2. Nowi shinobi przybywają z pomocą cz. 2

W bramie Konohy

Stali tam dwaj chłopcy, a przy jednym z nich niecierpliwie dreptał sporych rozmiarów pies.

- Rany, ile można na nią czekać?- marudził po raz setny, oparty o mur Kiba.

- Jestem pewny, że ma ważny powód dla, którego się spóźnia.- odparł spokojny jak zawsze Shino.

- Taa, mogę się założyć, że zobaczyła po drodze Naruto i teraz za nim łazi.- nie odpuszczał chłopak.

- Nie sądzę.

- Co? Niby czemu, tak sądzisz?- spytał Kiba swojego kolegę z drużyny, zaś ten zamiast odpowiedzi, wskazał palcem na miejsce nieopodal, gdzie rozgrywała się nieco dziwna scena. Stał tam Naruto we własnej osobie i właśnie otrzymywał ochrzan od starszej od niego dziewczyny.

- A ten jak zwykle zdążył wpakować się w kłopoty... co za matoł.- rzekł Kiba z politowaniem kiwając głową.

Prrzez chwilę stali w milczeniu czekając na Hinatę, lecz nagle spokój zakłócił krzyk szatyna.

- Hej, Akamaru! Co ty... wracaj mi tu! Akamaru!- jednak pies zdążył już odbiec, nie zważając na głośne protesty swojego właściciela, ktòry po chwilo ruszył za nim w pogoń.

W dalszej części lasu

W cieniu drzew szły dwie osoby, z cicha rozmawiając ze sobą. Nagle usłyszęli odgłos szczekającego psa.

- Hej! Wioska musi być już niedaleko. Pospieszmy się.- powiedział brązowowłosy chłopak z przydługą grzywką i pobiegł prosto przed siebie.

- Zaczekaj Alan!- starsza dziewczyna krzyknęła jeszcze za oddalającym się chłopakiem, chociaż dobrze wiedziała, że ten ani myśli jej posłuchać.

Wiedziała też, że są już niedaleko celu swojej podróży i, że jej bratu nie grozi tutaj już żadne niebezpieczeństwo, dlatego tylko lekko przyspieszyła swój krok, zamiast gonić za chłopakiem. Szła chwilę w spokoju delektując się świeżym zapachem lasu, powiewem wiatru i otaczającą ją roślinnością. Tak bardzo różniło się to od miejsca, z którego pochodzi.

Jednak w chwili kiedy wyszła zza drzewa cały jej spokój prysnął. Zobaczyła swojego młodszego brata leżącego na ziemi, a tuż nad nim stojącego wielkiego, białego wilczura. Odruchowo sięgnęła po swój miecz.

- Tylko spokojnie Alan. Nie rób żadnych gwałtownych ruchów.- powiedziała cicho, lecz przerwał jej beztroski śmiech chłopaka.

- No co ty siostra, żartujesz sobie? Jest słodki.- zachwucał się szesnastolatek, głaszcząc psa za uchem. Ten zaczął jak szalony machać ogonem i lizać chłopaka po twarzy, co wywołało tylko jeszcze głośnkejszy śmmiech.- Kto jest uroczym pieskiem? No ty.

- Alan, odsuń się od niego. To jakaś zmutowana bestia.

- Kogo ty nazywasz "zmutowaną bestią"?! Akamaru muchy by nie skrzywdził.- rozbrzmiał nagle rozgniewany głos.

- On jest twój?- zapytała dziewczyna.

- A co, masz jakiś problem?

- Owszem, trzymaj tego pchlarza przy sobie.

- Coś ty powiedziała?!- Kiba widocznie był już gotowy do walki, jednak w tej chwili między nich wpadł Alan.

- Hej, hej. Po co zaraz te nerwy? Jesteśmy tu z powodu prośby waszej hokage. Nie jesteśmy wrogami.

Kiba spojrzał na niego zaskoczony i nagle usłyszeli za sobą czyjś głos.

- To prawda. Wioska piasku przysłała ich nam jako wsparcie.- odezwał się stojący z tyłu Shino.

- Oni mają być wsparciem?- spytał niedowierzająco Inuzuka.

- Hej. Jestem Alan Silver, a ta miła osóbka to moja siostra-- Astoria Silver.- przedstawił ich uśmiechnięty chłopak.

Kiba tylko prychnął pod nosem, nadal obrażony.

- To twój pies?- spytał wskazując na Akamaru.

- Tak, a co?

- Jest super. Zdecydowanie fajniejszy od tego twojego małego potwora.- zwrócił się do siostry.

- Nie prawda. Cezar jest uroczym stworzonkiem, w przeciwieństwie do tego. Chodźmy lepiej już do tej wioski.- powiedziała oburzona i ruszyła przed siebie.

- Odwołaj to!- Kiba chciał pobiec za nią, ale ktoś go zatrzymał.

- Nie złość się na nią. Ona tylko wydaje się być taka wredna, ale tak na prawdę jest bardzo miła. A swoją drogą, jak ty się nazywasz?- wtrącił się Alan.

Cała czwórka szła w kierunku bramy głównej Konohy, zaś dwójka z nich spokojnie sobie rozmawiała.

Przed budynkiem Hokage

Stał tam mężczyzna o turkusowych oczach i przygląda się czerwonemu gmachowi.

- Tak, to zdecydowanie ten.- po tych słowach już chciał wejść do budynku, ale usłyszał za sobą czyjś głos.

- Pewnie to ty jesteś maszym nowym wsparciem?- rozmówcą okazał się być srebrnowłosy shinobi, który jak gdyby nigdy nic czytał książkę.

- Owszem.- odparł krótko jasnowłosy.

- No, to miło cię widzieć. Jestem Kakashi Hatake.- odparł jonnin, chowając książkę i wyciągając rękę w kierunku nowo przybyłego.

- Teito Aki z wioski ukrytej mgły.- odparł, jednak nie odwzajemnił gestu.

- Dobrze. Wszyscy jesteście dość punktualni z tego co widzę.

- Wszyscy?- zapytał niepewnie Teito.

- Tak. Hokage wysłała prośbę do kilku wiosek. To jakiś problem?

- Nie.

- Doskonale. W takim razie ruszajmy. Hokage nie należy do zbyt cierpliwych osób. Nie każmy jej czekać.- po tych słowach ruszył w stronę gabinetu hokage, a shinobi wioski mgły podążał kilka kroków za nim.

Hejka! Tych, których jeszcze nie dałam proszę o cierpliwość, ale jest was więcej niż myślałam. XD

Typowe pytanie. Czy coś poprawić w waszej postaci, czy wyszło w miarę ok?

I jeszcze jedna sprawa. Do niektórych, którzy tego nie zrobili mam ogromną prośbę. Po prostu w jednym punkcie w zapisach (chyba 9, ale się nie założę. Skleroza...) prosiłam o wymienienie jutsu. I niektórzy opatrznie to zrozumięli, ale to pewnie moja wina. Mogłam to lepiej ująć. Chodziło mi o podanie konkretnych jutsu np. Zamiana jutsu, klony lub wodny smok. Łapiecie? A póki ich nie znam to bardzo trudno będzie mi opisać sceny walki. Więc jeszcze raz proszę niektórych o podanie max. 5 jutsu (w tym stylu.)
A tym, którzy zrobili to już wcześniej, mega dziękuję. ☺

No i teraz to tyle. Do następnego rozdziału. Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top