ROZDZIAŁ 9
Wstałam bardzo głodna. Wykonałam poranną rutynę i ubralam się w :
Wzięłam plecak włożyłam do niego książki, dziś znowu mam wf ale nie będę ćwiczyć. Szybko zbiegłam do kuchni gdzie spotkałam Harrego żuciłam mu tylko krótkie Cześć wzięłam jabłko do plecaka,i standardowo trochę kasy. By kupić w razie czego jedzenie bądź picie. Bo raczej karta kredytowa nie zapłacę. Pognałam do garażu wsiadłam na ścigacza i pojechałam do szkoły.
Tak jak wczoraj skupiłam na sobie uwagę większości ludzi i tej pijawki. Na samą myśl o wczorajszym wydarzeniu mam ochotę zwymiotować, a później tej pijawce pożądanie zdzielić. Tak jsk myślałam po wczorajszym już nie ma śladu.
Gdy chodziłam po szkole czułam palące spojrzenie. Większość osób się na mnie gapiło i szeptało między sobą. Spokojnie kroczyłam korytarzem, na głowie miałam kaptur zasłaniający moją twarz.
Na lekcji znów czułam że ktoś się na mnie gapi. Nagle ta wstrętna baba od chemi się odezwała.
- Rose, możesz zdjąć ten kaptur z głowy.
-Ja pani nie rozkazuje w co ma się ubierać lub co robić. - warknęłam
Tak ten dzień nie należy do dobrych.
- Jak ty sie wyrażasz młoda damo i jak Śmiesz mi pyskować.
- Wyrażam się jak dama 21 wieku, i najwyraźniej śmiem pyskować.
- Do dyrektora w tej chwili! - wydarła się
- Sądzę że on wolał by jeżeli to pani by do niego przyszła.
Twarz nauczycielki poczerwieniała, ha czyli jednak.
- A to niby dlaczego?
- Jedna rada, niech pani tak głośno nie jęczy następnym razem. - Uśmiechnęłam się fałszywie w klasie wszyscy się śmiali a jak gdyby nic wzięłam plecak i poszłam pod drzewo.
Wyciągnełam książkę i zaczęłam się uczyć na fizykę. Tak może pyskuje, wyzywam i moze się zdawać że pewnie będę mieć same 2,3,1 ale gdy ktoś spojrzy w dziennik to zobaczy 6 i 5. Nagle słyszę że ktoś się skrada.
- Słyszę się- powiedziałam cichutko.
Usłyszałam tylko lekkie westchnienie.
- Zapomniałem że jesteś też wilkołakiem - powiedział, a moja wilczyca zaczęła być dziwnie szczęśliwa.
- No widzisz. Kiedy powiemy to reszcie watah? - Spytałam
- Może w piątek.
- Pewnie, a później pójdziemy na imprezę z tej okazji - jak ja dawno nie bylam na żadnej imprezie.
- Dobry pomysł. Dlaczego nie jesteś na lekcji? - UPSS...
- Tak jakoś nauczycielka mnie wkurzyła, troszkę jej odpyskowałam kazała mi iść do dryka a że mi się nie chce tam iść to jestem tutaj, a ty Dlaczego nie jesteś na lekcji?
- Tak jakoś. Moge się przysiąść.
- Pewnie. Tylko nie przeszkadzaj bo się uczę - pogroziłam mu palcem na co on się roześmiał z tego.
Usiadł obok mnie, a ja zajęłam sie nauką. Nawet nie zauważyłam kiedy przyciągnął mnie na swoje kolana,a głowę położył w zagłębieniu między ramieniem a szyją, tak że widział co czytam. Nie wiem dlaczego ale chyba mimto nie przeszkadzało, wręcz było mi miło. Niestety tą chwilę przerwała Kat.
- Już sobie znalazłeś inną, tak łatwo mnie zastąpić co? I jak mogłeś wybrać tą sparkule która ubiera się jak chłopak. I do tego jest grubą świnią.
Hahahahaahha. Nie no ja ubieram się jak chłopak. Tego jeszce nie słyszałam. Ale z tą grubą świnią to mnie dotknęło.
- Jak Śmiesz mówić tak o Rose. Ona jest wspaniała i owiele. Lepsza od ciebie.
Nie powiem że nie ale zaskoczyło mnie to, a w głębi moja wliczyca i ja skakałyśmy ze szczęścia.
- Ten grubas jest niby wspaniała, pffff...współczuję jej rodzicą że mają taką córkę.
I wtedy moja maska twardzielki pękła. Zadała mi ogromny cios, nigdy nie poznałam swojich rodziców i pewnie nie poznam. A ci którzy się mną opiekowali i przez tyle lat byli dlamnie jak rodzina alno umarli albo zmienili się i mnie nie kochali. Pojedyncza łza spłynęła po mojim policzku. Nie dałam rady dalej tego słuchać uciekam wsiadłam na scigacz tylko w oddali słyszałam jak mówi a raczej krzyczy Luck
- I coś ty zrobiła. Jesteś jebaną suką i idiotką. Ona jest moją bratnią duszą. Więc nie masz prawa jej wyzywać ani podnosić na nią głosu a tym bardziej jej coś robić. ROSE ZACZEKAJ.- Krzyczał.
To nie możliwe że jestem jego bratnią duszą prawda ?
Zamknęłam się w pokoju. Cały dzień nie jadłam nic oprócz jabłka znów.
Weszłam na wage w łazience. 59 kilo o bosze ( celowo tak napisane )
Jaka ja dużo ważę. Przeraziłam się.
Nagle usłyszałam jak jakiś samochód wjeżdża. Usłyszałam że ktoś wchodzi do domu. Były to 2 osoby. Super mam przejebane. Zapewne to Harry i Luck. Usłyszałam kroki w salonie i w biurze Luck. Tak on ma biuro z tego co wiem dlatego że jest alfą. Ale coś mi nie pasuje. Powoli wyszłam z pokoju. Najpierw poszłam do biura. Znalazłam tam jakiegoś wampira. Super pijawki przyszły. Nie zauważył i nie wyczuł mnie więc sprawnie go powaliłam sztuczką która wykorzystałam przy Jacku. Gdy tylko upadł, postanowiłam iść zająć się 2 osobą. Gdy weszłam do salonu poczułam mocny ból głowy. Po chwili pojawiły mi się mroczki przed oczami. Usłyszałam czyjiś wrzask i warczenie a później dźwięk rozbijanego szkła i straciłam świadomość. Czy ja umarłam ?
Pov. Luck
Nie mogłem znieść tego że moja mate cierpi przez tą idiotkę. Szybko ruszyłem w kierunku domu. Lecz gdy byłem na miejscu coś mi nie pasowało. Jakiś nie znajomy samochód stał pod domem. Wyczułem dwójkę wampirów. Czego oni chcą. Gdy tylko węzłem do środka poszłem do salonu bo tam usłyszałem jakieś kroki. Ujrzałem tam Rose leżąca bezwładnie na ziemi i jakaś wampirzyce stającą nad nią.
Gdy mnie zobaczyła zaczęła krzyczeć. Straciłem nad sobą kontrolę. Rzuciłem się na nią. Niestety jej kompan jej pomógł wogole kiedy on się tu znalazł. Nie miałem sił, używałem mocy ale to kosztowało wiele Energi której nie miałem. Po paru minutach leżałem na ziemi, ciężko odychając i patrząc jak razem z moja Rose wybiegają. Wkrótce zemdlałem. Co ja takiego na robiłem. Dlaczego mi ją zabrali? Dlaczego ja dałem im ją zabrać?
✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴
Mamy rozdział. Planuje nową książkę, mam tam 1 rozdział ale narazie jeszcze jej nie publikuje. Dajcie znać jak wam się podoba rozdział. Jak dla mnie mógł być lepszy. Ale to jest moje 1 opowiadanie i jak dla mnie idzie mi całkiem nieźle. Oczywiście mile widziane są komentarze i gwiazdki.
Alexiaa ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top