Pomóc ci coś babciu? ~37

Patrzeliśmy na siebie jakiś czas, a potem wpiłam się brutalnie w jego usta. Michałowi to najwidoczniej nie przeszkadzało, bo oddawał każdy pocałunek. Gdy stracił kompletnie czujność, brutalnie puściłam zimną wodę. Myślałam, że mnie puści i będę mogła mu uciec, lecz jego uścisk jeszcze bardziej się ścieśnił.

-Ty mała wiedźmo! Chciałaś wojny, to będziesz ją miała.- zaśmiał się na głos i wziął słuchawkę do ręki. Zaczął oczywiście pryskać tylko mnie, bo po co siebie. Muszę jednak przyznać, że on był także prawie cały mokry. Wierciłam się i zaczęłam krzyczeć, ale to nie pomogło. Dopiero kiedy on się już wyśmiał, to skończył mój orzeźwiający prysznic. Gdy już wyszliśmy, mogłam się wreszcie opatulić w ciepły ręcznik. Wiem, że to nie będzie wystarczające, więc stwierdziłam na głos.

-Spadaj do siebie, bo chcę wziąć CIEPŁY prysznic.- powiedziałam i skierowałam swoją rękę ku drzwiom, pokazując niczym znak drogę do wyjścia. On zamiast wyjść przez nie i zamknąć je z drugiej strony, po prostu je zamknął. Udał się w stronę wanny i puścił ciepłą wodę, a także wlał moje ulubione olejki. Podszedł do mnie i zaczął podnosić moją koszulkę do góry. Zdjął już prawie moje ubrania, więc ja zajęłam się nim. Staliśmy przed sobą w samej bieliźnie, a chłopak wziął mnie na ręce. Postawił mnie przed samą wanną i zadał pytanie, które było dla mnie bardzo ważne.

-Jesteś pewna, że tego chcesz?- nic nie odpowiedziałam, tylko delikatnie zaczęłam muskać jego usta. Dla chłopaka było to zielone światło, więc pozbyliśmy się reszty zbędnej odzieży i weszliśmy do środka, zajmują już się tylko sobą.Tego dnia prawie nie wychodziliśmy z pokoju. Śniadanie było już całe zimne, gdy do niego usiedliśmy. Na obiad postanowiliśmy zjeść pizze przed telewizorem. Nigdy tego dnia nie zapomnę, a poza tym dużo sobie z Michałem wyjaśniliśmy. Na noc mój chłopak został u mnie, a rano w świetnych humorach zeszliśmy na dół. Po przekroczeniu progu kuchni można było wyczuć nieprzyjemną atmosferę. Usiedliśmy przy stole, a z mojej twarzy nawet na sekundę nie zniknął uśmiech. Babcia krzątała się pomiędzy blatami, więc wstałam i podeszłam do niej.

-Pomóc ci coś babciu? Tak niezręcznie mi jest siedzieć, jak ty tutaj chodzisz.- uśmiechnęłam się do niej ciepło.

-Rozłóż talerze, a potem możesz zaparzyć herbatę jeśli tak bardzo chcesz.- pogłaskała mnie po głowie i zabrała się za krojenie pomidora.

-Oczywiście. A jak się domownikom spało?- spojrzałam na wszystkich, a na Michała nawet nie musiałam, bo wiedziałam jaką ma w tym momencie minę.

-Nam bardzo dobrze, tylko jestem trochę niewyspana. Wiesz, praca do późna.- spojrzała na mnie wymownie babcia. Teraz mój wzrok ulokowałam został ma Matthewie.

-A mi się bardzo dobrze spało, wygodne łóżko i cisza w domu. Tam gdzie ja mieszkam, jest troszeczkę inaczej, ale jak na razie, tylko na to mnie stać.- wzruszył ramionami i zajął się piciem kawy. Gdy zrobiłam wszystko, co mi babcia powiedziała, usiadłam wygodnie na krześle obok mojego ukochanego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: