Część 1 Alice

Rozdział 7

Wsiedliśmy do samolotu, a potem momentalnie skołowali samochody. Kochałam tych ludzi. Dojechaliśmy pod jeden z budynków, gdy robiło się ciemno. Rosalie szła obok mnie, a Edward za rodzicami. Czyli nie są parą- stwierdziłam. Weszliśmy do jakiegoś budynku i szliśmy długim korytarzem. W pewnym momencie zobaczyłam ją, blondynkę, która krzywdziła Lestata . - To Jane- odparła Rosalie- Lepiej jej nie denerwuj- dodała, a ja tylko skinęłam głową. Wcale nie planowałam denerwować osoby, która jak mi się zdawało miała dużo groźniejszy dar od mojego. Weszliśmy do wielkiej sali, gdzie na tronach siedzieli trzej mężczyźni.

- Carlisle, mój drogi co cię do nas sprowadza- zapytał jeden z mężczyzn wstając z miejsca.- Aro, witaj- powiedział Carlisle i ukłonił się uprzejmie. Aro był długowłosym brunetem. Uśmiechał się bardzo ciepło, ale jego spojrzenie kryło w sobie wrogość i dzikość. Kiedy na mnie spojrzał miałam ochotę uciec. Jednak nawet nie drgnęłam. - Cóż to Carlisle, czyżbyś miał nowego członka rodziny, a ja nic o tym nie wiem?- zapytał wyraźnie urażony Aro. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam bliżej.- Witaj, jestem Alice- powiedziałam wyciągając do niego rękę. Spojrzał na nią z zachwytem i dotknął jej swoimi dłońmi. Stał tak w bezruchu, co jakiś czas śmiejąc się złowieszczo. - Niesamowite, niezwykłe- powiedział odsuwając dłoń od mojej dłoni. Spojrzałam na Esme i Edwarda pytająco, a Edward westchnął i powiedział- Aro ma dar czytania w myślach poprzez dotyk- wyjaśnił, a ja skinęłam głową. Aro zaczął się śmiać i odwrócił do kolegów.- Marcusie, Caiusie czyż to nie zabawne, że mamy tu nową wampirzycę, a w naszym lochu jest jej dobry znajomy- zaczął, a ja zrozumiałam jak mylne może być pierwsze wrażenie.- Aro, ja właśnie w tej sprawie. Chciałam cię prosić o wypuszczenie Lestata . Bardzo mi pomógł. Gdyby nie on, nie trafiłabym do Cullenów- prosiłam nawet nie wiedząc czy to ma sens.

- Najpierw radziłbym ci prosić o to, byśmy cię nie uśmiercili- odparł blondyn, z tego co dobrze zrozumiałam Caius.- Alice jest pod naszą opieką i ręczymy za nią. Poza tym jest młodym wampirem i uczymy ją nie żywić się już ludzką krwią- broniła mnie Esme. Cauis wstał i momentalnie stanął przy mnie. Złapał mnie za szyję i już myślałam, że będzie po mnie, kiedy usłyszałam krzyk Rosalie- Alice ma dar- Aro natychmiast zjawił się przy mnie i wskazał Caiusowi dłonią, by mnie puścił. Aro zaczął mi się przyglądać i zaśmiał się głośno- Nie ma żadnego daru, zobaczyłbym to- stwierdził, a ja cofnęłam się o krok od niego.- Mam dar- powiedziałam z całkowitą pewnością.- To można bardzo szybko sprawdzić- odparł Aro i spojrzał na dwóch mężczyzn siedzących na tronach- Marcusie wezwij Eleazara- polecił, a ten machnął ręką w stronę straży i jeden ze strażników zniknął z komnaty. Dwie sekundy później wrócił z ciemnowłosym mężczyzną. Ten stanął przede mną i spojrzał na mnie intensywnie.- Prekognicja- powiedział, a Aro uśmiechnął się- Niesamowite, doprawdy masz dar moja droga i to taki interesujący- powiedział- Czy pamiętasz może wszystkie swoje wizje?- zapytał, a ja skinęłam głową.- Pomyśl o jednej z nich. Chciałbym się jej przyjrzeć- powiedział, a ja postawiłam na ostatnią wizję, bo zapamiętałam ją najbardziej.

Aro dotknął moich dłoni i zobaczył jak Jane torturuje Ismaela w lochu- Niebywałe- powiedział to jakby z namysłem. - Mam dla ciebie propozycję moja słodka- odparł, a ja uśmiechnęłam się- Co to za propozycja?- zapytałam- Chciałbym, abyś dołączyła do nas, do Volturi- powiedział uśmiechając się radośnie.- Przykro mi, ale muszę odmówić- odparłam, a Aro westchnął- Taka strata, taka strata- pokiwał chwilę głową, a ja przeszłam do działania- Co z Lestatem , czy mogę liczyć na waszą łaskawość?- zapytałam, a oni uśmiechnęli się do siebie znacząco- Możemy go wypuścić, ale jeśli on złamie nasze prawo to wtedy ty będziesz musiała do nas dołączyć- zagroził Marcus. - Zgoda- odparłam bez namysłu- Przyprowadzić więźnia- krzyknął Aro, a dwaj strażnicy opuścili pomieszczenie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top