Podniecony autor
Chyba każdy cieszy się, że w końcu zaczyna coś pisać i publikować. My znamy to uczucie, jasne, a nawet lubimy je tak samo. Każdy czeka na pierwsze komentarze i gwiazdki, a kiedy je dostaje – skacze po ścianach i tańczy małpie tańce, otwiera wino ze swoją dziewczyną czy po prostu szczerzy się do Wattpada jak szalony. Nie ma co, bycie docenianym JEST fajne, nie zaprzeczymy chyba?
Zdarza się jednak, że ludzie zbyt bardzo się... emocjonują. Mówiąc delikatnie, bo niektórym odbija palma i stają się trującymi dupę kolcami, z którymi coraz trudniej jest wytrzymać. Nieprawdaż? A kiedy tak się dzieje – już Wam wyjaśniam.
Otóż ulubiony typ pierwszy:
– WYŁUDZACZ
a)
Czytacie sobie spokojnie historię, która niczego nie urywa, a w najgorszych momentach jedyny komentarz, jaki moglibyście po sobie pozostawić to: „renka noka musk na sicianie", ale obłędnie się nudzicie. Wyjścia nie było, bo bezsensowne siedzenie też niczego nam nie da. Nie, żeby to dało... Wracając. Męczycie oczy, śmiejecie się do rozpuku i podbudowujecie swoje ego, udowadniając, że są ludzie, którzy piszą gorzej niż Wy. A pod każdym rozdziałem... „ZA 50 GWIAZDEK KOLEJNY ROZDZIAŁ :*** POSTARAJCIE SIĘ JAK CHCECIE ZNAĆ DALSZE LOSY SEBKA I KARYNY!!!111!!!11!oneoneone" i inne tego typu naciągania. Ostatecznie jednak docieracie do momentu, kiedy wystarczająca ilość gwiazdek się nie zebrała, a więc autorka albo jest smutna i czeka, albo zawiesza historię. Póki macie czas – idźcie i poczytajcie lepiej „Pana Tadeusza", serio.
b)
Trafiacie na coś dobrego. W KOŃCU! Turlacie się po łóżku ze szczęścia, pochłaniając tekst oczami jak smok dziewice. Umieracie z wewnętrznego orgazmu, aż nagle... „Jeśli chcecie wiedzieć czy Alfonso skoczy z klifu wprost w płonące objęcia wulkanu i uratuje tym samym Juana Ricarda... To dajcie znać, że tu jesteście. 234982348 gwiazdek wystarczy. :)". No i siedzicie osowiali, bo nie wiecie czy Alfonso skoczy czy nie... A Wasz mózg dalej nie potrafi zrozumieć, dlaczego autorka wyskoczyła z czymś takim! JAK MOGŁA, SKORO TAK DOBRZE PISZE I UGH?! Sad world, baby.
Na szczęście prawie żaden szanujący się autor nie robi takich rzeczy, no bo po prostu nie wypada, nie? Jak się na to zasługuje, to gwiazdki przychodzą same... Chyba, że pisze się fanfika o Herim Stajlsie. Bez obrazy dla artysty – nie słucham i nie oceniam, po prostu sami musicie przyznać, że bardzo wiele złych opowiadań, to po prostu niedorozwinięte na duchu i umyśle opowiadanka o zespołach. Tyczy się to samo pięciu sosów (czosnkowych? Hehe, aż się muszę wody napić).
Podejmując temat rozemocjonowanych autorów, nie mogłabym nie wspomnieć o:
– KOMENTATORZE
a)
Z jakiegoś powodu, którego nie rozumiecie, ałtoreczka „Piętnastu tfarzy Sebka" bardzo lubi dzielić się z Wami swoimi przemyśleniami na temat tego, co napisała. W samym środku tekstu. Gorzej! W. SAMYM. ŚRODKU. ZDANIA! [NO CO TY NIE POWIESZ, NARI, SERIO?!] W ten sposób na bieżąco możemy dowiedzieć się, co dany bohater miał na myśli, czy mówił prawdę i jak to się wszystko rozwinie [hihi, zobaczysz już jak ( ͡° ͜ʖ ͡°)]. W każdym razie – może nas w takim wypadku trafić szlak turystyczny, wyrażam na to zgodę.
b)
Wracamy do historii Alfonsa i Juana Ricarda, dzięki której wyuczyliście się pewnego nawyku. Otóż po tym wszystkim... nie czytacie tego, co autor pisze od siebie na końcu. A dlaczego? BO ZNAJDUJE SIĘ TAM MNIEJ WIĘCEJ 34085345307 SPOILERÓW NA LINIJKĘ TEKSTU. Nikt nie wie, co skłoniło do tego panią ałtorkę, która – o czym powoli coraz bardziej się przekonujecie – prawdopodobnie choruje na skręt mózgu. Wiemy jednak, że spoileruje i na bieżąco komentuje, co się dzieje i co się stanie w przyszłości. Smutek, ból i czekoladowe dropsy na pocieszenie.
Biorąc pod uwagę to, że każdy chce zostać zauważony i pokazać całemu światu swoje dzieło, niczym matka swoje małe dziecko – reklama nie jest raczej niczym złym. Spotykamy się z nią codziennie na każdym kroku. A to billboard, a to przystanek, reklama na autobusie... albo po prostu Doda reklamująca lody. Czy coś. Czyli o trzecim, ukochanym przez nas typie podnieconego autora:
– REKLAMODAWCA
a)
Reklamodawca uparty, będący typem pierwszym to oczywiście nasza ałtoreczka od PTS'a. Czemu tak bardzo nas irytuje? A temu, gdyż pomimo naprawdę niskiej jakości tekstu – tzn. wielu literówek, błędów logicznych i niepoprawnego zapisu dialogów – rozsyła swój tekst wszędzie. Dostaniesz powiadomienie o nim na tablicy, w wiadomości prywatnej i pod jednym ze swoim opowiadań. Albo pod każdym, cobyś zauważył to dzieło sztuki. SEMANIFIK. WIEC TRZEBA. BYĆ. PEWNYM. ŻE. TO. DOSTRZEŻESZ. NO. NIE?!
b)
Alfonso i Juan Ricardo. No i ich twórczyni. Nie jest to może od razu tak nachalny typ, jak poprzedni. Z początku zareklamuje się raz – walnie Wam ładny komentarz pod rozdziałem i grzecznie zaprosi do siebie. Później jednak nie odpuści. Pod każdym kolejnym rozdziałem Waszych historii będzie przypominać o sobie. Jeśli zaczniecie czytać – możliwe, że nie omieszka napisać także w wiadomości prywatnej, no bo halo! JUAN RICARDO CZEKA LOL.
Na dzisiaj pozostawiam Was z tymi trzema typami, gdyż na więcej nie starczy mi zdrowia. A jakie według Was są najgorsze typy podjaranych autorów? Dajcie znać w komentarzach!
Narzekała freksallaround ~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top