O co ci chodzi?~35

-O co ci chodzi?- nie wytrzymałam i po prostu zadałam to pytanie.

-Mi? O nic. Idź do swojego doktorka i do niego się przytulaj, a nie do mnie.- prychnął pod nosem i wyszedł z balkonu. A ja? Nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy płakać z jego głupoty. Zeszłam z barierki i udałam się za nim do pomieszczenia. W moim pokoju go nie było, więc musiał iść do siebie. Nie czekając długo wtargnęłam do jego pokoju, nawet nie pukając. Tak jak myślałam, leżał na swoim łóżku, tępo wpatrując się w sufit.

-Porozmawiamy?- usiadłam koło niego i palcami obróciłam jego głowę w moją stronę.

-Chyba nie mamy o czym.- odwarknął i szybkim krokiem podszedł do okna.- Jeżeli już skończyłaś, możesz wyjść.

-Nie mów mi, że jesteś zazdrosny o Matta?- chłopak nic na to pytanie nie odpowiedział, więc zaczęłam się śmiać. Zdziwiony chłopak, odwrócił głowę w moją stronę.

-Z czego się śmiejesz?- zapytał mnie, coraz dokładniej mi się przyglądając. Dopiero gdy się już całkowicie uspokoiłam, z wielkim uśmiechem na twarzy spojrzałam na niego.

-Z ciebie kochanie. Wolałabym, żebyś ufał mi bardziej, ale cóż. Po pierwsze, jak widziałeś tę scenę na korytarzu, to zapewne za późno wszedłeś. Rzuciłam się na niego tylko ze szczęścia, że zgodził się robić jeszcze jedną rehabilitacje. Będę mogła szybciej wrócić do zdrowia.- nie wiem dlaczego, lecz zrobiło mi się jakoś smutno. Usiadłam na łóżku i zdałam sobie sprawę, że tylko Matt podczas rehabilitacji interesuję się moim życiem. On zna wszystkie moje tajemnice. Podczas ćwiczeń na samym początku, byłam tym wszystkim załamana i nie chciałam współpracować, ale potem to z siebie wyrzucałam. On mnie słuchał i doradzał jak powinnam postępować. Doradzał mi także w sprawie Michała i dobrze mi podpowiadał, bo nie żałuję mojego związku. Dopiero teraz poczułam, że z moich oczu zaczęła płynąć fontanna łez. Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka, który z zaniepokojeniem patrzyła na moją twarz. Po chwili, gdy ujrzał moje łzy, podszedł szybko do mnie i wziął moją twarz w swoje wielkie dłonie. Szybkim ruchem, starł mi z policzków niepotrzebny słony płyn, a następnie zamknął mnie w swoim szczelnym uścisku. Wtulając się w niego bardziej, rozpłakałam się na nowo.Dość długo nie mogłam się uspokoić, nawet kołysanie i głaskanie moich pleców, nie pomogło. Właściwie to nie wiem, co mnie tak rozkleiło. Jednego jestem pewna, bardziej otworzyłam się przy teoretycznie obcym człowieku, Matt'cie. Oczywiście, bardzo dużo rozmawiałam z Michałem i powierzałam mu swoje tajemnice, lecz nie wszystkie. Czując, że moje powieki stają się coraz cięższe, pozwoliłam im opaść. Poczułam, że Michał mnie podnosi i gdzieś idzie, zapewne do mojego pokoju. Ostrożnie położył mnie na łóżku i szczelnie okry kołdrą. Otworzyłam oczy i ujrzałam kierującą się ku drzwiom postać. Podniosłam się na łokciach i cicho powiedziałam:

-Proszę Cię, zostań dzisiaj ze mną.- widziałam, jak się obraca i patrzy na mnie dość pustym wzrokiem.

-Oczywiście księżniczko, tylko pójdę pod prysznic i zaraz do Ciebie wracam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: