3 - Trzecia Zasada
WYBRANE OPCJE:
1. Współlokator w Pokoju: Alexa
2. Jakie umiejętności rozwinąć?: Strzelanie
Nie mineło dużo czasu. Raczej wiadomo że moim wyborem będzie siostra. Kiedy nadszedł wieczór leżałem na jednym z łóżek. (Pokój posiadał dwa jednoosobowe). Alexa po krótkiej chwili weszła do pokoju, usiadła na drugim łóżku.
-Myślisz że możemy tu zostać na stałe?- zapytałem
-Nie- Odpowiedziała lekko zasmuconym głosem. Jesteśmy zbyt blisko Odyseji. Prędzej czy później znajdą nas -
Nastała krótka cisza
- To.. gdzie się Udamy?- zadałem kolejne pytanie.
- Logicznym było by udać się gdzieś gdzie można rozbić trwalszy obóz, ale nie damy rady, jest nas za mało, Taki obóz musiałby mieć silne ściany, możliwość obrony, oraz przede wszystkim możliwość Hodowania jedzenia, którego z resztą nie starczy nam za długo.. może tydzień, jak będziemy się zagładzać to dwa. -
-Rozumiem, sprawdziliście już piwnicę?-
- Nie całą, okazuje się że piwnica w tym domu została zagospodarowana w sposób magazynu wina. Właściciel musiał robić coś w tym fachu, i uprzedzając twoje pytanie tak sprawdziliśmy butelki, wszystkie puste. W magazynie znajduje się klapa. Matthew dał radę ją otworzyć, jednak nie schodziliśmy tam. Zejdziemy jutro z rana, w razie czego musimy mieć gdzie uciekać a lepiej nie robić tego w nocy. -
- Mogę wam jakoś pomóc?- Do tej pory jeszcze nic pożytecznego dla grupy nie zrobiłem. Wręcz przeciwnie, tylko zawadzam, uciekli dla mnie, ryzykowali dla mnie, jednak póki nic gorszego się nie dzieje chciałbym stać się przydatny dla nich.
-Nie- odpowiedziała szybko - Nie mogę ciebie ryzykować Ezra, wybacz -
- Nie możesz wiecznie mnie niańczyć. Musisz dać mi jakoś wam pomóc-
- Niby jak, nie umiesz strzelać, co dopiero walczyć, najwięcej pomożesz siedząc na dupsku, bezpiecz..-
- To mnie naucz! - Nie dałem jej dokończyć - Jeśli nic nie zrobię ktoś może przez to zginąć.. jak będę mógł spojrzeć sobie w twarz. Przykładowo Tyler, trup go zaatakuje a w pobliżu będę tylko ja iiiiii - Spojrzałem siostrze w Oczy - Zginie bo nie umiałem trafić w głowę i spudłowałem, może gorzej, co jak ty będziesz w takiej sytuacji.- Wstałem i usiadłem obok niej - Nie jestem już dzieckiem Alexa, musisz mi zaufać w niektórych kwestiach, jeśli mówię że chcę walczyć, a nawet zabić człowieka jeśli będzie trzeba, to jedyne co możesz to pomóc mi się do tego przygotować. - Objąłem lekko siostrę ramieniem.
- Rozumiem..- Jak tylko wypowiedziała te słowa w jej oczach pojawiły się łzy
- Chwila czekaj! J-ja nie chciałem być nie miły, p-przeprasza...-
-Nie nie to nie to- Zaśmiała się lekko - Po prostu, widzę teraz że nie jesteś chłopcem, którego kiedyś znałam, dopiero teraz wydoroślałeś widzę - Znów się zaśmiała - Całe 22 lata. Dobra, jutro wstaniemy rano i nauczę cię podstaw. - Otarła łzy - Jestem dumna Ezra -
-D-dziękuję..- Poczułem się lepiej od jej słów
-A jeszcze pamiętam jak pierwszy raz się z kimś pobiłeś, albo raczej jak dostałeś w mordę a ja musiałam sama to załatwić - Zaśmiała się- Albo jak w podstawówce wyznałeś miłość.. tej.. Nicole tak? A potem gdy ci odmówiła płakałeś chyba 3 dni do poduszki -Znów się lekko zaśmiała.
-Dobra dobra przestań już - Cały czerwony próbowałem ukryć wstyd.
I tak nam minęła reszta wieczoru, na swobodnych wspominkach naszych młodych lat. Pierwszy raz od czasów po apokalipsie mogłem naprawdę odsapnąć. Przy Alexie czułem się bezpiecznie, bezpieczniej niż w Odyseji, jestem pewien że poprowadzi nas przez ten świat aż do końca.
Kolejnego dnia Alexa jak obiecała tak zrobiła, obudziła mnie wcześnie rano i wywlekła na ogródek domu.
- O poranku są najmniej aktywne więc możemy ćwiczyć z bronią palną- Alexa otworzyła torbę która leżała na ziemi. - I staraj się nie pudłować Ezra, może mamy dużo amunicji, ale wciąż nie możemy jej tak o sobie wyrzucać - Załadowała jeden pistolet - Pokaże ci o co chodzi. - Położyła na płocie jakieś losowe rzeczy które znalazła na trawie. Puszki, kapsle, patyki i tak dalej - Obserwuj - Zrobiła szybkie 4 strzały. Strąciła wszystko jednym strzałem po tym dała mi broń
- Proszę. Tylko nie odłączaj tłumika. Nie chcesz by trupy się tu zleciały. -
Wycelowałem. Strzeliłem parę razy parę lecz strąciłem wszystko dopiero za ósmym, może dziewiątym razem.
-Nie jest źle jak na świeżaka - Pogratulowała mi jednak szybko naszą miłą atmosferę przerwał dziwny dźwięk, gdy odwróciliśmy się w stronę dźwięku zauważyliśmy trupa który nieudolnie chciał dostać nas przez wysokie ogrodzenie. - A tu twój sprawdzian Ezra. Zakończ cierpienie tego biedaka-
Podszedłem do trupa który zaczął charczeć i wymachiwać ręką w moją stronę, jednak ogrodzenie sprawiało mu spore trudności. Przyłożyłem bu pistolet do czoła. - Jasne - Popatrzyłem w jego oczy, ale cóż, blade i puste w końcu może był żywym trupem.. Ale wciąż trupem, i tak masło maślane. Tak jak myślałem, w nim nie widziałem człowieczeństwa, to już nie był człowiek. Pociągnąłem za spust a trup padł pod siatką ogrodzenia
- Wracajmy. - Siostra pokazała na trupa - Podobno martwi jedzą nawet sami siebie więc zaraz może ich się tu zlecieć, na dodatek mamy też piwnice do dokończenia. Lepiej nie zwlekać- Weszliśmy do środka żeby zejść przez właz w piwnicy. Przy drzwiach od piwnicy czekali już Martha i Matthew
- Zabierasz go ze sobą? - Zapytał Matt spoglądając Na mnie z niechęcią
- Tak. Musi mieć jakieś zadanie. Tyler i Kate zajmują się jedzeniem więc nie jest im potrzebny.. Idziemy. -
Otworzyliśmy drzwi. Piwnica była spora, jak mówiła Alexa był tu spory magazyn pustych butelek od wina oraz przyrządy do tworzenia go, niestety też puste. Doszliśmy do włazu i otworzyliśmy go, było ciemno ale z latarką udało nam się zejść po małej drabinie do niewielkiego pomieszczenia, które było tak niskie że Matthew (najwyższy z nas) musiał chodzić przygarbiony, a ja prawie głową dotykałem betonowego sufitu. W pomieszczeniu było sporo śmieci, pajęczyn i kurzu.
- Pierdole.. - Zatkałem nos koszulką - udusić się idzie -
- Nie narzekaj Ezra. - Martha poklepała mnie po ramieniu.
- Mamy dwoje drzwi przed nami.. Nie rozdzielajmy się tylko otwórzmy je po kolei. -
Zadecydowała siostra. Udaliśmy się do pierwszych drzwi, gdy je otworzyliśmy omal nie zwymiotowaliśmy. Przywitał nas nieziemski smród oraz siedmioletnie ciało otoczone muchami i larwami które jadły to co zostało z tego człowieka. W czymś co wyglądało na coś co kiedyś mogło być ręką leżał pistolet.
- Samobójstwo.. - Matt próbował nie zwrócić śniadania. - ZAMKNIJMY TE DRZWI DO KURWY NĘDZY! - nawet weszliśmy do pomieszczenia, a drzwi zamkniete zostały tak szybko jak zostały otworzone. Teraz podeszliśmy do drugich. Otworzyliśmy je powoli,
- Drugie ciało.. Powieszone.. - Martha zauważyła że leżące na podłodze ciało kobiety ma pętlę ze starej liny na szyi, a z sufitu zwisała urwana lina.
- Ale dlaczego tutaj nie śmierdzi-
Zapytałem, jednak szybko pożałowałem tego pytania. Trup kobiety otworzył oczy i wstał żucając się na mnie
- KURWA! - Krzyknąłem. Gdy twarz monstrum zbliżyła się do mojej, jednak szybka reakcja moich towarzyszy najprawdopodobniej uratowala mi życie. Matt zastrzelił trupa a jej tym razem martwe na pewno ciało upadło na mnie
- D.. Dzięki - wytarłem z siebie czerwoną maź która wylatywała zombiakowi z ust. Nie była to krew bo konsystencja była zbyt gęsta.
- Cholerstwo. -
- Uważaj następnym razem.. - Powiedział Matt przeszywając mnie wzrokiem. - Nie zawsze będę tu by niańczyć ci kapsko.. -
Ta.. Jak można zauważyć ja i Matthew za sobą nie przepadamy, jednak czy chce czy nie musi mnie szanować ponieważ już od "Odysei" robi maślane oczy do mojej siostry. Owszem nie podoba mi się to ale Alexa nie jest na tyle ślepa by wybrać takiego idiotę.
- Sluchajcie.. Ona coś ma w kieszeni.. -
Alexa wyciągnęła zwinięty kawałek papieru z kieszeni. - To.. Mapa - rozwinęliśmy ją. - Na północ od nas znajduje sie centrum badań nad chorobami zakaźnymi.. Możemy tam znaleść ważne leki, a w lasach na zachód jest sztuczne jezioro wylane dla turystów, jest to sporo kilometrów z tąd więc bylibyśmy tam bezpieczni od Pogoni z Odysei, może nawet znaleźli byśmy tam schronienie, - Martha odczytała mapę doskonale
- Oraz pomiędzy lasem a centrum badań jest zaznaczony punkt podpisany: "Tam się udać" szkoda że biedacy nie zdążyli.. -
- Czyli będziemy mieli miejsca do odwiedzenia- Podsumowałem
- Zaraz zadecydujemy gdzie się udamy.. Ale może wyjdźmy z tąd teraz.. - Matt ewidentnie nie chciał spędzić tu na dole więcej niż chwili
Ruszyliśmy więc do wyjścia z piwnicy.
- Nie pochowamy ich? - Zapytałem
- Chowamy ludzi a nie te potwory, nie możesz się nad nimi użalać Ezra - Odpowiedziała siostra
- Rozumiem -
Gdy byliśmy już w górnej części domu Tyler razem z Kate zaprezentowali nam to co przygotowali, więc usiedliśmy żeby zjeść,
- Nazwałem to Le Tyleri- Tyler rzucił nie śmiesznym żartem - A tak naprawdę to po prostu odgrzewana fasola... z puszki-
-Którą ja musiałam kończyć bo polałeś się wrzątkiem i godzinę siedziałeś w kącie- Kate zmierzyła go wzrokiem.- Wszyscy jednogłośnie odpadliśmy śmiechem jednak wesołe chwilę przerwał Matthew, który nie jadł z nami tylko stał przy oknie na Warcie.
- Znaleźli nas - Powiedział zaraz po wparowaniu do pokoju. - Odział bezpieczeństwa Odysei nas znalazł. O i mają jebany czołg. -
- Co ty pierdolisz.. Czołg? - Tyler wyjrzał zdziwiony przez okno.
- Tak mają jebany czołg- na głównej ulicy miasteczka w którym się zatrzymaliśmy stał szary czołg z symbolem Odysei otoczony jej strażnikami.
- Ucieknijmy kanałami. Widziałam je na tamtej mapie, wychodzą do rowu zbiorczego poza miasteczkiem powinniśmy dać radę tam uciec - Zaproponowała Martha.
- Lepszych taki plan niż Żaden! Idziemy! Szybko! -Alexa zabrała najważniejsze rzeczy i wyszliśmy tyłem domu. -
- Sir czujniki wykrywają 300 metrów z tąd- Strażnik w obsługujący czołg powiedział przez radio. Dowódca tego oddziału, stał przed czołgiem z cygarem w ustach
- Ognia.. -
Gdy tylko to powiedział w dom w który opuściliśmy został trafiony przez pocisk i zapadł się w gruzy, my natomiast przeszliśmy przez studzienkę do kanałów.
- Sir Uciekają kanałami, a strzał za alarmował pobliskie trupy, lepiej uciekamy. Chłopak umrze tak czy siak.. -
- Tu nie chodzi o tego skazanego chłopaka- Dowódca wyrzucił wypalone cygaro. - Tu chodzi o te dwie dziewczyny, Pan Thorne chce upewnić się że są martwe, a my nie możemy go zawieść... Strzelać w ulicę, zawalimy im drogę ucieczki- Rozkazał
- Trzeba było nie szperać Martha... Trzeba było nie szperać..- powiedział szeptem po czym znów rozkazał
- Pięciu naszych niech wejdzie do kanałów.. -
Biegliśmy przez tunele kanałowe z naszą bronią i zapasami w torbach. Słysząc kolejne wystrzały z lufy czołgu wycelowane w nas, oraz zawalający się za nami tunel nie do dawały nam chęci do przerwy. Po 3 minutach biegu prostym tunelem napotkaliśmy skrzyżowanie dwóch tuneli, lecz na nasze nieszczęście byli tam strażnicy. Otworzyli do nas ogień jednak Martha i Matthew zajęli się nimi.
- Wszyscy cali? Już niedaleko do wyjścia.. Zaraz zlecą się tu trupy. -
Na efekty szybko nie musieliśmy czekać, strzały czołgu oraz broni szybko zwabili dziesiątki umarłych, z których niektóre weszły do kanałów za nami. Słyszeliśmy jak czołg się wycofuje, widocznie liczba trupów ich przerosła. - Szybko.. Już tak blisko! - Krzyknąłem, jednak po gdy odwróciłem głowę w kierunku Alexy..... No cóż po prostu nie czekał mnie przyjemny widok.
- A.. Alexa? - Dziewczyna zaciskała swój brzuch, a jej mundurek wokół miejsca gdzie uciskała zafarbił się na czerwono
- Postrzelili ją.. - Matthew chciał ją wziąć na ręce lecz ta odmówiła
- Umiem chodzić... - powiedziała przez zęby które zaciskała z powodu bólu. -Potrzebuje tylko... Lekkiej pomocy.. - Razem z Mattem wziąłem Alexę i pomogliśmy jej iść. Trupy jednak powoli nas doganiały mimo iż byliśmy już nie daleko wyjścia
- Poczekajcie.. Nie mogę iść dalej- Zaprotestowała
- Dajcie broń.. Musimy zabić ich a potem zajmiemy się Alexą.. - chciałem otworzyć torbę z bronią lecz szybko usłyszałem sprzeciw Alexy.
- Nie! Ona przyda się na później. Dajcie mi szybko jeden pistolet.. I uciekajcie.. -
- O czym ty mówisz w ogóle.. - Próbowałem przemyśleć to co powiedziała
- Ty chyba nie chcesz.. -
Jednak ku moim najgorszym obawom tylko przytakiwała
- To jedyne wyjście Ezra... Spowalniam was, a wystrzelanie całej naszej amunicji w trupy za nami nie jest dobrym pomysłem.. -
- W dupie to mam! Zdobędziemy amunicję.. Dostaniemy się do centrum chorób gdzie cię opatrzymy.. I wyjdziemy z tego! -
- MOŻESZ CHOCIAŻ RAZ SIĘ MNIE POSŁUCHAĆ!? - Krzyknęła co widocznie sprawiło jej dużo bólu
- Jako wasz przewodnik... To moje polecenie.. -
Martha wyciągnęła z torby jeden pistolet, ze łzami w oczach podeszła do Alexy która usiadła pod ścianą
- Ja.. Nie chce... Ty nie możesz... Alexa... -
Przytuliła ją. Od samego początku naszego pobytu w Odysei były najlepszymi przyjaciółkami.
Czas nas nie pieścił. Słyszeliśmy już sapanie oraz charczenie trupów.
- Ezra.. Tyler.. Martha.. Kate.. Matt uciekajcie... Proszę-
Martha podała mojej siostrze pistolet.. A ta wyciągnęła coś z kieszeni i podała jej
- Wiesz co z tym zrobić... Co Martha? -
- T... Tak.. - Odpowiedziała przez łzy
- Dziękuję - Martha, Kate i Matthew pożegnali się i zaczęli iść w kierunku wyjścia
- CO WY ROBICIE.. - Krzyczałem - NIE ZOSTAWIAMY JEJ TU SŁYSZYCIE... NIE ZOSTAWIAMY! - Byłem załamany.. Ale i wściekły... Nie mogłem jej zostawić.. Była całą moją rodziną.. Chciałem do niej pobiec.. Jak ona zostaje to ja też jednak, szybko zatrzymał mnie Tyler.
- Ezra nie.. - trzymał mnie za ramię
- PUSZCZAJ! -
- Ezra! Idziemy już! - Dostrzegliśmy pierwsze trupy idące w naszą stronę. Martha z Tylerem wyciągnęli mnie z kanałów. Ostatnie spojrzenie Alexy w moją stronę było pełne jakby ulgi.
Siostra wzięła pistolet i zaczęła strzelać. Gdy wyszliśmy z kanałów jej strzały były jedynym co słyszeliśmy. Nawet uciekając przez las również słyszałem te strzały,
- Został jeden nabój.. - Alexa była otaczana przez trupy. -Cóż.. -
Po długiej przerwie usłyszałem jeden strzał.. Wiedziałem co zrobiła...
Zasada 3. Nie wachaj się.
Po oddaleniu się na bezpieczną odległość, zrobiliśmy sobie chwile przerwy
- TYLER! JAK MOGŁEŚ... CZEMU MNIEJ ZA TRZYMAŁEŚ TY! TY! -
Chciałem go uderzyć lecz ten mnie przytulił
- Ezra.. Musiało tak się stać.. -
- TY NIC NIE ROZUMIESZ! -
- Rozumiem.. Ale w ten sposób straciliśmy tylko ją. A ty wciąż z nami jesteś.. Wybacz mi.. -
Również Martha i Kate mnie przytuliły, a Matthew stał z boku przybity.
-Zabije go... - Powiedziałem - Tych strażników.. Michaela Thorne'a.. Zabiję go... - Chciałem pomścić śmierć Siostry.
- Nic mu na razie nie zrobimy.. Siedzi bezpiecznie w Odysei. Narazie musimy skupić się na przetrwaniu. -
Martha wyciągnęła mapę
- Więc.. Jak mówiliśmy.. Mamy centrum badań chorób zakaźnych, 20 50 kilometrów na północ. W podobnej odległości gesty las z jeziorem. Moglibyśmy tam założyć w miarę bezpieczny obóz. Oraz to nieznane zaznaczone miejsce. Proponuję najpierw laboratorium, możemy tam znaleźć leki, które będą bardzo potrzebne. -
- Podpinam się pod to- powiedziała Kate
- Ja bym sprawdził to zaznaczone miejsce.. - Matt widać miał w dupie że może to być coś niebezpiecznego
- A ja udał bym się do jeziora.. Żeby mieć stalsze miejsce pobytu.. - Powiedział Tyler.
- Tak czy siak, najpierw musimy udać się na Autostradę i znaleźć w miarę działające Auto które by nas tam zabrało.. Nie widzi mi się taki dystans przemierzać pieszo.. A ty Ezra? Gdzie byś się wybrał? - Zapytała Martha.
Akurat w tej chwili nie chciałem nigdzie iść.. Ale mieli mimo wszystko rację, nie możemy stać w miejscu.
WYBÓR:
Opcja 1: Laboratorium w centrum badawczym
Opcja 2: Zaznaczony punkt
Opcja 3: Jezioro
Relacje:
Alexa: -Martwa-
Tyler: 40
Martha: 40
Kate: 20
Matthew: 10
???
???
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top