Pierwsza Siostra

Miałam za dużo na głowie i zapomniałam dodać, sory! We wtorek finał, pamiętajcie ;)

Nadszedł czas na trzecią próbę. Ostatnią.

Niewielu podołało wyzwaniu jakim była próba druga. Wielu odpadło, zbyt łatwo dając pokonać się Mrocznemu Lordowi. A jednak byli i ci, którzy mu zaimponowali. Którzy tak jak Barriss wykazali się umiejętnościami, inteligencją i zaradnością. Jedną z takich osób był Pau'anin.

– Znam cię – zaczął rozmowę zimnym, wypranym z emocji głosem. Szli właśnie na statek, który miał ich zabrać w miejsce ostatniej próby. – To ty byłaś tą zbuntowaną Jedi, która podłożyła bombę. Walczyłaś ze Skywalkerem.

– Skąd to niby wiesz? – warknęła Mirialanka. Była zła, bo mężczyzna nieświadomie przypomniał jej o porażce z Vaderem, a zarazem starym pojedynku z Wybrańcem, o którym chciała zapomnieć.

– Byłem tam – odparł chłopak, łapiąc z nią kontakt wzrokowy.

Spojrzała na niego ze zdziwieniem.

– Byłem jednym ze Strażników, którzy próbowali cię złapać. Odprowadziłem cię przed oblicze Palpatine'a, gdy ten już miał osądzić tę Tano.

Szli chwilę w milczeniu. Barrissa starała się spokojnie rozważyć jego słowa, a on cierpliwie czekał. W końcu się odezwała.

– Wiem już, czemu tu jesteś.

Spojrzał na nią bystro i lekko się uśmiechnął.

– Zamieniam się w słuch.

– Strażnik Jedi. Z wyglądu identyczny jak wszyscy, którym nakazano tę samą ścieżkę. Maska na głowie, zabudowany po szyję strój i identyczny miecz. Żadnej indywidualnej cechy. Jeden z wielu. Ktoś, na kogo nie warto zwracać uwagi, ktoś, kogo nie warto chwalić. Kogoś takiego nigdy nie docenią, nigdy nie nagrodzą. Taka osoba nie ma szans na dobre życie. Nadaje się tylko do stania w tłumie. Jeśli polegnie, są kolejni. Identyczni. Co za różnica, jeden w tę czy wewtę. Nic to nie zmieni, bo na jego miejscu zawsze pojawi się kolejny. Ot umarł.

Pau'anin pokiwał z aprobatą głową.

– Tacy jak Skywalker czy Tano zawsze mieli łatwiej – odparł ociekającym jadem głosem jej towarzysz. – Przymykano oko na ich przewinienia, chwalono za każdy mały sukces. My pracowaliśmy w pocie czoła, by zapracować na choćby skinięcie głowy ze strony mistrza Windu, a oni od razu zgarniali wszystkie laury i uznania. Ale byli ślepi. Ich zapatrzenie w siebie zgubiło wszystkich. Nikt z nich nie pojął prawdy, ale my tak. I właśnie dlatego jesteśmy niepokonani. Imperium będzie trwało przez wieki!

Zadowolony odszedł, gdyż jego nazwisko zostało wyczytane przez droida. Tamten chwilę z nim rozmawiać, po czym wskazał mu miejsce z przedziałem. Barrissa została sam na sam z swoimi myślami.

Imperium będzie trwało przez wieki.

Tak, Imperator z pewnością nie utworzył Imperium po to, by po kilku latach upadło. Nowy porządek utrzyma się przez dekady, jak nie dłużej. Tak musi być.

– Barrissa Offee – wyczytał droid. Mirialanka do niego podeszła. – Twoje nowe imię będzie brzmieć Pierwsza Siostra, to informacja od samego Lorda Vadera.

Zastanawiała się potem, jak mogła być tak głupia. Wpaść w te sidła tak łatwo, tak bezopornie. Dała się zmanipulować. Nie, nie była mądra. Była głupia jak wszyscy inni, bo tak jak oni dała się bez problemu wciągnąć w pułapkę, jaką przygotował Palpatine. Jak wszyscy inni nie dojrzała zagrożenia. Później przeklinała się za to w duchu. Jak mogła być tak ślepa? Już wtedy, podczas tej rozmowy powinna przejrzeć na oczy. Już wtedy powinna wiedzieć, jak fatalny błąd popełniła. Ale wtedy nie wiedziała. Dowie się dopiero w przyszłości, ale czy wtedy nie będzie za późno…?

Barrissa długo zastanawiała się, jak może wyglądać trzecia próba. Czy będzie trudna i wymagająca dużej sprawności, czy też może miała testować umysł? A może lojalność? Targana sprzecznościami była Jedi spędziła całą drogę na rozmyślaniach. Każdy dzień był taką huśtawką wątpliwości i przekonań. Raz w jej myślach pojawiały się obrazy wspaniałości i cudów, jakich dokonał Palpatine, uwalniając  Galaktykę od cierpienia i kłamstw oraz propagandy Jedi, lecz chwilę później mogła myśleć o błędach, jakie popełnił i o okrucieństwie i niesprawiedliwości jego metod. Takie wahania jednak stopniowo zanikały. Z dnia na dzień miała coraz mniej wątpliwości: Palpatine miał rację. Ciemna Strona była siłą. Ciemna Strona była potęgą. Ciemna Strona była źródłem nieograniczonej władzy. Dzięki niej mogła władać Galaktyką…

Barrissa powolnie kroczyła tunelem ciemnej jaskini. Czekała. Na co? Nie wiedziała.

Pomysł z Jaskinią Mocy nie był oryginalny. Palpatine wykorzystał po prostu metody Jedi do wzmacniania i przezwyciężania siły woli. W jaskini pokazywały się najgorsze mary każdego, kto do niej wkroczył. Najokropniejsze myśli najstraszliwszych rzeczy, jakie napotkano w życiu. Koszmary materializowały się z przerażającą dokładnością i szczegółowością. Jedi wykorzystywali jaskinię, by młodziki przezwyciężyły strach oswajając się z nim. Sithowie chcieli, by strach podsycił ich nienawiść i by nauczyli się go wykorzystywać.

Dwie zupełnie sprzeczne ideologie. Jedno miejsce. Ta sama osoba.

Barriss długo rozpamiętywała ten dzień. Długo dumała nad tym, co tam ujrzała. Spędziła cenne godziny zastanawiając się czemu właśnie to było jej strachem. Do tamtej chwili nie była świadoma, jak bardzo ją to przerażało. Widok jaki zastała wtedy w jaskini bardziej ją zaszokował i zdziwił, niż przestraszył. To było dziwne. Nie była świadoma swego strachu. Nie rozumiała, co było tak przerażającego w tym, co zobaczyła. Przecież było to obecne przez całe jej życie. Przez cały ten czas obcowała z tym i żyła. Co więc takiego ją przerażało do tego stopnia, że aż sama nie potrafiła tego dojrzeć?

Mimo to, zabiła swój lęk. Wykorzystała zaskoczenie, złość z poprzedniej porażki i ten niepojęty, lecz okiełznany strach. Wygrała. Została Pierwszą Siostrą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top