Olga, nie wiem czy to jest dobry pomysł.~53

Skąd oni wytrzasnęli tego brata i jeszcze bliźniaka?- moja głowa tego nie ogarniała. Gdzie oni go ukrywali?

-Kochanie, wiedzieliśmy ile ty przez tą sytuację wycierpiałaś i myśleliśmy, że tak będzie lepiej. Chcieliśmy dla ciebie jak najlepiej.- spojrzała na mnie z przepraszającą miną, ale wiem, że zrobili to dla mojego dobra. Przez ten najcięższy okres żałowałam, że nie mam mamy i zdałam sobie sprawę, jak mi jej brakuję.

-Przepraszam Was bardzo, ale ja już muszę się zbierać do domu.- wstała niespodziewanie Majka, przerywając tą krępującą ciszę.

-Możesz poczekać, chciałabym jechać do szpitala.- spojrzałam błagalnie na dziewczynę, która kiwnęła głową na znak zgody.

-Olga, nie wiem czy to jest dobry pomysł. Takie odwiedziny będą dla was obojga bardzo trudny, przynajmniej poczekaj jeszcze trochę.- babcia wtrąciła się i spojrzałam na mnie z poważną miną.

-Babciu wiem, że się o mnie martwisz, ale ja zdania nie zmienię. Chcę tam jechać i to jest dla mnie teraz ważne. Chcę go teraz zobaczyć, dosyć już czekałam.- krzyknęłam, bo we mnie po prostu wszystko buzowało. Wybiegłam z pokoju i szybko się u siebie przebrałam. Zbiegłam na dół i ubrałam kurtkę wraz z butami. Gotowa pożegnałam się ze wszystkimi i czekałam przy samochodzie. Po upływie dosłownie minuty, wyszła Majka i mogłyśmy jechać. Przez całą drogę nie odzywałyśmy się do siebie, a pod szpitalem, tylko się pożegnałyśmy buziakiem. Ja od razu pognałam do kliniki, do której wchodził brat bliźniak mojego ukochanego.Kroczyłam wzdłuż korytarza i wmurowało mnie. Przede mną szedł Michał z kroplówką i dokładna jego kopia. Nie wiedziałam jak mam się zachować, więc szybko skręciłam w następny korytarz. Zdałam sobie sprawę, że on mnie nie pamięta, więc nie mam po co się chować. Zebrałam się na odwagę i podeszłam do jednej z pielęgniarek.

-Przepraszam szukam swojego kolegi, ale znam tylko jego imię. Czy mogłaby pani mi pomóc?-musiałam trochę skłamać, bo nie chcę, żeby wszyscy widzieli, że go znam i jest mi bliższy.

-Kogo pani szuka?- zaśmiała się lekko kobieta i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.

-Ten chłopak ma na imię Michał i jest wysokim brunetem.- spojrzałam na nią z nadzieją i wyczekiwaniem jednocześnie.

-Aaaaa pani Michał Kubiak- uśmiechnęła się od ucha do ucha.- Tak, leży na sali nr 13.

-Dziękuję.- uśmiechnęłam się do niej lekko, a właściwie to był tylko grymas. A mój Michał leżał na sali o numerze takim samym, jaki szczęśliwy my mieliśmy. To był NASZ numer. Zebrałam się w sobie i ruszyłam pod jego salę. Stanęłam w drzwiach i ujrzałam MOJEGO Alka, którego nigdy nie przestałam kochać. Chłopak mnie zauważył i spojrzał się na mnie.

-Pani do mnie przyszła?- spojrzał na mnie wzrokiem pozbawionym zupełnie uczuć. Zawsze od niego biło ciepło i miłość, a teraz nic, kompletne zero.

-Cześć Michał, jak dobrze Cię widzieć- uśmiechnęłam się do niego promiennie.- Można?

-Proszę. Czy my się znamy? Ja pani niestety nie kojarzę.- jego słowa były puste, tak jakby chciał mnie się pozbyć od razu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: