Ty mnie w ogóle słuchasz?~38
Wszystko jest już prawie na stole, lecz moją uwagę, przykuło coś innego, a właściwie ktoś. Matt siedział jakiś przygaszony, lecz bardziej zmartwił mnie Michał. Długo nie myśląc, złapałam jego rękę i splotłam nasze palce razem. On automatycznie się do mnie obrócił, na co go lekko pocałowałam w policzek. Zjedliśmy z przyjemnością śniadanie, a następnie udaliśmy się do góry. Ubraliśmy się i postanowiliśmy jechać na jakieś zakupy. Zapomniałam Wam powiedzieć, że ostatnio dostaliśmy zaproszenie od Michała kolegi na jego ślub. W związku z tym, musimy jechać do galerii na jakieś porządne zakupy. Po około godzinie byliśmy pod jakimś centrum handlowym. Michał otworzył mi drzwi od auta i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i już jej nie puściłam. Po kilku grubych godzinach chodzenia między sklepami zarządziłam małą przerwę na to, aby coś zjeść. Gdy już zamówiliśmy to, na co mieliśmy ochotę, obróciłam głowę do okna. Było to jednak błędem, bo mój wzrok przykuła jedna osoba. Szedł dumny, nie rozglądając się na boki, a moje serce w tym momencie zamarło.Wolnym krokiem, trzymając za rękę jakąś kobietę szedł mężczyzna. To był ten sam, co ze snów. Wtedy był on określany jako mój ojciec, ale sama nie wiem co mam o tym myśleć. Poczułam lekkie szarpanie za ramię i obróciłam głowę w stronę Michała.
-Ty mnie w ogóle słuchasz? - spojrzał na mnie, podnosząc jedną brew do góry.
-To był on.- powiedziałam tak jakby w amoku i z powrotem zwróciłam głowę do szyby. Stał on przed jakimś sklepem i rozmawiał przez telefon, najprawdopodobniej czekał na swoją żonę. Wiem tylko tyle, że ma żonę i dwójkę dzieci. Córkę, 16 lat i syna, 17 lat. Jak miałam chwilę, gdy byłam sama, zawsze myślałam, jakby było gdyby on mnie zaakceptował. Czy dogadywałabym się z jego dziećmi? Czy starałby się mnie pokochać? Czy chciałby ze mną normalnie spędzać czas? Czy rozmawiałby ze mną o mamie? Tyle pytań i zero odpowiedzi.
-Olga kochanie, nie możesz się tak męczyć. Może do niego pójdziemy i zaprosimy tutaj. Przynajmniej spróbujesz porozmawiać.- spojrzałam na Michała, który już był przy wyjściu. Przez okno zauważyłam jak z nim rozmawia, a potem razem udają się do mnie. Mężczyzna usiadł naprzeciw mnie, a jego kobieta zaraz obok.
-Po co miałem tutaj przyjść? Kim ty w ogóle jesteś?- spojrzał się na mnie z wyczekiwaniem, przekręcając się tym samym na krześle.
-Ja.... jestem....- zaczęłam się jąkać i rozglądać po sali, a wzrok swój zawiesiłam na Michale.
-Ona jest pana córką.- powiedział w końcu mój chłopak, a ja nie miałam odwagi spojrzeć w jego oczy.
-Wy chyba sobie jakieś żarty stroicie. Ja mam swoje dzieci i żadnych innych.- powiedział lekko przestraszonym, a zarazem ostrym głosie.
-Kochanie, o co w tym wszystkim chodzi? Możesz mi to wyjaśnić?- spojrzała ta kobieta na coraz bardziej wściekłego mojego ojca.-Nie wiem co ta smarkula sobie ubzdurała, ale to jest czyste kłamstwo.- spojrzał na mnie z pogardą, a we mnie coś pękło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top