1.
Przeprowadzki. Jedni je lubią, drudzy nie. Jednakże obydwie te grupy muszą razem się zgodzić, że proces przeprowadzki jest dość ciężki. Załatwianie papierowych spraw, pakowanie rzeczy i ich transport, a następnie ich rozpakowywanie oraz układnie w dobrych miejscach nie jest zbyt ciekawe czy przyjemne. Tym bardziej jeżeli jest to przeprowadzka do innego kraju. Kraju na innym kontynencie, za oceanem.
Taką właśnie przeprowadzkę miał Arthur Kirkland. Siedemnastoletni letni Brytyjczyk, uczęszczający do londyńskiego liceum. Wraz z braćmi przeprowadzał się z Anglii do USA.
Pewnie zapytacie się, czemu akurat do Stanów? Nie mogli przeprowadzić się gdzieś indziej? Na przykład do Francji, czy może Szwecji?
Otóż najstarszy z braci, Dylan, dostał bardzo dobrą ofertę w nowojorskim oddziale swej dotychczasowej pracy. Fakt faktem mógł sam się przeprowadzić, lecz razem w czwórkę stwierdzili, że to będzie najlepsza opcja. Dylan chodziłby do swojej pracy, Allistorowi może udałoby się znaleźć jakąś lepszą pracę. Ciarán, który nie poszedł na studia w tym roku, mógłby spróbować swoich sił na studiach w Ameryce. Arthur za to odciął by się od złego środowiska w jakim przebywał oraz nieprzyjemnych wspomnień. Miał nadzieję, że to właśnie tu, w kraju fastfoodów, uda mu się od nowa ułożyć życie.
Z wielką nadzieją oraz ekscytacją, jaka im towarzyszyła, cali i zdrowi dolecieli do kraju docelowego. Oczywiście, jak to bracia Kirklandzcy mają w zwyczaju, nie odbyło się bez małych sprzeczek oraz problemów. Chwilę zajęło im znalezienie miejsca odbioru walizek, ale gdy już je wzięli, zostało już tylko opuszczenie terenu lotniska i pojechanie do domu. Znalezienie jakiegokolwiek środka transportu, który zmieściłby cztery osoby i ich dość dużych rozmiarów bagaże, do łatwych zadań nie należało. Na szczęście, po kilku, a może nastu, próbach udało im się. Zmęczeni podróżą wsiedli do samochodu i pojechali pod adres, podany na karteczce przez najstarszego. Jechali w milczeniu, pomimo prób zagadania przez taksówkarza. Dylan wraz z Arthurem patrzyli przez okno i podziwiali miasto, w którym będą mieszkać. Za to pozostali dwaj bracia woleli uciąć sobie drzemkę. Po parudziesięciu minutach dojechali do celu. Wysiedli razem z samochodu, gdyż Allistor i Ciarán zostało obudzeni, a następnie wyjęli swoje walizki. Wspólnie podziękowali kierowcy i mu zapłacili. Gdy ten odjechał, spojrzeli na swoje nowe miejsce zamieszkania. Był nim duży, dwupiętrowy dom jednorodzinny z dużym ogrodem oraz garażem. Wyglądał dość nowocześnie, ale zarazem przytulnie. Jego ściany były jasne, co ładnie prezentowało się na tle zielonej trawy. Brak ogrodzenia, co trochę zdziwiło braci, dodawał uroku. Do wejścia domu prowadziła dróżka, zrobiona z płyt betonowych, pomiędzy gęstą i jasną roślinnością. Tą właśnie dróżką nasza rodzina Kirklandów przeszła, aby wejść do domu. Otworzyli drzwi, które były otwarte, ale to nie zrobiło wrażenia na żadnym z braci. W końcu jeszcze nie mieli kluczy, a kierownik zamieszania (czyt. Dylan) umówił się tak z właścicielem, aby ten czekał na nich w domu. Wnieśli swoje bagaże do środka. Najstarszy, w raz z właścicielem, wziął się za ostatnie sprawy dotyczące domu. W tym czasie bracia mogli swobodnie rozejrzeć się po pomieszczeniach. Po kolei oglądali duży salon z szeroką kanapą, kilkoma komodami oraz dużymi, szklanymi oknami i drzwiami, prowadzącymi do ogrodu. Przez okna mogli dostrzec wielki ogród z wielkim drzewem oraz kilkoma małymi krzaczkami na brzegu. Kolejnym pomieszczeniem, jakie zwiedzili była kuchnia. Nowoczesna kuchnia z aneksem i stojącym przy oknie stołem wraz z krzesłami. Kuchnia była w barwach jasnych, ale miała ciemne elementy, takie jak szafki czy blat. Łączyła się ona z salonem, jak też i przedpokojem, w którym teraz stały walizki. Nie chcąc przeszkadzać bratu, załatwiającego sprawy w kuchni, poszli zobaczyć pokoje na górze, aby każdy mógł zająć swój. Wspięli się po drewnianych schodach na piętro. Znajdowało się tam trzy, dość duże pokoje oraz duża łazienka. Dwa z pokoi znajdowały się od strony ulicy, a trzeci był od strony ogrodu. Pomieszczenia, dla Kriklandów, były naprawdę duże, tak samo jak dom. W końcu był większy od mieszkania w dość małej kamiennicy, w której za dużo miejsca nie było. Wybieranie pokoi odbyło się przez jedyną prawilną i najbardziej męską grę na świecie, jaką była gra w papier, kamień, nożyce. Ku uciesze Arthura wygrał pokój od strony ulicy. Ciarán otrzymał pokój z widokiem na ogród, co tak szczerze mu nie przeszkadzało. Allistor dostał za to drugi pokój od strony ulicy, ale bliżej łazienki, o ile ma to jakieś znaczenie. Dylan za to, już z poprzednich ustaleń, miał pokój na dole, w którym na chwilę się położył, po załatwieniu spraw. Cała czwórka, po krótkim odpoczynku, wzięła się za rozpakowywanie. Pomimo tego, że nie mieli dużej ilości rzeczy, to zajęło im to dość dużo czasu. Nie chcąc się już męczyć tego dnia, postanowili zamówić coś do jedzenia, a później pójść spać, by aktywnie zacząć kolejny dzień.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
你好
Witam was w mym pierwszym opowiadaniu/fanficku na tym profilu. Mam nadzieję, że wam się spodobał ten pierwszy rozdział.
Kolejny już jest lepszy, a przynajmniej tak myślę.
Chcę tutaj podziękować hishine__ za to rp, na podstawie którego piszę to opowiadanie. Też zapraszam do jego UsUK'a (gdy będziecie czytać ten Kiziowy i jego to może zauważycie śmieszną rzecz).
Finusiu dziękuję ci~
Napiszcie co uważacie i do następnego.
再见
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top