Wiedzą już coś lekarze?~63
-Kochanie, śniadanie podano. Wstawaj!- krzyknęłam, podnosząc się do siadu i kładąc tacę na łóżko.
-Ale ładnie pachnie, ale mam nadzieję, że mi pomożesz- skradł mi całusa i zabrał się za pałaszowanie śniadania.Śniadanie zjedliśmy, lecz bardzo szybko poszłam je zwrócić do toalety. Zmęczona położyłam się na łóżku, a Michał spojrzał na mnie zdziwiony.
-Kochanie, czy ja dobrze słyszałem, że wymiotowałaś?- spojrzał na mnie troskliwie i ujął moje czoło.
-No niestety się nie pomyliłeś- stwierdziłam przekręcając się na bok, bo zbierało mi się na kolejną porcję.
-Pójdę ci zrobić jakąś herbatę, a ty leż- niestety nie spełniłam jego prośby, bo już gnałam do toalety. Przez cały dzień było podobnie, a cokolwiek próbowałam zjeść, zwracałam w tempie ekspresowym. Pod wieczór w naszej sypialni zjawił się Michał z wiadomością.
-Poprosiłem babcię i zostanie z młodym jeszcze jedną noc, a jutro po niego rano pójdę, a potem odwiozę go do szkoły- powiedział, głaskając mnie delikatnie po policzku.
-Kochanie, proszę Cię, przywieź go dzisiaj, a mną się nie przejmuj- lekko się uśmiechnęłam, lecz pojawił się zamiast tego jakiś grymas.
-A ty wstawaj i idź się ubrać- powiedział do mnie Michał i pomógł mi wstać. Podał mi rzeczy, w które bez gadania się ubrałam.
-Właściwie to gdzie my jedziemy?- wyrwał mi się z ust, jak już jechaliśmy samochodem.
-Do szpitala i nawet nie zaczynaj, bo i tak nie zawrócę- nie dał mi dojść do słowa. Mój narzeczony zajął się drogą, a ja już nic nie mówiłam. Po kilku minutach podjechaliśmy pod budynek i udaliśmy się do środka. Michał zarejestrował mnie i czekaliśmy, aż w końcu wywołają moje imię. Po ponad pół godzinnym oczekiwaniu, nareszcie mnie zawołali. Doktor mnie zbadał i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Kiedy miała pani robione ostatnie USG?- zapytał się, wzrok zawieszając na mnie.
-Kontrolne, jakieś pół roku temu, no i oczywiście to, co przed chwilą mi pan robił- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Dobrze, zaraz wracam do pani. Muszę tylko iść po kilka rzeczy i za sekundkę będę z powrotem. Zawołać do pani męża? Pewnie nam poczekalnie rozniósł- zaśmiał się lekko doktor i spojrzał na mnie. U mnie natomiast poprzez jego słowa wpłynął wielki uśmiech.
-Jeśli można, to proszę go wpuścić, bo się nie wypłacimy przez te straty- zawtórowałam mu śmiechem. Po chwili w progu pojawił się mój mężczyzna z przestraszoną miną.
-Co się stało? Wiedzą już coś lekarze?- jak widać trochę musiałam go przestraszyć skoro lekarz zaczął się śmiać z jego zachowania. Jednak nie mogę nic o nim złego powiedzieć, bo cały czas się o mnie troszczy i mną zajmuję.
-Kochanie, po pierwsze to uspokój się. Lekarz bał się, że jak badanie będzie dłużej trwało, to rozniesiesz poczekalnie- zachichotałam na samą myśl.- A co do pytań, to lekarz zaraz powinien wrócić, bo coś zostawił u siebie w gabinecie.
-To wcale nie jest śmieszne. Ja się tu o ciebie martwię i wychodzę z siebie, a wy się ze mnie śmiejecie
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, jak widać nie mam co robić w nocy to sobie pisze rozdziały. Chyba jest coś ze mną nie tak :D Już jutro pojawi się Epilog i zakończymy tą historię, mam nadzieję, że choć trochę się podobała. A z resztą po co się rozpisuje skoro i tak nikt nie czyta tych notek? XD Do zobaczenia jutro :* ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top