Rozdział 2
Miesiąc później*
Luna:Tak się cieszę dzisiaj Joe przyjeżdża do mnie do szkoły w odwiedziny.Przyzwyczaiłam się już trochę do życia tutaj.Z Ambar się jakoś bardziej dogadałam.
Ambar:Cześć Luna,a ty co taka szczęśliwa.
Luna:Joe dzisiaj przyjeżdża.
Ambar:Ach ten chłopak o którym tak ciągle mówisz.
Luna:Tak to ten.O właśnie jedzie samochodem.
Matteo:A to co to za typ?Zapytałem Ramiro.
Ramiro:Bo ja wiem.
Luna:Joe rzuciłam mu się na szyję.
Joe:Cześć mała.Ja tylko na chwilę.Chciałem ci powiedzieć,że zdradziłem cię i zrywam z tobą no byliśmy razem pare dobrych lat no ale wiesz ludzie się zmieniają i ty się zmieniłaś.I z charakteru i z twojego stylu powiedziałem z obrzydzeniem.
Więc będzie lepiej jeśli zerwiemy.Bo kocham inną.
Luna: Zabolało mnie to.Ale nie mogłam okazać słabości.Wiesz masz rację ludzie się zmieniają i powinniśmy zerwać.
Joe:Przyjaciele?
Luna:Przyjaciele przytuliliśmy się lekko.
Joe:Trzymaj się mała oderwałem się od niej i wsiadłem do samochodu i odjechałem.
Ambar:Widziałam całe to zajście.Luna udawała przy nim twardą ale teraz jest mega przybita.Luna wszystko okey?
Luna:Jak najbardziej i od biegłam szybko gdzieś gdzie nikogo nie było.
Matteo:Podeszliśmy z Ramiro do Ambar.Kto to był?
Ambar: Jej były zerwał z nią przed chwilą w bardzo chamski sposób.
Ramiro:Nie wyglądała na smutną czy coś?
Ambar:Przy nim może nie.Ale jak jej się spytałam czy wszystko okey to była bardzo przybita.Może nie chciała okazać słabości.Ja już muszę iść.
Ramiro:Ja też.
Matteo:Ja postanowiłem się przejść.Szedłem z jakieś 15 minut,aż w końcu zobaczyłem Lunę siedziała na trawie i płakała pierwszy raz widzę jak płacze.Luna wszystko okey.
Luna:Tak otarłam szybko łzy.Jest okey.
Matteo:No przecież widzę,że coś jest nie tak zaśmiałem się.
Luna:Możesz się nie wtrącać.
Matteo:Dobra już dobra idę.
Luna:Nie poczekaj.Złapałam go za rękę z powrotem usiadł.Po prostu dzisiaj zerwał ze mną chłopak,a byliśmy ze sobą już od jakiś 4 lat już prawie od początku gimnazjum.
Matteo:Rozumiem cię.
Luna:Wiem,że to jest głupie,że płaczę ale sama nawet nie wiem czemu.
Matteo:To nie jest głupie po prostu jest ci przykro.Ambar mówiła,że bardzo źle cię potraktował.Chcesz się przytulić?Wystawiłem do niei dłonie.
Luna:Wtuliłam się nie pewnie do niego.A wiesz co jest najgorsze zdradził mnie.Przecież niczego mu nie brakowało seksu niczego to dlaczego to zrobił.Jest lepsza ode mnie czy coś?Przecież jestem ładna,inteligentna.
Matteo: Nie zasługiwał na ciebie skoro cię zdradził.
Luna: Tak myślisz?
Matteo:Tak przyznaje.Na początku może za tobą zbytnio nie przepadałem bo zachowywałaś się jak rozpuszczona księżniczka ale teraz jest inaczej zmieniłaś się na lepesze oczywiście.
Luna:Dzięki,że mnie wspierasz.Proszę nie mów nikomu,że płakałam dobrze?
Matteo:Jasne zostanie między nami.Obiecuje nikomu nie powiem.
Luna:Wyglądam jakbym płakała?
Matteo:Nie tylko trochę.
Luna:Podeszłam do zlewika z wodą i opłukałam lekko twarz.Idziemy?
Matteo:Jasne.
Candy:Dowiedziałam się,że Joe zerwał z Luną jaki z niego palant.Wsiadłam od razu do mojej limuzyny z szoferem i pojechałam pod jej akademie.Postanowiłam przenieść się do jej szkoły.Rodzice pozwolili i wszystko już jest załatwione.Właśnie tam jadę.
Gdy dojechałam szofer otworzył mi drzwi spod moich okularów przeciw słonecznych zobaczyłam Lunę.Pobiegłam od razu do niej w szpilkach co było ciężkie.Hello darling pocałowałam ją w policzek.
Luna:Candy co ty tutaj robisz?
Matteo:To ja was może zostawie chcecie sobie pewnie pogadać i odszedłem.
Luna:Dobra Matteo potem pogadamy.
Candy:Co to za chłopak?
Luna:A kolega.
Candy:Spoko,słyszałam co się stało z Joe straszna z niego świnia.Gdybym to wiedziała to bym mu dawno jaja powyrywała.Ale mam dobrą wiadomość zostanę dla ciebie tutaj w tym zadupiu stęskniłam się.
Luna:Ja też.I ją przytuliłam.
Candy:Musimy się wybrać na shopping.
Luna:Pewnie,ale albo w sobotę albo w niedzielę.
Candy:Wy tu ubieracie takie stroje?
Luna:Fuu nie?Ciężko było się przyzwyczaić.
Candy:Współczuje teraz sobie.
Luna:Ja tobie też.
Candy:Wzięłam walizkę i Luna zaczęła mnie oprowadzać.
Ramiro:A to kto następna gwiazdunia?
Matteo:Uwierz jeszcze.gorsza od Luny.
Ramiro: Luna się już zmieniła.
Matteo:Wiem właśnie.
Gaston:Dość,że w błoto nie wpadła.No i wykrakałem.
Matteo:Chyba wykrakałeś zaśmiałem się.
Gaston:No bez kitu.
Simon:Patrzcie Luna weszła normalnie w błoto i pomogła wstać koleżance.
Matteo:Bo się już przyzwyczaiła.Chodźmy do nich.
Candy:Luna gdzie tutaj jest mój pokój i łazienka?
Luna: Wiesz łazienkę i pokój wszystkie dziewczyny mają razem.
Candy:O fe to okropne.Jak ty to wytrzymujesz.
Luna:Przyzwyczaiłam się.A tak w ogóle poznaj Ramiro,Simona,Gastona i Matteo.
Candy:Ech Candy rzuciłam.Muszę przyznac jesteście przystojni ale ciekawe czy tacy sami debile jak jej były wskazałam na Lunę.
Luna:Nie oni są inni zaśmiałam się.
Candy:O tyle dobrze.Boże Luna widzisz jak ja się dla ciebie poświęcam.W sobotę idziemy do spa.Na relaksujący masaż.
Luna:O niczym innym nie marzę odkąd tutaj przyjechałam.Może weźmiemy też dziewczyny spoko laski.
Candy:W sumie dlaczego nie tym więcej tym lepiej.
Luna:Chłopaki my idziemy musimy się ogarnąć wskazałam na nas.
Matteo:Jasne.Wiecie co Luna jest zupełnie inna jeśli ją się pozna.
Ramiro:Zaśmieliśmy się z chłopakami.Może nie zachowuje się już jak księżniczka ale pozostała jej część.
Gaston:Ktoś tutaj za bardzo wierzy w Lunę.
Simon:Przyjaźnisz się z nią?
Matteo:A to problem?
Simon:Nie żaden.Po prostu się trochę dziwię.
Matteo:Nie ma co się dziwić to normalna dziewczyna taka jak Ambar,Nina czy Yam.
Ramiro: Żebyś się nie zawiódł Matteo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top