Stacja więzienna...
Stacja największych złoczyńców, którzy albo nie pogodzili się ze zmianą ludzkości, albo byli reliktami świadczącymi o jej zbrodniach...
Mars 26 Luty...
Do Głównej sali więziennej przeznaczonej na spożywanie posiłku dla osadzonych. Zwołane jest zebranie dla wszystkich ludzi skazanych na śmierć lub dożywotnie więzienie wszędzie dookoła uzbrojeni są na platformach strażnicy w specjalnie mundury odrózniające ich od reszty...
Na scenę wchodzi kobieta o jasnych blond włosach zanim dostaje jednak mikrogon naczelnik ogłasza, krótki przekaz...
- Sluchajcie uważnie tego co ma wam do powiedzenia pani Chruszczow można to uznać dla was jako bilet ostatniej szansy.
Po wygłoszeniu tej krótkiej, ale jakże aspirującej przemowy oddaje mikrofon pani ubranej w czarne ubranie przypominającej jakąś wysoko postawioną szychę.
- Tak jak powiedział wam naczelnik to jest wasza szansa na wolność lub gnicie w tym więzieniu przez resztę waszego życia. Potrzebujemy ludzi takich jak wy reliktów przeszłości, którą porzuciła ludzkość w imię lepszej ideii jednak czy wy skorzystacie z tej szansy czy nie zależy od was samych...
Parę godzin wcześniej...
- Jest pani pewna? - Zapytał zdając sobie sprawę z konsekwencji...
- Tak jestem biorę na siebie pełną odpowiedzialność otwieraj cele więźnia X. - Powiedziała przełykając własną ślinę. Wiedziała, że to nie czas na zawachanie.
- Boże miej nas w opiece - Otwiera cele.
Więzień jest przykuty kaftanem bezpieczeństwa otoczony klatką i ma na głowie specjalną obroże zakrywającą mu twarz dla bezpieczeństwa jest przykuty także łańcuchami do krzesła...
- Nie przesadzają z tym zabezpieczeniem? - Zapytał stażysta agenta.
- Gdybyś wiedział kto to jest nie pytałbyś... - Powiedział agent po czym obaj ucichli...
- Wieźniu X czy jesteś zainteresowany moją propozycją? - Pyta się oddalona Natasha jakieś dziesięć metrów od niego.
- Mów mi Jack i chętnie posłucham. - Śmieje się jak oszołom strasząc wszystkich obecnych.
Zdejmują mu ostrożnie zabezpieczenia po piętnastu minutach wreszcie jest wolny i zdejmuje swój hełm...
Postać przypomina z wyglądu 22-letniego chlopca. Ma na pierwszy rzut oka gdzieś około 178 - metrów może mniej. ma czarne włosy i lekką ranę od noża na lewej części poniżej lewego oka.
Ma średniawe usta lekko zniszczone. Oczy są koloru zielono granatowego połączonego z lekkim kontrastem czerwieni.
Chwila obecna...
- Tak, więc ci, którzy przejdą ten test zostaną wyznaczeni do specjalnej misji.
Po tej przemowie wskazuje miejsce gdzie maja udać się kandydaci po czym sama odchodzi z sali i wchodzi po chwili do jasnego pomieszczenia...
Następnie siada na brązowym ciemnym fotelu...
- Jest pani pewna?
Nadal możemy się wycofać - Pyta chcąc ją odwieść.
- Dobrze wiesz, że czas jest na wagę złota zrobię to co muszę, aby zakończyć te chorą grę... - zaciskajac pięść w geście złości.
- Odpalić obraz - Dodaje po chwili...
- Tak jest. - Po kilku sekundach odpala się obraz.
Widać na nim ponad pięćset osób wszystkie skazane za rozmaite nieludzkie czyny. Wchodzą do podobnego jasnego pomieszczenia.
- Zanim zaczniemy dajcie mi dane o tym więźniu x czy też jak się go nazywa Jacku. - Powiedziała bacznie się przyglądając w ekran.
Nigdzie nie było widać Jaka...
Wyjaśniono zasady rozgrywki udostępniono wszelka broń ręczną nie licząc wszelkich broni znanych z współczesności i dzisiejszych czasów.
- Wybierzcie broń za dziesięć minut pojawi się wasz przeciwnik...
Wcześniej byly słyszalne z ust więźniów obelgi i różnorakie pytania, na które oczywiście Natasha nie odpowiedziała i się rozłączyła.
- Jak oceniasz ich szansę? - Zapytała postać kobiety odziana w garnitur.
- To będzie cud jak choć jeden przeżyje. - Powiedział szczerze agent.
W tym samym czasie odezwał się inny pracownik.
- Zebrałem dane, o które pani prosiła. - Podając dokumenty i następnie opuścił pokój szefowej...
- Świetnie wypuśćcie potwory - Przeglądając dokumenty.
( poniżej zawarte w dokumentach).
Więzień: 52642#
Data urodzenia: ???
Przestępstwa:???
Miejsce wychowania:???
Życiorys:???
Psychologia: Skłonności samobójcze, psychicznie chory, zalecana dalsza obserwacja i izolacja więźnia...
............
- Dlaczego nie ma żadnych danych? - Oddając dokumenty.
W tle słuchać wrzaski więźniów i widać na ekranie mnóstwo krwii wśród nich panuje panika...
- Rząd zdecydował się na usunięcie danych z powodu zbyt dużego zainteresowania mediów nim.
- Rozumiem jak tam sytuacja? - Pyta się jednego z agentów przeglądających się ekranowi.
- Wszystko w porządku. Jak na razie wszystko w normie straty wśród więźniów ciągle rosną i... zaraz to... to niemożliwe. - Szturcha ekran by przywrócić łączność
- Co się stało? - Pyta szturchając paznokciami o fotel...
- Sygnał... Kamery nie odpowiadają. - Patrzy przestraszony na ekran.
- Przerwać operację natychmiast otwierać pokój i zebrać żołnierzy przed głównym wejściem. - Po chwili spotykają się przed wejściem...
- Gotowi wchodzicie. - Po kolei do miejsca walk wchodzą żołnierze i ustawiają się w luźnej formacji. Następnie wyciągają broń by zapewnić bezpieczeństwo przełożonej.
- Co się do jasnej cholery... - Wchodząc do pokoju pierwsze co widzi to ślady krwii widoczne na prawie każdej ścianie zdeformowane ciała więźniów przez kwas w różnorakiej formie zadanych ciosów. Wszędzie wiją się ciała więźniów.
Po chwili Przywódczyni ogarnia się z szoku i wypowiada słowa.
- Natychmiast tu posprzątajcie... - Po czym wychodzi z pokoju.
............
Kilka godzin później
- To było straszne. Ilu przeżyło? - Pyta się Natasha niecierpliwie stukając w stół jakby się czegoś bała.
- Spośród pięćset osób przeżyło w stanie bardzo ciężkim dwadzieścia siedem. Tylko jeden nie odniósł żadnych poważnych obrażeń. Reszta w stanie śmiertelnym.
- Umarło czterysta siedemdziesiąt dwie osoby... - Wzdychając...
Kobieta postanowiła wejść do ciężko rannych i przesłuchać ich w sprawie tego co działo się w sali po stracie łączności...
- To potwór... Wykorzystywał ludzi jak tarczę, gdy inni ginęli on się śmiał i szarżował na każdego kosmitę po drodze zabijając więźniów. Miał gdzieś czy ktoś do niego strzela czy go dźga wyglądał jakby się cieszył z tego... Jeśli go uwolnicie miejcie pewność, że on... - Po chwili pada... ambulatorium nie wykrywa jego słabego pulsu...
- Musimy to zrobić nawet za wysoką cenę. - Trzymając rękę trupa...
Odchodzi w towarzystwie agentów czas spotkać się z Jackiem...
Jack był pokryty krwią zarówno ludzi jak i kosmitów. Zajęło mu chwilę obmycie się z brudu pozostawionego przez więźniów i wyzwaniu, które przeszedł...
- Jack Jesteś gotowy na naszą misję? - Zapytal się agent trzymając karabin plazmowy wycelowamy w niego kiedy się przebierał.
- Jestem Jestem kiedy tak we mnie celujesz mam ochotę cię pozarzynać chciałbym zobaczyć jak z tego strzelasz we mnie - Śmieje się...
- Chory psychicznie - Szepnął do siebie, ręka mu się trzęsła trzymając karabin...
- Chodźmy wreszcie nie mogę się doczekać co dla mnie przygotowaliście - Jego wzrok mówił sam za siebie pragnął krwii i tylko bólu dawało mu to satysfakcję większą niż nic innego na świecie...
Wreszcie skończył straszyć strażnika i poszedł z nim posłusznie w kierunku sali gdzie czekała na niego kobieta ze strażnikami...
- Wiesz po co tu jesteś? - Zapytała Agentka w ciemnym stroju...
- Tak mówiliscie coś o jakieś misji... - Powiedział Patrząc tymi zakrwawionymi oczami jakby nie zeszły mu ślady krwii...
......
Moi drodzy niestety autorka nie mogła stworzyć portretu była niestety w najbliższych dniach chora i nie miala po prostu czasu dlatego wysyłam wam pracę, w ktorą mam nadzieję nie zawiedziecie się w mojej pracy :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top