Akcja #DokarmAutora

#DokarmAutora jest to kolejna akcja promowana przez nas, w celu polepszenia wattpada. Czemu nie napiszę, że to ja jestem jego pomysłodawczynią? Z prostego powodu: Nie ja ją wymyśliłam. Hasztag zapożyczyłam od bloga z platformy Bloggera, którego kiedyś czytałam.

Akcja ta została obmyślona tak, aby wyeliminować komentarze typu: "Kiedy next?", "Super, pisz dalej!" i tym podobne oraz udoskonalona przez to, żeby cichociemni wyszli z ukrycia. Wielu z Was może się teraz spierać; po co ta akcja, skoro to tylko komentarze? Albo: nie każdego można zmusić do komentowania! Owszem, to prawda. Zrozumiem, jeśli ktoś uzna ją za bezsensowną, bo przecież każdy może wypowiadać się jak i kiedy chce, jednakże jest pewna grupa pisarzy, którym takie komentarze przeszkadzają. Lub ich brak.

I to jest akcja dla nich.

Komentarze to coś, co daje kopa motywującego pisarzowi. Nie raz pod którymś z moich książek ktoś napisał super długi i wyczerpujący komentarz, po którym moja mordka cieszyła się jak głupia. Czytając przeróżne teorie spiskowe, dotyczące opowiadania są najlepsze! Dzięki temu czytelnik może być w stałym kontakcie z autorem, mimo iż ten nie zawsze odpisuje. Wierzcie mi, wielu autorów czyta Wasze zdanie na temat ich książek. Za każdym razem myślę sobie: Ale przecież ktoś to czyta! Zostawili coś po sobie, znaczy, że temu komuś się podoba! I zwykle siadam do rozdziału z bananem na ustach.

Zapewne wiele z Was tak ma.

W pewnym sensie komentarze, jak te na górze, są jak najbardziej usprawiedliwione ludzką naturą - ciekawością - ale wyobraźcie sobie sytuację, kiedy pod rozdziałem znajdujecie sto jeden tych samych wiadomości, a zaledwie połowę mniej tych "lepszych" komentarzy. Autorzy często też piszą regularnie lub pod rozdziałem na kiedy będzie następna część, to widząc taki komentarz, krew człowieka zalewa. A jeszcze bardziej, gdy jest ich tysiąc pięćset sto dziewięćset. Jeśli jedna osoba napisała taki komentarz to po jaką cholerę reszta osób to powiela? Jeszcze dokładając sytuację, kiedy autor odpisuje na taką wiadomość, a tu pojawiają się kolejne... Rozumiem przeoczenie. Rozumiem, że w morzu komentarzy może ten jeden się zagubić i dwie, trzy osoby również zapytają, ale cały słupek tych samych?

Żeby nie być gołosłowną, zapytałam osobę, która poprzez swoją opowieść fanfiction, wzniosła się na wyżyny w rankingu w tej kategorii. Przeczytajcie sami, co miała mi do powiedzenia:

AngieHaruno: Witaj, jestem z gazetki TheWattNews i zazwyczaj nie robię tak spontanicznych rzeczy jak przeprowadzanie wywiadów, ale jestem organizatorką akcji #DokarmAutora i chciałabym zadać Ci kilka pytań.

kutafoniarz: Pytaj śmiało ;)

AngieHaruno: Kiedy zaczynałaś pisać, czego oczekiwałaś od samej siebie i ludzi, którzy - być może - zaczęliby czytać Twoje opowiadania?

kutafoniarz: Cóż, to dosyć ciężkie pytanie. (śmiech) Kiedy zaczynałam pisać miałam 13 lat i robiłam to tylko po to, żeby stworzyć coś, co sama potem chciałabym przeczytać. Byłam głupia, od siebie nie wymagałam nic, a od czytelników chwalenie mnie i głaskanie po główce. Teraz jest inaczej. Od czytelników wymagam tylko by czytali i, jeśli chcą - zostawiali po sobie komentarze, a od siebie chcę całej reszty, abym mogła na to zasłużyć.

AngieHaruno: Jak czułaś się, czytając przeróżne zdania na temat danego rozdziału?

kutafoniarz: To chyba oczywiste, że na te pozytywne się cieszyłam, a na negatywne niekoniecznie. Jednak negatywne komentarze odnośnie jednego rozdziału pojawiły się tylko przy jednym z nich, ponieważ nie posiadał on żadnej akcji, a jedynie przemyślenia. To było oczywiście zrozumiałe, bo nie każdemu się to podoba.

Częściej spotyka się jednak niemiłe komentarze odnośnie całokształtu niż pojedynczego rozdziału. Cóż, nie lubię ich czytać, choć i one pokazują mi czego mam unikać. Skupiam się bardziej na miłych, czasem głupawych komentarzach, które dodają mi potem skrzydeł. ;)

AngieHaruno: Czy sprawiały Ci frajdę długie wypowiedzi czytelników?

kutafoniarz: Je czyta się najlepiej. Nawet jeśli jest to najbardziej ciągnący się hejt, lepiej czuję się po przeczytaniu jego niż "czekam na next".

AngieHaruno: Odnośnie tych komentarzy, jak reagowałaś, gdy pod prawie - jak nie każdym - rozdziałem widziałaś wypowiedź tego typu?

kutafoniarz: W książce Lucasass pod mniej-więcej każdym rozdziałem jest minimum 60/70 komentarzy, z czego około 20-25 to właśnie takie "czekam na next". Jeśli komentarzy ogólnych jest mniej, procent tych NEXTÓW rośnie i są one już nawet nie nieprzyjemne, a irytujące. Staram się je omijać, ale gdy jest ich wiele, naprawdę ciężko ich nie zauważyć.

AngieHaruno: Jak zaczęłaś sobie z nimi radzić?

kutafoniarz: Cóż... zaczęłam je tępić. Wymyśliłam system, a raczej groźbę, ale jak kto woli, który mówi, że każdy taki komentarz opóźnia dodawanie następnych rozdziałów. Jeden taki = jeden dzień. Jeśli jakiś rozdział miałam dodać we wtorek, ale znalazłam siedem takich wypowiedzi, opublikuję go tydzień później. To dosyć uczy szanowania pracy autora.

AngieHaruno: Czy przyniosło to zamierzone skutki?

kutafoniarz: Tak, skutki były i to wielkie. Myślę, że niektórzy załapali, że takie zachowanie nie jest odpowiednie. Oczywiście zależy dla kogo, bo są różni autorzy, którzy różnie reagują na takie komentarze.

AngieHaruno: Miałaś tylko jeden taki sposób?

kutafoniarz: Nie. Drugim sposobem było nagradzanie najlepszego komentarza dedykacją. To zachęcało do zostawiania po sobie czegoś bardziej kreatywnego, a nie jest trudne kliknięcie guzika "dedykuj" w opcjach ;)

AngieHaruno: Co sądzisz o akcji #DokarmAutora?

kutafoniarz: Sądzę, że akcja #DokarmAutora jest słuszna i cieszę się, że w końcu wattpad - być może - zacznie robić coś z takimi wypowiedziami.

AngieHaruno: Dziękuję, że poświęciłaś mi swój czas. Mam nadzieję, że tą akcją zmienimy choć trochę spojrzenie czytelników na autora i jego dzieło.

kutafoniarz: Również bardzo dziękuję ;)

Czy jest sens wprowadzania tego przedsięwzięcia? Moim zdaniem tak. O wiele milej czyta się komentarze, które coś przekazują niż takie, które działają na nerwy. W dodatku Wam, jako czytelnikom, rozwija się wyobraźnia, kiedy po przeczytaniu tekstu, analizujecie go i wypowiadacie się na jego temat. Czy właśnie o to chodzi w tym całym publikowaniu swoich tworów? Sam termin publikacja jest to podawanie czegoś dla publicznej wiadomości, dlatego idąc tym tokiem rozumowania, dajecie możliwość komentowania - wyrażania opinii na dany temat. A czy to będzie pozytywny komentarz, hejt lub konstruktywna krytyka to już inna para kaloszy.

Całkowity brak komentarzy pod rozdziałami, a jedynie pozostawienie po sobie śladu w postaci gwiazdki i wyświetlenia też dobrze nie świadczy o tekście. A może o czytelnikach? Myślę, że tu winę ponoszą dwie strony, bo niektórym nie chce się pisać komentarzy, dlatego, albo zostawią gwiazdkę, albo nic. Ci, którzy zostawiają ślad w postaci gwiazdki, sygnalizują, że przeczytali i nic poza tym. Nie pokażą, że autor zrobił błąd, literówkę, cokolwiek, a takie wytykanie błędów bardzo pomaga zapobiegać ich ponownym popełnieniu, co jest dobre, wręcz bardzo dobre, bo i autor, i inni czytelnicy - być może pisarze - mogą również się czegoś nauczyć.

Cichociemni są gorsi, bo nawet nie zasygnalizują, że coś przyswoili. Po prostu szara masa, nie pokaże szacunku, albo nie zostawi słów uznania dla autora, albo nawet nie wytknie błędu, który aż rani oczy. Sądzę, że to już indywidualna sprawa, czy ktoś zostawia komentarz, czy nie, ale o wiele milej czyta się komentarz-teorię niż zastać rozdział z liczbą komentarzy równą zero.

Czasem dobrze jest zostawić kilka słów pochwały lub nagany niż głupie: "Kiedy next?" czy nawet: "Fajne, kiedy next?", bo to drugie w ogóle nie jest niczym wymienionym powyżej. To tylko dodanie słowa fajne, ale czy to wystarczy? Mnie szlag trafia na miejscu, kiedy widzę coś takiego.

Nie bójcie się komentować, sprawicie frajdę niejednej osobie!

Akcję możecie wprowadzić w życie poprzez zostawienie na swoim profilu: #DokarmAutora, aby było widoczne dla każdego; opisanie o co chodzi w krótkiej notatce, żeby ludzie znali przyczynę naszej batalii oraz, ewentualnie, poprzez pozostawienie w rozdziale hasztagu. Aby przyzwyczaić czytelników do tego, że nie podoba Wam się ich sposób komentowania, piszcie natomiast w notatkach Od autora lub coś podobnego, wykorzystując któryś ze sposobów kutafoniarza lub Wasze własne.

Jeśli macie inne pomysły jak zaradzić takim komentarzom, piszcie je pod artykułem, na pewno skorzystamy!

Czy akcja ma sens, czy nie - oceńcie sami.

Więcej informacji u AngieHaruno.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: