ROZDZIAŁ 7

Kochani na wstępie chce wam podziękować że mamy już 200 wyświetleń. Jesteście genialni. Motywujecie mnie bardzo wyświetleniami oraz gwiazdkami i komentarzami. Nie sądzilam że będę mieć te 200 wyświetleń w tak (jak dla mnie) szybkim czasie ❤❤❤. A teraz zapraszam na rozdział miłego czytania ❤❤

✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴

No pięknie jeszcze jego tu brakowało. Widziałam jak powoli się skrada, Luck chyba wyczuł jego obecność bo się obrócił w jego stronę. Uff... naszczęście dzięki liścią nikt mnie nie zobaczy. Widziałam jak nieznajomy i Luck się zmieniają w wilki. Teraz gdy on podszedł do Luck, można śmiało powiedzieć że obaj są alfami i to zapewne silnymi. Bałam się że on może coś zrobić Luckowi. No nie i znów te głosy w głowie.

- Witaj Luck, znów się spotykamy.

- Czego chcesz Jack ? - warknął Luck. Teraz wiem że nieznajomy to Jack.

- Widzę że przechodzisz od razu do konkretu. Masz się odwalić od niej.

- O co ci chodzi. Stary zmieniłeś się, i od jakiej znów dziewczyny pamiętaj że ja mam Kat.

- Niby ją masz ale ona nie jest twoją mate. I masz sie odwalić od Rose.

Nie no ten Jack to psychol. Jak on może jemu rozkazywać.

- A co do tego ma Rose. To przecież zwykły człowiek.

Hahahaha mylisz się Luck oj mylisz.

- Czyli wam nie powiedziała. Oj ty nawet nie wiesz ile ma wspólnego z tobą czy ze mną.

Kurwa, on mu zachwile jeszcze powie kim jestem.

- Nie wiem co ona ma wspólnego ze mną czy z tobą ale się od niej nie odwale. - wysyczał Luck. I właśnie w tym momencie Jack się na niego rzucił. Z przerażenia pisnęłam.

Szybko zeskoczyłam z drzewa, adrenalina mi podskoczyła, czułam jegby coś z wewnątrz mnie próbowało się uwolnić. Szybko jak nigdy do tąd pobiegłam do 2 wilków gdy byłam w połowie mimo adrenaliny czułam jak kości mi się łamią i przemieszczają. Paskudne uczucie, naszczęście trwało chwilę, i nagle tak jakby zmalałam a zmysły jeszce bardziej się wyostrzyły spojrzałam w dół i zamiast nóg miałam łapy, pięknie zmieniłam się. Dziwne miałam prawą przednią łapę czarną, tak jak Luck tylko że on miał ją białą a może srebną i cbyba było tam troszkę złota. Gdy byłam wystarczająco blisko zawarczałam, a gdy to nie zadziałało wysłałam im telaparycznie

- Kurwa w tej chwili przestać się bić. Już! !- krzyknęłam podziało natychmiast gdy tylko Jack odsłonił Lucka... o boże był to masakryczny widok. Ledwo w postaci wilka trzymał się na łapach, był zmasakrowany. A Jack się jeszcze perfidnie uśmiechał. Mamy problem jak się zmienić w człowieka. Em... może pomyślę bym była człowiekiem oczywiście ubranym. I tak zrobiłam, naszczęście się udało. Patrzyłam raz na Jacka w którego oczach było widać zdumienie, zaskoczenie i zadowolenie a raz na Luck który był zdezorientowany najwyraźniej Jack juz się zorientował kim jestem wcześniej. W oczach Luck było widać zdziwienie, troskę dziwne, szczęście.

- Przemienić się w ludzi- Warknęłam, odziwo mój głos był bardzo władczy. Oboje odrazu się zmienili,zaczął Luck.

- Jak ty, przecież ty jesteś człowiekiem a nie wilkokrwistym, to niemożliwe.- powiedział Luck.

- Chciałam wam powiedzieć gdy będzie odpowiedni czas, w sumie sama dowiedziałam się o tym niedawno -powiedziałam.

- Oj, Rose Rose Rose, nawet nie wiesz jaka jesteś potężna, szkoda że twoja matka nie wybrała mego ojca, tak to by pewnie żyła.

Czyli on jest tym potomkiem Nathaniela. Pięknie poprostu kurwa pięknie. Wkurzyłam się, ponieważ moja matka wybrała dobrze i ciesze się ze nie wybrała Nathana tego psychopaty.

- Nie waż się mówić nic o mojej matce i jej wyborach. Ale powiem ci jedno, ona wybrała dobrze bo nke wybrała psychopaty. - wydarłam się.

- Jak Śmiesz mówić że mój ojciec był psychopatą!!? - jego oczy z brązowych robiły się czarne. Chyba się wkurzył. Nie odpowiedziałam jemu tylko pobiegłam do Luck, biedak leżał tam zakrwawiony. Coś mi podpiowadało by wyciągnąć ręce przed siebie tak żeby były one na raną. Gdy to zrobiłam zaczęło się wydobywać spod nich zielone światełko, po chwili nie miał już żadnych ran.

- Jak się czujesz? - spytałam zatroskana.

- Teraz lepiej. - odparł z uśmiechem. - uważaj !

Nie zdążyłam nic zrobić a coś mnie mocno uderzyło w plecy tak że upadłam. Obróciłam się a tam stał Jack z kpiącym usmieszkiem. Luck nie wiem jakim cudem jest po 2 stronie polany, a ten psychopata kieruje się w moją stronę. Musze przyznać boje się. Cały czas on coś szepcze pod nosem coś w stylu moja, moja i tak non stop.

- Będziesz moja. - krzyknął tak że mnie ciarki przeszły.

- Nie będę - powiedziałam z pełną powagą chociaż z środku trzęsłam się ze strachu.

- Mylisz się.- warknął był już na przeciwko mnie.

Wyobraziłam sobie, że nagle Jack zwija się z bólu.

I niespodzianka...dokładnie tak się stało. Niespotykanie upadł i zaczął krzyczeć, wrzeszczeć z bólu. Super, chyba strona czarownicy się obudziła. Z nadnaturalną prędkością przybiegłam do Lucka, przemieniłam się kazałam mu też się przemienić i pobiegliśmy do domu, w połowie drogi przypomniałam sobie o Jacku zwijającym się z bólu postanowiłam być dobra i Wyobraziłam sobie że już go nic nie boli nie jestem pewna czy zadziałało.

Gdy już byliśmy w domu Poprosiłam Luck by narazie nic nikomu nie mówił i dałam mu list od mojich rodziców, dzięki czemu wiedział mniewiecej tyle co ja.

✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴

Mam nadzieje że rozdział się podoba :). Standardowo zachęcam do dawania gwiazdek I oczywiście pisania komentarzy.

Alexiaa ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top