Część 1 Alice

Rozdział 12

Mnóstwo przeprowadzek pomogło mi całkiem przywyknąć do zwierzęcej krwi. Emmett w końcu też się dostosował. Teraz mieszkaliśmy na Alasce już trzeci miesiąc i na razie był z nim spokój. Oby tak dalej. Rosalie strasznie się zmieniła przy Emie. Zakochani i tyle. Wyszli gdzieś na chwilę, a ja jeszcze nikomu nie powiedziałam ( poza Edem, który i tak wszystko wiedział), że miałam wizję jak Rosalie i Emmett biorą ślub i już zaczęłam nawet kupować drobiazgi na ceremonię. Ktoś nagle trzasnął drzwiami, czyli zakochani wrócili. Emmett zawsze trzaskał drzwiami. Był zbyt silny jak na wampira i miał z tym drobne problemy, a mianowicie już ósmy raz wymienialiśmy drzwi. Co za ironia. Ja miałam jakieś chore wizje przez co już kilka razy odkupywaliśmy nowe ozdoby domowe ( podczas wizji wszystko leciało mi z rąk), a przez Emmetta sklepy meblowe zarabiały fortunę. Bywa. Rose wbiegła na górę i uśmiechając się promiennie pokazała pierścionek na swojej dłoni. Był piękny. - Zaręczyliśmy się- pisnęła, a chwilę później śmiałyśmy się i piszczałyśmy obie. - Tak się cieszę Rossi- powiedziałam śmiejąc się razem z nią. Emmett wpadł do pokoju i uśmiechnął do mnie łobuzersko

- Co tam siostro i szwagierko?- zapytał, a ja zaczęłam się głośno śmiać.- Musisz się zdecydować, co wolisz- odparłam żartując, a on wzruszył ramionami.- Chyba wolę mieć taką drobniutką siostrunię- powiedział i już go nie było- Ja ci dam drobniutką, jak będę chciała to jednym paluszkiem cię położę- krzyknęłam na co wszyscy zareagowali gromkim śmiechem. - Choć Rose mam dla ciebie prezent z okazji nadchodzącego ślubu- odparłam, a Rosalie spojrzała na mnie zaskoczona.- Wiedziałaś? I nie powiedziałaś ani słowa?- zapytała, a ja uśmiechnęłam się niewinnie.- Nie chciałam psuć ci chwili- odparłam szczerze, a ona pocałowała mnie w policzek- Dziękuję- odparła- Do usług- dodałam prowadząc ją do piwnicy. Odsunęłam szafę na bok i zaskakując Rose wskazałam na drzwi. Wyjęłam klucz i przekręciłam nim w zamku. Drzwi otworzyły się bezszelestnie.- Nie mogę uwierzyć, że to tu ukrywałaś tyle czasu - powiedziała zaskoczona tym wszystkim Rosalie.- Nie gadaj tylko wchodź- powiedziałam wpuszczając ją do pomieszczenia. Na pułkach ustawione były miseczki, kubeczki, talerzyki , wazoniki i inne elementy dekoracji, którymi się zachwycała. Potem otworzyłam przestronną szafę i pokazałam Rosalie najważniejsze- czyli suknię ślubną i dodatki. Okrzyk zachwytu nawet mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się takiej radości- Jesteś cudowna, cudowna, dziękuję ci siostrzyczko, dziękuję- powtarzała przytulając mnie mocno. - Nie ma sprawy. Orkiestrę mam już zamówioną, czerwony dywan jest już szyty na zamówienie, kwiaty i bukiecik będzie gotowy, kiedy tylko zadzwonię- oznajmiłam, a Rosalie usiadła i posmutniała- Ale jest problem, bo nie wiem, kiedy Emmett będzie chciał wziąć ze mną ślub- powiedziała, co mnie zatkało. Bała się, że będzie odkładał ceremonię? Emmett? Facet, który uważa ją za anioła? Matko, skąd się biorą takie głupie pomysły. Jakby na potwierdzenie moich rozważań do pokoju wszedł Emmett. Momentalnie zamknęłam szafę( Przecież pan młody nie może widzieć sukni przed ślubem) - Kochanie, możemy wziąć ślub o każdej porze, jaką wybierzesz- powiedział, a Rosalie rozpromieniła się. - Świetnie, to oznajmiam wam, że bierzecie ślub jutro wieczorem- powiedziałam zaskakując ich oboje- Zaraz, jak to jutro? Nie jestem gotowy- powiedział Emmett, a w tej samej chwili do pokoju wszedł Edward- Nie jesteś, ale będziesz, a dzisiaj bracie twój wieczór kawalerski- powiedział na co Emmett uśmiechnął się zadowolony- Idziemy- powiedział nagle stający przy nim Carlisle. Spojrzałam na Rose, która też była rozbawiona całą sytuacją- A my kochana idziemy na wieczór panieński- powiedziałam i w tej samej chwili w drzwiach stanęła uśmiechnięta Esme. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top