ROZDZIAŁ 11
Gdy tylko weszłam zobaczyłam mnóstwo czerwonych oczu, który wpatrywały się w jedno...wpatrywały się we mnie. To mam przejebane.
- Widzę że nasz spiaca królewna wstała.- powiedział jeden.
Był to czarno włosy wampir z czarnymi oczami. Był cholernie umięśniony. Siedział na wprost drzwi. Zdaję się że to jakaś ważna pijawka. Z jego prawej strony siedziała kobieta, bardzo podobna do tej która mi się śniła i uśmiechała się serdecznie w moją stronę . Z lewej strony tego kogoś siedział prawdopodobnie jego syn bo był kurewsko podobny.
- Brawo za spostrzegawczość - syknełam
Niektórzy na sali patrzyli na mnie tak jak by im miały oczy wylecieć. Ale przynajmniej się nie myliłam że to jakaś potężna pijawka.
Drzwi za mną się otworzyły i stanęła w nich para. Wnioskuje to po tym że trzymają się za rękę. To byli ci co mnie porwali. Warknęłam w ich stronę. Dziewczyna przestraszyła się i schowała się za chłopaka.
- Może usiądziesz i zjesz z nami - spytała kobieta.
Spojrzałam na stół. Głównie krew. Skrzywiłam się. Czyli trafiłam na posiłek tylko wampirów.
- Podziękuję. Ja pijawką nie jestem wiec nie pije krwi.- odparłam opanowana- Ale wolałam bym jakbyście mnie wypuścili.- dodałam.
Widziałam jak pan najważniejszy sie powoli wkurza. Hmm... to chyba dobrze.
- Wolimy określenie wampir. - syknął jego syn.
Oj kolego... jeżeli chcesz żyć radzę uważać na słowa. Pomyślałam ale chwila on już nie żyje.
Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam podniecenie i pożądanie. Marzyć każdy może. Ale nie dziwie się jestem ubrana w obcisłe rzeczy podkreślające idealnie moją figurę i krągłości.
- A ja wolę określenie na was pijawki. Pasuje to idealnie. - powiedziałam i wyszłam z sali z międzyczasie rzucając mordercze spojrzenie parze.
I znów błądziłam korytarzami, gdy usłyszałam że ktoś za mną idzie.
Obróciłam się i ujrzałam mała czarno włosą dziewczynkę z bardzo ciemnymi oczami. Kolejne dziecko pana najważniejszego.
- Cześć, jestem Rose a ty ? - spytałam i spojrzałam na nią, widziałam że się nad czymś wacha ale powiedziała po chwili.
- To ty jesteś tą potężną wilczycą, po którą wybrali się Albert i Anita.
- Emm... niestety tak. Czasami wolałam bym być zwykłym człowiekiem - mruknęłam.
- Dlaczego? A tak wogóle to jestem Patrycja.
- Milo mi cię poznać, a wracając do twojego pytania to chciałam bym być zwykłymi człowiekiem bo wtedy nie mialam bym tylu problemów. Ej... a może opowiedziała byś mi kim są te pijawki. - na moje określenie lekko się skrzywiła ale powiedziała mi wszystko.
Powiedziała mi gdzie jest mój pokój wiec kierowałam się w jego stonę. Nagle wpadłam na kogoś i Przewróciłam się tak że teraz leżę na mojej ofiarze.
- Wiesz co, wolał bym gdybyś leżała na mnie w innych okolicznościach- usłyszałam głos z lekką chrypką. O nie leżę na...
✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴
Tak jak obiecałam 2 rozdział dziś. Mam nadzieje że ktoś, joe nie zabije ze przerywam w tym momencie i tak mam na myśli ZaczytanaOlka.
Dziękuję za wszytskie gwiazdki o komentarze. Oraz za to że mamy ponad 400 wyświetleń.
Alexiaa ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top