Jak pisać o... cz.1 [szkoła artystyczna]
Jak pisać o szkole artystycznej?
...czyli pytanie, które zadaje sobie pewnie duża część z nas.
Zacznijmy od tego, że sama cholernie często trafiam na opowiadania traktujące o młodych artystach uczęszczających do szkół plastycznych. Nie wiem, czy rzeczywiście jest ich tak wiele, czy to kwestia moich zainteresowań i tego, iż podświadomie wyszukuję podobne tematy. Tak czy inaczej, zatrważająco duża część z nich to totalne bzdury.
Skoro już ustaliliśmy, że mało który Wattpadowicz zdaje sobie sprawę, jak NAPRAWDĘ wygląda nauka w takiej szkole, przejdźmy teraz do postawionego w tytule pytania.
„Jak pisać o szkole artystycznej?" i kolejnego: „Co ja właściwie mogę o tym wiedzieć?".
Na początku zajmę się pokrótce drugim zagadnieniem. Od dwóch lat uczęszczam do Zespołu Państwowych Placówek Kształcenia Plastycznego. Brzmi dosyć profesjonalnie, ale w praktyce wygląda to nieco inaczej. Wracając: tak, uczę się w tytułowej szkole artystycznej, a wcześniej – jeszcze za czasów podstawówki, przez sześć lat chodziłam tam na zajęcia dodatkowe (m.in. grafika komputerowa, ceramika oraz rysunek i malarstwo). Mam więc przynajmniej mgliste pojęcie, jak wygląda funkcjonowanie takiej placówki, a teraz postaram podzielić się z Wami tą wiedzą, aby Wasze opowiadania nabrały prawdziwego artystycznego realizmu!
Okej, skoro to już mamy za sobą, przejdźmy do samej szkoły. Zacznijmy od budynku. Duża część szkół artystycznych mieści się w dosyć... specyficznych gmachach. Przykładowo: moje lekcje odbywają się łącznie w trzech budynkach, umieszczonych na wyspie. Budynek główny, gdzie odbywają się lekcje „normalne" (czyt. matematyka, polski, biologia etc.), jest starą kamienicą z drewnianymi schodami i korytarzami tak wąskimi, że jedyny możliwy do wykonania tam ruch, odbywa się wahadłowo. Tym samym, większość ludzi siedzi na przerwach w klasach, które nie są zamykane, jak w normalnych szkołach.
Idąc dalej, na jej trzecim piętrze znajdują się dwie sale do rysunku i malarstwa, sklepione przeszklonym dachem. Nie spotkałam się z takim rozwiązaniem w „zwykłych" placówkach, dlatego możecie umieścić je u siebie!
Wszelkie inne przedmioty artystyczne, które omówię zaraz, nauczane są w budynku Ogniska Plastycznego, kilkaset metrów od budynku głównego, również w kamienicy, jednak w tym wypadku nieco większej. Jedynie wf (tak, nawet w takich szkołach jest on obowiązkowy) odbywa się na sali gimnastycznej, należącej do Szkoły Muzycznej bądź na pobliskim lodowisku. Przykładów niecodziennie wyglądających szkół plastycznych jest więcej, chociażby Art and Design Academy w Warszawie. Warto więc na to zwrócić uwagę, przy opisywaniu wymyślonej przez Was szkoły.
Po drugie, tok nauczania.
W mojej szkole są dwie możliwości:
a) OSSP (Ogólnokształcąca Szkoła Sztuk Pięknych) – nauka trwa sześć lat, jest to, innymi słowy, gimnazjum i liceum razem. Na koniec nauczania zdaje się egzamin dyplomowy, najczęściej ze swojej specjalizacji. Dobra wiadomość: nic nie stoi na przeszkodzie, by Wasza piętnastoletnia bohaterka uczyła się takim „tokiem", więc nikt Wam nie zarzuci, że jest za młoda!
b) PLP (Publiczne Liceum Plastyczne) – pojawia się zdecydowanie częściej niż OSSP. Nauka trwa cztery lata, do takiej szkoły idzie się po skończonym gimnazjum. Na koniec nauczania zdaje się egzamin dyplomowy, najczęściej ze swojej specjalizacji.
Kolejny ważny punkt: lekcje.
Od razu rozwieję wszelkie wątpliwości: tak, nawet artyści uczą się chemii. Może Was zaskoczę, ale plastyczniaki wyrabiają normalną podstawę programową, WZBOGACONĄ o kilkanaście godzin przedmiotów artystycznych. Pisanie więc, że Wasza bohaterka nie ma w planie lekcji fizyki, „bo po co plastyczce" (pomijając, że na architekturze się przydaje), jest głupotą.
No ale, Alisson, jakie w takim razie są te lekcje artystyczne?
Cóż... Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Przede wszystkim:
a) Rysunek i malarstwo – coś, co ma KAŻDY obowiązkowo, zwykle kilka godzin w tygodniu. Chyba nie muszę zagłębiać się w wytłumaczenie, czym jest ten przedmiot. Jeśli chcecie się na nim skupiać, wspomnę jedynie, że większość prac wykonuje się na dużych formatach (100 cm x 70 cm lub 50 cm x 70 cm). Rzadkością są formaty mniejsze. Co tam się robi? Maluje i rysuje. Tak niewiele i aż tyle.
b) Podstawy projektowania – coś, o czego istnieniu pewnie wielu z Was nie miało pojęcia. Są to zajęcia praktyczno-teoretyczne, na których duży nacisk kładziony jest właśnie na projektowanie. Uczniowie poznają tam tajniki np. kaligrafii, aksonometrii, monotypii i grafiki użytkowej. Brzmi, jakby było to nie wiadomo jak skomplikowane, ale prawdę mówiąc, wiele się tam nie robi. Lekcji tych jest stosunkowo mało, więc spokojnie możecie pominąć je w swoich pracach.
c) Historia sztuki – czyli przedmioty artystyczne to nie tylko praktyka. Dla wszystkich jest to przedmiot obowiązkowy, z którego na końcu swojej edukacji pisze się maturę.
d) Podstawy fotografii i filmu – zajęcia zajmujące niewiele miejsca w planie lekcji. Nie są specjalizacją. „W pracowni fotograficznej uczniowie poznają różne techniki fotograficzne, zaczynając od camera obscura, poprzez klasyczną fotografię analogową (w tym samodzielne wywoływanie zdjęć w ciemni), po współczesną technologię cyfrową i obróbkę zdjęć w photoshopie."
e) Rzeźba – czyli głównie tematyka przestrzeni. W przeciwieństwie do ceramiki nie jest specjalizacją, a przedmiotem obowiązkowym, gdzie wykorzystuje się różnorakie techniki, nie tylko glinę.
Dodatkowo jest jeszcze: edukacja psychologiczna, edukacja filozoficzna, edukacja filmowa/teatralna.
SPECJALIZACJE – mityczne przedmioty, których opisywanie wpędza w zakłopotanie niejednego twórcę. Postaram się trochę wytłumaczyć zasady nimi rządzące. Jako twórcy zajmujący się tematyką szkół artystycznych, musicie pamiętać o kilku rzeczach dotyczących specjalizacji:
– każdy uczeń ma tylko jedną specjalizację
– w każdej klasie są dwie specjalizacje – nie mniej, nie więcej
– specjalizacje są wybierane na pierwszym lub drugim roku nauki
– wybór jest ograniczony do dwóch narzucanych przez szkołę specjalizacji (pewnie wiele zależy tutaj od szkoły, ale dzielę się swoimi doświadczeniami), więc Ania, Marek i Zośka z tej samej klasy NIE MOGĄ wybierać sobie trzech różnych specjalności kompletnie z tyłka, ładnie to ujmując.
Przejdźmy więc teraz do omówienia kilku z nich:
– snycerstwo – jest to rodzaj rzemiosła artystycznego, polegającym na rzeźbieniu w drewnie. Wykonujemy tam m.in. siedziska, lampy, lustra, zabawki, biżuterię, czasem nawet meble;
– ceramika artystyczna – tworzenie różnorakich form (naczyń, luster, płaskorzeźb) z gliny, a następnie ich wypalenie w piecu;
– tkanina artystyczna – rzadko spotykana, ale wciąż żywa. Poznawane są tam takie techniki, jak: gobelin, kilim, batik, makramę, aplikację, filcowanie;
– projektowanie ubioru – (muszę tutaj cokolwiek tłumaczyć?);
– scenografia – obejmuje zajęcia z historii teatru, scenografii, warsztatu teatru lalek. Duży nacisk jest kładziony na wizyty w teatrze, poznanie go od kulis. W tej specjalizacji zawiera się sporo szycia, tworzenia lalek i budowania niewielkich scenografii;
– architektura wnętrz;
– projektowanie graficzne – prościej: grafika komputerowa.
Oczywiście w wielu innych szkołach pojawiają się jeszcze takie specjalizacje jak: jubilerstwo i animacja, ale nie spotkałam się jeszcze z projektowaniem gier komputerowych, które nagminnie pojawia się w wielu opowiadaniach.
Na koniec: co charakteryzuje taką szkołę oraz mity z nią związane.
1. Nie, nie każdy w plastyczniaku ma kolorowe włosy i kolczyki na każdej części ciała. Owszem, jest trochę takich osób, pojawiają się również jakieś subkultury, ale nie ma takich ludzi tak wielu, jak można by się spodziewać. Wszelkie ograniczenia odnośnie do wyglądu są lżejsze, a większa swoboda sprawia, że część ludzi z nich korzysta. Mimo to, starajcie się nie wpierdzielać na każdym kroku zakolczykowanej, różowowłosej piękności czy chłopaka w butach na 20 cm koturnie, którego „skóra wyglądała jak brudnopis". Szanujmy się, dobrze?
2. Lekcje są długie! Uwaga, uwaga! Kilkanaście dodatkowych godzin tygodniowo sprawia, że lekcje są długie! Szok i niedowierzanie! Dlatego krew mnie zalewa, gdy główna bohaterka (uczennica szkoły plastycznej) kończy zajęcia codziennie o 13:00. Nie. To się po prostu nie dzieje. Jeśli zdarzy mi się skończyć o 15:10, to jest święto lasu, naprawdę.
3. Mnóstwo dziewczyn! Umówmy się: w dzisiejszych czasach większość „ludzi sztuki" to kobiety. To samo tyczy się plastyczniaka. Rzadko kiedy znajdziecie tutaj chłopaka, a w każdym razie jest ich mało w porównaniu do ilości płci pięknej. Warto zwrócić na to uwagę.
4. System punktowy! Coś, czego nienawidzi każdy nowy uczeń i jego rodzice! W mojej szkole w użyciu jest system punktowy, który różni się od typowych ocen (1,2,3 itd.). Zamiast ocen dostajemy punkty, których suma jest przeliczana na końcu roku na procenty, a następnie na oceny. Jest to o tyle upierdliwe, że aby zdać, trzeba postarać się bardziej, niż w zwykłych szkołach. Tym samym przechodzimy do ostatniego punktu...
5. Poziom plastyczniaka nie zawsze jest niski! Naprawdę, na tle innych szkół w województwie, mogę pochwalić się poziomem mojej. Nie jest on Bóg wie jak duży, ale szkoła artystyczna nie zawsze równa się kursowi na bezrobotnego. Czasem wręcz przeciwnie: przecież po zdaniu dyplomu, masz już zawód!
Uff... Post był cholernie długi. Gratuluję, jeżeli dotarliście do końca. Mam nadzieję, że udało mi się rozwiać trochę legend, którymi owiane są szkoły artystyczne w Polsce i pomogłam Wam z Waszymi opowiadaniami. Jeżeli macie jakieś pytania, zapraszam do komentarzy, a postaram się coś jeszcze dopowiedzieć.
Pozdrawiam i życzę owocnego pisania!
autor: alissonjswan
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top