łóżka, poszła do kibelka, wzięła prysznic, umyła zęby, poszła na dół, zrobiła sobie jedzenie, zjadła, przed wyjściem zrobiła siusiu itd." to zbędne pisanie, które nikogo nie obchodzi, a jedynie przymula czytelnika, któremu chce się jedynie wyjść i zapomnieć, że miał coś takiego przed oczami. Naprawdę. Zaczynanie tak jakiegokolwiek opowiadania jest zbrodnią przeciwko pisarstwu! I każda beta powinna wiedzieć, że należy zwrócić uwagę autorce, aby to jak najszybciej zmieniła. Pierwsze trzy akapity Prologu "OF" to właśnie coś takiego; dowiadujemy się, co bohaterka zrobiła, począwszy od wyjścia z pociągu, poprzez drogę do domu i to, co działo się wewnątrz budynku. Ręce mi opadły, kiedy to przeczytałam! Z definicji dowiadujemy się, że Prolog to część wstępna, poprzedzająca utwór, aczkolwiek w tym wypadku mamy zbędny opis opowiadający, jak dziewczyna wraca do domu. Jeśli chodzi o mnie, wstęp powinien zaciekawić czytelników, aby zatrzymać ich nad lekturą na znacznie dłużej, a to po prostu odstrasza.

Jeszcze pisanie: "młoda kobieta" oraz "dziewczyna" w tym samym akapicie. Nie jest to błąd, ponieważ są to synonimy, aczkolwiek, jeśli autor nie wprowadza innych bohaterów, a dalej opisuje jedną postać, to nie widzę potrzeby pisania tego w kolejnych zdaniach, bo z samego kontekstu wynika o kogo chodzi.

"(...) siedziała na czarnej kanapie stojącej na przeciwko fotela tego samego koloru, na którym siedział ciemnoskóry mężczyzna ubrany na czarno, na jego głowie nie było włosów, a jedno oko zasłaniała opaska koloru tego samego co ubrania. Przedmiot zasłaniający jego oko nadawał mu wygląd tak jakby pirata.(...)"

Pomijając, że te zdania nie mają większego sensu, brakuje tu sporo przecinków, no i ten wszechobecny, powtarzający się "czarny", idący w parze z innymi słowami. W mniemaniu narratora, który najwidoczniej jest wszechwiedzący – i wszechogarniający – czarnoskóry mężczyzna wygląda na pirata. Jak dla mnie jest to mało znaczący fakt, który można by było wrzucić jako dygresję w myślach bohaterki. Jak dla mnie, zastanawiającym faktem jest to, gdzie oni kupili czarne fotele?!

Później dowiadujemy się, kim jest nasza bohaterka wraz z resztą ferajny. Dziewczyna nazywa się Olivia Xavier i przedstawia się z nazwiska swojemu wujkowi – Fury'emu. Tak, jakby koleś nie wiedział, do kogo przyjechał. No w sumie, czemu nie?

Z opisu wiemy, że jej mama jest Polką, a ojciec Amerykaninem, co w sumie poniekąd tłumaczy skąd pokrewieństwo z szefem T.A.R.C.Z.Y., ale najbardziej absurdalne są kolejne wydarzenia, mające akcję już na początku rozdziału pierwszego. Nick mówi, że dziewczyna jest obdarzona mocami, ale nie wyjaśnia w jaki sposób to odkrył. Ani co to za moce. Ona wpada w dziki szał i zaczyna krzyczeć, że to nie jest prawda, bo przecież skąd on może o tym wiedzieć, skoro nawet ona o tym nie wiedziała? No właśnie... skąd? Magia.

"Przypomniało mi się parę chorych sytuacji które spotykały mnie od kilku lat. Między innymi sytuacja gdy leżałam na kanapie w salonie i nie chciało mi się pójść po pilot od telewizora, który leżał na komodzie znajdującej się kilka metrów ode mnie, wtedy, nawet nie wiem czego, na siłę chciałam przenieść pilota do siebie "siłą umysłu", tak tak, miałam wtedy tylko siedem lat i na oglądałam się bajek o superbohaterach, akcja skończyła się tym, że pilot niby sam z siebie spadł z komody."

Tak na dobrą sprawę, to nie wiem nawet jak skomentować ten fragment. Z jednej strony podziw za stworzenie tak absurdalnego zdania, w którym nie wiadomo o co chodzi, a z drugiej to... o co właściwie w nim chodzi? Czy ten fragment mówi o pilocie, czy o tym, co bohaterka zrobiła? Przemilczę całą resztę.

-"No może było parę takich sytuacji, ale przecież można je racjonalnie wytłumaczyć.-odpowiedziałaś.

-Olivia, nie trzeba tego racjonalnie uzasadniać, ponieważ ty to zrobiłaś!

-Ale jak?!

-Posłuchaj, chcę cię zabrać do ameryki gdzie rozwiniesz swoje umiejętności i dzięki nim będziesz mogła pomagać światu.- powiedział spokojnie wujek.

-Mam pojechać do Ameryki? Zostawić wszystkich bliskich, których tutaj mam?

Miałam ich dość mało ponieważ byli tylko mój brat, mama i paczka przyjaciół, która była dla mnie jak rodzina. No i facet, który siedział przedemną. Ale jego można pominąć, ponieważ gdy miałam cztery lata zniknął se w nieznanych nikomu okolicznościach, no tylko znanych mojemu ojcu, taki był miły, że nawet się do nas nie odezwał.

-Zagrażasz im będąc tutaj. Twoja moc jest strasznie silna, a że nad nią nie panujesz możesz zrobić innym krzywdę. Gdybyś pojechała ze mną, pomoglibyśmy ci nad nią zapanować, a także zrobić z niej użytek. Lecz nie wezmę cię do Ameryki siłą. Więc, zgadzasz się?"

Tak, tym razem obszerniejszy kawałek, bo mam ochotę ponarzekać. I nie, nie mam błędu w tym fragmencie, ponieważ przepisałam go skrupulatnie.

Po pierwsze: Skąd w dalszym ciągu Fury wie o jej mocach, skoro nigdzie nie było napisane, że ją obserwował albo cokolwiek? Może mama dziewczyny to zauważyła i zawiadomiła mężczyznę? Mam nadzieję, że autorka wyjaśni to w następnych rozdziałach, bo serio, nawet on nie wpada na kwadrat do rodzinki i nie oznajmia, że jego bratanica/cokolwiek ma jakieś moce, bo przecież mocną stroną agencji był wywiad i przepływ informacji.

Dwa: Nie wiadomo kto wypowiada zdanie, że nie można racjonalnie wytłumaczyć zjawiska, które działy się wokół nastolatki. Mama? Nick? Mamę jeszcze rozumiem, bo przecież razem mieszkają i – wbrew pozorom – zawsze matki wiedzą więcej, niż mogłoby nam się wydawać. Nie wydaje mi się, żeby to powiedział – jak to ładnie ujął narrator – pirat, bo skąd miałby taką informację? Nie chodzi o to, że szef Tajnej Agencji Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych* mógłby nie posiadać takich informacji. Każdy wie jaki on jest; informacje dla niego są chlebem powszednim, ale że w tekście nie zostało to określone.

Trzy: Nick tak po prostu nie wchodzi do domu swojej rodziny i nie oznajmia, że chce kogoś zabrać, bo to nie w jego stylu. On bardzo lubi gadać, a także działać bez niczyjej wiedzy. W końcu jest dyrektorem agencji, która ratuje ludzi... i albo zabiera tę osobę, albo przekonuje ją do pójścia z nim wszelkimi możliwymi środkami.

Cztery: Same przemyślenia głównej bohaterki doprowadzają do szału. Najpierw wspomina coś o małej ilości członków rodziny, a później, że mężczyzna, który ich odwiedził nie zalicza się do tego grona, mimo że tak nie jest. W dodatku wzmianka o ojcu, kompletnie zbija z tropu, bo autorka źle wyszczególniła fakt, że jej ojciec i wujek byli bliżej niż każdy myślał.

Pięć: "Zagrażasz im(...)." I znowu, skąd on wie takie rzeczy? Plus dalej: "nie wezmę cię siłą" to przeczy temu, jak Furry postępuje. Można wziąć pod uwagę fakt, że rozmawia ze swoją rodziną, więc dlatego jest taki względnie miły, ale w przeciwnym razie, wziąłby laskę pod pachę i wyniósł, nie przejmując się niczym.

No i co robi nasza Olivia? Oczywiście zgadza się wyjechać, kiedy widzi, że jej smutna mama kiwa głową. Nie wiem, jak Wy, ale ja bym chciała przedyskutować sprawę z rodzicielką, a także dowiedzieć się więcej o swojej "przypadłości", zamiast ufać człowiekowi, którego ledwo pamiętam i ślepo pojechać z nim tam, gdzie on chce. No po prostu nie.

Rozdział drugi jest już kompletną katastrofą. Nie dość, że krótki, to jeszcze Nick zostawia nastolatkę samą sobie. A dalej zagrażaj se własnej rodzinie, spoko, ja cię zabiorę jutro o piętnastej. Bo tak. Bo może. A o czym Oli przejmuje się najbardziej? Maturą! Jak ona zda maturę? No jaaak?! Odpowiedź wujaszka: "Coś się wymyśli."

Ostatnia scena, gdzie bohaterka rozmawia ze swoją przyjaciółką, jest dnem dna na samym dnie przepaści. Niby się kłócą, niby Olivia próbuje coś przekazać Dominice, ale wychodzi na to, że ta druga nie do końca jest zainteresowana, że jej kumpela wyjeżdża. Poniekąd się dziwi, ale godzi się na to, nie próbując się dowiedzieć niczego więcej. Prawdziwa przyjaciółka by się zmartwiła, co?, jak?, dlaczego? A tu widzimy:

– "Och! Wyjeżdżasz?

– No tak, wyjeżdżam.

– Ale jak to wyjeżdżasz?!

– No wyjeżdżam.

– No okey. Kiedy wracasz?

– Nie wiem, kiedy wracam.

– Och! Nie wiesz, kiedy wracasz?

– No nie wiem, kiedy wracam.

– No okey."

Lub przynajmniej coś w ten deseń.

Na tym kończy się całe to opowiadanie. Nie ukrywam, że więcej jest tu minusów niż plusów. Tak wprawdzie, to ciężko mi skomplementować cokolwiek, kiedy widzę absurd na absurdzie. Przed autorką i jej betą jest jeszcze dużo pracy. Sama pamiętam swoje opowiadania, które chętnie spaliłabym żywym ogniem, gdybym mogła. Trochę dziwił mnie fakt, że Olivia miała dwadzieścia lat, a jej przyjaciółka osiemnaście, bo o ile wiem, to maturę pisze się w wieku osiemnastu/dziewiętnastu lat. Nigdzie nie było wyjaśnione czy Oli powtarzała klasę, czy coś, aczkolwiek mam nadzieję, że kiedyś autorka to wyjaśni.

Czy tylko mnie denerwuje, kiedy autor zaczyna swoją powieść w, dajmy na to, trzeciej osobie, a resztę w pierwszej? Widziałam na którejś z grup dyskusję, że jest to dopuszczalne, aczkolwiek mnie choroba kurwica bierze, gdy coś takiego widzę. Jak dla mnie powinno się być konsekwentnym w tym, jak się pisze. Estetyka i te sprawy.

Opis składa się z pytań, które nie objaśniają zbyt dużo. Jest to przestarzały schemat przedstawienia historii, ale mogę pochwalić Livv_Stark za to, że nie wrzuciła fragmentu tekstu czy jednego zdania, tylko obszerny opis. Pod spodem możemy się dowiedzieć nieco o autorce, że jest początkująca i co nieco o fabule.

Na kilka dni przed wydaniem tego numeru, okładka uległa zmianie i jest ona o wiele lepsza, niż poprzednia. Kolory tak bardzo nie kontrastują ze sobą, a tytuł i autora można już odczytać bez problemu. Choć ja bardziej wyśrodkowałabym napis "Only", to jednak, nie widać aż tak, że jest bardziej przysunięte do lewej strony.

Ogólna ocena? Mogę dać co najwyżej 2/10.

*Tak! Musiałam to napisać!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: